Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Kwietnia 20, 2024, 08:53:17 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231949 wiadomości w 6630 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Katolicki punkt widzenia  |  Wątek: Zbliża się czas wyboru...
« poprzedni następny »
Strony: 1 [2] 3 4 5 Drukuj
Autor Wątek: Zbliża się czas wyboru...  (Przeczytany 23563 razy)
nullatenus
Gość
« Odpowiedz #15 dnia: Kwietnia 21, 2009, 14:46:28 pm »

Zgadzam się z panem Waldemarem w zupełności.
Zapisane
A.M.D.G.
Gość
« Odpowiedz #16 dnia: Kwietnia 21, 2009, 16:03:16 pm »

Motto:

„Proszę nie odczytywać poniższego jako akcji sedeckiej.”


@Pan Waldemar

Doprawdy, jestem pod wrażeniem.

Jest Pan chyba PIERWSZĄ osobą, która nie będąc „sedekiem” (a raczej wstrętnym sabotażystą sedekiem) zdobyła się na to by napisać to co Pan napisał i jeszcze („o zgrozo”!) „odważyła się” napisać o części „sedeckiej” argumentacji: „….która mnie przekonuje….”


P.S. 1

Oczywiście proszę zbyt poważnie nie traktować mojej uwagi, bo jeszcze: „….ani się Pan nie obejrzy…. itd…


P.S. 2

@Pani Szmulka

Co do tego komu tak naprawdę „ciśnienie skacze i krew się burzy”, to radziłbym chociaż trochę ostudzić emocje bo Pani błyskotliwa uwaga typu „normalnie służą sedekom za słupki do parkowania rowerów podczas pielgrzymek na Saharę” (???????) dobitnie świadczy o stanie rozgorączkowania (delikatnie mówiąc); o chwilę namysłu już nie proszę bo to „daremne żale, próżny trud”…

Obecny „pontyfikat” B16 nie jest dla - nazywanych przez Panią „pieszczotliwie” sedekami - osób jakimś SZCZEGÓLNIE niefortunnym okresem. Jego „niefortunność” nie różni się od „niefortunności” rządów jego soborowo-posoborowych poprzedników. Ocena stopnia tej „niefortunności” „jest wyłącznie problem NIE-sedeków”.


I ostatnia uwaga: w swoim literackim zapamiętaniu znowu się Pani zagalopowała:

„…Dziś Pan Bóg dopuszcza do tego, by W KOŚCIELE, czyli miejscu w którym wierny, po ludzku patrząc, powinien być chroniony od wszelkiego zła, wysluchiwał echa wersji Złego i ponownie dokonywał wyboru jak nasi prarodzice…”


a tymczasem:
„Pan Jezus domagał się bezwzględnej wiary dla słowa i świadectwa swych posłów. Nadto zapowiedział, że wszelki sprzeciw lub odrzucenie ich nauki będzie karał wiecznym potępieniem.
Otóż przypuśćmy, że wybrani przez Chrystusa i przezeń upełnomocnieni spadkobiercy objawienia mogliby pobłądzić. Przypuśćmy, że przez pomyłkę mogliby swe pomysły przedstawiać jako prawdę Bożą! Czyż Jezus Chrystus, obowiązując tak stanowczo do przyjęcia nauki swych posłańców i zastępców, nie zmuszałby tym samym ludzi do wiary w fałsz i błąd? Przecież Zbawiciel swą Boską wszechwiedzą doskonale przejrzał słabość rozumu ludzkiego. Przewidział także wszystkie możliwe pomyłki swych zastępców w urzędzie nauczycielskim; więc, przewidując je, nie tylko dopuszczałby, by ludzie błądzili, idąc za omylnymi przewodnikami, ale nawet wprost by nas zniewalał do wiary w fałsz i błąd! To zaś jest rzeczą niemożliwą. Bóg nie może zobowiązywać pod grozą kary wiecznej do wiary w fałsz! Przeto Pan Jezus musiał uniemożliwić wszelką pomyłkę w głoszeniu i opowiadaniu prawd objawionych, oraz w zakresie tych wszystkich prawd, które z objawieniem stoją w ścisłej łączności.”
http://www.ultramontes.pl/lohn_nieomylnosc.htm



„Jak dla mnie - nic się nie zmieniło.” – owszem, zmieniło się i to tak wiele, że sama przed sobą nie chce Pani tego przyznać.
Zapisane
LUK
aktywista
*****
Wiadomości: 962


« Odpowiedz #17 dnia: Kwietnia 21, 2009, 16:55:42 pm »

Witam

Panie Waldemar piszę dla pana wyczerpująca odpowiedz proszę o cierpliwość  ;) zgadzam się z panem...i nieco wyjaśnię zagadnień dotyczących soboru Wat II

Pozdrawiam i proszę się sporo modlić za Kościół i aby byli poniżeni jego nieprzyjaciele jak to się zwykło modlić w starej wersji Litanii do Wszystkich Świętych

Wypowiedz będzie długa i szczera do bólu
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 21, 2009, 19:18:08 pm wysłana przez LUK » Zapisane
Fidelis
Gość
« Odpowiedz #18 dnia: Kwietnia 21, 2009, 21:33:59 pm »

Śledząc powyższą dyskusję rzeknę jedno; nie taki sedewakantyzm straszny jak go malują. A resztę jeśli chodzi o moje stanowisko proszę sobie do-interpretować. 

Jest jedna rzecz u sedewakantystów, która mi się podoba - konsekwencja; albo - albo.
Zapisane
Kristoforos
Gość
« Odpowiedz #19 dnia: Kwietnia 21, 2009, 22:45:43 pm »

Pan LUK pisze odpowiedź chyba w kilku tomach... :)
Zapisane
Kristoforos
Gość
« Odpowiedz #20 dnia: Kwietnia 22, 2009, 09:51:28 am »

A poza tym równie dobrze może Pan spytać, czy nauczanie Chrystusa w czasie Wcielenia nie zawierało jakiegoś pierwiastka błędu, skoro Jego uczniowie, ci, którzy słuchali Jego nauk bezpośrednio z Jego ust, zwątpili w godzinie zła, pouciekali i w ogóle nie przyszło im do głowy, że mają czekać na Zmartwychwstanie Pańskie.

Apostołowie przed Zmartwychwstaniem nie byli jeszcze w pełni "nauczeni" przez Jezusa Chrystusa i On to wiedział. Apostołowie poznali jedynie Krzyż, bez jego Chwalebnego Zwycięstwa. Dlatego ugięli się pod tym Krzyżem, tak jak ugiął się ich Mistrz. Proszę jednak spojrzeć na to, co się stało z Apostołami, gdy zrozumieli sens tego Krzyża i gdy poznali Chrystusa Zmartwychwstałego. Wtedy to wlał w nich Ducha Św. i zapoczątkował Kościół. Od tego momentu Apostołowie byli niezłomni w wierze, mimo ogromnego krzyża prześladowania, jakiego doświadczyli. I tak było z całym pierwotnym Kościołem. Kościół przecież w swej historii miał wiele ciężkich i tragicznych momentów, ale cały czas się rozrastał, trwał. A jednak po kilkunastu wiekach okazało się, że konstrukcja staje się coraz bardziej krucha i w efekcie zmian i tragicznych wydarzeń XIX i XX wieku wierni czmychnęli. Czy właśnie nie dlatego, że przez te wieki uciekł im ten chwalebny wymiar Krzyża? Czy ta ucieczka to nie jest właśnie odrzucenie Krzyża? Brak jego akceptacji, jako drogi do Zwycięstwa, Zbawienia?
Ja dziś tak to widzę
A Soboru i posoborowia nie traktuję jako zorganizowanej akcji moderny wrogiej Kościołowi - owszem wrogowie Kościoła skwapliwie korzystają z zamieszania posoborowego, ale sam Sobór traktuję jako moment, w którym Pan podarował kolejny zastrzyk Ducha Św., który w ostatecznym rozliczeniu pozwoli wiernym być takim, jacy byli pierwsi Apostołowie w swojej wierze - niezłomni. Na tym forum taka postawa brzmi absurdalnie, ale jakoś wyjątkowo jestem do niej przekonany :)
Zapisane
romeck
aktywista
*****
Wiadomości: 1710


« Odpowiedz #21 dnia: Kwietnia 22, 2009, 10:36:36 am »

Nie prowadźmy też sporu w stylu: czy godzi się dziś zgodzić na przesunięcie polskiej granicy na wschodzie do stanu z 1939 ?
Wysunąłbym tu wiele argumentów przeciwnych, bo przecież i Mińsk i Kamieniec były wtedy poza Polską.
Dla mnie granica z 1773 to pewne minimum, choć Kijowa żal ...

Tyle, że dziś nikt nam powrotu na ziemie sprzed 1939 nie daje .... Dostrzeżmy to, przynajmniej na dziś ;)

A konstytucja Republiki Federalnej Niemiec jako swoje terytorium wciąż uznaje granice z 1939 roku!!!!
A granica z 1773 to Ślązsk w Królestwie Czeskim w Cesarstwie Austriackim!!!
Fajnie....

Zapisane
LUK
aktywista
*****
Wiadomości: 962


« Odpowiedz #22 dnia: Kwietnia 22, 2009, 11:24:11 am »

Witam ta wypowiedz będzie długa i nie jestem sedwenkantystą                     

Panie Waldemarze prosto ja nie przyjmuję soboru Wat II dlatego że jest on zaprzeczeniem wypowiedzi papieży choćby Piusa IX Leona XIII i kolejnych

wyjaśnię tą dokładnie :

1. W Konstytucji Dogmatycznej o Kościele ( http://archidiecezja.lodz.pl/czytelni/sobor/kk2.html) jest taki fragment (KK16):
Cytuj
Ale plan zbawienia obejmuje także i tych, którzy uznają Stworzyciela, wśród nich zaś w pierwszym rzędzie muzułmanów, oni bowiem wyznając, iż zachowują wiarę Abrahama, czczą wraz z nami Boga jedynego i miłosiernego, który sądzić będzie ludzi w dzień ostateczny.
Dlaczego wymienieni są muzułmanie? czy ich "status eschatologiczny" jest inny niz np. Pigmejów czy Eskimosów? Jeśli inny, to czym się różnią? Jeśli taki sam to dlaczego zostali wyróżnieni przez Sobór tym zdaniem?

2. W KK15  jest
Cytuj
Co zaś się tyczy tych ludzi, którzy będąc ochrzczeni noszą zaszczytne imię chrześcijan, ale nie wyznają całej wiary lub nie zachowują jedności wspólnoty (communio) pod zwierzchnictwem Następcy Piotra, to Kościół wie, że jest z nimi związany z licznych powodów.
Jak uschnięta i martwa gałąź - jaką dotychczas byli dorośli schizmatycy i heretycy, którzy nie powrócili do Kościoła mogą być związani z Kościołem?

Na pierwsze pytanie : http://msza.net/m/i/cz15_00.html

http://msza.net/m/i/cz15_16.html - tu a pan wyjaśnione jak muzułmanie mogą dostąpić zbawienia

Na drugie pytanie poniżej ma pan odpowiedz oczywiści że ani schizmatycy ani heretycy nie są związani z kościołem w żaden spsób jeśli są heretykami formalnymi a nawet heretycy i schizmatycy materialni należą tylko i wyłączni do duszy kościoła sobór błędnie naucza że należą do CIAŁA KOŚCIOŁA i że są złączeni z kościołem: ''ale nie wyznają całej wiary lub nie zachowują jedności wspólnoty (communio) pod zwierzchnictwem Następcy Piotra, to Kościół wie, że jest z nimi związany z licznych powodów;  oraz że  pozostają w jakiejś, choć niedoskonałej wspólnocie (communio) ze społecznością Kościoła katolickiego.

Nie pozostają w łączności z kościołem i jest to błąd !!!

Członkowie Kościoła

Pius XII w encyklice Mystici Corporis naucza: "Do rzeczywistych członków Kościoła zaliczać można tylko tych ludzi, którzy są odrodzeni wodą chrztu i wyznają prawdziwą wiarę, a którzy nie oderwali się od organicznej całości Ciała pożałowania godną samowolą lub nie zostali odłączeni przez prawowitą władzę z powodu ciężkich przestępstw."  Aby być członkiem Kościoła, koniecznie trzeba być ochrzczonym. Jest to nieomylne nauczanie Soboru Florenckiego (DS 1314) i Soboru Trydenckiego (DS 1671). Ten chrzest może być także chrztem pragnienia, dlatego też człowiek pragnący chrztu może przynależeć do Kościoła in voto, czyli w pragnieniu, które może być nawet pragnieniem niewyraźnym, ale oznaczać musi gotowość do uznania woli Bożej (Deo oboedire paratus - por. DS 3870-3872).  Aby być członkiem Kościoła, należy wyznawać prawdziwą wiarę katolicką i być podporządkowanym władzy kościelnej. Według niezmiennego nauczania katolickiego, z jedności Kościoła wykluczeni są heretycy i schizmatycy - patrz np. bulla św. Piusa V Regnans in Excelsis przeciwko anglikanizmowi (1570), instrukcja Magnus Dominus Klemensa VIII (1595), encyklika Benedykta XIV Singulari nobis (1749) oraz encyklika In suprema Piusa IX (1852). Błędem jest więc zaliczanie heretyków i schizmatyków do (nawet niedoskonałych) członków Kościoła. Owa jedność Kościoła jest istotowo oparta na jedności wiary: "Prawdziwy Kościół jest jeden, gdyż jego synowie we wszystkich czasach i we wszystkich miejscach są zjednoczeni w tej samej wierze, w tym samym prawie i w uczestnictwie w tych samych sakramentach, pod tym samym widzialnym kierownictwem, papieżem rzymskim." Ta jedność nie zna stopniowania. Istnieje bądź nie istnieje - w jednostce, jak również w społeczności. Jeśli ktoś zaprzecza jednemu pojedynczemu artykułowi wiary, nawet najmniejszemu, nawet na jotę, mówi Pan Jezus, wtedy traci całą wiarę, gdyż poprzez swój czyn odrzuca Autorytet Boga objawiającego prawdy wiary, który to Autorytet, zgodnie ze stwierdzeniem św. Tomasza z Akwinu, stanowi tejże wiary formalną przyczynę. Teologiczna cnota wiary polega na przyjęciu objawionej Prawdy z uwagi na autorytet Boga. Jeśli ktoś zaprzeczy tylko jednej z tych prawd, podważa tym samym autorytet samego Boga - i w ten sposób traci wiarę.


Po pierwsze :

Nauk wierze przeciwnych, zwłaszcza, jeśli przez Kościół potępione zostały, nie tylko nie wolno wiernym bronić jako rzeczywistych zdobyczy wiedzy, ale owszem obowiązani są ściśle mieć je za błędy pod złudnym pozorem prawdy ukryte.

(Sobór Watykański (1870), Konstytucja dogmatyczna o wierze katolickiej, Rozdz. 4).

Opiszę to dogłębnie :

1.Sobór zawiera tezy sprzeczne z Syllabusem Piusa IX i nie tylko

2. Sobór Watykański II nie jest nieomylny tak samo prawo kanoniczne 1983 r. czy jakikolwiek dokument papieży Jana XXIII Pawała VI Jana Pawała I Jana Pawła II czy Benedykta XVI; musicie sobie państwo zadać pytanie czy SW II jest omylny czy nieomylny jeśli twierdzicie że jest nieomylny to Benedykt XVI nic w niem nie może zmnieć jedynie uzupełnić nie może zmnieć w soborze żadnego zdania jeśli ów jest nieomylny tylko uzupełnić

3. Zgodnie z tym co naucza NIEOMYLNIE SOBÓR WATYKAŃSKI  powyżej nie przyjmuję soboru watykańskiego II bo zawiera błedy oczywiste co do wlności religijnej ekumenizmu i jedności kościoła i wierze że sobór jest omylny  puki nie będą usunięte z niego wszystkie dwuznaczności i błędy oraz skorygowane zgodnie z tym co nauczli papeże wszytscy do Piusa XII nie przyjmę go. Nie można pogodzić Syllabusa Piusa IX i innych papieży z SW II.
 
Głosy na czasie.
37.

Ks. B. Chełmiński

NIEOMYLNOŚĆ Kościoła Katolickiego
achowano oryginalną pisownię
Poznań
1914
Nakładem i czcionkami Drukarni i Księgarni Św. Wojciecha.
New-York, The Polish Book Imp. Co. Inc.
Za zezwoleniem władzy duchownej

"Wogóle liczymy dotychczas 20 soborów powszechnych. Pierwszy sobór powszechny odbył się w Nicei w Małej Azyi r. 325; ostatni w Rzymie w kościele św. Piotra, tak zwany Sobór Watykański od r. 1869-1870, odroczony. Nieomylność soboru powszechne­go stąd wynika, że na nim zgromadzony jest co do istoty nauczający Kościół cały czyli przedstawiciele nieomylnego jego urzędu nauczycielskiego w całości i jedności z Głową Kościoła tj. biskupi w łączności z Papieżem. To też orzeczenia i wyroki soborów powszech­nych zawsze uważano za nieomylne i bezwa­runkowo obowiązujące wszystkich wiernych na całym świecie. Sobór atoli tylko w tym razie jest powszechny a uchwały jego prawomocne i obowiązujące, jeśli potwierdzony jest przez Głowę Kościoła czyli Papieża; bez tego potwierdzenia ani sobór sam ani uchwały jego nie są ważne. Tak samo winien sobór, by był ważny, zwołany być w imieniu Papieża albo przynajmniej za jego poprzedniem zezwo­leniem, odnośnie następnem zatwierdzeniem".

"Uchwały i orzeczenia Soborów powszechnych jako zupełnie nieomylne są nieodwołalne i niezmienne. Znieść lub istotnie zmienić nie może ich żaden Papież ani żaden sobór następny; prosta rzecz, że co dziś jest uznane za boską nieomylną pra­wdę - a sobory tylko prawdę ogłaszać mogą nic może się stać kiedykolwiek nieprawdą. Natomiast może sobór następny uchwały so­boru jakiego poprzedniego uzupełnić; tak np. Sobór Watykański uzupełnił i bliżej okre­ślił dekret Soboru Trydenckiego o natchnieniu Bożem Pisma św".

Zapisane
LUK
aktywista
*****
Wiadomości: 962


« Odpowiedz #23 dnia: Kwietnia 22, 2009, 11:25:24 am »

AD 1.

   Par. III.
Indyferentyzm, Latitudynaryzm

XV. Każdy człowiek ma prawo taką sobie wybierać religię i wyznawać, jaką wiedziony światłem rozumu uznał za prawdziwą.

List Apostolski Multiplices inter z dnia 10 czerwca 1851 roku.
Przemówienie Maxima quidem z dnia 9 czerwca 1863 roku.

XVI. Ludzie, oddając cześć Bogu w jakiejkolwiek religii, mogą odnaleźć drogę wiecznego zbawienia i je osiągnąć.

Encyklika Qui pluribus z dnia 9 listopada 1846 roku.
Przemówienie Ubi primum z dnia 17 grudnia 1847 roku.
Encyklika Singulari quidem z dnia 17 marca 1856 roku.

XVII. Przynajmniej należy żywić nadzieję w wieczne zbawienie tych wszystkich, którzy w żaden sposób nie należą do prawdziwego Kościoła Chrystusowego.

Przemówienie Singulari quadam z dnia 9 grudnia 1854 roku.
Encyklika Quanto conficiamur z dnia 10 sierpnia 1863 roku.

XVIII. Protestantyzm nie jest niczym innym jak tylko odmienną formą tej samej religii chrześcijańskiej i, wyznając jego zasady, można tak samo podobać się Bogu jak należąc do Kościoła katolickiego.

Encyklika Noscitis et nobiscum z dnia 8 grudnia 1849 roku.


  Par. X
Błędne poglądy o współczesnym liberalizmie

LXXVII. W naszych czasach nie jest już więcej rzeczą pożyteczną, by religia katolicka uważana była jakby za jedyną religię państwa, z wykluczeniem wszystkich pozostałych.

Przemówienie Nemo vestrum z dnia 26 lipca 1855 roku.

LXXVIII. Stąd w niektórych państwach katolickich chwalebnie zostało zastrzeżone w prawie, by osoby tam przebywające miały całkowitą swobodę sprawowania publicznego jakiegokolwiek kultu.

Przemówienie Acerbissimum z dnia 27 września 1852 roku.

LXXIX. Otóż fałszywym jest twierdzenie, że wolność obywateli w wyborze jakiegokolwiek kultu przyznana wszystkim i pełna swoboda głoszenia i wypowiadania publicznie jakichkolwiek poglądów sprzyja zepsuciu obyczajów i charakterów, a także rozszerzaniu się szkodliwego indyferentyzmu.

Przemówienie Numquam fore z dnia 15 grudnia 1856 roku.

A oto sobór W II:

DWR 4. Wolność, czyli zabezpieczenie od przymusu w sprawach religijnych, przysługująca poszczególnym osobom, powinna być im przyznana również wtedy, gdy działają wspólnie. Zarówno bowiem społeczna natura człowieka, jak i społeczna natura samej religii wymagają istnienia wspólnot religijnych.
Wspólnotom tym więc, dopóki słuszne wymagania porządku publicznego nie są naruszone, należy się prawnie wolność, aby rządzić się mogły według własnych norm, czcić najwyższe Bóstwo kultem publicznym, pomagać swym członkom w praktykowaniu życia religijnego i wspierać ich nauczaniem oraz rozwijać takie instytucje, w których członkowie mogliby ze sobą współpracować przy układaniu własnego życia według wyznawanych zasad religijnych.
Podobnie przysługuje wspólnotom religijnym prawo do tego, by władza cywilna nie przeszkadzała im środkami prawnymi czy działalnością administracyjną w wybieraniu, kształceniu, mianowaniu i przenoszeniu swych własnych kapłanów, w komunikowaniu się z władzami i wspólnotami religijnymi znajdującymi się w innych krajach, we wznoszeniu budowli religijnych, a także w nabywaniu i użytkowaniu odpowiednich dóbr.
Wspólnoty religijne mają też prawo do tego, aby nie przeszkadzano im w publicznym nauczaniu i wyznawaniu swej wiary słowem i pismem. W rozpowszechnianiu zaś wiary religijnej i wprowadzaniu praktyk trzeba zawsze wystrzegać się wszelkiej działalności, która miałaby posmak przymusu albo nieuczciwego czy niedostatecznie usprawiedliwionego nakłaniania, zwłaszcza w stosunku do ludzi prostych czy ubogich. Taki sposób postępowania należy uznać za nadużycie własnego prawa i naruszenie prawa innych.
Poza tym wymaga wolność religijna, aby wspólnotom religijnym nie przeszkadzano w swobodnym okazywaniu szczególnej wartości ich nauki dla organizowania społeczeństwa i ożywiania całej aktywności ludzkiej. A wreszcie w społecznej naturze człowieka i w samej istocie religii ma fundament prawo, przysługujące ludziom do tego, by kierując się własnym zmysłem religijnym, mogli swobodnie odbywać zebrania i zakładać stowarzyszenia w celach wychowawczych, kulturalnych, charytatywnych i społecznych.

Sobór przeczy choćby tej tezie Syllabusa Piusa IX nr: LXXVIII  Stąd w niektórych państwach katolickich chwalebnie zostało zastrzeżone w prawie, by osoby tam przebywające miały całkowitą swobodę sprawowania publicznego jakiegokolwiek kultu.

Jak dla mnie jest to sprzeczne z tym co potępił Pius IX w Syllabusie dla mnie jedna niezgodność wystarczy ale na tym nie skącze tego listu

Także dobrze wyjaśnione jest tu:  

http://www.piusx.org.pl/kryzys/oni-Jego-zdetronizowali/9
http://www.piusx.org.pl/kryzys/oni-Jego-zdetronizowali/28

Vaticanum II :DEKRET O EKUMENIZMIE

DE 3. W tym jednym i jedynym Kościele Bożym już od samego początku powstały pewne rozłamy, które Apostoł surowo karci jako godne potępienia. W następnych zaś wiekach zrodziły się jeszcze większe spory, a niemałe Społeczności odłączyły się od pełnej wspólnoty (communio) z Kościołem katolickim, często nie bez winy ludzi z jednej i drugiej strony. Tych zaś, którzy obecnie rodzą się w takich Społecznościach i przepajają się wiarą w Chrystusa, nie można obwiniać o grzech odłączenia. A Kościół katolicki otacza ich braterskim szacunkiem i miłością. "Ci przecież, co wierzą w Chrystusa i otrzymali ważnie chrzest, pozostają w jakiejś, choć niedoskonałej wspólnocie (communio) ze społecznością Kościoła katolickiego." Faktem jest, że z powodu rozbieżności utrzymujących się w różnej formie między nimi a Kościołem katolickim, czy to w sprawach doktryny, a niekiedy też zasad karności, czy odnośnie do struktury Kościoła, pełna łączność (communio) kościelna napotyka niemało przeszkód, częstokroć bardzo poważnych, które przełamać usiłuje ruch ekumeniczny. Pomimo to usprawiedliwieni z wiary przez chrzest należą do Ciała Chrystusa"

KK 15. Co zaś się tyczy tych ludzi, którzy będąc ochrzczeni noszą zaszczytne imię chrześcijan, ale nie wyznają całej wiary lub nie zachowują jedności wspólnoty (communio) pod zwierzchnictwem Następcy Piotra, to Kościół wie, że jest z nimi związany z licznych powodów. Wielu bowiem jest takich, którzy mają we czci Pismo święte, jako normę wiary i życia, i wykazują szczerą gorliwość religijną, z miłością wierzą w Boga Ojca wszechmogącego i w Chrystusa Syna Bożego, Zbawiciela, naznaczeni są chrztem, dzięki któremu łączą się z Chrystusem, a także uznają i przyjmują inne sakramenty w swoich własnych Kościołach czy wspólnotach kościelnych. Wielu z nich posiada również episkopat, sprawuje Świętą Eucharystię i żywi nabożeństwo do Dziewicy Bogarodzicielki. Dochodzi do tego łączność (communio) w modlitwie i w innych dobrodziejstwach duchowych, a co więcej, prawdziwa jakaś więź w Duchu Świętym, albowiem Duch Święty przez swe łaski i dary wśród nich także działa swą uświęcającą mocą, a niektórym spośród nich dał nawet siłę do przelania krwi. Tak oto we wszystkich uczniach Chrystusowych Duch wzbudza tęsknotę i działanie, aby wszyscy, w sposób ustanowiony przez Chrystusa, w jednej trzodzie i pod jednym Pasterzem zjednoczyli się w pokoju. Aby zaś to osiągnąć, Kościół - Matka modli się ustawicznie i trwa w nadziei i rozwija działalność, a synów swoich zachęca do oczyszczenia się i odnawiania, żeby znamię Chrystusa jeszcze mocniej jaśniało na obliczu Kościoła.

DE 3. W tym jednym i jedynym Kościele Bożym już od samego początku powstały pewne rozłamy, które Apostoł surowo karci jako godne potępienia. W następnych zaś wiekach zrodziły się jeszcze większe spory, a niemałe Społeczności odłączyły się od pełnej wspólnoty (communio) z Kościołem katolickim, często nie bez winy ludzi z jednej i drugiej strony. Tych zaś, którzy obecnie rodzą się w takich Społecznościach i przepajają się wiarą w Chrystusa, nie można obwiniać o grzech odłączenia. A Kościół katolicki otacza ich braterskim szacunkiem i miłością. Ci przecież, co wierzą w Chrystusa i otrzymali ważnie chrzest, pozostają w jakiejś, choć niedoskonałej wspólnocie (communio) ze społecznością Kościoła katolickiego. Faktem jest, że z powodu rozbieżności utrzymujących się w różnej formie między nimi a Kościołem katolickim, czy to w sprawach doktryny, a niekiedy też zasad karności, czy odnośnie do struktury Kościoła, pełna łączność (communio) kościelna napotyka niemało przeszkód, częstokroć bardzo poważnych, które przełamać usiłuje ruch ekumeniczny. Pomimo to usprawiedliwieni z wiary przez chrzest należą do Ciała Chrystusa, dlatego też zdobi ich należne im imię chrześcijańskie, a synowie Kościoła katolickiego słusznie ich uważają za braci w Panu. Ponadto wśród elementów czy dóbr, dzięki którym razem wziętym sam Kościół się buduje i ożywia, niektóre i to liczne i znamienite mogą istnieć poza widocznym obrębem Kościoła katolickiego, spisane słowo Boże, życie w łasce, wiara, nadzieja, miłość oraz inne wewnętrzne dary Ducha Św. oraz widzialne elementy: wszystko to, co pochodzi od Chrystusa i do Niego prowadzi, należy słusznie do jedynego Kościoła Chrystusowego.



Nasi bracia odłączeni sprawują wiele chrześcijańskich obrzędów, które - zależnie od różnych warunków każdego Kościoła lub Wspólnoty - niewątpliwie mogą w rozmaity sposób wzbudzić rzeczywiste życie łaski i którym trzeba przyznać zdolność otwierania wstępu do społeczności zbawienia. Same te Kościoły i odłączone Wspólnoty, choć w naszym przekonaniu podlegają brakom, wcale nie są pozbawione znaczenia i wagi w tajemnicy zbawienia. Duch Chrystusa nie wzbrania się przecież posługiwać nimi jako środkami zbawienia, których moc pochodzi z samej pełni łaski i prawdy, powierzonej Kościołowi katolickiemu.
Mimo to odłączeni od nas bracia, pojedynczo lub w swoich Kościołach czy Wspólnotach, nie cieszą się tą jednością, jakiej Jezus Chrystus chciał użyczyć hojnie tym wszystkim, których odrodził i jako jedno ciało obdarzył nowym życiem, a którą oznajmia Pismo św. i czcigodna Tradycja Kościoła. Pełnię bowiem zbawczych środków osiągnąć można jedynie w katolickim Kościele Chrystusowym, który stanowi powszechną pomoc do zbawienia. Wierzymy mianowicie, że jednemu Kolegium apostolskiemu, któremu przewodzi Piotr, powierzył Pan wszystkie dobra Nowego Przymierza celem utworzenia jednego Ciała Chrystusowego na ziemi, z którym powinni zjednoczyć się całkowicie wszyscy, już w jakiś sposób przynależący do Ludu Bożego. Lud ten wprawdzie podczas swojej ziemskiej wędrówki nie przestaje podlegać grzechowi w członkach swoich, ale mimo to wzrasta w Chrystusie, a Bóg wiedzie go łaskawie wedle swoich tajemnych planów aż do radosnego zdobycia całej pełni wiecznej chwały w niebieskim Jeruzalem.


DE 4. Ponieważ dziś w bardzo wielu stronach świata pod tchnieniem łaski Ducha Św. czyni się tyle wysiłków przez modlitwę, słowo i działalność, by przybliżyć się do tej pełni jedności, jakiej chce Jezus Chrystus, obecny Sobór święty zachęca wszystkich wiernych Kościoła katolickiego, by rozeznając znaki czasu pilnie uczestniczyli w dziele ekumenicznym.
Przez "Ruch ekumeniczny" rozumie się działalność oraz przedsięwzięcia zmierzające do jedności chrześcijan, zależnie od różnych potrzeb Kościoła i warunków chwili, jak np.: najpierw wszelkie wysiłki celem usunięcia słów, opinii i czynów, które by w świetle sprawiedliwości i prawdy nie odpowiadały rzeczywistemu stanowi braci odłączonych, a stąd utrudniały wzajemne stosunki z nimi, następnie "dialog" podjęty między odpowiednio wykształconymi rzeczoznawcami na zebraniach chrześcijan z różnych Kościołów czy Wspólnot, zorganizowanych w duchu religijnym, w czasie którego to dialogu każdy wyjaśnia głębiej naukę swej Wspólnoty i podaje przejrzyście jej znamienne rysy.

DE 9. Należy się zapoznać z duchem braci odłączonych. Nieodzowne jest do tego studium, które trzeba podejmować zgodnie z prawdą i życzliwie. Katolicy należycie przygotowani muszą zdobyć lepszą znajomość doktryny i historii, życia duchowego i kultowego, psychologii religijnej oraz kultury właściwej braciom. Do osiągnięcia tego wielce są pomocne zebrania, z udziałem obu stron, dla omówienia głównie kwestii teologicznych, gdzie by każdy występował jako równy wśród równych, byle tylko ich uczestnicy, pozostający pod nadzorem biskupów byli naprawdę rzeczoznawcami. Przez taki dialog ujawni się wyraźniej rzeczywisty stan Kościoła katolickiego. Na tej drodze da się lepiej poznać poglądy braci odłączonych i w odpowiedniejszy sposób wyłożyć im naszą wiarę.

Dekret o Ekumenizmie:
“W tym ruchu ku jedności, który zwie się ruchem ekumenicznym, uczestniczą ci, którzy wzywają Boga w Trójcy Jedynego, a Jezusa wyznają Panem i Zbawcą, i to nie tylko każdy z osobna, lecz także wspólnie w społecznościach, w których Ewangelię usłyszeli i o których każdy mówi, że to jego własny i Boży Kościół. Prawie wszyscy jednak, chociaż w różny sposób, tęsknią za jednym i widzialnym Kościołem Bożym, który by był naprawdę powszechny i miał posłannictwo do całego świata, aby ten świat zwrócił się do Ewangelii i w ten sposób zyskał zbawienie na chwałę Bożą”.

WYJAŚNIENIE obalające powyższe twierdzenia soboru Wat II: [/
color]

Benedykt XIV, Breve Singulari nobis... ad Henricum card. ducem Eborac., 9.2.1749; De incorporatione in Ecclesiam vi baptismi (cytaty za H. Denzinger - Enchiridion Symbolorum..., Herder Verlag, Freiburg 2005).
Ten, kto otrzymuje chrzest w rycie heretyckim, zostaje członkiem Kościoła katolickiego (...) nawet prywatny błąd tego, kto chrzci nie może pozbawić wartości sakramentu (...) o ile zachowuje dyscyplinę niezbędną do ważności Chrztu. (...)

Wreszcie utrzymujemy, że ochrzczeni przez heretyków, jeśli dojdą do wieku, w którym potrafią odróżnić dobre od złego, jeśli wtedy przystąpią do błędów tego, kto ich ochrzcił, z pewnością wyłączają się sami z jedności z Kościołem i pozbawiają się łask, którymi cieszą się członkowie Kościoła, ale nie uwalniają się spod władzy Kościoła oraz spod jego praw (...)
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 22, 2009, 12:01:05 pm wysłana przez LUK » Zapisane
LUK
aktywista
*****
Wiadomości: 962


« Odpowiedz #24 dnia: Kwietnia 22, 2009, 11:31:15 am »

GRZEGORZ XVI

ENCYKLIKA O LIBERALIZMIE I RELIGIJNYM INDYFERENTYZMIE
MIRARI VOS

Błąd indyferentyzmu

13. Teraz przejdźmy do innej przyczyny wielu nieszczęść, które wraz z Naszym żalem dotykają Kościół to jest do indyferentyzmu, czyli przewrotnej opinii bezbożnych, wszędzie podstępnie rozpowszechnianej, że w każdej religii można dostąpić wiecznego zbawienia duszy, jeśli się uczciwie i obyczajnie żyje. W tak oczywistej sprawie, jesteście w stanie z łatwością uchronić powierzony Wam lud od tego najbardziej zgubnego błędu. Kiedy bowiem apostoł przestrzega, że, "jeden jest Bóg, jedna Wiara, jeden Chrzest" (Ef 4, 5), niechże drżą z bojaźni wszyscy, którzy z jakiejkolwiek religii spodziewają się fałszywie otwartego przystępu do błogosławionej wieczności i niech szczerze rozważą według świadectwa Zbawiciela, że "są przeciw Chrystusowi, bo z Chrystusem nie są, i że rozpraszają nieszczęśliwie, bo z nim nie gromadzą" (Łk 11, 23), dlatego "niezawodnie na wieki zaginą, jeśli katolickiej wiary wyznawać i jej całkowicie i bez naruszenia zachowywać nie będą" (11). Niech posłuchają św. Hieronima, który gdy się Kościół podzielił schizmą na trzy stronnictwa, mówi o sobie, że jest nieugięty w postanowieniu, jeżeli ktoś chciał go przyciągnąć na swoją stronę, mężnie wyznając: "Kto się łączy z katedrą Piotra, jest ze mną" (12). Próżno by ktoś sobie schlebiał, że i on także jest odrodzonym w wodzie chrztu świętego, bo na ten zarzut trafnie odpowiedział św. Augustyn: "Gałązka z winnicy odcięta swój kształt zachowuje, ale cóż jej po kształcie jeżeli nie czerpie życia z korzenia?" (13).

Niedorzeczność konieczności zapewnienia wolności sumienia

14. Ze stęchłego źródła indyferentyzmu, wypływa również owo niedorzeczne i błędne mniemanie, albo raczej omamienie, że każdemu powinno się nadać i zapewnić wolność sumienia. Do tego zaraźliwego błędu wprost doprowadza niewstrzemięźliwa i niczym nie pohamowana dowolność poglądów, która wszędzie się szerzy ze szkodą dla władzy duchownej i świeckiej, za sprawą niektórych bezwstydników, którzy odważają się głosić, że z tego powodu religia odnosi jakąś korzyść. Ale czy może być "bardziej nieszczęśliwsza śmierć dla duszy niż wolność błądzenia?" (14), mawiał św. Augustyn.

Kiedy zwolniony zostałby wszelki hamulec, który utrzymywał ludzi na drodze prawdy, wówczas ich zepsuta natura skłonna do złego już na oślep rzuci się za swoim popędem, wówczas powiedzmy to rzetelnie - otwarta jest "studnia przepaści" (Apok 9, 3), stąd według objawienia św. Jana wydobywał się dym, który zaćmił słońce, i szarańcza, która spustoszyła ziemię.

Stąd pochodzi nieuporządkowanie umysłów, stąd w młodzieży coraz większe zepsucie, stąd u ludu pogarda najświętszych praw i rzeczy duchowych, stąd słowem: zaraza w państwie szkodliwsza nad wszystkie, ponieważ wiadomo na podstawie doświadczenia opartego na całym starożytnym dorobku, że państwa kwitnące potęgą, sławą i zamożnością upadły tylko z powodu tego jednego nieszczęścia, nieumiarkowanej dowolności opinii, wolności wypowiedzi i żądzy coraz to nowych zmian.

Kościół brzydzi się każdą nowością

7. Tego zaś najlepiej dopełnicie gdy zgodnie z obowiązkiem Waszego urzędu i zważając na Was samych i na naukę, będziecie ciągle o tym pamiętać: "że Kościół powszechny brzydzi się każdą nowością" (1) i że według przestrogi Św. Agatona papieża "co raz rozstrzygnięto, ani umniejszać, ani zmieniać ani dodawać, ale wszystko w słowach i w interpretacji należy zachować nienaruszone" (2). W ten sposób zostanie niewzruszona siła jedności, która się wspiera na tej stolicy Św. Piotra jak na fundamencie, i skąd wypływają prawa komunii na wszystkie Kościoły partykularne, "tam też będzie dla wszystkich obrona, bezpieczeństwo, port wolny od burz i wszelkiego dobra nieprzebrany skarbiec" (3). Dlatego dla poskromienia zuchwałości tych, którzy albo prawa tej Świętej Stolicy zamierzają zniweczyć, albo usiłują zerwać jej związek z innymi Kościołami partykularnymi, jedynie dzięki któremu kwitnąć i trwać mogą, tym wszystkim głoście wiarę i prawdziwe uszanowanie ku niej, wołając ze św. Cyprianem: "Błądzi, ktokolwiek ufa, że jest w Kościele, a opuścił Katedrę Piotra, na której założony jest Kościół" (4).

Wolność druku

15. Do tego też zmierza owa najzgubniejsza, przeklęta i odstręczająca wolność druku, mająca na celu rozpowszechnianie wszelkich pism wśród pospólstwa, której niektórzy domagają się i popierają z taką natarczywością. Obawiamy się, Wielebni Bracia, patrząc wokół Nas na te wytwory nauk, albo raczej upiory błędów, które wzdłuż i wszerz po świecie się rozchodzą w niezliczonych pismach, broszurach, księgach, książkach nierzadko szczupłych co do objętości, ale pełnych złośliwości, z których rozlewające się po całej ziemi przekleństwo, o łzy Nas przyprawia. Znajduje się przecież niestety tylu bezwstydnych, którzy twierdzą uparcie, że ten nagły zalew błędów może być skutecznie powstrzymany jakimś pismem wydanym w obronie prawdy i religii pośród tak wielkiego wezbrania nieprawości. Nie godzi się jednak i jest to wbrew wszelkiemu prawu, świadomie czynić zło i je pomnażać, w nadziei, że stąd wyniknie cokolwiek dobrego. Któż rozsądny pozwoliłby, aby truciznę wolno było jawnie rozpowszechniać i sprzedawać, nabywać ją, sprowadzać i nią się napawać, dlatego, że jest jakieś lekarstwo, po zażyciu którego, zdarza się niekiedy używającym go uniknąć zguby?

Tępienie złych książek

16. Jednak zupełnie inne było postępowanie Kościoła w tępieniu złych książek nawet za czasów apostołów, którzy jak czytamy, publicznie spalili ich wielką liczbę (por. Dz 19, 19). Wystarczy przeczytać postanowienia Soboru Laterańskiego V i późniejsze rozporządzenie wydane w tej sprawie przez Leona X, śp. Naszego poprzednika, upominającego: "aby to, co dla wzrostu wiary i pożytecznych umiejętności zostało chwalebnie wynalezione, nie zostało obrócone w przeciwną stronę i nie czyniło szkody w zbawieniu dusz wiernych Chrystusowi" (15). O to samo i Ojcowie Soboru Trydenckiego pilnie się starali, kiedy dla zapobieżenia tak wielkiemu złu uchwalili swoim wyrokiem sporządzenie wykazu ksiąg, w których zawiera się szkodliwa nauka (16).

"Mężnie potrzeba walczyć", mówi śp. Klemens XIII Nasz poprzednik w swoim liście apostolskim o potępieniu szkodliwych książek, "mężnie walczyć ile rzecz sama domaga się, aby wedle możności niszczyć szkodliwe książki, dotąd pozostanie materia błędu, dopóki skażone zalążki niegodziwości nie zginą w płomieniach ognia" (17).

Na podstawie tej jednakowej troskliwości wszystkich wieków, z jaką zawsze ta Święta Stolica Apostolska potępiała podejrzane i szkodliwe książki i usiłowała wyrwać je z rąk ludowi, widać jawnie jak błędna, fałszywa, zdradliwa, lekkomyślna i uwłaczająca tejże Stolicy Apostolskiej i straszliwie niszcząca lud chrześcijański, jest nauka tych, którzy nie tylko odrzucają cenzurę ksiąg jako zbyt uciążliwą i przykrą, ale nawet posuwają się do tego stopnia niegodziwości, że odważają się twierdzić, że jest przeciwna wszelkim zasadom praw, i że Kościół nie ma prawa ani jej ustanawiać ani podtrzymywać.

cytaty za: Słownik Apologetyczny Wiary Katolickiej podług D-ra Jana Jaugey'a, opracowany i wydany staraniem x. Wł. Szcześniaka, Mag. Teol. i grona współpracowników, T. II. Warszawa 1894:
"Co się tyczy ilości przestrzeni i rozciągłości, wymaganej na to, by katolickość istniała, co do rozmiarów tego znaku Kościoła, jeśli się można tak wyrazić, to zdaje mi się, że one łatwo określić się dadzą, skoro się zważy na dwie rzeczy, absolutnie wymagane do istnienia Kościoła: na działanie jego na świecie i na współdziałanie z nim ludzi. Jak zbawcza wola Odkupiciela rozciąga się do wszystkich dusz ludzkich, żadnej z nich nie wyłączając od udziału w łaskach do zbawienia koniecznych, tak samo też wola czyli zbawcze posłannictwo Kościoła, ustanowionego przez Chrystusa dla dalszego prowadzenia Jego dzieła odkupienia, rozciąga się do wszystkich ludzi, do wszystkich jednostek, niosąc wszystkim w skutecznej ofierze zewnętrzne środki zbawienia, Bożą mocą ustanowione dla ich zbawienia. Pod tym względem Kościół jest absolutnie katolicki, bez żadnych zastrzeżeń powszechny, i to począwszy od pierwszej chwili swego istnienia."

"...istotowa, zasadnicza, apologetyczna katolickość polega na posłannictwie i na skutecznej a przez łaskę Bożą rzeczywiście podtrzymywanej woli opowiadania Ewangelii wszystkiemu stworzeniu bez różnicy plemion i narodowości, obyczajów i prawodawstwa."

"Kościół katolicki zatem znaczy tyle, co Kościół jeden jedyny, obejmujący w swym łonie wszystkie narody i wszystkie czasy, jeśli one chcą współdziałać z łaską Bożą, która ich doń wiedzie, i z nauką ewangeliczną, która ich doń powołuje."

"Wielość razem złączonych sekt heretyckich, nie może utworzyć Kościoła katolickiego, dopóki się nie złączy ze Stolicą Apostolską Rzymską; nie można by przeciwstawiać wszystkich Kościołów dysydenckich Kościołowi rzymskiemu dla wykazania, że liczbą swych wyznawców równają się lub nawet przewyższają liczbę wyznawców Kościoła katolickiego: pomimo swej liczby nie stanowią one jednego Kościoła, lecz pozostają zawsze sektami."

 Leon XIII. Encyklika "Satis cognitum":

"Jeżeli już bierze się pod uwagę to, co się dokonało, to Jezus Chrystus nie taki Kościół zamierzył i ukształtował, który obejmowałby wiele podobnych wspólnot, lecz odrębnych i nieskrępowanych więzami, ale które tworzyłyby Kościół nierozdzielny w sobie i jeden w taki sposób, jak to wyznajemy w symbolu wiary: Wierzę w jeden... Kościół. "W każdym razie jedność zaliczana jest do natury Kościoła, który jest jeden, a który ci ludzie chcą rozerwać na liczne herezje. Twierdzimy, że zgodnie ze swą istotą, swym założeniem, ze swym początkiem i z wyjątkowością swego znaczenia Kościół pierwotny i powszechny jest jedyny. Także niezrównana wspaniałość Kościoła jako zasada konstrukcji przewyższa dzięki jedności wszystko inne i nie ma nic takiego, co by było doń podobne lub równe" (Clemens Alexandrinus, Stromatum lib. VII, cap. 17)."

ENCYKLIKA OJCA ŚWIĘTEGO PIUSA XI Mortalium animos (z 6 stycznia 1928 roku) O popieraniu prawdziwej jedności religii :


''Inni znowu zgodziliby się nawet, by Papież przewodniczył ich, co prawda nieco niesamowitym, zjazdom. Jeżeli zresztą spotykać można wielu niekatolików, którzy w pięknych słowach głoszą braterską wspólność w Chrystusie, to przecież nie ma ani jednego, któremu przez myśl by przeszło poddać się posłusznie w nauce i kierownictwie Namiestnikowi Jezusa Chrystusa. W międzyczasie oświadczają, że chcą wprawdzie rokować z Kościołem Rzymskim, lecz z zastrzeżeniem równości wzajemnych praw, tzn. jako równouprawnieni. Gdyby jednak mogli rokować, to bez wątpienia w rokowaniach dążyliby do takiej umowy, która umożliwiłaby im trwanie przy tych zapatrywaniach, z powodu których błąkają się jeszcze ciągle poza jedyną owczarnią Chrystusa''.



Moje dopowiedzenie do DE 3 ''Dekretu o Ekumenizmie'' :

I jeszcze jedno nie są w pełni te wspólnoty to jak mogą same wziąść sobie pełnie łaski i prawdy od Kościoła Rzymsko - Katolickiego i sobie jej udzielić aby zbawiać ludzi tylko dany protestant lub schizmatyk, poganin zbawi się jeśli był nieświadom prawdziwej religii jedynej i czynił dobre uczynki pełnił Wolę Bożą i współpracował z łaską Bożą, ale zbawi się jedynie bo należał do duszy kościoła Rzymsko katolickiego a nie że jego fałszywa wiara którą uważał za prawdziwą udzieli mu tej łaski ale łaski zbawienia udzieli mu sam Pan Bóg bo należał do duszy kościoła Rzymsko - Katolickiego, a nie że jego fałszywa religia wzięła sobie moc z samej pełni łaski i prawdy z Kościoła Katolickiego i mu jej udzieliła choć nie ma jedności z kościołem Katolickim w ogóle protestantyzm nie ma żadnej jedności ani schizma prawosławna ani żadna inna sekta nie ma żadnej niepełnej jedności z Kościołem  Katolickim a zbawi się poganin schizmatyk czy heretyk materialny tylko dlatego że był nieświadomy prawdziwej Wiary Św. Katolickiej i należał do duszy kościoła.

Jak już coś to znowu nauka soboru W II nie określa że człowiek czy to w schizmie czy w sekcie nieświadomy lub tylko słyszący o katolicyzmie a nie znający Św. Wiary Katolickiej jest zjednoczony z duszą Kościoła i jak już coś to Pan Jezus nie użycza żadnej wspólnocie odłączonej od Kościoła Katolickiego łask potrzebnych do zbawienia te łaski pozostają jedynie  i tylko w kościele w Kościele Rzymsko-Katolickim a ów człowiek można rzec heretyk niezawiniony z własnej winy oczywiście musi spełniać dobre uczynki szczerze poszukuje prawdy wypełnia wolę Bożą na miarę możliwości gdy współpracuje z łaska Bożą, jak pozna prawdę to ja przyjmie i porzuci błędy np. protestantyzmu. Zbawia się jeśli skona w łasce uświęcającej przez to tylko że jest włączony do duszy kościoła Katolickiego a nie przez protestantyzm jako fałszywą religię (którą uważa za prawdziwą i jest nieświadomy)  tylko w protestantyzmie należąc do Kościoła Katolickiego zjednoczony jest z duszą Kościoła, a jest oddzielony od ciała Kościoła widzialnego(dziwne sobór naucza że należą do Ciał Chrystusa ale czy w sposób widzialni do ciała i duszy kościoła czy tylko są zjednoczeni z dusza kościoła tego sobór już nie wyjaśnia. I też sobór nie naucza że jest podział na heretyków niezawinionych nie własnej winy pozostających w błędach tylko nie są świadomi i heretyków formalnych.
Zapisane
LUK
aktywista
*****
Wiadomości: 962


« Odpowiedz #25 dnia: Kwietnia 22, 2009, 11:34:35 am »

Pius IX. Encyklika Quanto conficiamur moerore.

Ponownie musimy przypomnieć i potępić błąd bardzo ważny, w jakim na nieszczęście znajdują się niektórzy katolicy, którzy myślą, że osoby żyjące w błędach i poza wiarą prawdziwą... mogą dojść do życia wiecznego. Mniemanie – to najzupełniej przeciwne nauce katolickiej.

Wiemy, i wy również wiecie, że ci co się znajdują w niepokonalnej niewiadomości pod względem najświętszej wiary naszej, i którzy, starannie przestrzegając prawa natury i jej przykazań, wypisanych przez Boga na sercu wszystkich, jako też usposobieni będąc do uległości względem Boga, wiodą życie uczciwe i prawe, mogą przy pomocy światła i łaski bożej otrzymać życie wieczne. Bóg bowiem, którzy doskonale widzi, przenika i zna umysł, duszę, myśli i skłonności wszystkich, w najwyższej dobroci swej i łaskawości nie mógłby ścierpieć, aby ten, co nie jest winien dobrowolnego grzechu, ulegał wiecznym męczarniom i karze.

Ale też równie dobrze jest znany ten dogmat katolicki, że nikt zbawiony być nie może poza Kościołem... i że ci, co są oporni względem powagi i orzeczeń Kościoła... nie mogą otrzymać zbawienia wiecznego. Jasne są bowiem słowa Chrystusa Pana: „a jeśliby kościoła nie usłuchał, niech ci będzie jako poganin y celnik... Kto was słucha mnie słucha, a kto wami gardzi mną gardzi, a kto mną gardzi, gardzi tym, który mnie posłał... Kto nie uwierzy potępion będzie... Kto nie wierzy już potępion jest... Kto nie jest ze mną przeciw mnie jest, a kto nie zbiera ze mną, rozprasza.” To też apostoł Paweł powiada, że tacy ludzie są potępieni przez własne sumienie, a św. Piotr nazywa ich kłamliwymi nauczycielami, którzy wprowadzają odszczepieństwa zatracenia, i zapierają się tego Pana, który ich kupił, przywodząc na się prędkie zginienie (II Petri 2-1).

W każdym jednak razie, niechaj się strzegą synowie Kościoła katolickiego, aby nie byli nieprzyjaciółmi tych, którzy nie są złączeniu z nami węzłami tej samej wiary i tejże samej miłości. Przeciwnie, nich się starają zabezpieczyć ich i wspomagać wszelką troskliwością chrześcijańskiej miłości, jeśli są ubodzy, chorzy albo inną jaką przeciwnością nawiedzeni. A nade wszystko niech pracują nad wydobyciem ich z ciemności błędu, w jakim nieszczęśliwie są pogrążeni, i nas doprowadzeniem ich do Kościoła, owej kochającej matki, która bezustanni z uczuciem miłości wyciąga do nich macierzyńskie swe dłonie, aby wzmocnieni i ustaleni w wierze, nadziei i miłości, odnosząc owoc z każdego dobrego czynu, otrzymali zbawienie wieczne''.


Pius IX. Alokucja Singulari quadam. 1854:

Z prawdziwą dowiadujemy się boleścią, że inny jeszcze błąd nie mniej zgubny rozpowszechnił się w niektórych stronach katolickiego świata i opanował umysły wielu bardzo katolików, którzy wyobrażają sobie, że mogą mieć nadzieję zbawienia ci, co nie stanowią cząstki prawdziwego Chrystusowego Kościoła. Stąd się też dzieje, że zadają oni sobie często pytania, jaki będzie po śmierci los i położenie tych, którzy wcale nie należeli do wiary prawdziwej, i przytoczywszy sobie powody najbardziej próżne i bezpodstawne, oczekują na swe pytanie odpowiedzi przychylnej błędnemu ich przekonaniu. Dalecy jesteśmy, czcigodni Bracia, od tego, abyśmy śmieli zakreślać granice miłosierdziu Bożemu, które jest nieskończone; nie chcemy bynajmniej zgłębiać zamiarów i ukrytych sądów bożych, będących niezgłębioną przepaścią, której niezdolna przeniknąć myśl ludzka. Atoli, podług wymagań Naszego Apostolskiego urzędu pragniemy pobudzić waszą troskliwość i czujność biskupią, abyście wszystkimi siłami starali się rugować z umysłów ludzkich to bezbożne i zgubne przekonanie że droga zbawienia wiecznego znajdować się może we wszystkich religiach. W miarę zdolności i tej nauki, jaką się odznaczacie, okazujcie ludom powierzonym waszemu staraniu, że dogmaty wiary waszej świętej żadną miarą nie są przeciwne miłosierdziu i sprawiedliwości Bożej. Trzeba wprawdzie przyjąć jako zasadę wiary, że poza Kościołem apostolskim nikt zbawić się nie może, ponieważ on jest jedyną arką zbawienia, i kto się do niej nie schroni, zginie w wodach potopu; jednakże z najzupełniejszą pewnością przyznać trzeba, że ci co odnośnie do prawdziwej religii znajdują się w niepokonalnej nieświadomości, wcale nie odpowiadają za nią w oczach bożych.


 Gdy zapozna się ze szczegółowymi regułami wyłożonymi w Instrukcji Świętego Oficjum poświęconej "ruchowi ekumenicznemu", wydanej 20 grudnia 1949 roku:

"[Biskupi] powinni być czujni ażeby pod fałszywym pretekstem – iż trzeba raczej kłaść nacisk na te sprawy, które nas jednoczą niż na te, które nas dzielą – nie rozprzestrzeniał się niebezpieczny indyferentyzm... Powinni także dać odpór niebezpiecznej manierze wypowiedzi rodzącej fałszywe opinie i próżne nadzieje, które nigdy nie mogą zostać spełnione – jaką może być na przykład twierdzenie, iż nie należy zbyt wielce poważać orzeczeń zawartych w encyklikach rzymskich Papieży na temat powrotu odszczepieńców do Kościoła, konstytucji Kościoła, czy Mistycznego Ciała Chrystusa... Przeto, ma być głoszona i objaśniana cała katolicka doktryna; w żaden sposób nie może być przemilczane bądź w dwuznacznych wypowiedziach ukrywane to, co zawiera katolicka prawda odnośnie prawdziwej natury usprawiedliwienia i drogi do niego wiodącej, konstytucji Kościoła, prymatu jurysdykcji rzymskiego Papieża oraz jedynej, prawdziwej jedności mogącej się dokonać poprzez powrót odszczepieńców do jednego, prawdziwego Kościoła Chrystusowego" (AAS, XLII (1950), 144).


Oczywista rzecz przeto, że aby dojść do zbawienia, obowiązani są ludzie z jednej strony szukać środków zbawienia tam, gdzie je Bóg złożył, a z drugiej strony, nie ma Bóg obowiązku drogami nadzwyczajnymi dostarczać tych środków zbawienia człowiekowi, co świadomie i dobrowolnie należeć nie chce do społeczeństwa ustanowionego przez Boga celem dostarczenia człowiekowi tych środków. Wynika stąd przeto, że odmawiać wejścia do Kościoła, gdy się go uznaje za instytucję konieczną, znaczy to dla człowieka dobrowolnie stawiać się po za zbawieniem, raz – przez grzech, który się popełnia, odpychając wezwanie do wejścia do Kościoła, a powtóre – przez bezpośrednie odrzucenia środków zbawienia, jakie Kościół człowiekowi podaje. W takich warunkach człowiek ten musi ginąć, ale ginie wyłącznie z winy własnej.
Przedstawiona powyżej i udowodniona katolicka nauka o zbawieniu, jest tak racjonalna, że trudno zrozumieć, dlaczego wywołuje ona w pewnych umysłach jakieś zarzuty. A jednakże, nauka ta bywa dla wielu kamieniem obrazy. Sami nawet katolicy, kapłani z naukami teologicznymi obeznani, wielcy nawet kaznodzieje katoliccy, albo się niepokoili tą nauką, która surowością swą zdała się doprowadzić do rozpaczy, albo też trwożyli się owym możliwym niepokojem, jaki nauka ta wzbudzała w umyśle wiernych nie dość wykształconych i nie zdolnych rozwiązać trudności, jakie w nich ona budziła. Starali się przeto ci katoliccy uczeni usunąć z tej nauki to, co uważali za gorszące.
Na nieszczęście, niektórzy z nich spełniając to zadanie, wyjaśnieniami swymi zniszczyli dogmat wiary katolickiej. Słyszeliśmy wyżej, jak utyskuje Pius IX na błędy, jakie oni rozsiewali w tym względzie. Chcieli miłością rozszerzyć podwoje niebieskie, zanadto ciasne w ich przekonaniu przy tej katolickiej zasadzie, że „poza Kościołem nie ma zbawienia”. Gdyby były przeważały ich tłumaczenia i przystosowania dogmatu, gdyby nauka ich wytworzyła była pewne jakieś praktyczne następstwa, oziębiliby w takim razie i stłumili ową żarliwość, jaka popycha misjonarzy katolickich do rozszerzania wszędzie znajomości Chrystusa i Kościoła. Boć pocóż zadawać sobie tyle trudów, podejmować takie prace, tyle krwi przelewać, by doprowadzić do Kościoła ludzi, którzy i bez niego posiadają wszystko, co im do zbawienia potrzebne? I wiele dusz przez to pozostawałoby w ciemnościach i w pomręce śmierci. Tym sposobem, sądząc pod pozorem miłości, że się łagodzi surowość dogmatów, idzie się do zguby dusz ludzkich. Tymczasem dogmaty wiary utrzymują się same przez się; justificata in semetipsa; by być pożytecznie i skutecznie obronionymi nie potrzebują ulegać żadnej zmianie, żadnemu przystosowaniu. Co więcej, wszystkie te mniemane złagodzenia dogmaty wytwarzają zazwyczaj bardzo poważne trudności, które się obracają przeciw samej prawdzie, którą chciano uczynić więcej dostępną. Musimy tu wszakże zaznaczyć, że wszelką tego rodzaju przesadę w łagodności spowodowywa często inna przesada w znaczeniu przeciwnym, a mianowicie przez złość lub przez niewiadomość przesadza się w naszych dogmatach, by je tym łatwiej pokonać. To właśnie się stało z naszą zasadą: „poza Kościołem nie ma zbawienia.”
F. Perriot. Słownik Apologetyczny Wiary Katolickiej podług D-ra Jana Jaugey'a, opracowany i wydany staraniem x. Wł. Szcześniaka, Mag. Teol. i grona współpracowników, T. II. Warszawa 1894, s. 411-412



ECCLESIAE MAGISTERIUM   ENCYKLIKA OJCA ŚWIĘTEGO PIUSA XI    Mortalium animos (z 6 stycznia 1928 roku)

O popieraniu prawdziwej jedności religii:

W tym jednym Kościele Chrystusa jest i pozostaje tylko ten, kto uznaje autorytet i władzę Piotra i jego prawnych następców, słuchając i przyjmując ją. Czyż Rzymskiemu Papieżowi, najwyższemu Pasterzowi dusz, nie podporządkowali się przodkowie tych, którzy zaplątali się w błędne nauki Focjusza i tzw. reformatorów? Synowie opuścili – niestety – dom ojcowski, lecz dom się nie rozpadł i nie zginął, gdyż w nieustannej pomocy Boga ma swą ostoję. Niechajże powrócą do wspólnego Ojca, który ich przyjmie z całą miłością, nie pomnąc krzywdy, jaką wyrządzili poprzednio Stolicy Apostolskiej. Jeśli, jak to wciąż powtarzają, pragną z Nami i z naszymi się połączyć, dlaczegóż nie powracają jak najśpieszniej do Kościoła, "tej Matki i Mistrzyni wszystkich wierzących w Chrystusa" (25)? Niechaj usłyszą, co mówi Laktancjusz: "Tylko... Katolicki Kościół – woła on – przestrzega prawdziwej wiary, On jest świątynią Boga. Kto do niego nie wstąpi, lub go opuszcza, ten z dala od nadziei życia i zbawienia" (26)".
[/b]

Św. Józef Bilczewski, arcybiskup Lwowa, w swym liście pasterskim o Kościele Chrystusowym deklarował zaś: "Kto bez własnej ciężkiej winy nie jest członkiem Kościoła katolickiego - może być zbawionym, jeśli mianowicie w dobrej wierze religię swoją niekatolicką uważa za prawdziwą, a w razie wątpliwości szczerze i usilnie szuka prawdy i chowa przykazania Boże. Taki innowierca choć sam nazywa się prawosławnym czy protestantem, w oczach Boga jest katolikiem, należy do duszy Kościoła rzymskiego, składającego się ze wszystkich sprawiedliwych na ziemi. A jeśli umrze w stanie łaski poświęcającej nie tylko może być zbawiony, ale idzie na pewno na szczęście wieczne z Bogiem" [5] .
 Ks. Stanisław Bartynowski, "Apologetyka podręczna. Obrona podstaw wiary katolickiej i odpowiedzi na zarzuty", Warszawa 2001, s. 381.

Katechizm św. Piusa X ujmował kwestią zbawienia niekatolików i niechrześcijan w następujący sposób: "Człowiek, który bez własnej winy pozostaje poza Kościołem, jeżeli pozostaje w dobrej wierze i przyjął chrzest, albo przynajmniej ma ukryte pragnienie chrztu oraz jeżeli ponadto szczerze poszukuje prawdy i wypełnia wolę Bożą na miarę swych możliwości, to jest rzeczywiście oddzielony od ciała Kościoła, ale jest zjednoczony z duszą Kościoła i dlatego pozostaje na drodze zbawienia" (tamże: cz. I, IX).

Zapisane
LUK
aktywista
*****
Wiadomości: 962


« Odpowiedz #26 dnia: Kwietnia 22, 2009, 11:34:59 am »

Rok kościelny. Nabożeństwo na wszystkie niedziele i uroczystości kościelne. Wykład obrzędów kościelnych i całej nauki chrześcijańskiej rzymsko-katolickiego Kościoła:

"Także, do duszy prawdziwego Kościoła, czyli wewnętrznie tylko, mogą należeć doń, oprócz katolików, i wielu z tych, którzy zostają poza jego obrębem, a mianowicie: 1. dzieci ważnie ochrzczone i umarłe przed dojściem do używania rozumu;

2. z dorosłych zaś wszyscy ci, którzy odebranej na chrzcie świętym łaski poświęcającej nie utracili przez grzech śmiertelny, i, pragnąc zawsze tak wierzyć i służyć Bogu, jak On chce, żeby Mu wierzono i służono, czynią to wszystko, co uważają za mogące się Mu podobać; zostają zaś w fałszywej religii jedynie tylko dlatego, iż z powodu nieprzezwyciężonej niewiadomości mniemają, iż ona jest prawdziwą, i gotowi by w każdej chwili ją zmienić, je­śliby się przekonali, że nie jest taką.

Do ciała prawdziwego Kościoła, czyli zewnętrznie tylko doń należą ci, którzy są martwymi jego członkami, tj. ci katolicy, którzy lubo nie są wyłączeni z niego, jako jeszcze wyznawający jego naukę, lecz są już pozba­wieni łaski poświęcającej, z przyczyny ciężkiego jakie­go grzechu, w którym dobrowolnie trwają.


 Do duszy zaś i ciała prawdziwego Kościoła, czyli razem wewnętrznie i zewnętrznie należą doń tylko do­brzy katolicy, to jest tacy, którzy, żyjąc pobożnie, statecznie zachowują całą naukę Chrystusową i pielę­gnują w sobie łaskę poświęcającą, odebraną na chrzcie świętym, lub odzyskaną przez pokutę. I ci tylko chrze­ścijanie mogą w zupełności korzystać ze wszystkich tych dóbr nadprzyrodzonych, które Chrystus Pan zo­stawił dla nas w swoim Kościele.

Rok kościelny. Nabożeństwo na wszystkie niedziele i uroczystości kościelne. Wykład obrzędów kościelnych i całej nauki chrześcijańskiej rzymsko-katolickiego Kościoła. Wydanie ilustrowane rysunkami przeważnie z wzorów katakumbowych wziętymi. Przez S. M. K. B. Ł. Ż. (*) Nakładem "Przeglądu Katolickiego". Warszawa 1885, ss. 368-374.

Pozwolenie Władzy Duchownej:
N. 2262.
APPROBATUR.
Varsaviae die 18 (30) Junii 1884 anno.
Episcopus Berissensis
Officialis Generalis
C. Ruszkiewicz. Regens Cancellariae Br. Podolski.

Dziwne że sobór naucza że wszyscy czy to heretycy formalni czy materialni należą do CIAŁA KOŚCIOŁA !

"Kto odłączył się od Kościoła, np. przez herezję, ten przestaje być członkiem Kościoła, chociaż wobec Boga nie jest wolnym od przyjętych na chrzcie obowiązków; postąpił on jak żołnierz, który opuścił swego pana, a przyszedł do obozu nieprzyjaciela. Nie należą więc do Kościoła katolickiego poganie, żydzi, kacerze i schizmatycy. (Sob. Florencki). Natomiast są członkami Kościoła ochrzczone dzieci innowierców. Chrzest jest dobrem tylko prawdziwego Kościoła (Św. Augustyn) - Ochrzczone dzieci innowierców przestają być członkami Kościoła, dopiero wtenczas, jeśli doszedłszy do używania rozumu, zwracają się do wyznania błędnej nauki (np. przyjmują komunię innowierczą)."

Ks. prof. Fr. Spirago, Katolicki Katechizm Ludowy, Tom I, Mikołów 1927, s. 386-387.

Papież Pius IX w encyklice Iam vos omnes z 13 września 1868: " Ani jedna [z tych religijnych wspólnot różniących się między sobą i odseparowanych od Kościoła Katolickiego], nawet branych łącznie, nie konstytuuje w żadnym razie Kościoła katolickiego, ani nie jest tym jedynym Kościołem katolickim założonym przez Naszego Pana Jezusa Chrystusa, tym Kościołem, który On życzył sobie założyć. Co więcej nie można nawet mówić, że te wspólnoty są bądź to członkami, bądź też częściami tego samego Kościoła, ponieważ w sposób widomy odłączyły się one od Jedności Katolickiej" .

Papież Leon XIII w encyklice Satis Cognitum: "...Jezus Chrystus nie taki Kościół zamierzył i ukształtował, który obejmowałby wiele podobnych wspólnot, lecz odrębnych i nieskrępowanych więzami, ale które tworzyłyby Kościół nierozdzielny w sobie i jeden w taki sposób, jak to wyznajemy w Symbolu Wiary: « Wierzę w jeden ... Kościół»".

Papież Pius XI w encyklice Mortalium Animos: " ... bardzo niedorzecznym człowiekiem okazałby się ten, ktoby chciał twierdzić, że ciało mistyczne Chrystusa może się składać z odrębnych, od siebie oddzielonych członków".

Papież Pius XII w encyklice Mystici Corporis: "odstępują od Boskiej prawdy ci, którzy wyobrażają sobie Kościół w ten sposób, iż nie można doń dotrzeć zmysłami, ani go widzieć, lecz jest on tylko czymś, jak powiadają, czysto duchowym, co węzłem niewidzialnym łączy wielorakie chrześcijańskie społeczności, choćby wiarą między sobą się różniły".


198 anglikańskich duchownych przygnębionych ciosem zadanym przez Św. Oficjum napisało do kard. Patrizi'ego prosząc go o rozważenie na nowo tej kwestii. Napisali, iż nie proszą Boga o nic ponadto tylko o " ekumeniczną interkomunię, jaka istniała przed schizmą Wschodu i Zachodu" . Jego Eminencja odpowiedział 8 listopada 1865 roku:

"Święta Kongregacja [Świętego Oficjum] ubolewa nad tym, iż są tacy którzy twierdzą, że te chrześcijańskie ciała (Christian bodies) które chełpią się jakoby były spadkobiercami stanu kapłańskiego i katolickiego imienia (Catholic name), mimo że odcięły się i odseparowały od Apostolskiej Stolicy św. Piotra, rzekomo należą jako jego części do prawdziwego Kościoła Jezusa Chrystusa. Nie ma opinii, która stałaby w większej sprzeczności z podstawowym znamieniem Kościoła katolickiego. Jako że Kościół katolicki jest tym który, ufundowany na jednej Skale, rozwinął się jako jedno zwarte ciało i utrzymywany jest razem przez jedność wiary i miłości".


Sobór Watykański 1870 r.
Projekt konstytucji dogmatycznej o Kościele Chrystusowym przedłożony ojcom do rozpatrzenia.
Pius Biskup sługa sług Bożych za aprobatą soboru na wieczną rzeczy pamiątkę.

Rozdział VI
Kościół jest społecznością bezwzględnie konieczną do osiągnięcia zbawienia.

Dlatego niechaj wszyscy zważą, jak konieczną do osiągnięcia zbawienia społecznością jest Kościół Chrystusowy. Jest on bowiem tak konieczny, jak koniecznym jest związek i łączność z Chrystusem Głową i Mistycznym Jego Ciałem, poza którym nie ożywia On ani wspiera żadnej innej społeczności, jak to czyni ze swoim Kościołem, który jedynie umiłował i siebie ofiarował zań, aby go uświęcić, obmywając go wodą chrztu w wodzie żywota i aby (w ten sposób) przygotować sobie Kościół chwalebny bez plamy i skazy, święty i niepokalany.

Dlatego nauczamy, że Kościół nie jest społecznością dowolną (w tym znaczeniu), jakoby to było dla zbawienia obojętne znać go, czy też nie znać, wstąpić doń, czy też wystąpić; lecz jest on społecznością bezwzględnie konieczną, i to nie tylko koniecznością wynikającą z nakazu Zbawiciela, który na wszystkich ludzi nałożył obowiązek należenia do Kościoła (necessitate praecepti), lecz także koniecznością nieodzownego środka (necessitate medii), gdyż w obecnym porządku Opatrzności zbawczej udzielanie Ducha św., uczestnictwo w prawdzie i życiu dokonują się tylko w Kościele i przez Kościół, którego głową jest Chrystus".

Rozdział V

Widzialna jedność Kościoła

Ponieważ taki jest prawdziwy Kościół Chrystusowy, dlatego oświadczamy, że ta widzialna i rozpoznawalna społeczność jest owym Kościołem boskich obietnic i zmiłowań, który Chrystus zechciał wyróżnić i ozdobić tylu uprawnieniami i przywilejami. Jest on w swoim ustroju tak wyraźnie oznaczony, że inne społeczności, oddzielone od jedności wiary lub wspólnoty tegoż ciała, nie mogą być nazwane jego częścią lub członem; ani też nie obejmuje on ani ogarnia różnych odłamów religijnych z nazwy chrześcijańskich, lecz sam w sobie zjednoczony i ściśle zespolony w swojej widzialnej jedności stanowi ciało niepodzielone i niepodzielne, które jest właśnie Mistycznym Ciałem Chrystusa. O nim to mówi Apostoł: jedno ciało i jeden duch, jak jesteście wezwani w jednej nadziei wezwania waszego. Jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden Bóg i Ojciec wszystkich, który jest nad wszystkimi i poprzez wszystko i we wszystkich nas.

To samo potępienie zostało zawarte w schemacie o Kościele rozesłanym Ojcom Soboru Watykańskiego I (9:)

(9) Schemat ten nigdy nie został poddany pod głosowanie z uwagi na wybuch wojny prusko-francuskiej i inwazję wojsk Garibaldiego. Por. Ks. B. Pylak, Kościół Mistyczne Ciało Chrystusa. Projekt Konstytucji dogmatycznej na Soborze Watykańskim, Lublin 1959.

"Gdyby ktoś głosił, że prawdziwy Kościół nie jest jednym zwartym ciałem, lecz składa się z różnych oddzielnych społeczności z nazwy chrześcijańskich, które niejako obejmuje, albo też kto by twierdził, że rozmaite społeczności, różniące się między sobą wyznaniem wiary i odłączone od jedności Kościoła tworzą jako człony lub części jeden i powszechny Kościół Chrystusowy, niech będzie wyklęty (anathema sit)" .

Przypis:

* W wyniku przerwania obrad Soboru Watykańskiego w 1870 r. Projekt konstytucji nie doczekał się uroczystego zatwierdzenia. Jednakże, według zgodnego zapatrywania, jego treść wyraża nauczanie zwyczajnego magisterium Kościoła i jako taka jest nieomylna. „Dlatego wolno nam powiedzieć, że treść schematu konstytucji dogmatycznej o Kościele w zasadniczych swych punktach cieszy się nie tylko powagą ogółu teologów z okresu Soboru Watykańskiego, lecz także powagą biskupów, członków Kościoła nauczającego. Z tego też względu przysługuje mu określenie teologiczne, że jest to nauka objawiona, nauczana przez magisterium zwyczajne Kościoła, bliska zdefiniowania (de fide catholica proxime definibilis). By mogła stać się dogmatem z tytułu nauczania przez magisterium nadzwyczajne, brak jej tylko uroczystej promulgacji w formie aktu papieskiego, czy soborowego. Oczywiście, że taki akt nie dodawałby samej nauce jakiegoś nowego stopnia pewności, gdyż różnica między nauczaniem uroczystym i zwyczajnym nie polega na różnicy powagi autorytetu, lecz tylko na różnicy formy i sposobu podawania danej prawdy. Akt uroczystej dogmatyzacji uściśla tylko treść prawdy w kwestiach spornych, usuwa wątpliwości i wyraźnie precyzuje naukę głoszoną przez zwyczajne magisterium.” Ks. Bolesław Pylak, Kościół jako Mistyczne Ciało Chrystusa. Projekt konstytucji dogmatycznej na Soborze Watykańskim, (Praca doktorska napisana pod kierownictwem ks. prof. dra Antoniego Słomkowskiego), Lublin 1959, s. 250.

http://breviarium.blogspot.com/2007/05/widzialna-jedno-kocioa.html  -  tu ma pan świetnie to przedstawione nawet sam Benedykt XVI mówił że kościoł nie ma widzialnej jedności zdanie to przeczy temu co nauczał NIEOMYLNIE ZAWSZE KOŚCIÓŁ szczególnie powyżej papież Pius IX
Zapisane
LUK
aktywista
*****
Wiadomości: 962


« Odpowiedz #27 dnia: Kwietnia 22, 2009, 11:40:09 am »

Witam

A tu ma pan panie Waldemarze o Nieomylności Kościoła sporo tego jest więc podaję link:  http://krzyz.katolicy.net/index.php?topic=339.165

Choć to nie wszystko co się tyczy nieomylności kościoła

Pozdrawiam LUK
Zapisane
szkielet
Moderator
aktywista
*****
Wiadomości: 5779


Tolerancja ???, Nie toleruję TOLERANCJI!!!

« Odpowiedz #28 dnia: Kwietnia 22, 2009, 11:43:11 am »

Cytuj
A swoją drogą to dziwne! Forum katolików przeważnie tradycyjnych a Państwo tradycjonaliści nie wiedzą, czy papież Benedykt XVI odprawił Mszę Wszechczasów?
Odprawiał przed wprowadzeniem rytu PVI.

Czyli jako papież nie? Upewniam się tylko. Niektórzy twierdzą, że papież Benedykt nie zapędza siłą do różnych rzeczy, bo chce skłonić dobrym przykładem. Wnioski się same nasuwają...
Publicznie nie odprawiał, a prywatnie nie wiadomo.
Zapisane
Fakt, że Franciszek ma genialny pomysł na naprawę łodzi Piotrowej - skoro do połowy wypełniona jest ona wodą, to wybicie dziury w dnie sprawi że woda się wyleje. W wannie zawsze działa...(vanitas)

Ignorancja katolików to żyzna gleba, na której gęsto wzrasta chwast herezji.

Jezuitów należy skasować
nullatenus
Gość
« Odpowiedz #29 dnia: Kwietnia 22, 2009, 13:12:32 pm »

Nie jestesmy przekonani że mamy rację, nie będziemy się upierać w dyskusji. Nauczyliśmy się z tym żyć w samotności, mamy internet, parę książek, paru znajomych, mamy w Polsce miejsca gdzie jest odprawiana Msza św. wg mszału Piusa V. Ale z czasem mamy coraz mniej i nic wspólnego z (...). Nie podzielamy ich entuzjazmu, ani tej pewności siebie.
Nasz świat jest bardzo skromny, jednak im bardziej zagłębiamy się w łacinę i studiujemy dawne dzieła teologiczne tym bardziej uświadamiamy sobie różnice jakie dzielą nas od (...), i tutaj już nie ma miejsca na dialog, bo nie interesuje nas dialog międzyreligijny z (...) czy (...) czy (...). Chcemy być uczniami Chrystusa na wzór św. Franciszka Salezego, Św. Augustyna, św. Ireneusza, etc.
Religia Rzymsko-katolicka, to jest nasz wybór.
Zapisane
Strony: 1 [2] 3 4 5 Drukuj 
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Katolicki punkt widzenia  |  Wątek: Zbliża się czas wyboru... « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!