Widzi pan. Zdaję sobie sprawę, że nikt nie mówi, że obrządek, w którym słowa Kanonu wypowiada się po cichu należy potępić. Nikt też nie mówi, że Mszę nalezy odprawiać wyłącznie w języku narodowym. Gdy zapytamy jakiegoś hierarchę odpowiedzą, że owszem, ryt trydencki jest czcigodny, pełen łask itd. Praktyka jest jednak zupełnie inna. A powoływanie się na to, nikt nie mówi, że należy odejść to możemy odejść jednak zakrawa na śmieszność.
Czy jednak język nie żadną prawdą wiary? Cóż, kto twierdzi, że Mszę należy odprawiać wyłącznie w języku narodowym jest wyklęty
Powinien Pan raczej optować za powszechniejszym użyciem języków narodowych, by zachować zgodność z nauczaniem Kościoła.Jako że praktyce liturgicznej jest daleko do przestrzegania podstawowych norm liturgicznych, optuje Pan za dopuszczeniem w jakimś tam stopniu, nakazanych norm.
Cytuj A powoływanie się na to, że nikt nie mówi, że należy odejść to możemy odejść jednak zakrawa na śmieszność.Równie dobrze może pan powiedziec, że smiesznoscia jest, że wierzymy w niepokalane poczęcie, a nigdzie tego nie wyrazamy, nie ma zadnego aneksu do Credo, w ktorym bysmy to wyrazali.
A powoływanie się na to, że nikt nie mówi, że należy odejść to możemy odejść jednak zakrawa na śmieszność.
Ten Kanon ma swój historyczny kontekst, w zaden sposób nie jest lamany, bo jest odpowiedzią na krytyke Kosciola, a nie nakazem i wyznacznikiem jedynej wlasciwej praktyki liturgicznej...
...I mozna oczywiscie bawic sie w ekwilibristyke i wymyslac najrozniejsze interpretacje, ale wydzwiek kanonow jest jasny i nie są one lamane.
Naprawdę to pana nie razi? Stawia autor wstępu do OWMR kwestię kanonu trydenckiego. Stwierdza, że nikt go (w teorii) nie kwestionuje więc można w praktyce go właściwie zakwestionować. Proszę pana, przecież nawet z pozycji miłośników Vaticanum II i konstytucji Sacrosanctum Concilium można obecną praktykę odrzucić i dobrze pan o tym wie.
Czy Kanon ten nie jest wyznacznikiem jedynej właściwej praktyki liturgicznej i nie jest nakazem? Śmiem twierdzić, że w pewnym sensie jednak jest. Oczywiście nie chodzi tu o nakaz łaciny, ale szerzej o język sakralny w ogóle. Jakiś: niekoniecznie jeden z trzech z "krzyżowej tabliczki" - inny niż język potoczny.
Ekwilibrystyką jest to co zrobił autor wstępu do OWMR i tego się trzymam.
CytujCzy Kanon ten nie jest wyznacznikiem jedynej właściwej praktyki liturgicznej i nie jest nakazem? Śmiem twierdzić, że w pewnym sensie jednak jest. Oczywiście nie chodzi tu o nakaz łaciny, ale szerzej o język sakralny w ogóle. Jakiś: niekoniecznie jeden z trzech z "krzyżowej tabliczki" - inny niż język potoczny. Jeszcze raz - Kanon jest nadal aktualny, mowi nam, że pewna praktyka Kosciola nie jest zła i że nie mozna twierdzic, że Kosciol czyniąc tak błądzi. Natomiast kanon ten w zaden sposob nie formuluje zadnego nakazu co do jezyka liturgii.CytujEkwilibrystyką jest to co zrobił autor wstępu do OWMR i tego się trzymam. On po prostu nie probował robic z tego kanonu tego czym nie jest, czyli nakazu sprawowania zawsze po lacinie i zawsze z kanonem po cichu. Ten kanon jak pisalem mowi jedynie, ze bledem jest twierdzenie, że Kosciol bladzi czyniac tak, jak czynil, natomiast nie determinuje, że Kosciol zawsze musi w ten sposob czynic albo ze nie moze czynic inaczej.
Uważam jednak, że istnienie tego kanonu właśnie w takim brzmieniu jest nałożeniem na kapłanów OBOWIĄZKU znajomości języka sakralnego własnego obrządku i w tym sensie jest on nakazem
Kanony Soboru po to są tak jasno sformulowane, żeby nikt nie interpretował ich opacznie i prosze sie trzymac ich tresci, a nie szukac drugiego dna, bo go tam nie ma.
wedle wlasnych interpretacji rozdzielac anatemy.
Pan stosuje interpretacje rozszerzajaca, z zakazu gloszenia czegos robi nakaz praktykowania czegos, trudno mi polemizowac skoro zamiast tresci kanonu, wstawia pan jakieś wlasne wydumane interpretacje. Kanony Soboru po to są tak jasno sformulowane, żeby nikt nie interpretował ich opacznie i prosze sie trzymac ich tresci, a nie szukac drugiego dna, bo go tam nie ma.
A więc celebrując ZAWSZE i WYŁĄCZNIE w języku rodzimym kapłan nie popada w anatemę.
Więc ma pan rację mówiąc, że z ZAKAZU głoszenia czegoś robię NAKAZ praktykowania czegoś. Przy czym zakaz głoszenia jest w SENSIE PRAWNYM a nakaz praktykowania w sensie moralnym
Więc twierdzi Pan, że człowiek nie ma moralnego obowiązku swojego postępowania kształtować na podstawie swoich przeświadczeń?
I oczywiście nie twierdzę, że kanon ten jest jedynym źródłem powinności znajomości przez kapłanów języka sakralnego swojego obrządku.
Cytat: Pedro Veron w Marca 18, 2011, 23:21:06 pmWięc twierdzi Pan, że człowiek nie ma moralnego obowiązku swojego postępowania kształtować na podstawie swoich przeświadczeń?Twierdze jedynie, że ten kanon ma bardzo waskie znaczenie, nie jest zadnym moralnym nakazem i cała konstrukcja którą pan wokół niego wybudował jest jedynie pana prywatna twórczością nie mającą nic wspolego z trescia kanonu.CytujI oczywiście nie twierdzę, że kanon ten jest jedynym źródłem powinności znajomości przez kapłanów języka sakralnego swojego obrządku.Mało tego, on w ogole nie jest żródłem tego rodzaju powinnosci.
Z całym szacunkiem, to nie ja stosuję kreatywną (nad)interpretację kanonów tworząc na ich podstawie wyimaginowane nakazy
lecz pan stosuje swoisty redukcjonizm, bojąc się (nie wiadomo dlaczego) oczywistego stwierdzenia, że jeśli jakiś kapłan twierdzi, że Mszy nie należy odprawiać wyłącznie w języku rodzimym (do czego - i tylko do tego; tu się zgadzamy - w sensie prawnym zobowiązuje go ten kanon) to nie powinien odprawiać Mszy wyłącznie w języku rodzimym. Ot tyle.