A ja z upływem lat jestem coraz mniej za KSem. Bo taki zapis w kodeksie karnym sam w sobie bezpieczeństwa nie zwiększa. Myślę, że łatwiej by dziś mogli stosować tę karę za faszyzm lub homofobję niż za zbrodnie w rozumieniu klasycznem.
Nasuwa się pytanie: jak takie wielowiekowe błądzenie [K.S.] było możliwe mimo obiecanej Kościołowi do skończenia świata asystencji Ducha Świętego? Nie potrafię na to odpowiedzieć, podobnie jak nie potrafię odpowiedzieć na pytanie: jak mogła być możliwa w Kościele inkwizycja? Mogę jedynie domyślać się okoliczności sprzyjających w obu przypadkach sprzeniewierzeniu się Ewangelii, wynikających np. ze zbyt silnego aliansu ołtarza z tronem. Jest więc całkiem prawdopodobne, że przyszłe pokolenia doczekają się rachunku sumienia Kościoła także z aprobowania przez tak długi czas kary śmierci, a współczesne traktaty usprawiedliwiające z katolickiego punktu widzenia zabijanie morderców będą kiedyś wzbudzać analogiczne zdumienie, z jakim dzisiaj czytamy średniowieczne bulle o inkwizycji.