Powtórze, kosciol zachodni moze wiele nauczyc się od Kościoła Prawosławnego.
Bóg nie wie, co to grzechO Szymonie (Romańczuku) – Jego Ekscelencji Najprzewielebniejszym Arcybiskupie Łódzkim i Poznańskim, członku Świętego Soboru Biskupów Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego – wiadomo w gruncie rzeczy niewiele. Jest to jedna z najbardziej tajemniczych postaci wierchuszki prawosławnej w Polsce, odgrywająca jednak znaczącą rolę. A przecież to dostojnik drugi po metropolicie Sawie i w przypadku jego śmierci stanie się numerem pierwszym.Są jednak ludzie, którzy wiedzą sporo o życiorysie władyki. – Nasz arcybiskup pochodzi z Goszczewina koło Hajnówki, gdzie urodził się kilka lat przed wybuchem II wojny światowej – opowiada jedna z łódzkich parafianek. – Po studiach na uniwersytecie w Mińsku trafił do Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. W 1970 r. otrzymał święcenia kapłańskie z rąk metropolity Bazylego, zaś w 1979 r. został biskupem. W sierpniu 1981 roku został ordynariuszem diecezji łódzko-poznańskiej i od tego czasu zaczął się kryzys w naszym środowisku, który trwa do dziś...– Szymon spowodował całkowity upadek i degrengoladę życia nie tylko religijnego, ale i społecznego w środowisku łódzkich prawosławnych – mówi inna parafianka. – Zanikła więź duchowa między ludźmi, zlikwidowano radę parafialną, a wszystkim rządzi tylko pieniądz i zawiść. Kto nie jest z naszym władyką i nie godzi się na jego sposób sprawowania władzy, staje się automatycznie wrogiem Kościoła, w którego imieniu arcybiskup wydaje surowe wyroki. Oznacza to w praktyce wyrzucenie ze wspólnoty i skazanie na społeczny niebyt wśród prawosławnych. Zemsta arcybiskupa sięga bardzo daleko – potrafi on na przykład zakazać pochówku na cmentarzu, choć tworzyli go przed laty nasi przodkowie.Cmentarz przy ulicy Telefonicznej to jedna z najbardziej haniebnych kart działalności Szymona. Arcybiskup zrównał z ziemią wiele mogił znanych i powszechnie cenionych przedstawicieli społeczności prawosławnej w Polsce. W ten sposób zniknął między innymi grób znanej przed laty wykładowczyni na Uniwersytecie Łódzkim i w „Filmówce” doc. Lidii Łopatyńskiej. Nie ma też mogiły Ludmiły Francew ze słynnej rodziny uczonych. Szymon osobiście sprzedawał wiele placów na groby na cmentarzu, nie licząc się z opinią parafian, a także skargami płynącymi do jego zwierzchnika w Warszawie. Kilkunastu prawosławnych zaprosiło przedstawiciela „FiM” na spotkanie.– Nie będziemy dłużej milczeć. Mamy już dość poniżania naszego Kościoła i wiernych – denerwowała się jedna z kobiet. – Nie możemy przecież ciągle wstydzić się za władykę, między innymi z powodu pazerności, niegospodarności i jego ekscesów seksualnych. Wszyscy wiedzą, że od lat utrzymuje stosunki z wieloma mężczyznami.Łódź jest światowym ewenementem, jeśli idzie o prawosławie – kontynuuje jeden z parafian. – Mało kto wie, że tutejszą przepiękną cerkiew budowali w drugiej połowie XIX wieku luteranin Scheibler, katolik Heinzel i żyd Poznański, a utensylia sprezentował sam ówczesny car Aleksander III. Tych wspaniałych tradycji Szymon nie wykorzystał. Dziś cerkiew wygląda jako tako tylko dzięki olbrzymim pieniądzom płynącym od lat z kasy państwa polskiego, bo przecież arcybiskupstwo i parafia wykazują porażający bezwład.– Obecny remont cerkwi przy ulicy Kilińskiego to wcale nie zasługa Szymona – dodaje parafianka, pani Olga. – Śmiem twierdzić, że jest to tak cenny obiekt, iż powinniśmy go przed nim bronić. – Czy temu wszystkiemu winien jest tylko sam hierarcha? – zastanawia się głośno pan Konstanty. – Z pewnością nie. Ma do pomocy wielu usłużnych ludzi, jak choćby mitrata Konstantego Marczyka czy Michała Szlagę, który niechlubnie zapisał się w pamięci parafian jako oszust i łapówkarz. Wiele osób wolało też udawać, że nie widzi brudów władyki, gdyż korzystali m.in. z mieszkań w budynkach parafialnych, np. przy ul. Piramowicza. Inni woleli nie zauważać starych i schorowanych parafian bezlitośnie wykorzystywanych finansowo przez Szymona i jego popleczników. Dla naszej społeczności nie było żadną tajemnicą przejmowanie majątków wielu zmarłych (prawosławnych) przez władykę.Kilka lat temu arcybiskup poznał na Grabarce Jerzego O. Chłopak wpadł mu w oko, a że miał kłopoty w seminarium, chętnie przystał na propozycję, by przyjechać do Łodzi. – Gdy pojawiłem się u władyki, pocałował mnie w usta – wspomina Jerzy O. – Byłem zaskoczony. Usłyszałem wówczas: „Czy jako zakonnik nie masz prawa do miłości?!”. Wieczorem siedzieliśmy przed telewizorem i nagle Szymon zaczął mnie całować. Podobnie było w następnych dniach, aż wreszcie wszedł do mojego łóżka i zaczął się do mnie dobierać. Kiedy broniłem się, mówiąc o grzechu, usłyszałem w odpowiedzi, że sam Bóg nie wie, co to jest grzech.Któregoś dnia Jerzy O. odebrał telefon w biurze arcybiskupa. Przypadkowo z biurka spadła książka, a z niej wypadł kluczyk od szuflady. Chłopak zajrzał i zdębiał: w szufladzie znajdowały się kolorowe „świerszczyki” z męskimi aktami. Były też kasety pornograficzne.– Poszliśmy kiedyś na obiad do „Kaskady” – wspomina Jerzy O. – Przy barze stał opalony chłopak. Władyka nie mógł się opanować i stwierdził na cały głos, że lubi takich opalonych mężczyzn.Jerzy O. nie miał już wątpliwości co do upodobań seksualnych władyki. Któregoś dnia doszło między nimi do bijatyki – ostatecznie chłopak musiał opuścić Łódź. Do bolesnych spraw, o których piszemy wyżej, wolałby dziś nie wracać. Już w latach 80. do władz państwowych i kościelnych prawosławni parafianie z Łodzi kierowali liczne pisma w sprawie upodobań seksualnych i postępowania Szymona. Do naszych rąk trafiło m.in. pismo adresowane do ówczesnego Urzędu do spraw Wyznań, w którym opisane są imieninowe zjazdy homoseksualistów łódzkich w cerkwi (z okazji imienin Szymona) i jego seksualne związki ze Szlagą. Jak wynika z innych dokumentów i relacji, które udało nam się zgromadzić, w 1987 r. z powodu swoich praktyk seksualnych Szymon został zatrzymany przez pracowników MSW, jednakże po interwencji metropolity Bazylego szybko odzyskał wolność. Dziwnym sposobem draństwa Szymona kryje do dziś także obecny metropolita Sawa.„Jak długo Wasza Eminencja będzie biernie przypatrywać się totalnej dewastacji duchowej i materialnej w Łodzi?” – napisali kilka lat temu parafianie do metropolity Sawy. – Zachodzi pilna konieczność powołania synodalnej komisji w celu zbadania przestępczej działalności abp. Szymona i jego kliki w sferach gospodarczych i majątkowych”. Ani na to pismo, ani na wiele innych nie było dotąd żadnej reakcji.PIOTR SAWICKI
Kanadyjski biskup oskarżonyAutor: Michał Kalina / 26.11.2010Arcybiskup Serafin (Storheim), zwierzchnik diecezji Kanady Kościoła Prawosławnego w Ameryce (OCA) został oskarżony o seksualne wykorzystanie dwóch nastoletnich chłopców. Do przestępstwa miało dojść latem 1985 r., kiedy abp. Serafin był proboszczem katedry pw. św. Trójcy w Winnipeg. Hierarcha nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów.Sprawa wyszła na jaw w październiku br. Abp Serafin złożył wtedy podanie o urlop. Tymczasowym zarządcą diecezji został bp Quebecu Ireneusz (Rochon). Nakaz aresztowania wydano 16 listopada. 8 dni później mieszkający w Edmonton hierarcha stawił się na policji w Winnipeg, gdzie złożył zeznania i został wypuszczony za kaucją. Pierwsza rozprawa odbędzie się 10 stycznia 2011 r.OCA powołał własną synodalną komisję do zbadania sprawy. Tymczasowy zarządca diecezji, biskup Ireneusz, wydał list, w którym prosił wiernych o modlitwy w intencji wszystkich osób, które ta sprawa dotknęła.
O ile z tym abp. Szymonem to prawda to przecież afera na miarę Paetza powinna wybuchnąć, a tu cicho...
Biskup ten uważa że: "Pan Bóg sam nie wie co to grzech" (więc jest to też odniesienie do kanonu 25 apostolskiego). Preferował i preferuje związki tej samej płci (zresztą tych biskupów o takich słabościach jest znacznie więcej i to nie tylko u prawosławnych) i w wolnych chwilach (a miał tych chwil bardzo wiele) w świeckim przebraniu (co surowo zabraniają kanony) udawał się do Krakowa, gdzie widziany był w bliskich związkach z ulubieńcami (tzw. „przyjacielami” ), oraz w pubach dla ludzi tej kategorii. Doskonale o tym wiedzieli i wiedzą pracownicy instytucji nie tylko kościelnych ale i świeckich zajmujący się takimi ludźmi i ich zachowaniem !!! Był za to swoje (niesforne i niepoprawne) zachowanie nawet zasuspendowanym przez Metropolię i Sobór biskupów lecz odwieszono suspendę i pozwolono mu na dalsze sprawowanie funkcji biskupa. (...) Dlaczego odstąpiono od stosowania dalszych restrykcji przez Metropolię i Sobór biskupów ? Ano dlatego że w/w zagroził ,że jeżeli cokolwiek podejmie się w jego sprawie (dot. ukarania i zdjęcia z urzędu) to ujawni różne inne bardziej niegodziwe postępki ważnych duchownych (zwłaszcza biskupów). Dano mu więc święty spokój i wolną rękę dopóki sam nie zrzeknie się urzędu lub powołany zostanie przed oblicze i Sąd Pana Boga. Profilaktycznie dołożono mu biskupa sufragana, aby nadzorował swojego przełożonego i aby hamował jego popędy i zapędy.
(...)Zresztą zawsze byłem przeciwnikiem celibatu. Jak pisał św. Paweł "Niech biskup będzie mężem jednej żony". Nie byloby takich "kwiatkow" ani w kosciele, ani w cerkwi.
Protokoły z posiedzen soboru sa udostepniane w internecie. Nie przypominam sobie porządku obrad dot. ukarania biskupa. Mozna sprawdzic.
Zresztą zawsze byłem przeciwnikiem celibatu.
A to w Cerkwi biskupi mogą mieć żony?
Cytat: Piotr w Maja 24, 2011, 15:12:51 pmA to w Cerkwi biskupi mogą mieć żony? Mogą. Biskup nie musi byc mnichem. Jest to tylko tradycja.
Zresztą zawsze byłem przeciwnikiem celibatu. Jak pisał św. Paweł "Niech biskup będzie mężem jednej żony". Nie byloby takich "kwiatkow" ani w kosciele, ani w cerkwi.