Strzelam że to słowa Stefana Kisielewskiego
albo Czesław Miłosz
No proszę, proszę: Iwaszkiewicz.... nigdy bym nie zgadł.
Szkoda, że w Polsce nie doszło do napisania petycji podobnej do angielskiej (która doprowadziła do "indultu Agathy Christie").
Chyba jednak nie chciałbym, żeby polska tradycja była kojarzona np. z "indultem Wisławy Szymborskiej".
CytujByliście Państwo kiedyś świadkami takiej celebracji ze ściągawką?Przypomniał mi Pan jak ja odprawiłem pierwszą Tridentinę. Na modlitwy u stopni ołtarza ceremoniarz sam podstawił mi ściągawkę. Nie prosiłem o nią ale może to i dobrze. Nigdy nie wiadomo czy by się jednak nie pomylił. Ogólnie bardzo się stresowałem, i z tego, co mówiła służba liturgiczna, to prawdopodobnie było przyczyną moich niektórych uchybień.Za drugim razem też podobno stres mnie zżerał jakkolwiek miałem ceremoniarza (z IBP), który mną niemalże kierował. Służba liturgiczna też jednak mówiła, że stres bardzo mnie zjadał.Z kapłanem FSSPX czy przedsoborowym jednak zawsze będzie trochę inaczej, bo taki uczył się "od małego".Pan może jako filolog łatwiej zauważa kwestię łaciny. Mnie nikt profesjonalnie nie zrecenzował. Niektórzy mi mówili, że nie było źle w porównaniu do... (tu padło imię odpowiedniego księdza), ale profesjonalisty nie było.Ja sam zauważyłem różne błędy, ceremoniarz też, natomiast wierni mówili, że nie było źle. Może to ma do siebie Tridentina, że wierni mimo wszystko nie zaglądają w pewnym stopniu na ołtarz. Nie sprostałem jeszcze w niektórych kwestiach pod względem muzycznym (za pierwszym razem Dominus vobiscum przed np. przed kolektą wychodziło mi takie jak na prefację, za drugim razem poproszony zostałem o zaintonowanie Gloria, które było dla mnie za trudne bez dłuższego przećwiczenia i wyszła z tego radosna twórczość).W każdym razie wniosek... Może się bronię, ale nie oceniajmy księdza po jednym razie z powodu uchybień. Nie wiadomo czy nie ćwiczył "na sucho". Ja ćwiczyłem a i tak w praktyce wyszło nieco inaczej...
Byliście Państwo kiedyś świadkami takiej celebracji ze ściągawką?
"No, w końcu zrozumiałem o czym była ewangelia, bo jak byłem ostatnio u ..... to nie zrozumiałem".
No proszę, proszę: Iwaszkiewicz.... nigdy bym nie zgadł. Czyli nawet budowniczy Polski Ludowej i leninowski utrwalacz pokoju mógł tęsknić za starą Mszą. Swoją drogą, wielki talent. Jego przedwojenne opowiadania nie mają sobie równych w polskiej literaturze.
Pani prof.Półtawska skreśliła tylko kilka słów w swojej książce o nowusie. Szkoda, że nie wysłała podobnego co A. Christie listu do J-P II.
Panie Fideliss, jesteś Pan naiwny, dla kasy każdy bezmyślnie przeczyta co ma napisane i zrobi hokus-pokus... smutne to ale tak bywa...