Generalnie, Stolica Święta robi na mnie wrażenie zatroskanej potencjalną potężną schizmą modernistów i robiącej rozpaczliwe wysiłki, by takie zjawisko odwlec w czasie.
Bierzemy ich na wymarcie?
Poważnie rzecz biorąc, czasem bardzo by się chciało (nieraz wręcz tego oczekujemy) żeby Papież zrobił ostre cięcie, ostry skręt, itd.
Z drugiej strony, wydaje się, że mogłoby to pociągnąć za sobą gigantyczne, niewyobrażalne wręcz szkody i nie myślę tutaj o schizmie kilku hierarchów żyjących mentalnie wciąż w rewolucji lat 60-70. Oni nie są takim problemem, Oni i ich pomysły naturalnie wymierają.
Wyobraźmy sobie jednak następstwa takiego ostrego zwrotu. Ktoś (oczywiście) mógłby wtedy zapytać "zaraz, zaraz czy to znaczy, że się myliliście?" "Jak może się mylić Kościół w kwestii drogi zbawienia?", "Co z duszami tych którzy wiernie z (aktualnym) nauczaniem Kościoła de facto stawali się heretykami?", "Czy jest możliwe, że ktoś postępując zgodnie z naukami Kościoła pozbawił się możliwości zbawienia?" .......
Takie pytania (a padły by z całą pewnością) mogłyby spowodować więcej niepewności, braku zaufania i rozczarowania wśród wiernych niż wszystkie skandale moralne i finansowe jakie kiedykolwiek wydarzyły się w Kościele - razem wzięte.
Nie zazdroszczę JŚw. Benedyktowi XVI, jeśli rzeczywiście jest tradycjonalistą, jeśli faktycznie rozumie jak wielkie błędy popełniono w czasie ostatnich pontyfikatów, jeśli faktycznie chce powrotu do tradycji (a wszystko w skazuje na to, że każde z tych jeśli jest uzasadnione) to jak to przedstawić światu i nie zniszczyć, absolutnie nie zrujnować zaufania do Kościoła?
Bardzo trudne zadanie, musimy się modlić o JŚw., tak wiele zepsuto przez ostatnie 50 lat, że naprawdę potrzeba modlitwy i wstawiennictwa Jezusa Chrystusa żeby udało się to wszystko naprawić.