Byłam trzy razy na Mamre i tam dzieją się wielke rzeczy, jak za Pana Jezusa, uzdrowienia, uwolnienia, egzorcyzmy, dary Ducha św.. Armia księży i charyzmatyków modli się nakładając ręce, mnie to bardzo dotknęło , przeżyłam wielkie oczyszczenie,
(...) dostałam dar łez, trzy godziny lały się ze mnie łzy jak woda, ale tzreba jechać w stanie łaski uświęcającej.
To nieprawda, ze oni handlują w Kościele, ani że się kłócą, to ludzie młodzi i radośni.
Obserwując niektóre wspólnoty charyzmatyczne mogłem stwierdzić, że gościnność, postawa zanikająca w naszym społeczeństwie, była rozpowszechniona we wspólnocie. Czyż jesteśmy świadomi naszych zobowiązań, kiedy w imię Chrystusa otwieramy drzwi osobom cierpiącym, nieznanym, zranionym czy błądzącym, którzy są gotowi do natychmiastowej odpowiedzi na nasze zainteresowanie ich osobą? Przychodzący z zewnątrz wspólnoty, „gość” jest zapraszany na ucztę braterską, na której wysłuchuje się jego zwierzeń, począwszy od małych dolegliwości poprzez poszukiwania duchowe i bunt duchowy. Zaaranżowano specjalnie odpowiednią przestrzeń, skromną, z ikonami, świecami, modlitwą, śpiewami, często w obecności świętego sakramentu, która aktywnie uczestniczy w rozprzestrzenianiu tego powiewu miłości, tak bardzo przez wszystkich poszukiwanego. W zależności od przypadku, proponuje się nowo przybyłemu modlitwę o uzdrowienie, o wyzwolenie, o wlanie Ducha oraz różne rekolekcje, gdzie zawsze obowiązuje pokora, ale tylko jednostronnie. Ci, którzy otrzymali „Dar Ducha”, grają pierwsze skrzypce. Mechanizm został uruchomiony. Przemoc czuwa. Interpretacja psychologiczna bazuje na rozeznaniu i przepowiedni w atmosferze kłopotliwego zamieszania. „Gość”, który po tych wszystkich zabiegach nie został uzdrowiony, musi od tej pory stawić czoła kontrastom, jakie spotyka w życiu codziennym. Po zasmakowaniu ciepłej atmosfery „dzielenia się” – czego mu na początku strasznie brakowało – nie jest w stanie „porzucić” Ojca, bo zburzy coś, co zaczął tworzyć. W ten sposób rośnie jego poczucie winy i staje się nie do zniesienia. Wspólnota, na początku idealizowana, staje się jednocześnie miejscem zamknięcia i odosobnienia, miejscem sądu i ekspiacji, kierowana przez subtelny nakaz milczenia i znoszenia wszystkiego. Nie można jednak powiedzieć ze cały urok gdzieś się ulotnił ! Zdarza się, że niektórzy przewodnicy duchowi, nie będący ani duchownymi ani terapeutami, pomagają w rozwiązywaniu zagmatwanych więzów przed ostatecznym rozdarciem adepta. Zdarza się nawet, że wspólnota odwołuje się do psychiatrów, najchętniej należących do klanu, albo przynajmniej uznanych za „chrześcijańskich”, do których należy niewdzięczne zadanie przypomnienia o odpowiedzialności i wolności jednostki.
Witamy kolejną charyzmatyczkę.Wiara nie polega na tylko na cudach co do których nie pewności czy pochodzą od Boga. W Kaliszu też niby się działo. Były "uzdrowienia" które szybko kończyły się zaburzeniami. I gdzie oni teraz są?
Wielkie oczyszczenie przeżywam zawsze w Sakramencie pokuty.
To jak to w końcu było? Wcześniej napisała pani, że tam przeżyła wielkie oczyszczenie, a teraz tu pisze, że trzeba tam jechać w stanie łaski uświęcającej?.
(...)Może Pani wierzy rozumem, nie duchem i nie doświadczyła.
CytujWielkie oczyszczenie przeżywam zawsze w Sakramencie pokuty.A ja różnie, nie zawsze i nie wielkie.CytujTo jak to w końcu było? Wcześniej napisała pani, że tam przeżyła wielkie oczyszczenie, a teraz tu pisze, że trzeba tam jechać w stanie łaski uświęcającej?.Bycie po spowiedzi w stanie łaski uświęcającej, nie oznacza jeszcze metanoi. To tylko otwarcie na Łaskę i charyzmaty. Duch wieje kędy chce i jak chce.Ja wtedy zobaczyłam grzechy niewyspowiadane, bo nie uświadomione, doświadczyłam swojej marności, przeżyłam ją co było dla mnie nowym doświadczeniem. Ponadto doświadczyłam własnej niewystarczalności, i ludzkiej, wielkiej samotności. To nie było doświadczenie umysłu tylko, ale widzenie wszystkiego w nowym świetle, przeżycie swojego życia w uczuciach bardziej, w duchu, pamięci, ale umysł też za tym szedł i wiele nowego zrozumiał. Ludzie którzy doznali spoczynku w Duchu św jeszcze głębiej to przeżywają, bo rozmawiałam z kilkoma.Może Pani wierzy rozumem, nie duchem i nie doświadczyła.Na spotkaniu z O. Bashbora też byłam, w Krakowie. Na tym filmie widać, jak ludzie są poblokowani w Polsce. Murzyni lepiej potrafią się cieszyć i widać to w ich ruchach, są spontaniczne. Czarna rasa ma lepiej rozwiniętą inteligencję ruchową. Oni wielbią Boga tańcem, to ich język.Jak już mówiłam, nie jestem przywiązana do formy, choć ją przeżywam.
Ale to, czy tańczymy, czy nie wcale nie świadczy o naszej otwartości, czy swobodzie. Częściej jest tak, że delikwent skupia się na tym, by wykonać odpowiednią sekwencję kroków w danym tempie itd. niż na tym by ewentualnie "wielbić tańcem". A co do dzieci: rozumiem, chce Pani cofać się w rozwoju?"Mistyka jest ważniejsza niż forma, po prostu, bo to żywy kontakt z Bogiem."Tego to ja kompletnie nie rozumiem - przecież to dwie różne sprawy! To w jaki sposób kontaktujemy się z Bogiem jest niezmiernie istotne, bowiem jesteśmy z nim w kontakcie non stop, nawet gdy się nie modlimy i w ogóle o Nim."Forma nie przeszkadza, ale jeśli postrzegamy Boga poprzez formę tylko, zamykamy się na żywy kontakt, spodziewamy się czegoś, a On potrafi przyjść jak chce i do kogo chce i zaskoczyć."Nie można postrzegać Boga bez żadnej formy - to niewykonalne!"Sobór miał rację."Nie wątpię... i to nie jeden. Ameryki Pani nie odkryła