Wypada bym nieskromnie powtórzył swój wierszyk;Ja jestem mikrofonikW sam raz na kazdy nomikCzy w katedrze, czy w kaplicy,Nawet kiedy nie ma świcy,Na mnie zawsze można liczyć.Moze nie być organisty,Kościelnego i asysty,Może nie być i ornata,Jam wazniejszy od prałata.Mnie co chwilę się poprawia,I przesuwa, i ustawia,Sprawdza puka i dotyka,Dobrze strzeże i zamyka.Jam instrument pierwszej wagi,Dodaję liturgii powagi.Jam proboszcza uwielbienie,Nagłosnienie! Nagłośnienie!I tak w konwencji prostego rymowania, dodam;Zadaję sobie czesto retoryczne pytanie:Jak bez mikrofonu radzili sobie pierwsi chrześcijanie?Innych pytań mam bez liku - Dlaczego nie było mikrofonu w Wieczerniku?I dlaczego bez mikrofonu - o pożal się Boże,Nom rozpocząć się nie może?No dlaczego?
A tak wyglądała liturgia Wielkiego Piątku w jednej z podpoznańskich wsi. Proboszcz nie czytał Ewangelii, nawet w roli Jezusa. Całość Ewangelii czytało trzech ministrantów.
A tak wyglądała liturgia Wielkiego Piątku w jednej z podpoznańskich wsi. Proboszcz nie czytał Ewangelii, nawet w roli Jezusa. Całość Ewangelii czytało trzech ministrantów. A mikrofony były tylko dwa. Jeden przy pulpicie. Drugi przy ołtarzu. Dwóch ministrantów zatem stało oczywiście przy ołtarzu i jak dwa misie podskakiwało co chwila do mikrofonu aby odczytać swoje role (Jezus + inni uczestnicy wydarzeń; narrator stał przy pulpicie). Wyglądało to arcyzabawnie, tym bardziej, że nie rozpoznawali do końca swych ról, więc były drobne przepychanki. PRZY OŁTARZU!!! Potem było już lepiej. Najpierw adoracja Krzyża. Do adoracji - zgodnie z pouczeniami w "komentarzach" odczytywanych przez jednego z ministrantów miała przystąpić tylko służba liturgiczna i "przedstawiciele parafian". Pozostali mieli adorować po zakończeniu liturgii (w kościele było jakieś 70 osób). Oczywiście ruszyli wszyscy. Proboszcz pozostał w stanie nieukontentowania. Co ciekawe wszyscy klękali aby ucałować Krzyż. Zaraz potem Komunia. Proboszcz najpierw wyjmuje kielich z tabernakulum. Ministranci widząc to klękają. Proboszcz każe im wstać. Następnie odmawia Ojcze nasz. Wszyscy stoją. Pan Jezus jest ciągle na ołtarzu. Klękają dopiero na Panie, nie jestem godzien. Potem Komunia. Rozdawana oczywiście na stojąco. Z komentarza - "przyjmiemy teraz ciało prawdziwego Jezusa, bo wcześniej adorowaliśmy tylko Krzyż, na którym zawisło". Tego, że przed Krzyżem klęczymy a przed żywym Jezusem stoimy, nikt nie zauważa.
Tu akurat comparatio non est ratio. Co wolno (było) "wojewodzie" przy takiej Missa Solemnis w Bazylice św. Piotra, to nie tobie... malutki księże wikary w malutkim kościółku (z obowiązkowym nagłośnieniem). Zresztą jaką rolę pełnił mikrofon wówczas?
Ministranci widząc to klękają.
Poczyta pan rubryki, jest ze na przyniesienie puszek z Cialem Chrystusa wierni stoja w milczeniu. To jest wymog rubryk. Co do gluot przy adoracji i czytaniu (slowa samego Chrystusa powinien czytac ksiadz!) to rozumiem poirytowanie.