Wczoraj podczas wigilii paschalnej w mojej parafii liturgię koncelrbrowali wszyscy księża z tejże parafii. Jest ich pięciu (proboszcz, dwóch wikarych i dwóch rezydentów). Oczywiście podczas modlitwy eucharystycznej ministrant biegał z mikrofonem od jednego do drugiego...
No patrzcie Państwo....z tymi mikrofonami faktycznie "coś się porobiło". W moim ukochanym kościele przy ul. Żytniej już od Wielkiego Czwartku szwankowały. I tak było przez całe Triduum...
Kościół posoborowy określam jako kościół czcicieli mikrofonu.Osoba niezorientowana mogłaby pomyśleć,że najważniejszym obiektem kultu jest ustawiony na stole przenajświętszy mikrofon.Odbiera ów przedmiot kultu liczne pokłony przeważnie połączone z wypinaniem się na tabernakulum...
W dużym kościele nie da się mówić bez mikrofonu. Kościół, do którego chodzę, jest co prawda niewielki, a jak wystąpiły problemy z nagłośnieniem, to w dalszych rzędach niestety głos kapłana słabo docierał.
Usunąć mikrofon - tragedia, przestawić krzyż na środek - kataklizm.
Kiedyś tak budowano kościoły, że się dało Po pierwsze ściany były tak zbudowana (dzieki różnym zagięciom, że głos (a nawet szept bez problemów docierał na koniec nawet dużego koscioła, po drugie w ścianch były wbudowane membrany, wzmacniajace siłe głosu, po trzecie księża byli uczeni dobrej wymowy - aby ich głos był dobrze słyszalny gdy treba i nie słyszalny gdy nie trzeba.
Cytat: porys w Kwietnia 12, 2009, 23:41:31 pmKiedyś tak budowano kościoły, że się dało Po pierwsze ściany były tak zbudowana (dzieki różnym zagięciom, że głos (a nawet szept bez problemów docierał na koniec nawet dużego koscioła, po drugie w ścianch były wbudowane membrany, wzmacniajace siłe głosu, po trzecie księża byli uczeni dobrej wymowy - aby ich głos był dobrze słyszalny gdy treba i nie słyszalny gdy nie trzeba.Absolutna racja. Ostatnio na parafii gości bardzo sędziwy kapłan. Jak śpiewa bez mikrofonu to go słychać chyba na ulicy. To proszę sobie wyobrazić co się dzieje jak mówi do mikrofonu, a w kościele jest niewiele osób.