Traditio > Summorum Pontificum

Śpiew na Mszy - pieśni

(1/27) > >>

Morro:
Jak wygląda w różnych miastach śpiew ludu na Mszy. Chodzi mi o pieśni a nie o części stałe.
 We Wrocławiu uważam, że jest z tym krucho, niestety. Bardzo często śpiew tylko sam organista, nawet gdy jest pieśń znana powszechnie. 3 zwrotka to już bariera nie do pokonania.
Dziwi mnie to  trochę, bo jednak wiele osób przychodzi z modlitewnikami, mszalikami i nie jest problemem technicznym, by z nich skorzystać  i byłby z tego lepszy pożytek, niż śledzenie w nosem wbitym mszalik treści wszystkich sekret, kolekt, prefacji etc. To, że ludzie nie umieją śpiewać mnie nie przekonuje, bo części stałe jakoś śpiewane są przez wszystkich i głośno. Tak więc bracia i siostry zapraszam do śpiewu.

p.s. Uprzedzając upierdliwe uwagi mijające sedno sprawy : 1. chodzi mi o pieśni znane dosyć powszechnie a nie o zapomniane już pieśni, które mają swój urok i swoje miejsce  na Mszy , lecz często nawet  w śpiewnikach ich nie ma. 2. Nie chodzi mi też by się wydzierać na całe gardło jak ktoś nie ma  głosu, ale żeby się po prostu wbić z głośnością w ogół śpiewających.

Caesar:
p. Morro - uwaga słuszna, ale i na to rada się znajdzie. Przede wszystkim przygotowanie śpiewników, ustalenie pewnych kwestii z organistą, a i ksiądz wtedy słowo powie.

kurak:
Jesli juz mowa o spiewie i piesniach co Panstwo polecaja w repertuarze na niedziele 3 maja?

Maswerk:
Po pierwsze, wielu poczytuje sobie aktywne uczestnictwo za największy grzech na mszy trydenckiej.

Po drugie, ludzie są leniwi i jak widzą/słyszą, że ktoś śpiewa za nich (schola lub organista do mikrofonu) to uważają, że nie trzeba bo po co. Później dochodzi do takich absurdów, że jak nie ma kto śpiewać (bo np. schola się "rozjeżdża" na święta a organista nie śpiewa bo nie umie lub nie uznaje mikrofonów) to jedyne co słychać w kościele to... akompaniament organów.

Dobrym rozwiązaniem, tak jak pisze p. Caesar może być druk śpiewników - choć jeśli ma to jakoś wyglądać, to nie jest to też tanie przedsięwzięcie. A wiadomo, ludzie biorą sobie do domu itd. Kiedyś przez bezmyślność jednego z ministrantów rozszedł się nam cały karton mszalików ("Serek Wiejski";)) a ostały się z nich jeno dwa, u mnie w domu.

Choć z drugiej strony, nie wiem czy takie namnożenie książeczek dla wiernych (śpiewnik + mszalik) jest właściwe...

Można też spróbować od strony chóru, tj. na przykład: pieśń ludową intonuje chór/organista i dalej śpiewają tylko ludzie.
Albo części stałe: jedna linijka chór - jedna lud+organy. Chociaż organy niestety też zabijają śpiew, co mnie bardzo smuci, bo lubię gdy na mszy gra się głośno i dostojnie.

No i koniecznie ksiądz z ambony powinien dwa słowa powiedzieć.

A teraz pani Teresa zawoła z Frondy pana Gniewko i razem posiekają mnie na kawałki ;D

@ p. Kurak: Pieśni maryjno-patriotyczne ;) Ach, jaka szkoda, że w takie święto mnie nie będzie w Poznaniu...

Morro:
Śpiewniki są jakimś pomysłem, ale wiadomo wymaga to nakładów pracy , więc jest to kwestia przyszłości, zaś zaczęcie śpiewania nie kosztuje nic.  Chodzi o to by zacząć a jak się przekroczy masę krytyczną to powinno być lepiej.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej