polecam tłomaczenie wywiadu z bpem Fellay:
http://www.konserwatyzm.pl/publicystyka.php/Artykul/2675/najciekawsze wypowiedzi Biskupa
Bp. Fellay: Przede wszystkim jeżeli ktoś uważa, że zmiękczyłem nasze stanowisko – jest w błędzie. Cały czas pozostaje ono niezmienne. Kiedy mówię o potrzebie dokonania odpowiednich wyjaśnień bez konieczności sporządzenia wyczerpującej listy zagadnień teologicznych, mam na myśli to, że należy wyjaśnić wszystkie zasady i główne problemy, które doprowadziły do obecnego kryzysu w Kościele – ale nie całość spraw, co mogły by zająć zbyt wiele czasu i stać się zadaniem bez końca. Ostatecznie, po uzgodnieniu pryncypiów reszta pójdzie ich śladem.
Co do najważniejszych punktów: stajemy tu przed ogromną górą. W pierwszej kolejności wspomnieć trzeba o duchu, którego nazywamy modernizmem. Istnieje też wieloznaczny język, cały czas używany jako pełniący rolę języka współczesnej filozofii. W efekcie fałsz przeniknął cały Sobór. To, że istnieje zbyt wiele dwuznaczności, prowadzi do różnego rozumienia poszczególnych zapisów; Papież Benedykt XVI potępił niektóre skrajne interpretacje ultra-progresistów.
Dalej mamy całą kwestię relacji Kościoła ze światem. Pod tym względem Sobór zdominowany został całkowicie przez podejście pozytywne i antropocentryczne, co widać szczególnie wyraźnie w Gaudium et Spes oraz Lumen Gentium. Napotykamy tu zbyt przychylne podejście do innych religii, które w swoim czasie określane były jako „fałszywe religie”. Dziś tego typu terminologię porzucono. Czy znaczy to, że stały się one bardziej prawdziwe?
Wolność religijna jest podstawowym elementem nowoczesnego sposobu myślenia i nowoczesnej filozofii. Można oczywiście odnaleźć pewne dobre strony w innych religiach, ale prawdziwa doktryna winna być określona poprzez gruntowne i konieczne rozróżnienie.
Weźmy dla przykładu prawa człowieka. Kościół zawsze bronił i ochraniał wiele praw człowieka. Głosi, że prawa te wypływają z ludzkich obowiązków względem Stwórcy. Nie są zupełne, każdorazowo zależą od prawdy i dobra. Nie znajdziesz prawa, które oparte jest na błędzie i złu. Dlatego też kładzenie nacisku na osobę ludzką, jak to ma miejsce dziś, może prowadzić do zasadniczych nadużyć. Oczywiście nie znaczy to, że nie jest prawdziwa i konieczna analiza ludzkiej kondycji... Rzeczywiście – leży przed nami niewyobrażalne zadanie.
(..) Brian Mershon: Instytut Dobrego Pasterza uzyskał podobno zezwolenie na podtrzymanie swoich opinii teologicznych podczas rozmów na temat dyskusyjnych punktów Vaticanum II bez sprzeciwu wewnątrz Kościoła. Czy przewiduje Eminencja podobną misję dla Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X? W jaki sposób będzie ona odbiegać od tej realizowanej przez Instytut Dobrego Pasterza?
Bp. Fellay: Nie ma porównania między Instytutem Dobrego Pasterza a pracą, którą my rozpoczynamy. Istotnie - w ich konstytucjach znajduje się wzmianka dotycząca zaangażowania w dyskusje na temat kwestii spornych. Gdzie jak dotąd są jednak te dyskusje? Nie wiem o żadnej. My znajdujemy się w zupełnie innej sytuacji jeżeli chodzi o relacje ze Stolicą Apostolską, ponieważ to Stolica Apostolska rozpoznaje konieczność zaangażowania się w studia doktrynalne i rozmowy z nami.
BM: Oczywiście Bractwo postrzega Sobór Watykański II jako Sobór Kościoła. Czy wierzycie, że będzie się od was oczekiwało pozostania wiernymi czemuś więcej – rozumiejąc, że przestrzegacie dokumentów o tym samym autorytecie teologicznym i niewzruszalności, z jaką utrzymuje je sam Kościół?
Bp. Fellay: Jeśli podążyć za ostatnim oświadczeniem Sekretariatu Stanu, to możemy obawiać się, że Rzym może chcieć nałożyć na nas wymóg pełnej akceptacji Vaticanum II. Ale raz jeszcze – co to tak naprawdę oznacza? Jakie jest prawdziwe przesłanie Soboru w sytuacji, gdy mamy do czynienia z tyloma różnymi jego interpretacjami? Nawet na przestrzeni ostatnich 40 lat – czym było Vaticanum II? Było, zgodnie z jego własnym samookreśleniem, Soborem pastoralnym, a nie dogmatycznym, tak więc nie może on być dziś rozpatrywany wyłącznie jako dogmatyczny. Co do autorytetu dokumentów, to panuje w tym względzie spore zamieszanie: nie znajdujemy bowiem żadnego jasnego orzeczenia ich autorytetu. Mówiąc wprost: ich autorytet nie może obecnie być większy niż określił to sam Sobór. A Sobór nie chciał być nieomylny.
BM: Czy dopuszcza [Ekscelencja] jakikolwiek nadzór lokalnych biskupów diecezjalnych po uregulowaniu [sytuacji kanonicznej] Bractwa?
Bp. Fellay: To będzie nasza śmierć. Sytuacja w Kościele do czasu wyjaśnienia kwestii doktrynalnych sprawia, że by przetrwać, musimy zachować autonomię. Oznacza to, że musimy być poddani bezpośrednio autorytetowi Papieża zgodnie z zasadami egzempcji. Gdy przyjrzymy się historii Kościoła, dostrzeżemy, że za każdym razem, kiedy papieże pragnęli doprowadzić do odnowy Kościoła, opierali się o nową siłę – jak miało to miejsce np. w przypadku Cystersów, którym papież w dobie kryzysu, gwoli jego przezwyciężenia, zezwolił działać najlepiej jak potrafili w oparciu o zasadę egzempcji.
BM: Czy oczekuje [Ekscelencja] nadania Bractwu statusu prałatury personalnej, lub może administratury apostolskiej, podległej bezpośrednio Papieskiej Komisji Ecclesia Dei?
Bp. Fellay: Sporo wskazuje na to, że propozycja, jaką ma dla nas Rzym, idzie właśnie w tym kierunku. Ale nie mam pewności.
(..)
BM: Czy ma [Ekscelencja] jakąś myśl podsumowującą nasze spotkanie, którą możemy podzielić się z katolikami zainteresowanymi ową „radosną wieścią dla całego Kościoła”, jak określił to rzecznik Watykanu, o. Frederico Lombardi?
Bp. Fellay: Jeżeli spojrzymy na sposób cofnięcia ekskomuniki, to stało się to niespodziewanie. Jeżeli jednak uważniej przyjrzymy się niewątpliwie istniejącemu powiązaniu między faktem wydania dekretu ją znoszącego a niewiarygodnemu zamieszaniu, jakie powstało zaraz po tym, bazującemu na wydarzeniu nie mającym żadnego związku z wiarą, nie możemy zrobić nic innego jak tylko przyznać, że stoją za tym siły nie leżące w gestii człowieka.
Słyszałem od kilku kardynałów, że wierzą oni w ingerencję samego diabła. Ale jeśli diabeł wścieka się i epatuje tak wielką przemocą oraz oburzeniem, to jest to dobry znak. Być może nie do końca jeszcze rozumiemy co to wszystko oznacza. Ale dla nas stanowi to zaproszenie do jeszcze gorliwszej modlitwy i większego poświęcenia.
Kościół jest przede wszystkim rzeczywistością ponadnaturalną; nie będziemy w stanie w pełni Go pojąć, ani nawet zrozumieć jego owoców lub konsekwencji działań człowieka w obrębie Kościoła, jeżeli będziemy spoglądać wyłącznie na jego „ludzką” stronę.
Głową Kościoła jest i nią pozostaje sam Nasz Pan Jezus Chrystus. Duszą Kościoła jest sam Duch Święty. Nasz Pan przyrzekł, że jego Kościół będzie niezniszczalny. Róbmy więc wszystko co w naszej mocy, pozostańmy wierni naszemu stanowi, módlmy się do Niepokalanego Serca Maryi i odmawiajmy nasz różaniec. A wówczas wszystko skończy się dobrze.