Uważam że księża nie powinni pić publicznie alkoholu ani palić papierosów które szkodzą zdrowiu (grzech przeciwko własnemu ciału). To naturalne że w stosunku do osób duchownych powinno się wymagać zachowania wyższych standardów moralnych niż względem świeckich. Skoro widok zakonnic w knajpie z kuflami piwa byłby nie do przyjęcia to tym bardziej dotyczy to kapłanów.
Byłem kiedyś świadkiem sytuacji, gdy ksiądz udzielający ślubu, był potem gościem na weselu. Przyszedł w sutannie, pił wino w umiarkowanych ilościach, potem nawet zaśpiewał jakąś piosenkę dla nowożeńców, zmył się po oczepinach. Nie tańczył z kobietami. Został bardzo pozytywnie odebrany. Ten ksiądz był Włochem, posługującym w Polsce, co może tłumaczyć jego wesołe usposobienie i taktowność zarazem.
Uważam że księża nie powinni pić publicznie alkoholu ani palić papierosów które szkodzą zdrowiu (grzech przeciwko własnemu ciału).
Skoro widok zakonnic w knajpie z kuflami piwa byłby nie do przyjęcia to tym bardziej dotyczy to kapłanów.
Oczywiście czym innym jest palenie papierosów. Jako że wpływ tego na ludzki organizm jest jednoznaczny, w dodatku łatwo się uzależnić, to palenie należy ocenić jako grzech przeciwko V przykazaniu.
to nie widzę problemu natomiast jeśli ksiądz środki przekazane przez wiernych przeznacza na wódę czy browary to myślę że nie jest to właściwe postępowanie.
Podobnie słodzić, jeść po 18, pracować w stresujących warunkach, naświetlać się niebieskim światłem...
Cytat: Kefasz w Września 12, 2021, 23:28:10 pmPodobnie słodzić, jeść po 18, pracować w stresujących warunkach, naświetlać się niebieskim światłem...Papierosy to rodzaj niezdrowej, uzależniającej używki, nie można tego stawiać w tej samej kategorii co np. trudne warunki pracy.
Cytuj to nie widzę problemu natomiast jeśli ksiądz środki przekazane przez wiernych przeznacza na wódę czy browary to myślę że nie jest to właściwe postępowanie.No, wiadomo: nie powinien z tacy podbierać, ale tak samo nie powinien podbierać na inne rzeczy, np. makrele w puszce. Natomiast zakładamy, że za swoje pije, tj. z normalnego wynagrodzenia. Które oczywiście może wydawać jak każdy inny człowiek, byle godziwie (co i tak jest tu zastrzeżeniem moralnym, a nie prawnym: formalnie kasa jest jego i tyle). Anyway, sugerowanie, że "wóda czy browary" to albo jakiś luksus, albo słabość, albo perwersja. A przecież nie. To normalne, zdrowe napoje. Nie brnijmy w taką "pozytywno-negatywną" mitologizację alkoholu, która w Polsce (i być może nie tylko) objawia się dziwnymi rytuałami, typu że dorośli faceci robią cyrk z dziabnięcia kielicha czy piwka (jakieś porozumiewawcze spojrzenia, mrugnięcia okiem, atmosfera czegoś lekko zakazanego np. przez żonę, sztubacki wybryk, potajemne wyjście "za winkiel", usprawiedliwiające żarciki itd.). Przecież za dawniejszych czasów, w wielu kulturach zresztą, piwo pito ot, tak, jako zwykły napój, swoisty napojo-posiłek (zupy piwne). Wiadomo, było to raczej słabe piwo, a nie 9-procentowy Stern Extra Strong z Żabki , ale jednak. Tak samo łyk dżinu, nalewki owocowej albo po prostu czystej po ciężkim dniu. Piękna sprawa. Wszelako zwyczajna.
Wino pite w umiarkowany sposób, otwiera umysł człowieka. Rzadko kiedy posiada mądrość ten, kto jest zupełnym abstynentem.