Owszem, różnie, w niektórych seminariach dostają na początku drugiego, lub na dzień dobry.
Wydaje mi się, że to jest właśnie sposób na zachęcanie kapłanów do noszenia stroju duchownego - zauważanie i docenianie tego!
Wybuch powstania warszawskiego zaskoczył ojca Michała na Powiślu. Nie mógł zawiadomić swoich przełożonych, że droga powrotu do klasztoru została odcięta. Zgłosił się więc do dowództwa III Zgrupowania AK „Konrad” i został jego kapelanem. – Z ojca Michała emanował spokój, który w trakcie powstania jeszcze bardziej się uwidaczniał. W twarzy, spojrzeniu, w sposobie bycia – wspomina Eleonora Kasznica, uczestniczka tamtych wydarzeń. – Było dużo napięć, on – być może nawet w sposób przemyślany – starał się je tonować. Gdy oddziały „Konrada” wycofały się do Śródmieścia, pozostał w szpitalu z ciężko rannymi żołnierzami. Po wkroczeniu Niemców na Powiśle nie skorzystał z okazji, by w kitlu lekarskim opuścić miasto wraz z cywilami i sanitariuszkami. – Ja nie zdejmę szkaplerza, a poza tym jestem potrzebny tym chłopcom – powiedział. – Der grösste bandit! (Największy bandyta!) – wykrzyknął niemiecki dowódca, gdy zorientował się, że stoi przed nim kapelan powstańców. Kazał mu natychmiast zdjąć habit, a gdy ten odmówił, zastrzelił go.