Wyobraźmy sobie brata zakonnego, który w habicie kopie doły, wyrywa marchewkę, a potem zapala świece w prezbiterium, przyjmuje intencje w zakrystii. Wszystko w habicie...
Równie dobrze, z autopsji, znam leczenie kleryckich kompleksów metodą zdejmowania sutanny i ukrywania resztek stroju duchownego pod szalikiem.
I co to daje? Praca mniej wygodna, sutanna się brudzi.
A gdzie jakieś głębsze przeżywanie swojej wiary?
Czyli pan nie dałby tej kromki chleba, ale w sutannie?Do np. organizowania pomocy dla ludzi jakie znaczenie ma jak są ubrani.
Kiedyś jeden z księży totalnie nienoszący stroju duchownego argumentował to tym, że w środowisku, w którym pracuje wiedzą kim jest, a nie musi się w naukowym tłumie wyróżniać.