Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Marca 28, 2024, 18:16:35 pm

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231860 wiadomości w 6626 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Sprawy ogólne  |  Wątek: Wywiad z Jarosławem Kaczyńskim. Cała prawda o Smoleńsku.
« poprzedni następny »
Strony: [1] 2 3 ... 7 Drukuj
Autor Wątek: Wywiad z Jarosławem Kaczyńskim. Cała prawda o Smoleńsku.  (Przeczytany 28267 razy)
szkielet
Moderator
aktywista
*****
Wiadomości: 5771


Tolerancja ???, Nie toleruję TOLERANCJI!!!

« dnia: Lipca 13, 2010, 21:09:24 pm »

Cytuj
Prawdę o Smoleńsku musi usłyszeć Polska i cały świat - rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim

Gazeta Polska -..., wt., 13/07/2010 - 15:57 Jarosław Kaczyński Lech Kaczyński tragedia smoleńska

Leszek zadzwonił o 8.20. Myślałem, że już wylądował i dzwoni ze Smoleńska. Bardzo rzadko dzwonił z telefonu satelitarnego z samolotu. Powiedział mi, że z Mamą wszystko w porządku i poradził, bym się przespał. Pamiętam doskonale, że użył określenia: „bo się rozpadniesz”. Tak wyglądała ta bardzo krótka rozmowa. Dosłownie kilka zdań – z Jarosławem Kaczyńskim rozmawiają Katarzyna Gójska-Hejke i Tomasz Sakiewicz

Czy czuł Pan niepokój przed podróżą Brata do Katynia?

Dla mnie sprawa zaczęła się wówczas, gdy zakwestionowano prawo wyjazdu prezydenta z rodzinami katyńskimi na coroczne uroczystości upamiętniające zamordowanych polskich oficerów. Podkreślam słowo coroczne, bo to właśnie 10 kwietnia każdego roku, a nie jak premier 7 kwietnia, organizowano wyjazd na cmentarz katyński. Tymczasem po telefonie Władimira Putina do Donalda Tuska członkowie jego gabinetu zaczęli ogłaszać wprost, że do Katynia nikt prezydenta nie zaprasza i jego wyjazd na obchody 70. rocznicy tej zbrodni nie jest koniecznością i powinnością, ale czymś w rodzaju niezrozumiałej zachcianki. Ku mojemu zdumieniu rozpoczęło się podważanie prawa Lecha Kaczyńskiego do udziału w tej uroczystości. Muszę przyznać, że choć atak był kuriozalny, nawet jak na obyczaje gabinetu Tuska i jego medialnych sojuszników, to jednak nie wzbudził we mnie jakiegoś szczególnego zdziwienia, a wiedziałem już, że są zdolni posunąć się bardzo daleko. Niepokoiło, że tym razem wprost grają z Rosjanami.

Prezydent wahał się, czy pojechać do Katynia?

Absolutnie nie. Przez pewien czas nie było jednak pewne, jak się tam uda i jak ten wyjazd zostanie zorganizowany. Później – nie pamiętam dokładnie kiedy – pojawiła się koncepcja dwóch wyjazdów. Premier oddzielnie i prezydent oddzielnie. Lech Kaczyński miał jechać razem z coroczną delegacją środowisk katyńskich, a Donald Tusk specjalnie do Putina. Chcę mocno podkreślić, że organizatorem tego corocznego wyjazdu środowisk katyńskich był rząd. Prezydent poleciał do Katynia rządowym samolotem. Nie prezydenckim – bo takiego nie było i nie ma. To rząd Donalda Tuska dużo wcześniej odmówił głowie państwa prawa do korzystania z tupolewa. Dopiero po katastrofie ministrowie i sam premier zaczęli nazywać ten samolot prezydenckim. To dość znamienne. Tym bardziej że prezydentowi usiłowano odmówić samolotu niejeden raz. Tak było przed słynnym wyjazdem do Tbilisi, gdy Gruzję zaatakowały wojska rosyjskie. Premier Tusk chciał odmówić Lechowi Kaczyńskiemu prawa do polecenia rządowym samolotem. Uległ po telefonie prezydenta Busha do prezydenta RP. Prezydent USA z całą mocą poparł wtedy plan Lecha Kaczyńskiego. Donald Tusk przestraszył się międzynarodowej kompromitacji i wycofał swoje zastrzeżenia.

Pan też miał polecieć do Smoleńska 10 kwietnia?

Tak. Nie poleciałem z powodu stanu zdrowia Mamy. Było dla nas oczywiste, że przynajmniej jeden z nas musi przy niej być. Wcześniej nawet nocami razem czuwaliśmy w szpitalu. Z natury rzeczy to ja, a nie mój brat, musiałem zrezygnować z lotu do Smoleńska.

Nie miał Pan jakichś przeczuć przed tą podróżą Brata? Nie bał się Pan tym razem o Niego?

Wolałem żeby Leszek jechał pociągiem – taki specjalny pociąg wyjechał z Warszawy do Smoleńska. To pamiętam bardzo dobrze. I nawet do pewnego momentu Brat też chciał tak zrobić. Ostatecznie zdecydował się na lot samolotem, bo wcześniej musiał polecieć do Wilna na spotkanie z panią prezydent Litwy. Ale to oznaczało, że nie będzie mógł pojechać pociągiem z rodzinami katyńskimi. Przyznam, iż zmartwiłem się tym. Jednak nie przeczuwałem zbliżającej się katastrofy. Muszę też powiedzieć, że od jakiegoś czasu namawiałem prezydenta, by zrezygnował z latania tupolewami. Mówiłem to także jego współpracownikom. Wszyscy rozkładali ręce i mówili: „to czym latać?”. Mówiąc wprost, to były takie graty, że nikt się nimi nie powinien poruszać.

Kiedy po raz ostatni widział Pan Brata?

W szpitalu u Mamy. To było późnym wieczorem w piątek. Rozmawiał ze mną, z Mamą i z prezydenckim lekarzem, który następnego dnia także zginął. Ja również rozmawiałem z panem docentem Lubińskim. Pamiętam, że pytałem go nawet, jakim samolotem polecą do Smoleńska. Przez pewien czas byłem przekonany, że będzie to JAK, a nie tupolew. Nawet myślałem, że to może lepiej. Później jednak przypomniałem sobie wszystkie awarie JAK-ów. 10 kwietnia o 6 rano Leszek obudził mnie telefonem. Później zadzwonił o 8.20. Myślałem, że już wylądował i dzwoni ze Smoleńska. Bardzo rzadko dzwonił z telefonu satelitarnego z samolotu. Powiedział mi, że z Mamą wszystko w porządku i poradził, bym się przespał. Pamiętam doskonale, że użył określenia: „bo się rozpadniesz”.

Tylko o tym Pan rozmawiał wtedy z Panem Prezydentem?

Dokładnie. Tak wyglądała ta bardzo krótka rozmowa. Dosłownie kilka zdań. Zresztą pamiętam, że zerwało połączenie.

Nie zdziwiło to Pana?

Nie. Bo za każdym razem gdy rozmawiałem z Bratem przez telefon satelitarny podczas lotu – a powtarzam, było zaledwie kilka takich przypadków – połączenie się zrywało. Te rozmowy były bardzo krótkie. Dosłownie kilkuzdaniowe.

Jak się Pan dowiedział o katastrofie?

Przyznam, że nie posłuchałem rady Leszka. Nie położyłem się spać, tylko ubierałem się i szykowałem do odwiedzenia Mamy. Akurat goliłem się, gdy zadzwonił telefon. Byłem pewien, że to brat telefonuje już ze Smoleńska. Usłyszałem jednak jakiś nieznajomy głos. Chyba był to któryś ze współpracowników ministra Sikorskiego. Później słuchawkę przejął sam minister. Poznałem go. Nie miałem cienia wątpliwości, że stało się coś złego. Dowiedziałem się, że doszło do katastrofy. Rozbił się samolot. Wszyscy zginęli. Powiedziałem mu: „To jest wynik waszej zbrodniczej polityki – nie kupiliście nowych samolotów”. Na tym rozmowa się skończyła.

Czy minister Sikorski odpowiedział na te słowa?

Nie. Chyba zresztą sam odłożyłem słuchawkę. Po kwadransie był następny telefon. Miałem cień nadziei, że może jednak ktoś przeżył. Znów dzwonił Sikorski i kategorycznie stwierdził, że katastrofa była wynikiem błędu pilota. Pamiętam jego słowa: „to był błąd pilota”.

Nie miał wątpliwości co do tego? Już wtedy wiedział, że zawinił pilot?

Tak. Oznajmił mi to zdecydowanie i jednoznacznie. Teraz myślę, że zarówno Sikorski, jak i sam Tusk bali się, że publicznie powtórzę to, co powiedziałem Sikorskiemu podczas pierwszej rozmowy telefonicznej. Jednak moje myśli skierowane były wtedy całkowicie na Mamę. W jej stanie nie przeżyłaby tej strasznej informacji. Popędziłem do szpitala i poprosiłem o stworzenie Mamie takich warunków, by uchronić ją przed wiadomością o śmierci Leszka. Nie było to proste – leżała na 8-osobowej sali. W szpitalu lekarze podali mi środki uspokajające. Bardzo mi pomogły. Gdy zabezpieczyłem Mamę, miałem już tylko jeden cel – jak najszybciej pojechać do Smoleńska.

Kto zorganizował tę podróż?

Przyjaciele. Szczególnie muszę wyróżnić Staszka Kostrzewskiego. Był ze mną też mój cioteczny brat. Bardzo pomógł Paweł Kowal. Początkowo wydawało się, że to nierealne, ale dzięki ich determinacji udało się. Wynajęli samolot. Lotnisko w Smoleńsku zostało zamknięte, polecieliśmy zatem do Witebska na Białorusi. Wcześniej namawiano mnie, bym poleciał z Donaldem Tuskiem.

Kto namawiał?

Nie pamiętam. Dzwonił ktoś od premiera. Miałem wrażenie, że Donald Tusk zdecydował się polecieć do Smoleńska wtedy, gdy dowiedział się, że ja tam lecę. Być może się mylę, ale tak to zapamiętałem. Nie chciałem jednak lecieć z premierem. Poleciałem z przyjaciółmi. Wylądowaliśmy zresztą w Witebsku przed Tuskiem. Strona białoruska zachowała się bardzo poprawnie. Na lotnisku czekał autokar i samochód osobowy. Wsiedliśmy i ruszyliśmy w drogę do Smoleńska. Po drodze zorientowaliśmy się, że tempo jazdy jest spowalniane. Dziś wiem, że nasze postoje i powolne tempo jazdy były wymuszone przez ścigającą nas delegację z premierem Tuskiem, który koniecznie chciał dotrzeć do Smoleńska przed nami. W pewnym momencie limuzyna z Donaldem Tuskiem minęła nas i dopiero wtedy pozwolono nam normalnie jechać. To była zresztą jakaś kompletna paranoja. Bo jeśli premier polskiego rządu ścigał się ze mną, kto pierwszy dojedzie do miejsca katastrofy, to widocznie szczególnie zależało mu, by się tam pokazać. Państwo wybaczą, ale nie jestem w stanie nawet zrozumieć takiej mentalności. Ja jechałem do ciał moich najbliższych – do Leszka, Marylki, Przyjaciół. To, co wyrabiał wówczas pan Tusk, po prostu nie mieści mi się w głowie.

Ma Pan pewność, że was zatrzymywano celowo

Nie mam co do tego wątpliwości. Rozmawialiśmy z kierowcą. Mówił nam „nie lzja”. Ale jak limuzyna z premierem Tuskiem bez zatrzymania nas minęła, rozkaz przestał obowiązywać. Dopiero w Smoleńsku znowu nas spowalniano. W pewnym miejscu zaczęliśmy dosłownie kręcić się w kółko, zanim dotarliśmy do lotniska, które znajduje się przecież niedaleko centrum Smoleńska.

Co się stało, gdy wreszcie dotarliście na miejsce katastrofy? Jak traktowali Pana Rosjanie?

Zatrzymano nas przed bramą lotniska i kazano czekać.

Długo czekaliście?

Nie potrafię dokładnie powiedzieć, 20 minut, może 40. W końcu nas wpuszczono. Zaprowadzono mnie najpierw na miejsce samej katastrofy. Było mnóstwo ludzi, rozstawione namioty wojskowe, reflektory. I właśnie wtedy po raz pierwszy zaproponowano mi, bym się zgodził na złożenie mi kondolencji przez premiera Tuska. Odmówiłem. Później pojawił się ambasador Bahr. Radził mi, bym nie oglądał ciał – tam już wtedy były tylko trzy ciała: Leszka, prezydenta Kaczorowskiego oraz Marszałka Putry. Nie uległem tym namowom. Miałbym nie zobaczyć własnego Brata? Poszedłem tam, gdzie znajdowały się zwłoki. Ciało mojego Brata było w bardzo złym stanie, ale oczywiście ja nie miałem problemów z jego identyfikacją. Zrobiłem wtedy to, co normalnie się w takich sytuacjach czyni. Nie chcę o tym opowiadać w szczegółach. Pamiętam jednak to potworne uczucie chłodu ciała Leszka. To było wstrząsające. Przy mnie byli jacyś funkcjonariusze, urzędnicy. Zwróciłem jednemu z nich uwagę, by zdjął z głowy czapkę. Uczynił to, w ogóle zachowywali się poprawnie.

O co Pana pytali?

Czy poznaję Brata. Powiedziałem, że oczywiście tak. Pytali, po czym rozpoznaję? Odpowiedziałem, że choćby po bliźnie, którą Leszek miał na ramieniu. To była duża blizna po operacji po wypadku samochodowym. Sprawdzili to i chyba uwierzyli. Nie wiedziałem wtedy, że ręka jest oderwana. Nalegano, bym zgodził się na wykonanie badań DNA. Odmówiłem. Rozpoznałem Brata. Dali mi do wypełnienia jakiś formularz. W tym również dotyczący odmowy przeprowadzenia badań DNA.

Czy to byli polscy urzędnicy?

Nie, rosyjscy.

A polskich nie było?

Mam wrażenie, że pojawił się w pewnym momencie prokurator Parulski. Ale nie odgrywał czynnej roli. Stał obok.

Czy Rosjanie traktowali go jak partnera? Liczyli się z nim?

Zapamiętałem, że nie miał dla nich żadnego znaczenia.

Co się działo po identyfikacji ciała Pana Prezydenta?

Wróciłem wraz z przyjaciółmi do naszego autobusu. Zadzwonił do nas Antoni Macierewicz. Doradzał, byśmy zabrali do Warszawy ciało Prezydenta. My też byliśmy tego zdania. Wtedy też ambasador Bahr zapytał mnie, czy nie zechciałbym przyjąć kondolencji od Putina. Odmówiłem.

Dlaczego Pan odmówił?

Dla mnie rola premiera Tuska i premiera Putina była w tym wypadku niejasna. W mojej ocenie obaj nie potraktowali wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego z należytym szacunkiem i starannością. Na razie nie będę tego rozwijał.

Nigdy?

Na razie. Nie będę się uchylał od ocen katastrofy rządowego tupolewa. Już wkrótce będziemy mogli i o tym porozmawiać.

Powiedzieliście Rosjanom, że chce Pan zabrać ciało Prezydenta do Polski?

Tak. W pewnym momencie okazało się, że samolot, którym przylecieliśmy do Witebska, dostał pozwolenie na wylądowanie w Smoleńsku. I wylądował. Wiedziałem, że jest w stanie zabrać na pokład trumnę z ciałem Leszka. Paweł Kowal przedstawił nasze stanowisko ministrowi Szojgu. Ten się zgodził na zabranie ciała Brata. Jednak po jakimś czasie Kowal został wezwany przez Rosjan. Rozmawiał z nim Władimir Putin. Premier Rosji powiedział, że rozumie moje postępowanie, wie o chorobie mojej Mamy, jednak nie może się zgodzić, bym teraz zabrał Brata do Polski. Tłumaczył, że musi zorganizować pożegnanie. Paweł Kowal zapytał, czy w takim razie możemy wracać naszym samolotem do Warszawy. Putin powiedział, że oczywiście tak. Szybko wsiedliśmy do samolotu. Pilot uruchomił silniki. Czas mijał, a zgody na wylot jednak nie było. W końcu kapitan wyłączył silniki. Pozostawił tylko jeden, by ogrzać samolot w środku. Okazało się bowiem, że musimy czekać na straż graniczną. Czekaliśmy bardzo długo. Gdy się w końcu pojawili, rozpoczęło się drobiazgowe sprawdzanie naszych paszportów, jakby zupełnie nie wiedzieli, kim jesteśmy i po co przyjechaliśmy. Minęło pół godziny, godzina i nadal czytali nasze paszporty. Próbowaliśmy ich pośpieszać, dzwoniliśmy do polskich dyplomatów. Bez skutku. W końcu zauważyliśmy, że w laptopie jednego z nich nazwisko Małgorzaty Gosiewskiej wyświetlało się czerwoną czcionką.

Pani Małgorzata Gosiewska z ramienia Kancelarii Prezydenta organizowała pomoc dla Gruzji. Myśli Pan, że dlatego jej nazwisko było napisane na czerwono?

Myślę, że tak. Wtedy przestraszyliśmy się, iż Rosjanie nie będą chcieli jej wypuścić. Zostalibyśmy z nią. W końcu po kolejnych telefonach otrzymaliśmy zgodę na wylot. Nad ranem byliśmy w Warszawie.

Czy w Smoleńsku Rosjanie podawali wam jakieś przyczyny katastrofy?

Tak. Usłyszeliśmy, że samolot cztery razy podchodził do lądowania. Miało to wyglądać tak: podejmował próbę lądowania, nie udawała się, a załoga znowu zawracała i znowu starała się wylądować.

Czy pamięta Pan przypadki, gdy samolot z Panem Prezydentem nie mógł wylądować i zawracał?

Oczywiście. Pamiętam choćby taki lot do Łodzi. Rozmawiałem o nich z Bratem. Wiem, że było tak, iż gdy warunki uniemożliwiały wylądowanie lub start, to cała delegacja albo rezygnowała, albo jechała samochodami.

W pierwszych chwilach po katastrofie media podawały, że Pan także był na pokładzie rządowego tupolewa. Kiedy podjął Pan decyzję, że nie leci do Smoleńska?

Nie pamiętam dokładnie. Życie naszej Mamy było bardzo zagrożone. Kilka dni przed 10 kwietnia wiedziałem, że nie polecę. Jednak mogło być i tak, iż oficjalnie ciągle figurowałem na liście pasażerów. Gdy teraz o tym myślę, wydaje mi się, że rzeczywiście tylko ja i Brat wiedzieliśmy, że zostaję w Mamą.

Czy możliwe jest zatem, że do ostatniej chwili figurował Pan na liście pasażerów?

Nie wykluczyłbym, że właśnie tak było.

W kampanii prezydenckiej unikał Pan wypowiedzi o katastrofie smoleńskiej. Czy teraz też tak będzie?

Nie chciałem, by śmierć moich najbliższych stała się głównym tematem kampanii wyborczej. Jednak jest sprawą zupełnie oczywistą, że państwo polskie nie może przejść do porządku nad tą niespotykaną wprost tragedią. Uczynię wszystko, by wyjaśnić przyczyny katastrofy samolotu rządowego. To jest dziś dla mnie najważniejsze i osobiście, i politycznie. Będę zabiegał o wyciągnięcie konsekwencji nie tylko prawnych wobec tych, którzy mogli przyczynić się do tego zdarzenia, ale także politycznych i moralnych. Ustalenie osób odpowiedzialnych politycznie za katastrofę smoleńską nie wymaga śledztwa. Ale to trzeba powiedzieć w odpowiednim momencie tak, by usłyszała o tym cała Polska i cały świat.

źródło: http://www.blogpress.pl/node/4952
Zapisane
Fakt, że Franciszek ma genialny pomysł na naprawę łodzi Piotrowej - skoro do połowy wypełniona jest ona wodą, to wybicie dziury w dnie sprawi że woda się wyleje. W wannie zawsze działa...(vanitas)

Ignorancja katolików to żyzna gleba, na której gęsto wzrasta chwast herezji.

Jezuitów należy skasować
Artur Rumpel
aktywista
*****
Wiadomości: 1183


Prawdziwe Boze Narodzenie
« Odpowiedz #1 dnia: Lipca 15, 2010, 18:09:38 pm »

Wypowiedź niewątpliwie ważna, ale żeby od razu "cała prawda"?
Zapisane
Tato
aktywista
*****
Wiadomości: 4746


« Odpowiedz #2 dnia: Lipca 15, 2010, 19:31:18 pm »

To się dopiero zaczyna, wszystko jest przed nami...
Zapisane
"CRUX SACRA SIT MIHI LUX , NON DRACO SIT MIHI DUX"
          V R S N S M V - S M Q L I V B
stefan
aktywista
*****
Wiadomości: 581

« Odpowiedz #3 dnia: Lipca 16, 2010, 11:29:17 am »

To się dopiero zaczyna, wszystko jest przed nami...
w/g sporej części opinii publicznej niewątpliwie był to zamach kagebowca Putina i herTuska. Przed wyborami samorządowymi i do władz RP, ta wersja będzie wiodącą na najbliższe kampanie.Znakomity wynik Kaczyńskiego w ostatnich wyborach, to efekt cichego wspierania się przez PiS różnymi wersjami plotek na ten temat.   
Zapisane
Powstaną bowiem fałszywi chrystusowie i fałszywi prorocy, i czynić będą znaki wielkie i cuda, tak aby w błąd byli wprowadzeni (jeśli to być może) nawet i wybrani.Mt. 24).
-------------------
Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem, lecz chcę, by trwała w cichości? (1 Tm 2,11-1
jwk
aktywista
*****
Wiadomości: 7313


« Odpowiedz #4 dnia: Lipca 16, 2010, 11:43:11 am »

w/g sporej części opinii publicznej niewątpliwie był to zamach kagebowca Putina i herTuska.  
Według starej rzymskiej zasady, szukajmy tego, co odniósł korzyści, wersja najbardziej prawdopodobna.

P.S. Herr jednak przez dwa r i jako rzeczownik z dużej litery.
Zapisane
Zamiast zajmować się całą rzeszą katolików, którzy nie chodzą w ogóle do kościoła,
Watykan uderza w tych, którzy są na Mszy świętej w każdą niedzielę.
stefan
aktywista
*****
Wiadomości: 581

« Odpowiedz #5 dnia: Lipca 17, 2010, 16:01:59 pm »

w/g sporej części opinii publicznej niewątpliwie był to zamach kagebowca Putina i herTuska.  
Według starej rzymskiej zasady, szukajmy tego, co odniósł korzyści, wersja najbardziej prawdopodobna.

P.S. Herr jednak przez dwa r i jako rzeczownik z dużej litery.
A gdzie jest tam napisane że w/g mnie?Tak najczęściej zwolennicy PiSu piszą. ;D
Zapisane
Powstaną bowiem fałszywi chrystusowie i fałszywi prorocy, i czynić będą znaki wielkie i cuda, tak aby w błąd byli wprowadzeni (jeśli to być może) nawet i wybrani.Mt. 24).
-------------------
Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem, lecz chcę, by trwała w cichości? (1 Tm 2,11-1
Artur Rumpel
aktywista
*****
Wiadomości: 1183


Prawdziwe Boze Narodzenie
« Odpowiedz #6 dnia: Lipca 18, 2010, 12:29:59 pm »

w/g sporej części opinii publicznej niewątpliwie był to zamach kagebowca Putina i herTuska.  
Według starej rzymskiej zasady, szukajmy tego, co odniósł korzyści, wersja najbardziej prawdopodobna.

P.S. Herr jednak przez dwa r i jako rzeczownik z dużej litery.

Tyle, ze Tusk i PO żadnej (poza moze NBP) korzyści z katastrofy nie odnieśli, a Putin, to juz w ogóle żadnej. Najwięcej korzyści odniosł Napieralski, ale raczej przypadkiem, a nie wskutek celowego działania. Skoro juz o korzyściach mowa, to Putin stał  raczej za 11IX 2001, bo z tego odniósł korzysci niemałe. Zaś jeśli w Smoleńsku był zamch, to soprawców nalezy szukać raczej w UE lub Izraelu, aniżeli w Rosji czy w Polsce. Takie rzeczy robi sie tak, aby do sprawców, a zwłaszcza mocodawców nie mozna było łatwo dostrzec.
Zapisane
stefan
aktywista
*****
Wiadomości: 581

« Odpowiedz #7 dnia: Lipca 18, 2010, 13:11:05 pm »

w/g sporej części opinii publicznej niewątpliwie był to zamach kagebowca Putina i herTuska.  
Według starej rzymskiej zasady, szukajmy tego, co odniósł korzyści, wersja najbardziej prawdopodobna.

P.S. Herr jednak przez dwa r i jako rzeczownik z dużej litery.

Tyle, ze Tusk i PO żadnej (poza moze NBP) korzyści z katastrofy nie odnieśli, a Putin, to juz w ogóle żadnej. Najwięcej korzyści odniosł Napieralski, ale raczej przypadkiem, a nie wskutek celowego działania. Skoro juz o korzyściach mowa, to Putin stał  raczej za 11IX 2001, bo z tego odniósł korzysci niemałe. Zaś jeśli w Smoleńsku był zamch, to soprawców nalezy szukać raczej w UE lub Izraelu, aniżeli w Rosji czy w Polsce. Takie rzeczy robi sie tak, aby do sprawców, a zwłaszcza mocodawców nie mozna było łatwo dostrzec.
Napisał Pan rozsądnie  co o tym sądzi. Szkoda ,że naszym forumowym rusofobom te oczywistości do głów kiepsko docierają, jak i to, że w Tbilisi stoi do dziś pomnik największego oprawcy wszechczasów Stalina. Św. pam. prez. Kaczyński tego nie dostrzegał, podobnie jak ludobójstwa na Polakach dokonywanych przez ukraińskich rezunów.Ukraina przecież miała się stać ważnym ogniwem w krucjacie USA i Izraela po syberyjskie skarby( ropa, gaz, diamenty, metale, minerały i inne kopaliny), a Polska odegrać rolę zapalnika, czyli kozła ofiarnego w grze o te rosyjskie dobra.Po poczynaniach Putina widać było szok i trudno nie odnieść wrażenia, że domyśla się kto mu ten pasztet wysmażył. Kluczenie w śledztwie to taktyka, aby nie wmanewrować Rosji w tą śmierdzącą sprawę. Ja się już przestaję czemukolwiek dziwić.
« Ostatnia zmiana: Lipca 18, 2010, 13:15:54 pm wysłana przez stefan » Zapisane
Powstaną bowiem fałszywi chrystusowie i fałszywi prorocy, i czynić będą znaki wielkie i cuda, tak aby w błąd byli wprowadzeni (jeśli to być może) nawet i wybrani.Mt. 24).
-------------------
Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem, lecz chcę, by trwała w cichości? (1 Tm 2,11-1
andy
aktywista
*****
Wiadomości: 748


« Odpowiedz #8 dnia: Lipca 19, 2010, 10:12:11 am »

W zamach też nie bardzo wierzę (raczej wyszło im "za dobrze" szykanowanie znienawidzonego "Kaczora"), ale korzyści dla "strategicznych partnerów" są ewidentne. Kaczyńscy to patrioci - choć socjaliści. Tusk to zwykły pętak od wysługiwania się razwiedce za poparcie a Komorowski to już wręcz kukiełka. Teraz już "strategiczni partnerzy" nam "poukładają" - wydadzą odpowiednie polecenia tubylczej razwiedce, a ta swoimi kukiełkami posunie dalej nową wersję scenariusza rozbiorowego.

Mnie to boli, najbardziej mnie boli te osiem milionów odmóżdżonego Polactwa, które głosowało na Bronka. To tragedia równa Smoleńskiej i chyba bardziej brzemienna w skutki, że aż taki poziom ogłupienia już osiągnięto.

(a propos - zwróciliście uwagę, jak Bronek podkreślał jaki to jest "posoborowy" katolik? Przynajmniej jasno stawia sprawę, że to nie to samo co katolik. Na przykład katolik nie może popierać in vitro, ale posoborowy to już może.)

Zapisane
andy
aktywista
*****
Wiadomości: 748


« Odpowiedz #9 dnia: Lipca 19, 2010, 10:15:23 am »

...naszym forumowym rusofobom te oczywistości do głów kiepsko docierają...

A, jeszcze a propos "rusofobów"... Drodzy 'rusofile', może byście tak odrobinę poczytali historię Rosji? To jest straszny kraj i straszne społeczeństwo. W dużym skrócie u Niemców totalitaryzm i ludobójstwo to był epizod za Adolfa Hitlera, w Rosji to była norma (na miarę środków technicznych) przez ostatnie co najmniej cztery wieki. Pogarda dla ludzkiego życia, ubóstwianie państwa i cara - oni to mają we krwi. Komunizm tylko to umocnił, z jego bezwzględnością. Nie łudźcie się, że można się z nimi przyjaźnić nie będąc wpierw samemu uzbrojonym po zęby i najlepiej położonym na drugim końcu świata.

To się może zmienić tylko i wyłącznie jeśli Rosja się nawróci zgodnie z obietnicą Najświętszej Maryi Panny z Fatimy - ale ta obietnica była pod warunkiem dokonania konsekracji Rosji. Niestety, to się nie stało. Kiedy się stanie zmienię zdanie, wcześniej nie.
Zapisane
Marcus
aktywista
*****
Wiadomości: 715

« Odpowiedz #10 dnia: Lipca 19, 2010, 11:46:44 am »

Według starej rzymskiej zasady, szukajmy tego, co odniósł korzyści, wersja najbardziej prawdopodobna.


Największe korzyści odniósł ewidentnie PiS poprzez wzrost swoich notowań. Poniósł co prawda taktyczne straty, ale strategicznie na tym zyskał. Gdyby nie katastrofa, nie mógłby nawet marzyć o takim poparciu, które osiąga obecnie.
Zapisane
stefan
aktywista
*****
Wiadomości: 581

« Odpowiedz #11 dnia: Lipca 19, 2010, 14:20:41 pm »

Według starej rzymskiej zasady, szukajmy tego, co odniósł korzyści, wersja najbardziej prawdopodobna.


Największe korzyści odniósł ewidentnie PiS poprzez wzrost swoich notowań. Poniósł co prawda taktyczne straty, ale strategicznie na tym zyskał. Gdyby nie katastrofa, nie mógłby nawet marzyć o takim poparciu, które osiąga obecnie.
To prawda. Prawdą jest również, że Kaczyński odkrywając się po wyborach, zdradza swoje wcześniejsze uprzedzenia do Rosjan ze szkoda dla polskiego Narodu. moglibyśmy się  Rosji stawiać, gdybyśmy posiadali min. milionową armię dobrze wyposażoną w broń konwencjonalną a także jądrową. Tutaj okazuje się, że komusze Wojsko Polskie miało o wiele większą silę rażenia w razie konfliktu z kimkolwiek.


...naszym forumowym rusofobom te oczywistości do głów kiepsko docierają...

A, jeszcze a propos "rusofobów"... Drodzy 'rusofile', może byście tak odrobinę poczytali historię Rosji? To jest straszny kraj i straszne społeczeństwo.

Nie taki diabeł straszny jak go malują. ,,strachy na Lachy".w tych warunkach w których przyszło żyć Rosjanom, my Polacy nie musielibyśmy być inni. 300 lat niewoli tatarskiej skończyło się odwetem i zagarnięciem sporej części świata będącej pod panowaniem  Czyngis-chana.Rosjanie wobec Polski czuja respekt pomimo naszej beznadziejnej sytuacji.Nasi wrogowie nie boja się nas takimi jakimi jesteśmy, ale takimi jakimi możemy być.Nasze ,,piskie" ,,elyty" tak naprawdę są marionetkami bądź wręcz żydowskimi sługusami dążącymi do dominacji nad światem.

W dużym skrócie u Niemców totalitaryzm i ludobójstwo to był epizod za Adolfa Hitlera, w Rosji to była norma (na miarę środków technicznych) przez ostatnie co najmniej cztery wieki. Pogarda dla ludzkiego życia, ubóstwianie państwa i cara - oni to mają we krwi. Komunizm tylko to umocnił, z jego bezwzględnością. Nie łudźcie się, że można się z nimi przyjaźnić nie będąc wpierw samemu uzbrojonym po zęby i najlepiej położonym na drugim końcu świata.

Dobra, Dobra!!!
A dziedzictwo rewolucji francuskiej to szanownemu Panu się nieopatrznie wymsknęło spod tego rozrachunku?
Każdy motłoch można inspirować do działań sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem i moralnością. Rosjanie nie tolerują pedalstwa u siebie jak Polacy w Warszawie.Nie można zmobilizować garstki normalnych ludzi do kontry przeciw sodomitom.Czym Pan chcesz zaimponować Rosjanom? Tolerancją pedalskiego g..ówna wszechobecnego w radiu i tel-avizji?

« Ostatnia zmiana: Lipca 19, 2010, 15:15:58 pm wysłana przez stefan » Zapisane
Powstaną bowiem fałszywi chrystusowie i fałszywi prorocy, i czynić będą znaki wielkie i cuda, tak aby w błąd byli wprowadzeni (jeśli to być może) nawet i wybrani.Mt. 24).
-------------------
Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem, lecz chcę, by trwała w cichości? (1 Tm 2,11-1
andy
aktywista
*****
Wiadomości: 748


« Odpowiedz #12 dnia: Lipca 19, 2010, 14:40:45 pm »

Prawdą jest również, że Kaczyński odkrywając się po wyborach, zdradza swoje wcześniejsze uprzedzenia do Rosjan ze szkoda dla polskiego Narodu. moglibyśmy się  Rosji stawiać, gdybyśmy posiadali min. milionową armię dobrze wyposażoną w broń konwencjonalną a także jądrową.

Rozumiem, że uważa Pan, że nie mając w/w armii możemy tylko wybierać czy być wasalem Kremla czy Berlina? Bardzo możliwe, że tak jest w istocie niestety - ale w takim razie mówmy o tym jasno i otwarcie, bez chrzanienia o "przyjaźni", której oczywiście być nie może.

...naszym forumowym rusofobom te oczywistości do głów kiepsko docierają...

A, jeszcze a propos "rusofobów"... Drodzy 'rusofile', może byście tak odrobinę poczytali historię Rosji? To jest straszny kraj i straszne społeczeństwo.

Nie taki diabeł straszny jak go malują. ,,strachy na Lachy".w tych warunkach w których przyszło żyć Rosjanom, my Polacy nie musielibyśmy być inni.

A to już jest kwestia tego dlaczego ten naród jest jaki jest. I oczywiście, nie mieli łatwo - historia ich uformowała takimi, jakimi są. Ale cóż z tego wynika? Jak się widzi złodzieja, to można oczywiście analizować co go sprowadziło na drogę przestępstwa, ale póki jest na wolności pilnować swojego portfela.

300 lat niewoli tatarskiej skończyło się odwetem i zagarnięciem sporej części świata będącej pod panowaniem  Czyngis-chana.Rosjanie wobec Polski czuja respekt pomimo naszej beznadziejnej sytuacji.Nasi wrogowie nie boja się nas takimi jakimi jesteśmy, ale takimi jakimi możemy być.Nasze ,,piskie" ,,elyty" tak naprawdę są marionetkami bądź wręcz żydowskimi sługusami dążącymi do dominacji nad światem.

Rosjanie respekt do Polski? Skąd Pan to łaskawie wytrzasnął?
A "elyty" jakie mamy każdy widzi. Niemniej wolę głupich patriotów z PiS od bezideowych skur.. z PO.

W dużym skrócie u Niemców totalitaryzm i ludobójstwo to był epizod za Adolfa Hitlera, w Rosji to była norma (na miarę środków technicznych) przez ostatnie co najmniej cztery wieki. Pogarda dla ludzkiego życia, ubóstwianie państwa i cara - oni to mają we krwi. Komunizm tylko to umocnił, z jego bezwzględnością. Nie łudźcie się, że można się z nimi przyjaźnić nie będąc wpierw samemu uzbrojonym po zęby i najlepiej położonym na drugim końcu świata.

Dobra, Dobra!!!
A dziedzictwo rewolucji francuskiej to szanownemu Panu się nieopatrznie wymsknęło spod tego rozrachunku?

Niemcy, zdaje się, w niej nie uczestniczyli, prawda? Te dobrodziejstwa zaniósł im potem na bagnetach Napoleon, przed czym się zresztą bronili.

Każdy motłoch można inspirować do działań sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem i moralnością. Rosjanie nie tolerują pedalstwa u siebie jak Polacy w Warszawie.Nie można zmobilizować garstki normalnych ludzi do kontry przeciw sodomitom.Czym Pan chcesz zaimponować Rosjanom? Tolerancją pedalskiego g..ówna wszechobecnego w radiu i tel-avizji?

To jest tylko wycinek sytuacji. Co z tego, że na swoje szczęście nie poddali sie propagandzie pro-zboczkowej, skoro - na przykład - tolerują aborcję na skalę po prostu dramatyczną? A większość społeczeństwa jest wciąż ateistami? Naprawdę, daleko Rosjanom do bycia normalnym społeczeństwem i państwem, z którym da się jakoś ułożyć sobie stosunki w duchu obopólnej korzyści.
Zapisane
JRWF
aktywista
*****
Wiadomości: 1291


« Odpowiedz #13 dnia: Lipca 19, 2010, 14:56:41 pm »

Tutaj okazuje się, że komusze Wojsko Polskie miało o wiele większą silę rażenia w razie konfliktu z kimkolwiek.

Bez przesady. Siła rażenia? Wyłącznie w przypadku "naszej" (tj. Układu Warszawskiego) inwazji na Zachód! Jakakolwiek inwazja zmiotłaby siły LWP raz dwa.
Zresztą skąd inwazja? Ze Wschodu - nie istniały w ogóle żadne plany obrony, bo nie mogły. W przypadku inwazji z Zachodu byliśmy przewidziani jako miejsce gdzie miały wybuchnąć bomby atomowe, które wytworzyłyby strefę ochronną dla Bratnich Narodów.
Gdzie więc ta siła rażenia LWP? ? ?
Zapisane
stefan
aktywista
*****
Wiadomości: 581

« Odpowiedz #14 dnia: Lipca 19, 2010, 21:53:42 pm »

Tutaj okazuje się, że komusze Wojsko Polskie miało o wiele większą silę rażenia w razie konfliktu z kimkolwiek.

Bez przesady. Siła rażenia? Wyłącznie w przypadku "naszej" (tj. Układu Warszawskiego) inwazji na Zachód! Jakakolwiek inwazja zmiotłaby siły LWP raz dwa.

Bajeczki to Pan dzieciom opowiadaj.Czechosłowacja zajęta w 24 godziny. to o czymś świadczy.Jak już z PRL wojaki, to palcem robione?


 
Zresztą skąd inwazja? Ze Wschodu - nie istniały w ogóle żadne plany obrony, bo nie mogły. W przypadku inwazji z Zachodu byliśmy przewidziani jako miejsce gdzie miały wybuchnąć bomby atomowe, które wytworzyłyby strefę ochronną dla Bratnich Narodów.
Gdzie więc ta siła rażenia LWP? ? ?
Te bombki to miały paść ze strony USA, aby zamknąć drogę na Zachód demoludom.Rosjanie mieli dywizje na terenie PRL, więc nie byli bombardowaniem swoich zainteresowani.
Zapisane
Powstaną bowiem fałszywi chrystusowie i fałszywi prorocy, i czynić będą znaki wielkie i cuda, tak aby w błąd byli wprowadzeni (jeśli to być może) nawet i wybrani.Mt. 24).
-------------------
Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem, lecz chcę, by trwała w cichości? (1 Tm 2,11-1
Strony: [1] 2 3 ... 7 Drukuj 
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Sprawy ogólne  |  Wątek: Wywiad z Jarosławem Kaczyńskim. Cała prawda o Smoleńsku. « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!