Cytat: Major w Marca 07, 2011, 17:31:47 pm W ostatniej polityce jest też o tym problemie i teraz o seksie można z księdzem czy psychologiem porozmawiać w Licheniu.A tak trochę z innej beczki. Rozmawiałem dzisiaj z koleżanką która opowiadała mi o weselu na którym dorabia jako kelnerka. Wspólnie doszliśmy do wniosku że jakaś część Komunii na Mszy św. ślubnej zapewne jest świętokradcza. Chyba że podczas spowiedzi trafią na dobrego kapłana. Ale w tej kwestii założę może potem inny wątek.A od kiedy funkcją kapłana są rozmowy o seksie? I to z młodzieżą. Rozmowy o seksie są szkodliwe dla wszystkich, którzy biorą w nich udział, szczególnie szkodliwe mogą być te pomiedzy dwojgiem (zranienia), a ksiądz (j.w.), który "zajmuje" się tymi sprawami minął się z powołaniem (a o skutkach m.in. takich rozmów, to sam Pan powyżej pisze). I zasada pierwsza: nie czytać gazet żydowskich dla gojów; czytać ew. żydowskie dla żydów. To wszystko w tym temacie, nie mam więcej nic do powiedzenia.
W ostatniej polityce jest też o tym problemie i teraz o seksie można z księdzem czy psychologiem porozmawiać w Licheniu.A tak trochę z innej beczki. Rozmawiałem dzisiaj z koleżanką która opowiadała mi o weselu na którym dorabia jako kelnerka. Wspólnie doszliśmy do wniosku że jakaś część Komunii na Mszy św. ślubnej zapewne jest świętokradcza. Chyba że podczas spowiedzi trafią na dobrego kapłana. Ale w tej kwestii założę może potem inny wątek.
Cytat: Major w Marca 07, 2011, 10:36:01 amMyślę że odwaga jest. Szczególnie teraz że łatwo kapłana oskarżyć o byle co. Pamiętam ze szkoły średniej zajęcia o nazwie przysposobienie do życia w rodzinie. Przychodziła zarumieniona kobieta z głową w dół. Bała się odezwać a jeszcze bardziej pytań. A my nastoletnie chłopaki(koleżanki również) i tak wiedzieliśmy swoje. Z podwórka. Z różnych gazetek przemycanych wtedy z Zachodu itp. Więc lepiej niech to zrobi przygotowany kapłan. Oczywiście nie w kościele. na salkach czy w szkole. Lewacy są głośni i w świece coraz bardzie promują swoje zboczeństwa. Więc katolicy też niech mówią o pięknie miłości, małżeństwie i seksie który jest związany z małżeństwem.To, o czym Pan mówi, to jest brak wstydu, a nie odwaga. A jeśli chodzi o miłość, to Bóg jest miłością, cała miłość jest tam, daleko w Niebie, więc żeby mówić o miłości, to trzeba mówić o Bogu, bo On jest jej jedynym źródłem, a nie bredzić o seksie i to dotyczy każdego katolika, o księdzu już nie wspominając.
Myślę że odwaga jest. Szczególnie teraz że łatwo kapłana oskarżyć o byle co. Pamiętam ze szkoły średniej zajęcia o nazwie przysposobienie do życia w rodzinie. Przychodziła zarumieniona kobieta z głową w dół. Bała się odezwać a jeszcze bardziej pytań. A my nastoletnie chłopaki(koleżanki również) i tak wiedzieliśmy swoje. Z podwórka. Z różnych gazetek przemycanych wtedy z Zachodu itp. Więc lepiej niech to zrobi przygotowany kapłan. Oczywiście nie w kościele. na salkach czy w szkole. Lewacy są głośni i w świece coraz bardzie promują swoje zboczeństwa. Więc katolicy też niech mówią o pięknie miłości, małżeństwie i seksie który jest związany z małżeństwem.
To nie wykładzik, ale Boże słowa:"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13, 4).Z księgi Tobiasza 6,16-17:"16 Rzekł mu tedy anioł Rafał: "Posłuchaj mię, a pokażę ci, jacy są ci, nad którymi czart przemóc może.17 Ci bowiem, którzy w małżeństwo tak wstępują, że Boga od siebie i ze serca swego wyrzucają, a swej lubości tak zadość czynią, jak koń i muł, które rozumu nie mają, nad tymi czart ma moc."
Wychowanie do czystości sprowadza się zatem do kształcenia charakteru: „Najlepszym „uświadomieniem” jest uświadomienie nieograniczonej siły ducha, który powinien zawsze górować nad popędami i odruchami ciała” (F. W. Foerster) . Stąd pozorny paradoks :”Można uprawiać najlepszą pedagogikę seksualną – pisze cytowany Autor – nie mówiąc zupełnie o tym”.
A od kiedy funkcją kapłana są rozmowy o seksie? I to z młodzieżą.
Rozmowy o seksie są szkodliwe dla wszystkich, którzy biorą w nich udział, szczególnie szkodliwe mogą być te pomiedzy dwojgiem (zranienia), a ksiądz (j.w.), który "zajmuje" się tymi sprawami minął się z powołaniem (a o skutkach m.in. takich rozmów, to sam Pan powyżej pisze).