Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Kwietnia 29, 2024, 17:42:13 pm

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231965 wiadomości w 6630 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Sprawy ogólne  |  Wątek: Ksiadz seksuolog jedzi z rekolekcjami
« poprzedni następny »
Strony: 1 ... 29 30 [31] 32 33 34 Drukuj
Autor Wątek: Ksiadz seksuolog jedzi z rekolekcjami  (Przeczytany 85422 razy)
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #450 dnia: Grudnia 07, 2009, 12:41:35 pm »

Nie obgadujcie, nie obgadujcie...!

Z tego co wiem, to nie doszukuje się on grzechu w odczuwaniu fizycznej przyjemności z tzw. "współżycia". Być może ewentualnie w razie gdyby rzecz się li tylko do tego sprowadzała, albo przeradzała w obsesję, albo w jakieś perwersje, albo coś-tam-coś-tam innego złego - no ale to ortodoksyjna nauka. W anty-cielizm typu gnostyckiego chyba nie popada. BTW katarom, gnostykom etc. to chyba jeszcze bardziej niż przyjemność przeszkadzała prokreacja.

Inkryminowany sedewakantysta, pan RJMI, a ściślej jego broszura na odnośny temat: http://www.johnthebaptist.us/sbw/books/rjmi%20catholic%20books/br52_sexual_lust.htm

Ale to chyba jest naciągane i lewe? Czy może ktoś potrafi to zbić... albo potwierdzić?

"However, you are still wrong about not fighting against pleasure when you have relations with your wife with the primary intention to procreate. This, again, proves you still have a powerful demon of lust possessing you. Your comparison of sexual pleasure to pleasure when eating food does not apply because there are some pleasures that are illegal and some that are legal. If you do not fight against sexual pleasure, then you are not quelling lust but instead embracing it, which is the same as exciting it."

"Ask God to eliminate or neutralize sexual pleasure
Firstly, even though a husband must consummate the marital act for conception to occur, this does not mean he must have any pleasure to his flesh when doing so. He can pray to God to remove the pleasure and turn it to a strange, despised, and hated sensation or at least to a neutral sensation. Surely this is an immanently good thing to ask God for. And God will grant it if the person is sincere and not worthy of being abandoned to the demon of lust for other reasons that he must first overcome. If this goal were achieved, then concupiscence would be conquered and the marital act would only occur with the intention of procreation and with no other motive; and the act itself would produce no pleasure to the flesh but only a strange and unwanted sensation caused by the venom of original sin in the flesh."
« Ostatnia zmiana: Grudnia 07, 2009, 12:45:56 pm wysłana przez ATW » Zapisane
KAES
aktywista
*****
Wiadomości: 742

« Odpowiedz #451 dnia: Grudnia 07, 2009, 13:07:25 pm »

Polemika z o. Knotzem:
Dominikanina o.Krzysztofa Broszkowskiego OP
http://www.kbroszko.dominikanie.pl/cialo2.html
Sercanina ks.Pawła Leksa SCJ 
http://lp33.de/downl-pl/knotz.zip
Zapisane
jwk
aktywista
*****
Wiadomości: 7313


« Odpowiedz #452 dnia: Grudnia 07, 2009, 13:30:48 pm »

Pierwszy z brzega cytat z drugiej pozycji wręcz powala:
Cytuj
Odpowiedź O.Knotz'a nadeszła 20.I.2008 r. – z wyjaśnieniem: iż różnice w ukazywaniu NORM etycznych zależą od tego, jaką autor ma za sobą „Szkołę Teologiczną” ...
Zapisane
Zamiast zajmować się całą rzeszą katolików, którzy nie chodzą w ogóle do kościoła,
Watykan uderza w tych, którzy są na Mszy świętej w każdą niedzielę.
Joker
uczestnik
***
Wiadomości: 216

« Odpowiedz #453 dnia: Grudnia 07, 2009, 16:46:40 pm »

BTW katarom, gnostykom etc. to chyba jeszcze bardziej niż przyjemność przeszkadzała prokreacja

  a najbardziej niektórym z tej bajki przeszkadzało małżeństwo,bo nie tylko prowadziło do "zła",ale i mówiło,że to ''zło" jest sakramentem. Taki gnostyk wolał rozpustnika,co nie uważał swojej rozpusty za jakoś szczególnie dobrą moralnie.
Zapisane
KAES
aktywista
*****
Wiadomości: 742

« Odpowiedz #454 dnia: Grudnia 07, 2009, 18:08:30 pm »

O. Knotz i “rewolucja seksualna” w Kościele

O. Knotz wydaje książki w nakładach, o których inni autorzy mogą tylko pomarzyć. Rozpisują się o nim zagraniczne i rodzime media. Popularność zawdzięcza nośnemu tematowi związków męsko-damskich oraz tzw. otwartej formie mówienia o nich.

Natychmiast nasuwa się pytanie: dlaczego święci i nauczyciele Kościoła nie byli aż tak “otwarci” na dyskusję o sprawach płciowości? Dlaczego generalnie dominowała u nich daleko idąca powściągliwość? Czy to ma świadczyć o ich manicheistycznych skrzywieniach (często taki absurdalny zarzut wysuwa się w stronę Kościoła)? Hipokryzji? Czy też sprawa ma głębsze dno?

Nauczanie Kościoła w omawianym temacie opiera się na przesłaniu ewangelicznym, a w warstwie filozoficzno-etycznej na czymś, co można by określić: realistyczną etyką płciową. Na przykład, w wychowaniu młodzieży akcentuje się znaczenie silnego charakteru i opóźniania rozbudzenia seksualnego, między innymi przez chronienie młodzieży przed deprawującymi obrazami. Takie podejście nie wynika z hipokryzji czy staroświeckości, lecz z realizmu i zdawania sobie sprawy z siły popędów. Tu nie ma miejsca na złudzenia, że dzięki samemu uświadomieniu seksualnemu (“przemawianiu do popędów”) można nad nimi zapanować. Do popędów się nie przemawia, popędy się opanowuje, poprzez pracę nad charakterem i wyrabianie określonych cnót.

Postulat panowania nad popędami obowiązuje także w odniesieniu do dorosłych. Dlatego w mówieniu o “tych sprawach” (w poradnictwie) wskazana jest roztropność i powściągliwość. Zbytnie koncentrowanie się na seksualności, ciągłe roztrząsanie “zagadnień szczegółowych”, tzw. “obalanie mitów”, sprzyja rozpalaniu wyobraźni. I choć o. Knotz porusza tematy w obrębie małżeństwa, to operuje w delikatnej materii, która łatwo może wymknąć się spod kontroli.
.
Mechanizm działania popędów i pokus jest bowiem taki sam dziś, jak przed wiekami (zwracał na to uwagę filozof Dietrich von Hildebrant). Czym bowiem różni się ludzka natura w XXI wieku od tej z V w. przed Chrystusem czy z XIII wieku po Chrystusie? Człowiek wymaga zawsze takiej samej pedagogii, a “duch czasów”, na którego otwiera się o. Knotz, bynajmniej nie ucisza ludzkich popędów. Jest raczej wyrazem pewnego trendu kulturowego, który objawia się frywolną otoczką w traktowania spraw płciowości. Widać to w dyskusjach światopoglądowych, modach, obrazach medialnych, reklamowych itp. Ów “duch” działa negatywnie na ludzką naturę, tzn. nie pomaga w opanowaniu sfery płciowości, lecz stymuluje do działań wątpliwych moralnie. Dlatego otwieranie się na niego, nie jest niczym innym, jak po prostu otwieraniem na te działania. Nie ma to nic wspólnego z racjonalnym dostosowywaniem się do ludzkiej natury, lecz prowadzi do jej wypaczenia

Przypomnijmy raz jeszcze: ludzka natura się nie zmienia. Nadmierna koncentracja na sprawach płciowości, nadawanie im priorytetów (tylko dlatego, że są priorytetami liberalnych społeczeństw i jej “kultury”), powielanie jej dosadnego języka, to przejaw wchodzenia w znane już kolejny.

W obronie zakonnika mógłby ktoś powiedzieć, że to media sztucznie roztrząsają tematy podejmowane przez Niego, a On sam nie ma większego wpływu na zawieruchę medialną wokół swojej osoby. Ale tak nie jest. Ojciec Knotz dosyć często i chętnie udziela się w mediach i tym samym wpisuje się w liberalną formułę, wedle której seks ma być jakimś nadzwyczajnym wymiarem ludzkiej egzystencji i, że wszystko inne jest tylko dodatkiem do niego.

Przy czym o. Knotz nie jest polskim odpowiednikiem Christophera Westa, który wprowadza “rewolucję seksualną" w Kościele amerykańskim. Jego podejście wydaje się być bardziej wyważone. Niemniej to co robi jest bez wątpienia rewolucją, a rewolucje wymagają ofiar.

Dariusz Zalewski
http://dzalewski.blogspot.com/2009/10/o-knotz-i-jego-rewolucja-seksualna-w.html

Zapisane
Joker
uczestnik
***
Wiadomości: 216

« Odpowiedz #455 dnia: Grudnia 07, 2009, 18:57:13 pm »

Widzę,że Pan KAES nie mogąc się uporać z zarzutami zaczął wrzucać jak popadnie inne teksty. Ciekawe jak można się do nich odnieść,skoro wrzucane są w takim tempie. To forum dyskusyjne,a nie strona publicystyczna. Wolałbym by Pan KAES powiedział coś o siebie. Np. czy czytał kiedyś samodzielnie br Knotza? Ile?
 Jakie ma o nim zdanie? Dlaczego?
ATW - Ja nie bardzo rozumiem tę podejrzliwość wobec przyjemności w akcie małżeńskim. Wszak normalny katolik zdaje sobie sprawę,że przyjemność jest dobra jeśli jest podporządkowana rozumowi,zła jeśli sprzeczna z rozumem. Współżycie małżeńskie jest zgodne z rozumem i rozumnym planem Stwórcy,zatem i czerpanie zeń przyjemności jest godziwe. Tak samo jak czerpanie przyjemności z umiarkowanego jedzenia/picia. Albo ze spania.
 Sedek ów powinien modlić się przed jedzeniem o usunięcie wszelkiej przyjemności z jedzenia i wierzyć,że Bóg łaskawie wysłucha go i sprawi,że kiełbasa z musztardą smakować będzie niczym wątróbka śmierdząca bądź chleb spleśniały. Wówczas jedynie będzie miał zupełną pewność,że spożywa ów dar mając na celu jedynie  zachowanie życia danego od Boga,a nie jakieś lubieżne,będące niechybnie skutkiem grzechu pierworodnego pragnienie raczenia podniebienia.  ;)
 
« Ostatnia zmiana: Grudnia 07, 2009, 19:10:19 pm wysłana przez Joker » Zapisane
KAES
aktywista
*****
Wiadomości: 742

« Odpowiedz #456 dnia: Grudnia 07, 2009, 19:21:46 pm »

Pańskie pseudo "zarzuty" i co by Pan "wolałby" to Pański problem, który mnie nie interesuje, tak jak dyskusja z dyżurnym zamulaczem ....
Zapisane
Joker
uczestnik
***
Wiadomości: 216

« Odpowiedz #457 dnia: Grudnia 07, 2009, 19:35:05 pm »

Denerwujemy się? No nie dziwne. Przypominam,że jak napisal Pan Emircoo:
 "Pan Joker wykazał wyraźnie, że p. Czachorowski (szkoda, że tacy manipulatorzy mają doktoraty...) mija się z prawdą próbując przypisać br. Knotzowi słowa, których nie napisał i nie wypowiedział."
    Na tym możemy zakończyć. Szkoda tylko,że nie wykazał się Pan odrobiną wstydu i ani nie przeprosił ani nie zdjąl artykułów redaktora,który nie zna nawet imienia kogoś o kim pisze artykuł do ogólnopolskiej gazety.
 Żenada Panie KAES.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 07, 2009, 19:39:15 pm wysłana przez Joker » Zapisane
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #458 dnia: Grudnia 08, 2009, 00:01:59 am »

Cytuj
Sedek ów powinien modlić się przed jedzeniem o usunięcie wszelkiej przyjemności z jedzenia i wierzyć,że Bóg łaskawie wysłucha go i sprawi,że kiełbasa z musztardą smakować będzie niczym wątróbka śmierdząca bądź chleb spleśniały. Wówczas jedynie będzie miał zupełną pewność,że spożywa ów dar mając na celu jedynie  zachowanie życia danego od Boga,a nie jakieś lubieżne,będące niechybnie skutkiem grzechu pierworodnego pragnienie raczenia podniebienia. 

Sedek ten jednakowoż twierdzi, że są przyjemności dopuszczalne, jak właśnie z kiełbachy i czekulady oraz zawsze zabronione, jak z orgazmu. Tak on rzecze.

BTW a twierdzenie, że nie można jedynie li tylko żreć pyszności na poczet nacieszenia kubków smakowych, to Brawario głosił (zatem nie RJMI ani gnostyk), zresztą (jak zwykle) w oparciu o stare materiały kościelne, w sensie że  jakiś to wymiar i umiar dodatkowy musi mieć - nie pamiętam szczegółów, ale na pewno tekst o tym wisi w necie lub można od niego dostać.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 08, 2009, 00:06:23 am wysłana przez ATW » Zapisane
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #459 dnia: Grudnia 08, 2009, 00:04:23 am »

Cytuj
Wolałbym by Pan KAES powiedział coś o siebie. Np. czy czytał kiedyś samodzielnie br Knotza? Ile?
 Jakie ma o nim zdanie? Dlaczego?

No - to akurat biedna argumentacja. "Czytałeś kiedyś coś z indexu, co to wam Kościół zakazał? Pornografię oglądałeś? Na Kodzie Leonarda DV byłeś? Nieeeeee....???? To czego się wypowiadasz???"
Zapisane
Joker
uczestnik
***
Wiadomości: 216

« Odpowiedz #460 dnia: Grudnia 08, 2009, 13:43:57 pm »

Mylisz się,bo co innego opierać się na autorytecie Kościoła,a co innego na "autorytecie" redaktora,który nie zna nawet imienia swojego obiektu krytyki.
 A na jakiej podstawie ów sedek twierdzi,że przyjemnośc ze współżycia jest niedozwolona. A Brawario jak będzie chciał to sam podyskutuje,bo śmieszne jest to mówienie "a mi się wydaje,że Brawario myśli to tamto".
Zapisane
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #461 dnia: Grudnia 08, 2009, 16:46:43 pm »

Cytuj
A na jakiej podstawie ów sedek twierdzi,że przyjemnośc ze współżycia jest niedozwolona.

Interesi cię, to poczytaj :-) konkretnie jest tu parę cytatów: http://www.johnthebaptist.us/sbw/books/rjmi%20catholic%20books/br52_sexual_lust.htm#_Toc216841373 - ale on je chyba po prostu interpretuje pod swoją tezę. Przypuszczam, że to naciągane, zresztą inkryminowani przeze mnie księża ("zwykły" i sedewakantystyczny) mówili, że to urojenie tegoż autora. Ale przecież, jak śpiewa Von Thronstahl, "this is the age of endless discussion...", więc można polemizować. No i przekora ok.

"He can pray to God to remove the pleasure and turn it to a strange, despised, and hated sensation or at least to a neutral sensation. Surely this is an immanently good thing to ask God for. And God will grant it if the person is sincere and not worthy of being abandoned to the demon of lust for other reasons that he must first overcome. If this goal were achieved, then concupiscence would be conquered and the marital act would only occur with the intention of procreation and with no other motive; and the act itself would produce no pleasure to the flesh but only a strange and unwanted sensation caused by the venom of original sin in the flesh.

At one time in the history of the Catholic Church, many if not most Catholic spouses had achieved this goal or at least tried to. "

(...)

 It is the sexual pleasure itself that is an evil—both desiring it and doing it. (...) Sexual pleasure came about because of original sin and man’s allegiance with Satan. It is something God allowed at the request of Satan as a punishment to men for following Satan."

 "Therefore the excuse that some spouses must perform sexual activities outside of sexual intercourse as a preparation for sexual intercourse is condemned by the Church."

(czy de facto nie jest to jednak sprowadzenie człeka do poziomu zwierzaka, bo wszak zwierzaki od razu, z miejsca, bez krępacji i wstępnych zagrywek przystępują do czynności stricte "rozmnożeniowych"?)
« Ostatnia zmiana: Grudnia 08, 2009, 16:48:59 pm wysłana przez ATW » Zapisane
Joker
uczestnik
***
Wiadomości: 216

« Odpowiedz #462 dnia: Grudnia 08, 2009, 17:43:30 pm »

Hehe,"sinful law of Pius XI".
Zapisane
Adimad
aktywista
*****
Wiadomości: 1336

« Odpowiedz #463 dnia: Grudnia 08, 2009, 21:41:15 pm »

i jesteśmy w domu...  ;D
Zapisane
KAES
aktywista
*****
Wiadomości: 742

« Odpowiedz #464 dnia: Grudnia 19, 2009, 13:35:53 pm »

Prostowanie dróg przeszłości
Nasz Dziennik, 2009-12-15

Adwentowe wezwanie do prostowania własnych dróg nie może się nie odnosić także do naszej przeszłości. Pod wpływem sukcesu typowo nowożytnej idei "postępu" - ukształtowanej przez skupienie umysłów na badaniach z obrębu nauk szczegółowych - przeszłość traktowana jest często jako już nieważna. Nawet niektóre środowiska, określające siebie "konserwatywnymi" (z wyjątkiem neokonserwatystów amerykańskich, na których oddziałały idee Leo Straussa przekonującego o konieczności powrotu do projektów politycznych nade wszystko Sokratesa i Ksenofonta), część tej naszej przeszłości chyba wykreślają ze swojej świadomości historyczno-aksjologicznej, lokując granice naszej teraźniejszości w pięknych obrazkach ze szczytu świetności średniowiecznej Europy. Tego należy się trzymać i do tego także powrócić, włącznie z odrodzeniem monarchii, uważa się zatem w tych środowiskach. To jest jakoby nasza teraźniejszość, naruszona jednak ostatnio przez ocean "postępu". Pierwsze przyjście Chrystusa miałoby się zatem dokonać w scenerii całkowitego moralnego amoku, który jakoby trawił świat grecko-rzymski. Zrozumiałe jest, że dzisiejsi neopoganie spragnieni są takiego właśnie świata i z tego powodu na użytek tych marzeń preparują naszą przeszłość. Dziwią jednak takie ambicje u niektórych chrześcijan. Czyżbyśmy także ulegli mitowi "postępu"? Czyżbyśmy także uważali się za ludzi przyszłości, ale bez przeszłości? Jeśli jednak nasza przeszłość jest nieważna, to jakże może być coś warta nasza teraźniejszość?

To wybrzydzanie na przeszłość ma różne przyczyny, a nie tylko dającą się usprawiedliwić ignorancję. Nieraz ubolewanie nad tragicznymi obyczajami świata starożytności greckiej i rzymskiej ma służyć "wybaczeniu" Ojcom Kościoła za żywione przez nich poglądy, niezyskujące sympatii u współczesnych nam katolickich telewidzów. Poduczani codziennie np. ars amandi po wielu latach takich telewizyjnych studiów mają już bardzo wrażliwe sumienia na rzekomo niemiłosierne traktowanie erotyki przez Ojców Kościoła. Gotowi są jednak wybaczyć tym "staruszkom", którzy jakoby żyli i myśleli pod ciśnienieniem wyjątkowo niedobrych czasów i z tego powodu nie mieli tak dobrego rozeznania, jakie podobno my mamy.
Wytrawni teologowie nie powinni jednak tej modzie niektórych publicystów ulegać, w każdym razie powinni się jej zdecydowanie przeciwstawić, czego niekiedy brakuje. Czytamy np. w monografii arcygłośnego dzisiaj autora "Akt małżeński", iż "nauczania Kościoła w pierwszych wiekach nie można zrozumieć bez wiedzy o rozwiązłości seksualnej, jaka panowała w przedchrześcijańskim świecie" (s. 34). Dla uzasadnienia tej tezy nie sięga się jednak do dobrze zachowanej starożytnej literatury greckiej i rzymskiej, ale korzysta z rozmaitych opracowań tej epoki, co oczywiście nie jest niczym zdrożnym, byleby tylko orientować się w wartości tych opracowań. Czyżby w książkach pisano tylko prawdę i najprawdziwszą prawdę? Wiadomo, że tak nie jest także z książkami naukowymi. Sięgając zatem do szeroko dostępnych źródeł, otrzymamy zupełnie inny obraz epoki, która przygotowała narodzenie Chrystusa i do której musieli się ustosunkować Ojcowie Kościoła. Dość zajrzeć np. do "Uczty" i "Ekonomiki" Ksenofonta, "Praw" Platona, "Polityki" i "Etyki nikomachejskiej" Arystotelesa, "Dialogu o miłości" i "Zaleceń małżeńskich" Plutarcha z Cheronei. Są to dzieła stuprocentowych pogan, ze stuprocentowym rozeznaniem, iż relacje erotyczne winny być życzliwością, "pomocą" drugiej osobie, a zatem niekonsumpcyjnym traktowaniem drugiej osoby i siebie. Zamiast wykorzystania tej wielkiej literatury autor katolickiego dzieła "Akt małżeński" raczy nas sceną z domu publicznego, pióra Lukiana z Samostat, o tytule "Dialog kurtyzan". Przecież to jest "pikantna" satyra syryjskiego sofisty, poduczonego w grece, a żyjącego dopiero w II wieku po Chrystusie, czyli ponad 500 lat po śmierci Sokratesa. Co to za źródło dobrej informacji o klasycznych Atenach?
Pewnie z powodu tego przeoczenia czytamy w książce "Akt małżeński", że w starożytnych Atenach "homoseksualizm traktowano nawet jako wyższą formę kontaktów seksualnych. W elitach władzy, nauki i kultury był on szczególnie popularny. Dużą popularnością cieszyli się młodzi chłopcy. Pederastię powszechnie akceptowano, a nawet traktowano jako wyjątkowo korzystny, z punktu widzenia ówczesnej pedagogiki, sposób wychowania młodzieży. Wykształciły się nawet bardziej wysublimowane formy pederastii, zarezerwowane dla chłopców z dobrych domów. Chłopców rozbudzał seksualnie pedagog - mężczyzna starszy wiekiem, który miał być nie tylko partnerem seksualnym, ale także przyjacielem i przewodnikiem. Miał w nich rozwijać uczuciowość, wrażliwość na piękno, cnotę męstwa i patriotyzm".
Nic, tylko tę grecką przeszłość skreślić albo ją praktykować, oczywiście jeśli ktoś uwierzy w te historyczne bajki, o których w kilku swoich książkach pisałem, jak widać, bez sukcesów. Skoro tak miałaby wyglądać aktywność pedagogiczna między innymi Homera, Sokratesa, Platona, Ksenofonta, Arystotelesa i innych czołowych przedstawicieli starożytności greckiej, to szkoda zaglądać do ich dzieł i czegokolwiek z nich się uczyć. Stracilibyśmy jednak w ten sposób jedyną szansę, aby przejrzeć się w dobrym zwierciadle i przekonać, jak bardzo współczesne nam poglądy na temat sfery erotycznej odległe są nie tylko od nauczania Kościoła katolickiego (którym nawet niektórzy teologowie się nie przejmują, jak diagnozuje Jan Paweł II w encyklice "Veritatis splendor"), ale także od zdrowego, niezdeprawowanego mediami rozumu. Dysponowała nim niewątpliwie intelektualna czołówka starożytnej Hellady i jej pierwszego ucznia - Rzymu.
Aby zatem być sobą, trzeba dobrze wiedzieć, nie tylko dokąd zmierzamy, ale także skąd wyruszyliśmy.

Marek Czachorowski
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=102156

Informacje o autorze:

http://pracownik.kul.pl/marek.czachorowski
http://www.kul.pl/12931.html
http://pl.wikipedia.org/wiki/Marek_Czachorowski
Kontakt
dr Marek Czachorowski
Katedra Etyki
Wydział Filozofii
Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II
Al. Racławickie 14, 20-950 Lublin

tel.+48 81 4454039
www.kul.pl/czachorowski

Zapisane
Strony: 1 ... 29 30 [31] 32 33 34 Drukuj 
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Sprawy ogólne  |  Wątek: Ksiadz seksuolog jedzi z rekolekcjami « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!