Myli pan kategorie z przesłaniem. Satanistyczny (w sensie - wye być i chorał gregoriański. Zaś znam black-metalowy zespół śpiewający "Ave Maryia"...
Przypomniały mi się wypowiedzi Brawaria z pielgrzymki do Częstochowy w 1998 roku gdzie wspominał że powinna być policja obyczajowa która by sprawdzała w mieszkaniach czy przebywają tam małżeństwa a jeśli nie czy przypadkiem takie pary nie grzeszą. Policja miała mieć prawo chłosty.
Można wiedzieć przez jakie głosy pana narzeczona nie chce mieć nic wspólnego z Kościołem św. Matką Naszą czyżby przez św. Jana MARIE Vianeya?
W Starym Testamencie znajduje się wiele bardzo dobitnych świadectw potwierdzających, że kształt kultu nie był sprawą arbi tralnego wyboru: najbardziej dramatyczne spośród nich to opo wieść o złotym cielcu. Rzecz w tym, iż sprawowany przez arcy kapłana Aarona kult wcale nie był kultem pogańskich bożków. Tutaj apostazja jest o wiele subtelniejsza. Nie odchodzi się tu jawnie od Boga do bożka, lecz pozornie pozostaje się przy tym samym Bogu; ludzie pragną uczcić Boga, który wyprowadził Izrael z ziemi egip skiej, i wierzą, że pod postacią cielca ukazują Jego tajemną siłę. Na pozór wszystko jest w porządku, prawdopodobnie także rytuał sprawowany jest zgodnie z przepisami. A jednak jest to odstępstwo od Boga na rzecz kultu bożków. Dwie rzeczy powodują owo odstępstwo, które zewnętrznie było trudne do przewidzenia. Po pierwsze, kult cielca jest wykroczeniem przeciwko zakazowi spo rządzania obrazów: ludzie nie są w stanie wytrwać przy niewidzial nym, dalekim i tajemniczym Bogu. Zatem zostaje On sprowadzony na dół do ludzi, do tego, co własne, widzialne i zrozumiałe. Taki kult nie jest już wznoszeniem się do Boga, lecz ściąganiem Boga w dół, do siebie. Bóg ma być obecny wówczas, gdy jest ludziom potrzebny, i ma być taki, jakim Go ludzie potrzebują. Człowiek używa Boga i w rzeczywistości stawia się ponad Nim, nawet jeśli zewnętrznie nie jest to rozpoznawalne. Tym samym ujawnia się drugi aspekt kultu cielca: jest to kult oparty na pełnomocnictwie, którego człowiek udziela samemu sobie. Gdy nieobecność Mojżesza przeciąga się, przez co sam Bóg staje się niedostępny, wówczas lud sprowadza Boga do siebie. Kult staje się świętem, które wspólnota wyprawia dla samej siebie i w którym szuka samopotwierdzenia. Uwielbienie Boga przeradza się w zaspokajanie własnych potrzeb, w jedzenie, picie, zabawę. Taniec wokół złotego cielca jest obrazem takiego szukającego samego siebie kultu, który przeradza się w ro dzaj samozaspokojenia. Przeto opowieść o złotym cielcu jest ostrzeżeniem przed samowolnym i samolubnym kultem, w któ rym ostatecznie nie chodzi o Boga, lecz o to, by z tego, co własne, stworzyć sobie swój mały, alternatywny świat. W takim wypad ku liturgia rzeczywiście staje się pustą grą lub, co gorsza, może prowadzić do odejścia od Boga żywego, który skrywa się za sakral ną zasłoną. Również i tutaj skutkiem będzie frustracja, doznanie pustki. Nie pojawi się także owo doświadczenie wyzwolenia, obecne wszędzie tam, gdzie następuje prawdziwe spotkanie z Bogiem żywym (. Z powyższego tekstu wynika więc prawda o tym, iż relacja do Boga prawdziwego zawierać winna dwie postawy. Pierwsza charakteryzująca się zgodą na to, iż Bóg jest tajemnicą i ma prawo objawiać się tak jak On tego chce, co więcej może On poprowadzić człowieka "tam gdzie nie chce" , oraz druga dotycząca szukania Boga a nie siebie i swojego zaspokojenia (9).
@ Pan Lucczy występował / występuje Pan na forum frondy pod tym samym nickiem ?
Oczywiście że się bada. Jego teksty nie były sprzeczne z wiarą katolicką to pewne. Ale ja nie muszę się z nimi wszystkimi zgadzać. Pamiętając też inną mentalność XIX wieku. Podobnie jest z objawieniami prywatnymi. Katolik może ich nie przyjmować mimo uznania przez Kościół.
gdyż zbytnia troska o higienę ciała to grzech i obraza Pana Boga.
jednomyślne nauczanie tu mam na myśli ubiór skromny m.in św. Proboszcza z Ars i innych świętych i teologów jest JEDNO ZGODNE bo oni wszyscy wyrażali się o stroju skromnym i ma być przyjęte
Cytujjednomyślne nauczanie tu mam na myśli ubiór skromny m.in św. Proboszcza z Ars i innych świętych i teologów jest JEDNO ZGODNE bo oni wszyscy wyrażali się o stroju skromnym i ma być przyjęteProblem nie polega na tym, ze ktos koniecznosc skromnosci w stroju odrzuca, ale na tym, ze pan i inni rygorysci absolutyzuja konkretne aplikacje zasad skromnosci stroju hic et nunc podnoszac je do rangi zasad ponadczasowych. "Skromny stroj" to kategoria socjologiczna, a nie dogmatyczna. Skromnosc jako taka, in abstracto, jest stala i niezmienna, ale jej zastosowanie w praktyce zmienia sie wedle regul i obyczajow na przestrzeni wiekow.Nikt sie nie sprzeciwia chrzescijanskiej zasadzie, ze stroj musi byc skromny, a robienie przez pana ze mnie libertyna balansuje na granicy obrazy i nieuczciwosci intelektualnej. Nie zgadzamy sie po prostu w tym, ze kryteria mody XIX wieku maja byc wyznacznikiem moralnosci katolickiej po wsze czasy.Co do sw. Proboszcza z Ars, to prosze pamietac, ze slowa ktore pan cytuje byly kierowane do mieszkancow Ars. Proboszcz, w odroznieniu od papieza, z definicji zajmuje sie swoimi parafianami, a nie Kosciolem powszechnym. Jesli czytal pan jakis zywot sw. J.M. Vianneya, to z pewnoscia wie pan z jakich powodow ow swiety az tak nienawidzil np. wieczorkow tanecznych i balow, ktore dla wielu innych swietych problemem nie byly. Bo byl to wielki problem i czynnik zgorszenia w jego parafii i on, jako pasterz uznal, ze musi z tym walczyc. Mozna z latwoscia znalesc swietych, ktorzy takiej krucjaty nie prowadzili.Absolutyzacja wyjetych z kontekstu cytatow z wypowiedzi swietych, to "katolicki" odpowiednik protestanckiej zasady "sola scriptura". W ten sposob ozna "udowodnic" dowolna teze i jej przeciwienstwo.Nie ma dogmatu o zakrywaniu lydek i nie bedzie.
Nikt sie nie sprzeciwia chrzescijanskiej zasadzie, ze stroj musi byc skromny, a robienie przez pana ze mnie libertyna balansuje na granicy obrazy i nieuczciwosci intelektualnej. Nie zgadzamy sie po prostu w tym, ze kryteria mody XIX wieku maja byc wyznacznikiem moralnosci katolickiej po wsze czasy.
tylko te reguły nie będą miały nic wspólnego z katolickim nauczaniem, a potem kolejne kroki, to co naucza Pius XI i Pius XII jest już połagodzone, dalej już złagodzić tego nie można bo to już będzie nieskromne