Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Kwietnia 23, 2024, 17:18:14 pm

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231955 wiadomości w 6630 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Novus Ordo  |  Kościół posoborowy  |  Wątek: Ciało Chrystusa na posadzkach kościołów !!!
« poprzedni następny »
Strony: 1 [2] 3 4 ... 21 Drukuj
Autor Wątek: Ciało Chrystusa na posadzkach kościołów !!!  (Przeczytany 66895 razy)
Serpico
aktywista
*****
Wiadomości: 654

« Odpowiedz #15 dnia: Czerwca 18, 2010, 13:37:06 pm »

Na prawdę widok rozdeptywanego CIAŁA CHRYSTUSA jest nie do wytrzymania dla mnie!!!


Proponuję , by każdy z nas jeśli ma odrobinę odwagi zbierał i spożywał partykuły ze swojego koscioła.

Ponad to "ostrzeliwanie" pismami proboszcza i kurię dają jakieś rezultaty. Im więcej tym lepiej.

Ja załatwiłem też sprawę z ceremoniarzem, który na kartce wielkimi literami w zakrystii napisał do ministrantów  "PILNOWAĆ  PATEN" !!!
« Ostatnia zmiana: Czerwca 18, 2010, 13:39:30 pm wysłana przez Serpico » Zapisane
Tyborek
uczestnik
***
Wiadomości: 179


GG - 6860640

« Odpowiedz #16 dnia: Czerwca 18, 2010, 13:42:46 pm »

Na prawdę widok rozdeptywanego CIAŁA CHRYSTUSA jest nie do wytrzymania dla mnie!!!


Proponuję , by każdy z nas jeśli ma odrobinę odwagi zbierał i spożywał partykuły ze swojego koscioła.

Ponad to "ostrzeliwanie" pismami proboszcza i kurię dają jakieś rezultaty. Im więcej tym lepiej.

Ja załatwiłem też sprawę z ceremoniarzem, który na kartce wielkimi literami w zakrystii napisał do ministrantów  "PILNOWAĆ  PATEN" !!!

ja NIE MOGĘ wysyłać pism

Dbam o to by Ciało Pańskie było traktowane w szacunkiem! I nie zamierzam przestać...
Zapisane
Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali. (J 13:34-35)
Serpico
aktywista
*****
Wiadomości: 654

« Odpowiedz #17 dnia: Czerwca 18, 2010, 13:43:56 pm »

Myślę, że trzeba zacząć robić jakiś opór i protesty, ponieważ gadanie nic nie pomoże.

Oni boją się czynów, dlatego ten co się podejmie czynów z razu ogłoszony jest oszołomem.
Zapisane
Serpico
aktywista
*****
Wiadomości: 654

« Odpowiedz #18 dnia: Czerwca 18, 2010, 13:47:54 pm »

Protest można połączyć z walką o postawę klęczącą przy rozdawaniu Komunii.
Zapisane
RaSz
aktywista
*****
Wiadomości: 550

Humilis

« Odpowiedz #19 dnia: Czerwca 18, 2010, 13:52:58 pm »

Brawo za odwagę!

Pamiętaj, że nie możesz brać cząstek-partykuł Ciała Chrystusa do ręki. Weź przykład z dziewczynki chińskiej.

Proszę spróbować i popatrzeć na miny przechodzących ludzi.
W takich przypadkach komunia na rękę jest wręcz obowiązkiem, aby uratować Pana Jezusa.

Co do reszty, to co pisze Pan Serpico jest normą w polskich kościołach. Ale trzeba mówić otwarcie nie. Ja po Mszy zanoszę księdzu niewypuryfikowane porządnie pateny. Ale jestem tylko w niedziele, więc Pan Jezus fruwa po dywanie przez resztę tygodnia. Mam też poważny dylemat żeby dać sobie spokój i nie uczestniczyć w tej ohydzie. Czas pokaże.
Zapisane
Sancte Raphael, ora pro nobis!
Serpico
aktywista
*****
Wiadomości: 654

« Odpowiedz #20 dnia: Czerwca 18, 2010, 13:56:59 pm »

To jest stan wyższej konieczności i "handkomunia" poprzez zbieranie partykuł nie jest grzechem.
Zapisane
MilesChristi
uczestnik
***
Wiadomości: 145


« Odpowiedz #21 dnia: Czerwca 18, 2010, 14:03:44 pm »

Pamiętaj, że nie możesz brać cząstek-partykuł Ciała Chrystusa do ręki. Weź przykład z dziewczynki chińskiej.
O co chodzi z tą dziewczynką chińską? Chyba o tym nie wiem...
Zapisane
Kimże jest Ta,
która świeci z wysoka jak zorza, 
piękna jak księżyc,
jaśniejąca jak słońce, 
groźna jak zbrojne zastępy?

(Pnp 6,10)

Ave Maria!
Serpico
aktywista
*****
Wiadomości: 654

« Odpowiedz #22 dnia: Czerwca 18, 2010, 14:04:44 pm »

"Jeżeliby prywatna i wewnętrzna pobożność jednostek zaniedbała świętą Ofiarę Ołtarza i Sakramenty i odsunęła się od zbawczej mocy, spływającej z Głowy w członki, to taką pobożność należy bez wątpienia potępić i ona bezpłodną będzie." PiusXII  Mediator Dei

Gdy więc ujrzycie "ohydę spustoszenia", o której mówi prorok Daniel, zalegającą miejsce święte - kto czyta, niech rozumie - 16 wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry! 17 Kto będzie na dachu, niech nie schodzi, by zabrać rzeczy z domu. 18 A kto będzie na polu, niech nie wraca, żeby wziąć swój płaszcz. 19 Biada zaś brzemiennym i karmiącym w owe dni! 20 A módlcie się, żeby ucieczka wasza nie wypadła w zimie albo w szabat. 21 Będzie bowiem wówczas wielki ucisk, jakiego nie było od początku świata aż dotąd i nigdy nie będzie. 22 Gdyby ów czas nie został skrócony, nikt by nie ocalał. Lecz z powodu wybranych ów czas zostanie skrócony. Mt24,16-22
----------------------------------------------------
Utrwali on przymierze dla wielu
przez jeden tydzień.
A około połowy tygodnia
ustanie ofiara krwawa i ofiara z pokarmów.
Na skrzydle zaś świątyni
będzie ohyda ziejąca pustką
i przetrwa aż do końca,
do czasu ustalonego na spustoszenie" Dn9,27



W dniu piętnastym miesiąca Kislew sto czterdziestego piątego roku na ołtarzu całopalenia wybudowano "ohydę spustoszenia", a w okolicznych miastach judzkich pobudowano także ołtarze - 55 ofiary kadzielne składano nawet przed drzwiami domów i na ulicach. 1Mch1,54,55



« Ostatnia zmiana: Czerwca 18, 2010, 16:31:27 pm wysłana przez Serpico » Zapisane
Serpico
aktywista
*****
Wiadomości: 654

« Odpowiedz #23 dnia: Czerwca 18, 2010, 16:22:59 pm »

Patena przy udzielaniu Komunii św.

Zgodnie z Instrukcją św. Kongregacji dla Sakramentów z dnia 26 marca 1929 roku, która została zatwierdzona przez papieża Piusa XI, przy udzielaniu Komunii św., wiernym, oprócz białego obrusa, przepisanego rubrykami mszału, rytuału i ceremoniału biskupiego, należy używać tzw. pateny komunijnej[1].
W myśl powyższej Instrukcji wierni przyjmujący Komunię św., sami sobie podtrzymują patenę pod podbródkiem, i po jej przyjęciu, podają następnej osobie, począwszy od stron lekcji w stronę ewangelii.
Kapłan winien jednak czuwać nad tym by pateny nie przechylano, nie odwracano itd. by w ten sposób zabezpieczyć partykuły znajdujące się na patenie przed zniszczeniem.
Ostatni, w rzędzie, z komunikujących, po przyjęciu Komunii św., patenę podaje kapłanowi, który przenosi ją następnie na stronę lekcji do następnego rzędu komunikujących, a po wykomunikowaniu wszystkich, także kapłan przenosi patenę do ołtarza.
Inaczej przedstawia się nieco sprawa przenoszenia pateny i podtrzymywanie jej przed komunikującymi , gdy Komunii św., udziela biskup (w pontyfikaliach), lub udzielana jest w czasie Mszy św. uroczystej z udziałem diakona lub innego kapłana, który wówczas podtrzymuję patenę.
Jeżeli Komunia św., była udzielana w czasie Mszy św. zbiera się starannie wszystkie cząsteczki eucharystyczne z pateny do kielicha mszalnego, a w przeciwnym razie do puszki[2].
Po dokładnym zebraniu wszystkich dostrzegalnych partykuł eucharystycznych, umieszcza się patenę komunijną w specjalnej bursie, znajdującej się obok tabernakulum, ale nie w tabernaculum.
Zamiast pateny komunijnej nie można dawać do rąk komunikujacych wiernych (laików), pateny konsekrowanej , używanej do Mszy św., w myśl kan. 1306.
Poza tym kapłan udzielający Komunii św. nie możne sam podtrzymać równocześnie patenę, trzymając np. w ręce lewej puszkę i patenę z odpowiednio przystosowanym uchwytem[3].
Wreszcie na zakończenie należy dodać, iż gdyby ze względu na warunki miejscowe zdawałoby się być rzeczą odpowiedniejszą, by patenę komunijną trzymał ministrant, możliwa jest taka praktyka, jak to wynika z odpowiedzi św. Kongregacji dla Sakramentów[4], z dnia 28 października 1930 roku.

Ks. Tadeusz Szwagrzyk
Ruch Biblijny i Liturgiczny (XII) 1959, s.198-199

Przypisy:
1. Por. Ephemerides Liturgicae 44 (1930) 73: "...patina est alhibenda, argento aut metallo inaurato confecta, nullimode tamen artificiosa arte intus exculpta (ut facile sacra fragmenta colligantur)..."
2. Tamże: "Corpuscula vero, quae post Communionem distributam in patina forte extabunt quaeque haud clare esse sacre Hostiae fragmenta, cum oliunde, ex. gr. ex captibus vel vestibus communicantium provenire possint, non in calicem neque in pyxidem iniicientur, ne nausea fiat ipsi sacerdoti celebranti vel alteri sacerdoti qui suo tempore pyxidem puricabit, sed potius immitentur in vasculum super altare positium ad abluendos digitos".
"Quando Communio in leprosorum hospiitis distribuitur sive intrasive extra Missam, necessarium non est ut sacerdos sacrae Hostiae fragmenta in patina extantia, quae forte labia et salivan leprosorum tetigerini, in calicem vel in pyxilem immittat, ob periculum morbi contagiosi contrahendi, sed hoc in casu paretur super altare vasculum cum aqua et stuppa seu gossypio, in quod vasculum purificatio patinae immitatur, eaque, quamprimum fieri poterit, in sacrarium iniiciatur (SCR 19 februarii 1909, Ephm. Liturg., an. 1909, 229-231)".
3. SRC 12 augusti 1854, ad 21.
4. "Dubio Sacra Congregatio respondit quod usus ut patina apponatur, sub mento fidelium ab Acolytho seu missae inserviente nullimode prohibetur ab Instrctione huius S. Congregationis Dominus Salvator dummodo tamen hic in usu patinae requisitam servet diligentiam eandem sursum ac decorsum non flectens ne fragmenta disperdantur". Ta sama Kongregacja 23 stycznia 1931. "Quo facilior autem fieret patinae usus, haec S. Congregatio non semel declaravit, eius menti esse conforme pisam patinam porrigi et supter mentum fidelium poni a clerico seu acolytho sacerloti inserviente".
Zapisane
Serpico
aktywista
*****
Wiadomości: 654

« Odpowiedz #24 dnia: Czerwca 18, 2010, 17:57:04 pm »

Pan Jezus zostaje do końca - nie czmycha przed bluźnierstwem i pogardą. Jest bity, opluwany, wyśmiewany, deptany, przebijany - z Miłości do nas

Błogosławiona Anna Katarzyna Emmerich
(...)

JEZUS W OGRODZIE OLIWNYM

Cytuj
Straszny to był widok. Wszyscy na wyścigi szydzili, przeklinali, pluli, lali plugastwa różne, miotali pociski, kłuli i cięli Jezusa. Ich bronie, miecze i włócznie podnosiły się i opadały jak cepy na ogromnym boisku, a wszystko dybało z wściekłością na to niebiańskie ziarnko pszeniczne, które dostało się do ziemi i w niej umarło, by w tysiąckrotnym owocu żywić wszystkich wiecznie chlebem żywota. Widziałam wśród tych tłumów rozjuszonych mar, z których niejedna wydawała mi się ślepą, Jezusa drżącego, przerażonego, jak gdyby broń ich rzeczywiście Go dosięgała, weń godziła i zadawała Mu rany. Chwiał się na wszystkie strony, to się podnosił, to znów upadał. A wąż, uwijający się w pośród tej hordy, wciąż szczwał ich na nowo do wściekłości, bił ogonem na wszystkie strony, a kogo obalił lub chwycił w swe sploty, zaraz dławił, rozdzierał i pożerał.

Zdziwiona tym wszystkim, otrzymałam objaśnienie, że te tłumy niezliczone, dręczące Jezusa, są to wszyscy ci, którzy w jakikolwiek sposób znieważają Zbawiciela, ukrytego prawdziwie, rzeczywiście i istotnie w Najśw. Sakramencie z bóstwem i człowieczeństwem, z ciałem, krwią i duszą, pod postaciami chleba i wina. Rozpoznałam wśród tych wrogów Jego, wszelkiego rodzaju znieważycieli Najświętszego Sakramentu, tego żywego zadatku Jego nieprzerwanej, osobistej obecności w Kościele katolickim. W uosobionych tych marach widziałam najrozmaitsze rodzaje znieważania Najśw. Sakramentu, począwszy od zaniedbania, nieuszanowania i opuszczenia, aż do wyraźnej pogardy, nadużycia i najohydniejszego świętokradztwa; począwszy od zwrócenia się ku bożyszczom światowym, ku pysze i fałszywej wiedzy, aż do błędnych nauk, niewiary, zaciekłego fanatyzmu, nienawiści i krwawych prześladowań. W tłumie tym znaleźć było można wszelkiego rodzaju osobniki, i to: ślepych, chromych, głuchych, niemych, a nawet dzieci nieletnie.

Ślepych, którzy nie chcieli widzieć prawdy; chromych, którzy, widząc ją, nie chcieli przez lenistwo iść za nią; głuchych, którzy nie chcieli słuchać przestróg Pana i gróźb Jego; niemych, którzy nawet mieczem słowa nie chcieli walczyć za Niego; wreszcie dzieci w towarzystwie światowych, zapominających o Bogu rodziców i nauczycieli, przesyconych rozkoszami świata, otumanionych czczym mędrkowaniem, ze wstrętem odwracających się od rzeczy Boskich, a ginących na zawsze z powodu ich braku. Widok dzieci w tym tłumie największą mi sprawiał przykrość, bo przecież Jezus dzieci tak kochał. Między nimi najwięcej było źle wychowanych i pouczonych, nieuczciwych ministrantów do Mszy św., którzy nie czcili należycie Jezusa w Najśw. Sakramencie. Wina ich spadała po części na nauczycieli i niebacznych zarządców świątyń. Wreszcie z przerażeniem ujrzałam, że do znieważania Jezusa w Najśw.

Sakramencie przyczyniało się także wielu kapłanów rozmaitych stopni hierarchii kościelnej nawet takich, którzy sami mieli się za wierzących i pobożnych. Z wielu tych nieszczęśliwców wspomnę jeden tylko rodzaj. Byli to tacy, którzy wierzyli w obecność żywego Boga w Najśw; Sakramencie, czcili Go i stosownie do tego nauczali lud, lecz z tej obecności Boga na ołtarzu niewiele sobie robili a mianowicie nie starali się i nie dbali o pałac, tron, namiot, siedzibę i strój królewski tego Króla Nieba i ziemi, tj. nie starali się utrzymać w porządku i schludności kościoła, ołtarza, tabernakulum, monstrancji żywego Boga; dalej, wszystkich naczyń, sprzętów, ozdób, strojów, wszystkich w ogóle przyborów i rzeczy kościoła, domu Bożego. Wszystko to pozostawiali ci kapłani w opuszczeniu na pastwę pyłu, rdzy, zbutwienia i wieloletniego niechlujstwa, a służbę Bożą, tj. obrzędy religijne odprawiali od niechcenia, opieszale, więc choć jeszcze nie popełniali istotnego świętokradztwa, ale pozbawiali je zewnętrznej godności i blasku Bożego.

Nie było to zaś przyczyną rzeczywistego ubóstwa, tylko ospałości uczuć, gnuśności, niedbalstwa, oddania się marnym rzeczom doczesnym, nieraz także samolubstwa i wewnętrznej śmierci duchownej; a zaniedbanie takie widziałam nawet w kościołach zamożnych i dostatnich. Owszem, wielu było takich, którzy zamiłowani w okazałości światowej, pousuwali najwspanialsze i najczcigodniejsze pamiątki dawnych pobożniejszych czasów, a zastąpili je czczym blichtrem. A to, co robili bogaci przez zbytek chełpliwości i pychy, naśladowali nierozumnie ubożsi z braku prostoty i pokory. Przyszedł mi zaraz na myśl nasz biedny kościółek klasztorny, w którym także stary piękny ołtarz z kamienia przykryto drzewem, naśladującym marmur, co mnie zawsze bardzo smuciło.

Zniewagi te Jezusa w Najśw. Sakramencie zwiększało jeszcze wielu zarządców kościoła, którym brakło na tyle poczucia sprawiedliwości i obowiązku, że ze Zbawicielem obecnym na ołtarzu trzeba przynajmniej dzielić się tym, co się ma, bo przecież On przez śmierć oddał się za nas cały, i cały pozostawił nam Siebie w Sakramencie Ołtarza. Widziałam nieraz, że pod tym względem wyglądało lepiej w mieszkaniach najuboższych, niż w kościele, przybytku Pana Nieba i ziemi. Jakże gorzko smuciła Jezusa ta niegościnność i nieużytość, który Siebie samego dał nam za pokarm? Jakież udręczenie sprawiali Mu tu w Ogrójcu ci wszyscy niedbali Jego słudzy! Przecież nie potrzeba na to bogactwa, by ugościć Tego, który wynagradza tysiąckrotnie nawet kubek zimnej wody, podanej pragnącemu. A On sam jakże spragniony jest za nami! Więc jakże nie ma narzekać, jeśli kubek, podany Mu, jest brudny, a woda — pełna robactwa.

Taka opieszałość stała się nieraz powodem zgorszenia dla słabych na duchu, przez to ulegały nieraz świątynie znieważeniu, a kościoły stały pustką; kapłani tacy popadali w pogardę, więc wnet też i w sercach wiernych Kościoła zagnieżdżał się brud i opieszałość. Widząc, w jakim zaniedbaniu pozostawiają kapłani tabernakulum na ołtarzu, i oni nie oczyszczali z brudu przybytku serca swego na przyjęcie weń Boga żywego. Ci więc niedbali, nierozumni kapłani byli przyczyną, że Chrystus musiał wchodzić do brudnych, grzechem skażonych serc. Gdy chodziło o przypochlebienie się książętom i dostojnikom świata, o zaspokojenie ich zachcianek i światowych planów, to tacy kapłani znaleźli zawsze czas zająć się tym gorliwie, a tymczasem Król Nieba i ziemi leżał jak Łazarz przed drzwiami, łaknąc nadaremnie okruchów miłości, bo i tego Mu nie podano.
Rany, któreśmy Mu zadali, przychodziły lizać psy, tj. wciąż upadający grzesznicy, którzy podobnie jak psy żarłoczne wyrzucają z siebie spożyty pokarm i znowu chciwie wracają do żeru. Gdybym cały rok opowiadała, nie skończyłabym wyliczać tych wszystkich zniewag, jakie zadano i zadawać miano Jezusowi w Najśw. Sakramencie. Jakaż więc boleść przejmowała Jezusa, gdy widział to wszystko, gdy poznawał jasno, jak ludzie odwdzięczą Mu Jego oddanie się dla nas i za nas. A wszystkie te tłumy przyszłych Jego znieważycieli, stosownie do rodzaju przewinienia różną opatrzone bronią, rzucały się teraz na znękanego, strwożonego Jezusa, przygniatając Go do ziemi. Widziałam między nimi niegodne sługi Kościoła wszystkich stuleci, lekkomyślnych, grzesznych kapłanów, niegodnie sprawujących Mszę świętą i udzielających Najśw. Sakramentu, a zarazem tłumy takich, którzy obojętnie, lub niegodnie przyjmowali Najśw. Sakrament.

Mnóstwo było takich, dla których źródło wszelkiego błogosławieństwa, tajemnica Boga żywego, stała się słowem przysięgi, lub przekleństwa w złości. Byli dalej zaciekli żołdacy i słudzy szatana, którzy rozsypywali Najświętsze dobro, zanieczyszczali święte naczynia, poniewierali haniebnie, a nawet bezcześcili w strasznej szatańskiej służbie bożyszcz. Obok tych niesłychanych, brutalnych zniewag, były tu uosobione zniewagi

Jezusa więcej wyrafinowane, przebiegłe, a nie mniej ohydne. Było więc wielu takich, którzy przez zły przykład i zdradliwe nauki stracili wiarę w obietnicę obecności Jezusa w Najśw Sakramencie, więc też przestali czcić z pokorą obecnego tam Zbawiciela. Między nimi sporo widziałam grzesznych nauczycieli, zbłąkanych z drogi prawdy. Walczyli oni z początku z sobą, lecz w końcu wspólnymi siłami uderzyli na Jezusa w Najśw. Sakramencie Kościoła Chrystusowego, Widziałam, jak heretycy, ci naczelnicy sekt, pogardą obrzucali kapłaństwo Kościoła, stawiali w wątpliwość i zaprzeczali obecność Jezusa w tajemnicy Najśw. Sakramentu tak, jak On ją sam podał Kościołowi, a Kościół wiernie przechował. A przez swe krętackie wywody odrywali od serca Jezusa mnóstwo ludzi, za których przelał krew Swą. Ach! straszny to był widok!

Przed oczyma miałam Kościół jako ciało Jezusa, którego pojedyncze członki złączone były gorzkimi Jego cierpieniami. A od ciała tego żywego odrywały się całe kawały, boleśnie poranione i poćwiartowane; były to wszystkie owe kacerskie sekty i rodziny i ich potomstwo, odpadłe od społeczności Kościoła. Z jakąż boleścią niezmierną spoglądał za tymi odpadłymi członkami Swego ciała świętego i biadał nad nimi! On, który Siebie samego oddał jako pokarm w Najśw. Sakramencie, by rozproszoną i rozpadłą na niezliczone cząstki ludzkość zebrać w jedno ciało Kościoła, Swej oblubienicy, widział się teraz w tym ciele oblubienicy rozpadłym i rozszarpanym przez złe owoce drzewa rozdwojenia.

Stół zjednoczenia w Najśw. Sakramencie, najwyższe dzieło Jego miłości, w którym na wieki chciał pozostać wśród ludzi, stał się przez fałszywych nauczycieli kamieniem granicznym, oddzielającym ludzi, i tu, przy świętym stole, gdzie żywy Bóg sam jest pokarmem i gdzie jedynie mogą się wszyscy łączyć w jedno ku zbawieniu, musiały się dzieci Jego oddzielać od niewiernych i zbłąkanych, by nie stać się winnymi cudzych grzechów. — W ten sposób całe narody odrywały Się od serca Jezusa, tracąc uczestnictwo w całej skarbnicy łask, pozostawionych Kościołowi.

Jakże przykro było patrzeć, jak najpierw nieliczne jednostki oddzielały się od Ciała Jezusa i szły precz, a potem wracały, wzmocnione już jako całe narody; wszyscy ci odpadli od Kościoła, zdziczeni i rozwścieczeni w niewierze, zabobonach, błędnych zasadach, pysze i fałszywej umiejętności światowej, poróżnieni w najświętszych uczuciach, stawali zrazu wrogo naprzeciw siebie, lecz wnet, złączeni w nieprzejrzane hordy, rzucali się z szałem na Kościół; a wśród nich uwijał się wąż, pobudzał do nowej wściekłości i między nimi samymi szerzył spustoszenie. Jezus zaś odczuwał to tak boleśnie, jakby własne Jego ciało darto w niezliczone strzępki. Widział i czuł w tym ucisku całe jadowite drzewo odszczepieństwa, ze wszystkimi gałązkami i owocami, mnożącymi się wciąż aż do końca dni, kiedy to pszenicę zbierze się do stodoły, a plewy rzuci w ogień.

Widok ten był czymś tak potwornym, okropnym, że podczas jego trwania postać mego niebieskiego Oblubieńca położyła mi rękę na piersi, mówiąc: „Nikt jeszcze tego nie widział, a i twoje serce pękłoby z przerażenia, gdybym go nie trzymał."

I na Jezusa samego strasznie oddziałał ten widok. Krew spływała Mu w grubych, ciemnych kroplach po bladym obliczu, włosy, zwykle gładko przyczesane, pozlepiały się krwią, najeżyły i powikłały, a broda także była pokrwawiona i potargana. Po ostatnim obrazie, w którym dzikie hordy tak rozdzierały ciało Jego, wyszedł z jaskini, jakby szukając schronienia i poszedł ku trzem Apostołom. Litość brała patrzeć na Niego. Szedł chwiejnie, zataczając się, jakby przywalony olbrzymim ciężarem; zdawało się, że lada chwila upadnie. Apostołowie nie leżeli na ziemi, jak za pierwszym razem, lecz siedzieli, oparłszy zakryte głowy na kolanach, Jak to wedle krajowego zwyczaju zwykli siedzieć ludzie w żałobie, lub na modlitwie; ale i teraz zdrzemnęli się, pokonani smutkiem, trwogą i znużeniem. Gdy jednak Jezus drżąc i stękając zbliżył się ku nim, pozrywali się z ziemi. Ujrzawszy Go w bladym świetle księżyca, zgiętego, z zapadniętą piersią, z krwawym, bladym obliczem i pogmatwanymi włosami, w postawie ku nim pochylonej, nie poznali

Go w pierwszej chwili, — tak strasznie był zmieniony. Dopiero gdy załamał ręce, skoczyli ku Niemu i z miłością wielką podparli Go, by nie upadł. A Jezus, w smutku wielkim oznajmił im, że jutro będzie zabity, że za godzinę już Go pojmą, zawloką przed sąd, będą dręczyć, wyszydzać, biczować, a wreszcie w okrutny sposób zabiją. Opowiedział im wszystko, co musi wycierpieć do jutra wieczora, zarazem polecił im pocieszyć w smutku Najśw. Pannę i Magdalenę. W ten sposób rozmawiał z nimi kilka minut, a właściwie Sam mówił, Apostołowie bowiem, ze smutku i przerażenia nad Jego wyglądem i słowami, nie wiedzieli, co mówić i myśleć. Przypuszczali nawet, że może postradał zmysły. Chcąc wrócić do groty, nie miał już Jezus tyle sił, więc Jan i Jakub Go tam odprowadzili i wrócili zaraz na swoje miejsce. Było to mniej więcej kwadrans po jedenastej.
 
« Ostatnia zmiana: Czerwca 18, 2010, 17:59:05 pm wysłana przez Serpico » Zapisane
LUK
aktywista
*****
Wiadomości: 962


« Odpowiedz #25 dnia: Czerwca 18, 2010, 18:27:04 pm »

Brawo za odwagę!

Pamiętaj, że nie możesz brać cząstek-partykuł Ciała Chrystusa do ręki. Weź przykład z dziewczynki chińskiej. Wiem, wiem, że dzisiaj to może wydawać się śmieszne.... Myślę, że powinno się organizować protesty, a przynajmniej jakiś opór coś jak we Francji.
Myślę, że powinieneś ograniczyć chodzenie na NOM do minimum. Szukać jakiegoś innego obrządku albo jeździć do kaplic z Tridentiną w okolicach Twojego miasta. Niestety, trzeba się poświęcać. Nie ma lekko.


Christus Rex


Proszę o wytyczne przedsoborowe że gdy był by sprofanowany Najświętszy Sakrament nie można go podnieść i spożyć można nie używać przy tym rąk
Oczywiście powinno być się w łasce uświęcającej

Zapisane
LUK
aktywista
*****
Wiadomości: 962


« Odpowiedz #26 dnia: Czerwca 18, 2010, 18:37:13 pm »

z kim pan chce polemizować? Czy czytanie ze zrozumieniem jest tak trudne?

Jeśli grzyby zjadają Hostie i ukazuje się pleść są twierdzenia że znika materia sakramentu, kiedy partykuły są profanowane celowo lub umyślnie materia nie znika? Eh... Czy jakby zetrzeć Hostię na puder to także w najmniejszej cząstce  itd?
A partykuły znalezione w Kościele powinny być zbierane i oddawane księdzu, a nie zjadane bo to wydaje mi się nieporozumieniem.

Christus Rex

Cytuj
Jeśli grzyby zjadają Hostie i ukazuje się pleść są twierdzenia że znika materia sakramentu,
kiedy partykuły są profanowane celowo lub umyślnie materia nie znika?

W tym przypadku to nie profanacja

Pan swoje jeśli się psuję to nie ma tam już Całego Pana Jezusa, nie znika materia jeśli jest profanowana, jak by pan starł na puder samo starcie już było by profanacją z tego co czytałem to Pan Jezus jest w cząstkach widocznych gołym (tu mogę się mylić już nie pamiętam gdzie to czytał) okiem jak by pan zniszczył postać Chleba Konsekrowanego tak ja to czynią ci co je profanują np. spalając to Pan Jezus jest tam cały puki trwają POSTACIE CHLEBA myśli pan że teologowie i święci nie zajmowali się tą sprawą to co pan pisze, że to błąd:

Cytuj
"takie sytuacje zastanowiły mnie to zadania pytania czy Chrystus jest uwieziony pod postacią chleba i wina? Czy jakby wykraść Hostie co celów satanistycznych to czy Duch Święty nie może przemienić komunikantów na nowo jedynie w chleb?
Być może profanowane partykuły przestają być Ciałem Chrystusa nie dlatego że są partykułami ale dlatego że są profanowane".

Cytuj
A partykuły znalezione w Kościele powinny być zbierane i oddawane księdzu, a nie zjadane bo to wydaje mi się nieporozumieniem. 

Tak powinny być oddawane a jak księdza nie będzie ?

ze zastrzeżeniami z kanonu 857 [nie wolno w tym samym dniu przyjmować drugi raz Komunii świętej, z wyjątkiem kan. 858 § 1 (niebezpieczeństwo-śmierci, konieczność uchronienia SS.mi od zniewagi - dod. tłum.)]

« Ostatnia zmiana: Czerwca 18, 2010, 19:22:37 pm wysłana przez LUK » Zapisane
Tyborek
uczestnik
***
Wiadomości: 179


GG - 6860640

« Odpowiedz #27 dnia: Czerwca 18, 2010, 19:13:03 pm »

Panie LUK,
Ze względu ma szacunek do tego Sakramentu mogą go dotykać tylko ręce konsekrowane, a takie są ręce kapłana. - św.Tomasz z Akwinu "Suma Teologiczna"

to fajnie, masz do wyboru pozbieranie by uchronić Pana Jezusa przed dalszą profanacją czy wołać księdza, który i tak nie przyjdzie? I nic nie zrobisz bo każda twoja reakcja powoduje sarkastyczny uśmieszek kapłanów z kurii?

Wybieraj
Zapisane
Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali. (J 13:34-35)
LUK
aktywista
*****
Wiadomości: 962


« Odpowiedz #28 dnia: Czerwca 18, 2010, 19:15:01 pm »

Panie LUK,
Ze względu ma szacunek do tego Sakramentu mogą go dotykać tylko ręce konsekrowane, a takie są ręce kapłana. - św.Tomasz z Akwinu "Suma Teologiczna"

Tak zgoda ale ja się pytałem jak by zachodziła profanacja czy wolno by podnieść rękoma można nie używać rąk jest kilka wyjść

Prawo C.I.C z 1917 r. dopuszcza że ten kto się opiekuję naczyniami liturgicznymi i nie jest kapłanem może ich dotykać
to gdzieś to jest :
http://www.ultramontes.pl/jalbrzykowski_sakramenty_wydanie_1.htm
Zapisane
Tyborek
uczestnik
***
Wiadomości: 179


GG - 6860640

« Odpowiedz #29 dnia: Czerwca 18, 2010, 19:26:07 pm »

Myślę, że mimo to aby lepiej robiły to konsekrowane ręce. Może takiemu księdzu profanatorowi powiedzieć, żeby podszedł tutaj i "posprzątał".
I mówić: "i tutaj" "i tutaj"  :D Można w ten sposób go nieźle zawstydzić.

tylko trzeba go najpierw sprowadzić...

Powodzenia życzę
Zapisane
Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali. (J 13:34-35)
Strony: 1 [2] 3 4 ... 21 Drukuj 
Forum Krzyż  |  Novus Ordo  |  Kościół posoborowy  |  Wątek: Ciało Chrystusa na posadzkach kościołów !!! « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!