Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Listopada 08, 2024, 15:29:56 pm

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
232640 wiadomości w 6640 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Poczekalnia  |  Wątek: Dziecięce poszukiwania odpowiedzi na pytania błahe i całkiem poważne.
« poprzedni następny »
Strony: 1 ... 174 175 [176] 177 178 ... 190 Drukuj
Autor Wątek: Dziecięce poszukiwania odpowiedzi na pytania błahe i całkiem poważne.  (Przeczytany 729971 razy)
adaltare
rezydent
****
Wiadomości: 350

« Odpowiedz #2625 dnia: Maja 14, 2023, 13:53:14 pm »

Ja w ogóle uważam że zamiast grać na elektro sprzęcie to dużo więcej zadowolenia przynosi jego opanowanie i właśnie poruszony temat Linuxa. Jeśli ktoś całe życie korzystał wyłącznie z graficznego interfejsu i nawet nie miał kontaktu z windowsowym wierszem poleceń to proces przejścia na Linuxa jest niezwykle pochłaniający i pouczający. Kiedy pierwszy raz za pomocą komend instaluje się programy to jest takie uczucie jakby się właśnie złamało Matrycę.
Pracowałem na Debianie przez 9 lat. z przykrością musze stwierdzić ze Windows jest przyjemniejszy w zastosowaniu.  Nawiązując do gier Windows ma bardziej satysfakcjonującą bazę produktów tego typu. Raczej nic się nie zmieni w tym temacie przez kolejne lata, no może strumieniowanie gier coś zmieni w przyszłości. " chcesz grać instaluj Windowsa, nie chcesz spędzać życia w konsoli instaluj Windowsa". Proza.
Swoja drogą istnieje w ramach forum jakaś gildia grająca w MMORPG? Przyznam się szczerze ze lubię ten rodzaj rozrywki, obecnie czekam na wydanie Throne end Liberty i liczę na wiele pozytywnych emocji, oraz wiele wieczorów przegadanych z innymi graczami na discordzie.
« Ostatnia zmiana: Maja 14, 2023, 13:59:54 pm wysłana przez adaltare » Zapisane
Kryzys Kościoła to kryzys odpowiedzialności biskupów.
random1414
*NOWICJUSZ*
uczestnik
***
Wiadomości: 140

« Odpowiedz #2626 dnia: Maja 18, 2023, 21:07:48 pm »

Czy katolik w łasce uświęcającej "lubi" żyć? Szczerze to martwię się że życie w łasce i dążenie do doskonałości jest takie że będe niecierpiał żyć ,a niestety grzech lekki usposabia nas do popełnienia grzechu ciężkiego i martwię się że nie będe lubił żyć i że ciężko będzie mi się żyło ...
Zapisane
Baltazar
aktywista
*****
Wiadomości: 683


Lew z pokolenia Judy

« Odpowiedz #2627 dnia: Maja 18, 2023, 21:19:26 pm »

Czy katolik w łasce uświęcającej "lubi" żyć? Szczerze to martwię się że życie w łasce i dążenie do doskonałości jest takie że będe niecierpiał żyć ,a niestety grzech lekki usposabia nas do popełnienia grzechu ciężkiego i martwię się że nie będe lubił żyć i że ciężko będzie mi się żyło ...

3 znaki, przez które Bóg mówi, że jesteś na właściwej drodze. Jak poznać, czy idziemy dobrą drogą?

W życiu chrześcijańskim dążymy do tego, aby nasza wiara i nasze działania były zgodne z wolą Bożą. Chcemy podążać właściwą drogą, która prowadzi nas do zbawienia i bliższego kontaktu z naszym Stwórcą. Dlatego wszyscy pragniemy wiedzieć, czy nasze działania są zgodne z Bożą wolą. Czy nasze modlitwy są słyszane. Czy nasze wysiłki i poświęcenia mają sens. Czy Bóg przemawia do nas i prowadzi nas ku pełni życia. Czy nasza droga, którą podążamy, jest właściwa i prowadzi nas do zbawienia, czy raczej jest ślepym zaułkiem, prowadzącym donikąd. Te pytania zadaje sobie z pewnością większość z nas.

Czasami czujemy się zagubieni, zmagamy się z wątpliwościami i poszukujemy pewności, pewności, która utwierdzi nasze przekonanie, naszą wiarę i doda nam siły i motywacji. Dlatego dzisiaj porozmawiamy o trzech wybranych znakach, które mogą świadczyć o tym, że Bóg nas prowadzi i że jesteśmy na dobrej drodze. Razem spojrzymy głębiej w nasze serca i otworzymy się na głos Boga, który jest zawsze obecny w naszym życiu. Pierwszym znakiem, który świadczy o tym, że jesteśmy na właściwej drodze, jest pragnienie podobania się Bogu, a nie innym ludziom.

W dzisiejszym społeczeństwie często skupiamy się na tym, jak możemy być akceptowani, aby podobać się innym ludziom. Dążymy do zdobycia uznania, popularności i aprobaty społecznej. Często środowisko, w którym się znajdujemy, naciska na nas, aby dostosować się do norm i oczekiwań, które są odległe od tego, czego pragnie od nas Bóg. Może to być presja społeczna, grupowe myślenie, czy nawet kultura konsumpcji, która sugeruje, że szczęście zależy od posiadania coraz więcej. Jednak osoba, która dba o to, aby podobać się Bogu, zdaje sobie sprawę, że prawdziwe spełnienie i radość płyną z innych źródeł.

Dbanie o własną relację z Bogiem jest niezwykle ważne, ponieważ wpływa na nasze wartości, postawy i działania. Kiedy zaczynamy kierować się troską o to, co myśli o nas Bóg, zmienia się nasze podejście do życia. Nie dążymy już tylko do spełnienia oczekiwań innych ludzi, ale kierujemy się wyższymi wartościami, którymi kieruje się sama Boskość. Podobać się Bogu oznacza żyć zgodnie z Jego naukami i wartościami oraz przestrzeganiu jego przykazań. Oznacza to, że dbamy o rozwój naszej moralności, uczciwości, miłości bliźniego i szacunku dla innych. Nie jesteśmy ograniczeni jedynie do troski o własne interesy, ale staramy się działać na rzecz dobra innych ludzi i wspólnoty.

Przykładamy wagę do sprawiedliwości, empatii i współczucia. Często zdarza się, że decyzje, które są zgodne z Bożymi naukami, mogą być niepopularne w społeczeństwie. Nie zawsze będziemy akceptowani i doceniani przez innych ludzi, zwłaszcza jeśli nasze postawy kolidują z obecnymi trendami czy powszechnie przyjętymi normami. Jednak osoba, która stawia na to, aby podobać się Bogu, nie pozwala na to, by opinie innych ją zniechęciły. Warto również zauważyć, że troska o podobanie się Bogu przynosi wewnętrzną harmonię i pokój. Kiedy kierujemy się Boskimi wartościami, nasza duchowość rozwija się, a to przynosi nam radość i satysfakcję.

Niezależnie od tego, jak inni nas postrzegają, nasze sumienie jest czyste i mamy pewność, że podążamy właściwą ścieżką. Podążanie za Bogiem wymaga czasami odwagi i determinacji, aby przeciwstawić się prądowi i być odmiennym od większości. To oznacza nieustanne dążenie do doskonalenia swojego charakteru i duchowości, aby stać się lepszą osobą. Nie jest to łatwe zadanie, ale wartości, które wynikają z takiego podejścia, są niezwykle cenne i trwałe. Ważne jest jednak pamiętać, że troska o to, aby podobać się Bogu nie oznacza zaniedbywania relacji z innymi ludźmi. Wręcz przeciwnie, jest to dążenie do miłości i szacunku dla bliźniego.

Prawdziwe oddanie Bogu objawia się w miłości, w służbie innym i w budowaniu zdrowych, pełnych miłości relacji. Dbanie o to, aby podobać się Bogu, a nie tylko ludziom, to wyzwanie, które wymaga od nas świadomego wyboru i konsekwencji. Może to oznaczać rezygnację z pewnych przyjemności, stawianie granic wobec niezdrowych wpływów czy podejmowanie trudnych decyzji, które mogą spotkać się z niezrozumieniem i krytyką otoczenia. Jednak nagroda za podążanie tą drogą jest bezcenna - to spokój wewnętrzny, poczucie sensu i autentyczne spełnienie. W poszukiwaniu właściwej drogi duchowej często stajemy przed wyborem między doświadczaniem dobra a uczynkami zła.

Kolejnym znakiem wskazującym na to, że podążamy właściwą drogą, jest nasza postawa wobec grzechu i zdolność do walki przeciwko niemu. Gardzenie uczynkami zła, nieakceptowanie grzechu i podejmowanie wysiłku w celu unikania grzechu stanowi istotny element duchowego wzrostu i świadczy o tym, że podążamy właściwą drogą. To oznacza, że jesteśmy świadomi negatywnych skutków grzechu i konsekwencji, jakie niesie ze sobą łamanie Bożych przykazań. Rozumiemy, że grzech oddala nas od Boga i niszczy naszą relację z Nim. Ta świadomość prowadzi do starań, aby unikać sytuacji, które prowadzą do grzechu, oraz do podejmowania działań, które przynoszą dobro.

Nieakceptowanie grzechu to aspekt, który wskazuje na wrażliwość sumienia i dążenie do doskonalenia moralnego. Osoba na właściwej drodze nie traktuje grzechu jako coś normalnego czy nieistotnego, ale jako coś, czego należy się wystrzegać. Odrzuca grzech jako sprzeczny z wartościami duchowymi i jako przeszkodę na drodze do pełniejszego zjednoczenia z Bogiem. Podejmowanie walki przeciwko grzechowi to nieustanny wysiłek duchowy, który wymaga konkretnych działań. To świadome podejmowanie decyzji, które prowadzą do unikania pokus i niebezpiecznych sytuacji.

To także praktykowanie cnót i dążenie do wzrostu duchowego, aby osiągnąć wyższy poziom moralności i postawy. Walka z grzechem nie jest łatwa. Czasami stajemy przed trudnymi wyborami i pokusami, które mogą nas zaprowadzić do złych uczynków. Jednak osoba, która podąża właściwą drogą, ma siłę i determinację do oporu. Polega na Bożej łasce i pomocy, której szuka w modlitwie, sakramentach i duchowym wzroście. Uważa grzech za przeszkodę do pokonania, a nie jako coś nieuchronnego, czy nieodłącznego od ludzkiej natury. Chociaż każdy z nas grzeszy, chodzi tu o postawę, którą da na osoba przyjmuję. Niezwykle ważne jest, aby nie popaść w pułapkę samoumartwiania się czy bezustannej obsesji na punkcie grzechu.

Dążenie do unikania grzechu nie oznacza, że jesteśmy pozbawieni miłosierdzia i przebaczenia. Bóg jest pełen miłosierdzia i gotów przyjąć nas z otwartymi ramionami, gdy zwracamy się do Niego z pokornym sercem i gotowością do nawrócenia. Właściwa droga duchowa polega również na przyjmowaniu Bożego miłosierdzia i przebaczenia, gdy popełniamy błędy i grzechy. To zachęta do skruchy i duchowego wzrostu, a nie do poczucia winy i beznadziejności. Podejście do walki z grzechem jest również związane z dążeniem do rozwijania cnót i pozytywnych cech charakteru. Właściwa droga duchowa nie polega tylko na unikaniu grzechu, ale również na aktywnym budowaniu dobra i promowaniu wartości duchowych.

To angażowanie się w działania miłosierdzia, szukanie sposobów służenia innym i propagowania sprawiedliwości. Ważnym aspektem jest również nawracanie się, gdy upadamy. Często zdarza się, że pomimo naszych najlepszych intencji popełniamy grzechy i uczynki zła. Jednak osoba na właściwej drodze duchowej nie poddaje się wówczas, ale z pokorą zwraca się do Boga, przyznaje się do swoich błędów i szuka mocy do powstania i dalszej walki. Nawracanie się jest procesem, w którym uczymy się lepiej rozumieć nasze słabości, polegamy na Bożej łasce i dążymy do większej doskonałości

Ostatnim wybranym przez nas znakiem, który świadczy o tym, że jesteśmy na właściwej drodze, jest nasze cierpienie, doświadczanie cierpienia i sposób, w jaki do niego podchodzimy. W poszukiwaniu właściwej drogi duchowej często skupiamy się tylko na doświadczaniu radości i spełnienia, zapominamy, że cierpienie jest nieodłączną częścią ludzkiego doświadczenia. Zapominamy o znaczeniu cierpienia, a niekiedy źle do niego podchodzimy. Każdy z nas w różnych momentach życia spotyka się z trudnościami, bólem, stratami i rozczarowaniami. Jednak sposób, w jaki podchodzimy do cierpienia, może być znakiem, że jesteśmy na właściwej drodze duchowej.

Jednym z tych znaków jest jednoczenie naszego cierpienia z Jezusem Chrystusem. Jezus Chrystus, Syn Boży, przyszedł na świat, aby zbawić nas przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Jego cierpienie było aktem najwyższej miłości, ofiarą za grzechy ludzkości. Kiedy jednoczymy nasze cierpienie z Jezusem, łączymy się z Jego męką i ofiarą, co może prowadzić nas do głębszego zrozumienia Jego miłości i znaczenia zbawienia.

Jednoczenie cierpienia z Jezusem staje się również znakiem naszego nawrócenia i gotowości do podążania Jego śladami. Jezus mówił swoim uczniom: "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje". To wezwanie do poświęcenia, do zrzucenia egoizmu i przyjęcia krzyża, który jest związany z naszym życiem. Jednoczenie cierpienia z Jezusem oznacza aktywne podejmowanie walki z grzechem, poświęcanie się dla innych i kształtowanie naszej postawy zgodnie z Ewangelią. Jednoczenie cierpienia z Jezusem ma kilka istotnych implikacji dla naszej drogi duchowej.

Po pierwsze, staje się to źródłem pocieszenia i nadziei. W chwilach bólu i trudności, kiedy czujemy się samotni i zranieni, możemy szukać pocieszenia w jednoczeniu się z Jezusem, który sam doświadczył cierpienia. Jego obecność i miłosierdzie stają się dla nas źródłem siły i nadziei, które pomagają nam przetrwać trudne czasy. Ponadto, kiedy napotykamy trudności, wyzwania i ból, zmuszeni jesteśmy do zmierzenia się z naszymi słabościami, ograniczeniami i wątpliwościami. To w tych trudnych momentach nasza wiara, determinacja i wytrwałość są testowane. Cierpienie staje się dla nas szkołą, w której uczymy się pokory, wytrwałości i współczucia.

Dzięki temu doświadczeniu możemy zdobyć głębszą mądrość i rozwijać się jako osoby. Jeśli utrzymujemy naszą wiarę, modlitwę i zaufanie nawet w obliczu cierpienia, świadczy to o naszej głębokiej relacji z Bogiem i zdolności do polegania na Jego obietnicach. Po drugie, jednoczenie cierpienia z Jezusem prowadzi nas do głębszej relacji z Nim. Kiedy stajemy się bardziej świadomi Jego cierpienia i oddajemy nasze własne cierpienie w Jego ręce, rozwijamy więź z Jezusem. To uczestnictwo w Jego męce umożliwia nam zbliżenie się do Niego, zrozumienie Jego ofiary i miłości, oraz głębsze zjednoczenie z Jego sercem.

Po trzecie, jednoczenie cierpienia z Jezusem przekształca nasze cierpienie w wartościowe doświadczenie duchowe. Nasze cierpienie nie jest już tylko bezsensownym bólem, ale nabiera większego sensu i wartości. Staje się to narzędziem duchowego wzrostu, które może kształtować naszą wiarę, cnoty i postawę.

Warto zaznaczyć, że Jezus zaprasza nas do dzielenia się naszym cierpieniem z Nim i z całym Kościołem, który jest Jego mistycznym Ciałem na ziemi. Wspólnota wiernych może stanowić wsparcie, modlitwę i pocieszenie w trudnych czasach. Wspólne modlitwy, spotkania, grupy wsparcia oraz sakramenty, takie jak Eucharystia i Sakrament Pojednania, mogą wzmacniać naszą więź z Jezusem i umacniać nas w czasie cierpienia. Jednoczenie cierpienia z Jezusem wymaga również akceptacji Jego woli i zaufania Jego prowadzeniu. Kiedy jednoczymy nasze cierpienie z Jezusem, jesteśmy wezwani do oddania naszych trudności i bólu Bogu, zaufania Jego planom i akceptacji Jego woli dla naszego życia.

To wymaga pokory i pełnego oddania naszego istnienia w ręce Bożej opatrzności. Wnioskując, odpowiednie podejście do cierpienia wskazuje, że jesteśmy na właściwej drodze duchowej. Poprzez to zrozumienie, odnajdujemy pocieszenie, rozwijamy więź z Jezusem, przekształcamy nasze cierpienie w doświadczenie duchowe i aktywnie podążamy za Jego naukami. Nie jest to łatwe zadanie, ale Jezus obiecuje nam swoje wsparcie i łaskę w czasie cierpienia. Dlatego warto podjąć tę drogę, aby nasze cierpienie miało głębszy sens i przyczyniało się do naszego duchowego wzrostu.

Podsumowując, pragnienie podobania się Bogu, a nie innym ludziom, nieakceptowanie grzechu i podejmowanie wysiłku w celu unikania grzechu oraz odpowiednie podejście do cierpienia, są wybranymi znakami, które wskazują, że jesteśmy na dobrej drodze duchowej. Warto jednak pamiętać, że te trzy wybrane znaki są tylko niektórymi z wielu aspektów, które świadczą o tym, że jesteśmy na właściwej drodze duchowej.

Istnieje wiele innych cech i postaw, które również mogą wskazywać na to, że podążamy właściwym szlakiem. Te znaki ukazują naszą głęboką więź z Bogiem, naszą gotowość do poświęcenia i nawrócenia oraz nasze zaufanie w Jego plany dla naszego życia.
Zapisane
Jest przysłowie, które tak brzmi: "Tylko ten, kto stale płynie pod prąd, ma świeżą, czystą wodę". A dziś wielu kapłanów płynie z prądem ...
random1414
*NOWICJUSZ*
uczestnik
***
Wiadomości: 140

« Odpowiedz #2628 dnia: Maja 19, 2023, 21:00:52 pm »

Dziękuje za bardzo wyczerpującą odpowiedz

Mam też inne pytanie

Ostatnio na PiO  Ksiądz Bańka powiedział że osoba odpowiedzialna za gotowanie powinna się troszczyć aby innym osobom smakowało. Co jeśli te osoby mają inne smaki niż gotujący? Gdzie tu leży granica grzechu ze strony gotującego,czy może tak gotować żeby po pierwsze jemu smakowało ,czy może powinien on gotować w taki sposób aby inne osoby mogły sobie doprawić(śmietaną solą pieprzem itp),?.Pytanie jest ważne bo jeśli gotujący nie może gotować tak by i jemu smakowało to straci radość z gotowania,a mam doświadczenie że gdy przyrządziłem pokarm według wskazówek pewnej osoby to tej osobie potem niesmakowało (mi też nie wtedy ), ...

I jeszcze dochodzi kwestia zdrowia ;dobrze jest ograniczać np dodawanie cukru czy soli do potraw bo to jest niezdrowe więc tu chyba potrzebne jest roztropne wyważenie
« Ostatnia zmiana: Maja 19, 2023, 21:08:41 pm wysłana przez random1414 » Zapisane
Kefasz
aktywista
*****
Wiadomości: 4038


Amen tako Bóg daj, byśmy wszyscy poszli w Raj.

ministrantura śpiewniki tradycja->
« Odpowiedz #2629 dnia: Maja 19, 2023, 21:27:12 pm »

Jednemu będzie zdrowe drugiemu będzie niezdrowe.


Brakuje panu pojęcia co to umiar.
Zapisane
Stare jest lepsze Ł5,39
liczne stare książki->http://chomikuj.pl/Pjetja
Z forum amerykańskich tradycjonalistów:
Oto zwyczajowe napomnienie: unikaj żarliwości; krytykuj zasady, nie ludzi.
Bądź rozróżniający, lecz nie czepialski. Bądź pouczający lecz nie zgryźliwy. Bądź zasadniczy, zamiast natarczywy.
Teresa
aktywista
*****
Wiadomości: 1412

« Odpowiedz #2630 dnia: Maja 20, 2023, 09:14:54 am »

Kucharz nie jest w stanie zadowolić wszystkich bez wyjątku, bo zawsze może znaleźć się jakiś malkontent, dla którego zupa jest za słona albo „mamusia robiła to inaczej”. Dlatego najlepiej kierować się własnym smakiem i instynktem kulinarnym, a przy mniejszym doświadczeniu w gotowaniu trzymać się wypróbowanych przepisów.
Oczywiście jeśli znamy preferencje smakowe osób, dla których gotujemy, powinniśmy je uwzględnić – np. jeśli ktoś nie lubi zbyt ostro, to nie szaleć za bardzo z chili.
Zapisane
Andrzej75
aktywista
*****
Wiadomości: 2327


« Odpowiedz #2631 dnia: Maja 21, 2023, 16:02:28 pm »

osoba odpowiedzialna za gotowanie powinna się troszczyć aby innym osobom smakowało.
Ja to rozumiem w ten sposób, żeby nie robić „na odwal się” albo z nieświeżych surowców albo nie podawać czegoś, co się już nadpsuło.
Tak jak to napisała Pani Teresa: nie da się wszystkim dogodzić; co więcej, nawet nie da się dogodzić samemu sobie, bo zawsze potrawa może wyjść nie taka, jak się spodziewało.
Zapisane
Exite de illa populus meus: ut ne participes sitis delictorum eius, et de plagis eius non accipiatis.
Baltazar
aktywista
*****
Wiadomości: 683


Lew z pokolenia Judy

« Odpowiedz #2632 dnia: Maja 21, 2023, 18:18:03 pm »

osoba odpowiedzialna za gotowanie powinna się troszczyć aby innym osobom smakowało.

Należy pytać jakim tłuszczem duszoną kapustę jadł. Smalec albo tłuszcz roślinny. Kto jadł kapustę z tłuszczem roślinnym, to nie będzie mu smakowało ze smalcem. Od razu poczuje różnice w smaku.
Fasolka po bretońsku jest smaczna, ale nikt nie lubi zapachu w czasie gotowania fasoli. Sprawdzi się liść laurowy i eliminuje zapach na 100%. Do gotowania kalafiora też dajemy liść laurowy i eliminuje zapach.
Zapisane
Jest przysłowie, które tak brzmi: "Tylko ten, kto stale płynie pod prąd, ma świeżą, czystą wodę". A dziś wielu kapłanów płynie z prądem ...
Kefasz
aktywista
*****
Wiadomości: 4038


Amen tako Bóg daj, byśmy wszyscy poszli w Raj.

ministrantura śpiewniki tradycja->
« Odpowiedz #2633 dnia: Maja 21, 2023, 20:30:14 pm »

Moderacji sugeruję otwarcie nowego działu: Forum Krzyż - Porady kulinarne
Zapisane
Stare jest lepsze Ł5,39
liczne stare książki->http://chomikuj.pl/Pjetja
Z forum amerykańskich tradycjonalistów:
Oto zwyczajowe napomnienie: unikaj żarliwości; krytykuj zasady, nie ludzi.
Bądź rozróżniający, lecz nie czepialski. Bądź pouczający lecz nie zgryźliwy. Bądź zasadniczy, zamiast natarczywy.
random1414
*NOWICJUSZ*
uczestnik
***
Wiadomości: 140

« Odpowiedz #2634 dnia: Maja 22, 2023, 20:52:49 pm »

Jak sobie pomyślę o tym że niewiele będzie zbawionych i tylko jednostki wybitne będą zbawione, bo teraz zdaje mi się że tak św Tomasz z Akwinu tak pisał, choć może mi się źle wydaje  to mi się odniechciewa żyć :(. Boję się też że życie w Łasce jest bardzo ciężkie i nieznośne :/
Zapisane
Teresa
aktywista
*****
Wiadomości: 1412

« Odpowiedz #2635 dnia: Maja 23, 2023, 09:46:24 am »

Kto jadł kapustę z tłuszczem roślinnym, to nie będzie mu smakowało ze smalcem.
I to jest właśnie klasyczny przypadek typa, któremu nie smakuje, bo "mamusia to robiła inaczej"  ;D
Nie należy się takimi przejmować.
Zapisane
Kefasz
aktywista
*****
Wiadomości: 4038


Amen tako Bóg daj, byśmy wszyscy poszli w Raj.

ministrantura śpiewniki tradycja->
« Odpowiedz #2636 dnia: Maja 23, 2023, 23:00:45 pm »

Ma pan rację! Zdaje się panu.
Zapisane
Stare jest lepsze Ł5,39
liczne stare książki->http://chomikuj.pl/Pjetja
Z forum amerykańskich tradycjonalistów:
Oto zwyczajowe napomnienie: unikaj żarliwości; krytykuj zasady, nie ludzi.
Bądź rozróżniający, lecz nie czepialski. Bądź pouczający lecz nie zgryźliwy. Bądź zasadniczy, zamiast natarczywy.
Albertus
rezydent
****
Wiadomości: 333

« Odpowiedz #2637 dnia: Maja 24, 2023, 00:38:02 am »

Jak sobie pomyślę o tym że niewiele będzie zbawionych i tylko jednostki wybitne będą zbawione, bo teraz zdaje mi się że tak św Tomasz z Akwinu tak pisał, choć może mi się źle wydaje  to mi się odniechciewa żyć :(. Boję się też że życie w Łasce jest bardzo ciężkie i nieznośne :/

Rzeczywiście wielu Świętych twierdziło, że garstka będzie zbawionych, zgadza się to też ze słowami Pana Jezusa, że wielu jest takich, którzy idą szeroką bramą na zatracenie, a niewielu, którzy wchodzą wąską bramą do Królestwa Niebieskiego. Ale trzeba pamiętać, że Niebo jest nagrodą dla wybranych - Świętych, nie czymś co się nam należy.

To nie jest tak jak się czasem myśli przez kulturę popularną, że pójście do Nieba to stan normalny, a Piekło jest dla tych najgorszych. W rzeczywistości jest na odwrót, Piekło to naturalny stan gdzie trafiamy po śmierci i przed Chrystusem 100% dusz tam szło [EDIT: za wyjątki uważa się Henocha i Eliasza], oczywiście nie każdy na cierpienie do Gehenny (Tartaru), ludzie którzy starali się żyć dobrze i sprawiedliwie trafiali na tzw. Łono Abrahama (Pola Elizejskie jak to nazywali poganie), czyli tą część Piekła dla "dobrych" ludzi, jednak oddzielone od Boga.

Nadal by tak było gdyby nie Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie Pańskie. Teraz dzięki Chrystusowi i Jego Kościołowi została dla nas otwarta możliwość zbawienia - uratowania od nieubłaganego przeznaczenia w Piekle i uzyskanie zaszczytu pójścia do Ojczyzny Niebieskiej z wszystkimi Świętymi, czyli zjednoczenia z Bogiem, gdzie widzi się Go twarzą w twarz (wizja uszczęśliwiająca) - aby móc to czynić trzeba być 100% czystym - świętym człowiekiem, inaczej się nie da ("mamy być święci jak On jest Święty").

Ale pocieszające jest to, że nie trzeba koniecznie zostać tym 100% Świętym jeszcze za życia (choć tak byłoby najlepiej i powinniśmy do tego dążyć, gdyż jest to możliwe), jest możliwość nadrobienia tego w Czyśćcu, jest tylko jeden kluczowy warunek - trzeba być w stanie łaski uświęcającej w chwili śmierci, gdyż moment śmierci jest decydujący o naszym wiecznym przeznaczeniu.

Myślę, że można mniemać, iż katolicy którzy regularnie przystępują do sakramentów, spowiedzi, Komunii i pomimo upadków starają się żyć po Bożemu będą mieć od Boga łaskę dobrej śmierci. Dlatego to jest najważniejsze by starać się tak żyć. Ale nawet osoby, które nawracają się na łożu śmierci mogą być teoretycznie zbawione, jeśli tylko szczerze będą żałować za grzechy i umrą w stanie łaski.
Więc nie należy popadać w rozpacz (jeden z grzechów przeciwko Duchowi Świętemu) tylko mieć nadzieję i starać się korzystać z Sakramentów - właśnie po to one są, by nas przeprowadzić przez burzliwe życie tu na Ziemi do zbawienia. Trzeba pamiętać, że Pan Bóg chce naszego zbawienia, więc jeśli my ze swej strony będziemy się starać, to On też da nam potrzebne łaski. Trzeba w to wierzyć. Nadzieja jest kluczowa.

Dodatkowo osobiście wydaje mi się, że ogromnym ułatwieniem trwania w łasce byłoby życie w katolickiej społeczności lub przynajmniej posiadanie katolickich przyjaciół lub rodziny, gdyż zawsze wspólnie jest raźniej i psychicznie łatwiej, gdzie jeden drugiego wspiera, niż zmaganie się w samotności ze światem i jego pokusami napierającymi dzisiaj z każdej strony - w mediach, szkole, uniwersytecie, pracy, na ulicy, ale wiem że z tym obecnie jest niestety ogromny problem i nasze najbliższe otoczenie wcale nie pomaga. Nie mam na to rozwiązania. Teoretycznie parafie powinny być taką społecznością, ale wiemy jak jest.

Jedyne co mogę Panu polecić to mówić o swoich rozterkach swojemu spowiednikowi, są jeszcze na szczęście dobrzy księża, którzy mogą służyć dobrą radą.
« Ostatnia zmiana: Maja 24, 2023, 00:41:03 am wysłana przez Albertus » Zapisane
random1414
*NOWICJUSZ*
uczestnik
***
Wiadomości: 140

« Odpowiedz #2638 dnia: Maja 24, 2023, 14:15:06 pm »

No właśnie boję się że życie Po Bożemu, albo przynajmniej tak żeby grzechów ciężkich nie popełniać jest ciężkie i nieznośne.
Zapisane
Richelieu
aktywista
*****
Wiadomości: 865


« Odpowiedz #2639 dnia: Maja 24, 2023, 14:36:15 pm »

A Mt 11, 30 ?
Zapisane
Strony: 1 ... 174 175 [176] 177 178 ... 190 Drukuj 
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Poczekalnia  |  Wątek: Dziecięce poszukiwania odpowiedzi na pytania błahe i całkiem poważne. « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!