Czyli "podatkowego apostaty" w Niemczech nie wystarczy publiczne wyznanie wiary aby wrócić do "Pełnej Komunii", musi jeszcze delikwent zapłacić podatek.
Podatek kościelny to źródło - i tak malejących - dochodów Kościoła niemieckiego (i nie tylko), być może niemały (
vide niejednoznaczna reakcja naszych hierarchów na propozycje takiego podatku w Polsce).
W związku z tym przypuszczam, że zaakceptowaliby prędzej bp Williamsona jako szefa Konferencji Episkopatu Niemiec, niż owo orzeczenie Watykanu. I tak mają problemy, wysprzedają świątynie i nieruchomości kościelne, więc mają zaakceptować utratę wpływów z podatków? Nonsens. A jak się Watykan uprze to będziemy mieli schizmę [zresztą już prawie dokonaną, choć jeszcze nie formalnie].