Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Marca 29, 2024, 08:31:44 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231859 wiadomości w 6626 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Novus Ordo  |  Kościół posoborowy  |  Wątek: Odnowa w Duchu Świętym
« poprzedni następny »
Strony: 1 ... 17 18 [19] 20 Drukuj
Autor Wątek: Odnowa w Duchu Świętym  (Przeczytany 103877 razy)
Anna M
aktywista
*****
Wiadomości: 7381

« Odpowiedz #270 dnia: Marca 29, 2019, 23:46:27 pm »

Ciekawe,  podaje, że otrzymuje prywatne wizje mistyczne, które są podstawą spotkań modlitewnych grupy.
Zapisane
Anna M
aktywista
*****
Wiadomości: 7381

« Odpowiedz #271 dnia: Marca 30, 2019, 20:38:41 pm »

"(...) Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, kontrowersyjna wspólnota działała lub działa również na terenie Ostrołęki.

- Jej obietnice dotyczące chorych osób, że wyjdą z tego cało i zdrowo, niestety się nie spełniały, jak choćby historia Jakuba z Katowic. Opowiadała w nagraniu, że kiedy się nad nim modliła, poprawiały się wyniki. Niestety zmarł. Obiecywała rodzicom Jakuba i jego dziewczynie, że Jakub wyzdrowieje, że będzie ślub, że on o własnych nogach wyjdzie ze szpitala. Dzwonił do mnie zrozpaczony tata Jakuba, który może to potwierdzić. Najboleśniejsze jest to, że budziła w tych ludziach wiele nadziei i za każdym razem w niej utwierdzała, że „duch święty” mówi, że Jakub z tego na pewno wyjdzie. Po śmierci Jakuba napisała, że "Pan Bóg" zmienił zdanie - czytamy w świadectwie, opublikowanym w grupie "Ofiary sekty z Hanwell".(...)"

http://www.eostroleka.pl/kuria-przestrzega-przed-ta-wspolnota-nie-ma-ona-aprobaty-kosciola,art71071.html

Informacja pewnej Pani:

"Kilka miesięcy temu założyłam stronę na fb.od ponad 3 lat próbuje wyrwać moja Siostra z Rodziną oraz Bratowa z sekty P. Beatki( tak nazywają Ja członkowie grupy Jezu Ufam Tobie). Jest to grupa toksyczna i destrukcyjna. Pani Beatka podaje się za charyzmatyczke i stygmatke.
Grupa działa na terenie Londynu, ale ogniska tej grupy rozprzestrzeniły się w PL. Wiemy o Siedlcach, Ostrołęce, Jaśle, Białce Tatrzańskiej i kilku innych miejscach, gdzie dowody wskazują na działalność tej Pani. Próbujemy współpracować z Kościołem i nagłaśniać sytuację gdzie się da. Największym problemem są dzieci uwikłanie w tą chorą sytuację.
Wszystkich zainteresowanych zapraszam na naszą stronę Ofiary Sekty z Hanwell"
Zapisane
Anna M
aktywista
*****
Wiadomości: 7381

« Odpowiedz #272 dnia: Kwietnia 01, 2019, 00:25:56 am »

Odnośnie powyższych ostrzeżeń, ciekawy wpis księdza, który najpierw sam w działalność pani Beaty wszedł, a teraz ostrzega:

https://www.facebook.com/groups/715194612173380/permalink/805785686447605/
Zapisane
jwk
aktywista
*****
Wiadomości: 7313


« Odpowiedz #273 dnia: Kwietnia 01, 2019, 11:53:07 am »

Odnośnie powyższych ostrzeżeń, ciekawy wpis księdza, który najpierw sam w działalność pani Beaty wszedł, a teraz ostrzega:

https://www.facebook.com/groups/715194612173380/permalink/805785686447605/

  Nie ma innego wejścia? Bo bez konta na tym 'pejs-zbuku' chyba się nie da.
Zapisane
Zamiast zajmować się całą rzeszą katolików, którzy nie chodzą w ogóle do kościoła,
Watykan uderza w tych, którzy są na Mszy świętej w każdą niedzielę.
Hubertos
aktywista
*****
Wiadomości: 816


Swiecki katolik ;)

« Odpowiedz #274 dnia: Kwietnia 01, 2019, 12:12:12 pm »

Odnośnie powyższych ostrzeżeń, ciekawy wpis księdza, który najpierw sam w działalność pani Beaty wszedł, a teraz ostrzega:

https://www.facebook.com/groups/715194612173380/permalink/805785686447605/



Ksiadz napisal to w punktach a i tak wyglada to bardzo chaotycznie i ciezko sie czyta.


Plus zauwazam, ze rzeczony ksiadz wierzy w pewne 'dary' ktore posiada ta pani, jedyne co sie u niego zmienilo, to to, ze juz mysli, ze pochodza od Boga, a od zlego ducha. To jest tez bardzo interesujace.
Zapisane
Nie jestem osoba duchowna - ale bylem w zakonie :D
Sławek125
aktywista
*****
Wiadomości: 1662

« Odpowiedz #275 dnia: Kwietnia 01, 2019, 17:38:27 pm »

Panie Pięknowłosy, Pan tak na powaznie?
Zapisane
Anna M
aktywista
*****
Wiadomości: 7381

« Odpowiedz #276 dnia: Kwietnia 01, 2019, 18:30:00 pm »

Odnośnie powyższych ostrzeżeń, ciekawy wpis księdza, który najpierw sam w działalność pani Beaty wszedł, a teraz ostrzega:

https://www.facebook.com/groups/715194612173380/permalink/805785686447605/


  Nie ma innego wejścia? Bo bez konta na tym 'pejs-zbuku' chyba się nie da.


Chyba nie ma innego wejścia, zamieszczę ten wpis.

Panią Beatę Hadyś poznałem w sierpniu roku 2014. Sprawiała wrażenie osoby miłej, kulturalnej i uczciwej. Pierwszy raz zetknąłem się z nią w kancelarii parafialnej w Sędziszowie Młp. Ponieważ wcześniej ks. Proboszcz Krzysztof Gac opowiadał mi o Jej nocnych telefonach do niego, w których opowiadała mu o „cudach” jakie dzieją się przez Jej ręce, nie miałem podstaw, żeby Jej nie ufać (Pani Beata w Polsce mieszkała właśnie na terenie Parafii Miłosierdzia Bożego w Sędziszowie Młp). Poza tym na parafialnego maila przysłała też kilka „świadectw” uzdrowień, jakie w Londynie miały mieć miejsce. Ponieważ spotkało się to również z czasem mojego osobistego doświadczenia Boga, byłem na tyle przejęty i otwarty na „charyzmatyczne” działanie, że dałem się uwieść Jej opowiadaniom. Nakreśliła wiarygodnie swoje przeżywane ciężkie choroby serca, którym lekarze nie mogli zaradzić. Po jednym  z takich „ataków serca” wróciła do domu w Londynie i tu miał się Jej objawić Pan Jezus. „Otrzymała” wtedy zadanie aby nakładać na innych ręce, by działy się cuda. W tej wizji „Jezus” położył Jej jakieś dziecko na ręce, które rozpoznała kilka dni, czy tygodni później przy jakiejś okazji, co miało potwierdzić, że „Jezus” mówił prawdę. Tym potwierdzeniem miało być też otrzymanie wizerunku Jezusa, dokładnie „takiego, jakiego zobaczyła”. Kiedy byłem u Pani Beaty w Londynie, okazało się, że to zwyczajny obrazek Jezusa miłosiernego, w formie oprawionej w ramkę większej widokówki. Wszystkie opowiadania wokół tego rzekomego zdarzenia zawsze potwierdzał Jej mąż Sławek, co czyniło je wiarygodnymi. Ani Pani Beata ani Pan Sławek nie wyglądali na chorych psychicznie czy obłąkanych. Obok męża Pani Beata zawsze miała koło siebie jedną lub dwie przyjaciółki – Polki z Londynu. One też potwierdzały „cudowne rzeczy” zdziałane przez ręce Pani Beaty. Pani Beata jakąś wiedzę na temat charyzmatów musiała posiadać, bo wykorzystywała ją do rzekomych „rozeznań” osób albo  w rozmowie wyczuwało się, że wie o czym mówi. Następne miesiące, do czerwca 2015 roku były miesiącami, w których poznawałem to, co Pani Beata robi, o czym mówi. Dużo godzin spędziliśmy ze sobą zarówno wtedy, kiedy przyjeżdżała do Polski (około raz w miesiącu)  a także przez rozmowy przez Skypa. Mogę przyznać, że był to czas kiedy miałem tzw. „klapki na oczach”. Ale dzięki temu doświadczeniu i licznym szczegółom, mogłem się przekonać  w efekcie, że w tym, co robi Pani Beata Hadyś, nie ma nic z charyzmatycznego działania Ducha Świętego, wręcz przeciwnie, obawiam się działania demonicznego. A oto kilka zapamiętanych przeze mnie szczegółów, które pomogły mi ocenić niebezpieczną, wręcz zniewalającą osobowość Pani Beaty Hadyś:

1. Brak pokory i nieposłuszeństwo, kiedy prosiłem Ją, żeby zostawiła to wszystko, wyspowiadała się i wyrzekła, żeby zajęła się swoją rodziną, orzekła (wiem to z ust bezpośredniego świadka), że jestem opętany i nie można się ze mną kontaktować. Podobnie opętany wg niej ma być ks. Krzysztof Gac.

2. W rozmowie z Matką Generalną Sióstr Michalitek w Miejscu Piastowym, dowiedziałem się, że po wizycie Pani Beaty w ich klasztorze, pogorszył się stan duchowy kobiety, którą egzorcyzmował ks. Marian Rajchel a z którą też Pani Beata też miała do czynienia.

3. Wspomniana Matka Generalna opowiadała o swoich duchowych problemach (dręczeniach nocnych) po rozmowie i „rozeznaniach” Pani Beaty, które ustąpiły dopiero,  gdy wyspowiadała się. Wspomniana siostra była zaniepokojona sposobem „rozeznawania” Pani Beaty. Matka zadawała mi również pytanie: „co to za charyzmat, który pozwala dostrzegać grzechy czy błędy innych osób?” Rzeczywiście potwierdziło się to  w późniejszym czasie, kiedy niejednokrotnie Pani Beata, nawet przy stole, opowiadając  o kimś, mówiła przy okazji o jego grzechach, które „duch święty” dał Jej poznać. Można porozmawiać z Matką Generalną i potwierdzi wszystko. To od Matki Generalnej otrzymaliśmy pierwszy sygnał, że z charyzmatycznością Pani Beaty jest coś nie tak.

4. Pani Beata opowiadała o wizycie w klasztorze sióstr w Miejscu Piastowym, że działy się tam piękne rzeczy. Opowiadała, że „odczuwała” tam wielki chłód, zimno, kiedy weszła do kaplicy, co miało oznaczać, że „duch święty” pokazał, że tam nie ma miłości i że „duch święty” chce tam zrobić rewolucję. Kiedy zapytałem Panią Beatę po rozmowie z Matką Generalną, co to wszystko ma znaczyć, z płaczem mówiła, że to diabeł chce zniszczyć dobro, jakie tam zrobiła. Zarzekała się, że Ona sama nic tam nie robiła ale o wszystko Ją proszono. Od Matki Generalnej natomiast wiem, iż Pani Beata sama nazywała się charyzmatyczką. Do wspomnianej kobiety, nad którą się modliła w Miejscu Piastowym, mówiła, że nie potrzebuje już egzorcysty, bo zarówno ona jak i jej córki zostały przez modlitwę Beaty uwolnione. Natomiast Matka Generalna dała znać, że te stan duchowy tych osób jeszcze bardziej się pogorszył po kontakcie z Panią Beatą, że owa kobieta krzyczy
i przeklina zakon. Tę sytuację Pani Beata oceniła w ten sposób, że „zły duch jest nie w tej kobiecie, tylko na zewnątrz i cała ta sytuacja to tylko jego straszenie, jego niezadowolenie z tego, że tej kobiecie Beata pomogła, że to wszystko jest oszustwo i manipulacja złego ducha, żeby <<dzieło boże>> nie mogło się dokonać”.

5. Pani Beata raczej posługiwała się w swoich rozeznaniach siłą sugestii, a jeżeli dotykała spraw, wiadomych tylko osobom, z którymi rozmawiała, przypuszczam, że to jakiś rodzaj okultystycznego poznania.

6. Kiedy Pani Beata przyjeżdżała na Msze, czy do Sędziszowa Młp. Czy do Jasła, zazwyczaj uczestniczyła w niej na chórze. Tam zapisywała na kartkach „rozeznania”, które potem ja czytałem na głos. Rozeznawała kto i z czego jest uzdrawiany. Charakterystyczne jest to,  że pani Beata odczuwała na sobie fizycznie, na co ktoś jest chory (ból i inne doznania).

7. To "współodczuwanie" z cierpiącymi wyrażało się również w tym, że jeśli u kogoś Pani Beata rozeznawała obecność złych duchów, mdliło ją. Jeśli się nad taką osobą modliliśmy, zdarzało się, że wybiegała do ubikacji, żeby zwymiotować. Nikt nigdy Jej w tym nie towarzyszył, więc tylko z jej opowiadania wiemy, że to, co zwymiotowała miało być czymś strasznym, jak smoła albo stara szmata. Zawsze towarzyszyło temu wzbudzanie atmosfery grozy, przez odpowiednio zaintonowane zadawanie pytania "Boże, co to było?"

8. Twierdziła, że widzi złego ducha, że czuje jego działanie np. przez drapanie po plecach, albo cierpnięcie nogi, albo niemożliwość poruszania nogą itp.

9. Zapytałem Pani Beaty, jak odróżnia w „rozeznaniu”, podczas Mszy, gdy wypisuje na kartkach, że chodzi o mężczyznę czy kobietę. Odpowiedziała, że "duch święty" pozwala, że odczuwa genitalia męskie między swoimi nogami, jak rozeznanie dotyczy mężczyzny. Hitem natomiast jest „współodczuwanie”, gdy chodzi o homoseksualistów – „trudno jej było siedzieć" koło takiej osoby, gdyż odczuwała to, co robił dany gay właśnie u siebie.

10. Od osoby kleryka (człowiek wiarygodny) wiem, że podczas rozmowy z nim, określiła się, że jest charyzmatyczką i ma wszystkie charyzmaty oprócz daru modlitwy w językach. Jest to stwierdzenie dość specyficzne, bo przy mnie ciągle powtarzała, że nigdy o sobie nie mówiła, że jest charyzmatyczką i grała osobę bardzo pokorną.

11. W rozmowie z ś.p. ks. Marcinem Szopińskim, który przeze mnie Ją poznał, doszliśmy do odkrycia, że próbuje nas poróżnić ze sobą, mówiąc do mnie o ks. Marcinie jakieś negatywne sprawy a do niego o mnie. Zabarwione to było nawet słowami w stylu: „jesteś moim umiłowanym i pierwszym i Marcin nigdy nie zajmie twojego miejsca”.

12. Zawsze Jej działaniu i słowom, towarzyszył mi wewnętrzny niepokój.

13. Próbowała mnie również „uwieść” słowami pochwalającymi moje działanie: „Popatrz,  jak ty się poświęcasz, ile pracujesz. Inni księża tylko sauny, solaria, obijanie się”.

14. Chciała się dostać do ks. biskupa Jana Wątroby, żeby pobłogosławił Jej działalność, ale NIGDY nie miało to miejsca. Nigdy się nie spotkali ani ks. biskup nie miał okazji, żeby się z Nią spotkać czy poznać. W rozmowie 31 października 2014 roku, kiedy prosiłem Go o błogosławieństwo dla siebie do posługiwania Mszą Świętą z modlitwami  o uzdrowienie i uwolnienie, wspomniałem ks. biskupowi o Pani Beacie. Stwierdził, że jej nie zna, że trzeba obserwować i przyglądać się Jej (w sensie, że oddaje to pod moją rozwagę). Pani Beata uznała to za „pozwolenie” na działalność w diecezji rzeszowskiej. Tym reklamuje się w środowiskach, gdzie jest nieznana. Natomiast nasze rozmowy i jedną w życiu spowiedź, którą wysłuchałem od Niej, określa kłamliwie, że ja byłem Jej kierownikiem duchowym i spowiednikiem. Zaznaczyć trzeba, że rozmowy dotyczyły najczęściej opowiadania ze strony Pani Beaty o „cudach”, albo na bieżąco „rozeznawała” stan duchowy osób, o które ja prosiłem.

15. Kłamstwem jest również to, co podaje innym do wiadomości, że chciałem z nią podpisywać jakąś „umowę na dwa lata Msze o uzdrowienie i uwolnienie”.

16. „Rozeznawanie” przez Panią Beatę, to nic innego jak zadawanie „duchowi świętemu" pytania o daną osobę, o jej stan duchowy, o jej przeszłość, przyszłość, o zdrowie.  Nie koniecznie dotyczyło osoby, która pytała o to. Można było pytać o kogokolwiek (nawet o osobę przebywającą daleko a nawet zmarłą) i „duch święty" objawiał prawdę o tej osobie, np, że nie ma w niej wiary, że ma lodowate serce, że popełnia takie i takie grzechy. Dlatego to było zakrawające o zdradę spowiedzi, bo Pani Beata robiła rozeznanie a ja potem te osoby spowiadałem i „uwalniałem” od rozeznanych duchów.

17. Wątpliwości budziły takie nazwy złych duchów, jak duch lodu, bo odczuwała go jako wielkie zimno. Albo herezje typu „duch dusz czyśćcowych”. Ten ostatni „kaliber” złego ducha związany był z tym, że pewna kobieta ofiarowała za swojego zmarłego bez sakramentów męża postanowienie, że będzie za niego pokutować. Wtedy miał ją zniewolić ten rodzaj złego ducha.

18. Herezją było również „rozeznanie”, że dana dusza znajduje się na „wierzchu piekła” i można jej pomóc stamtąd wyjść.

19. W „rozeznaniach” Pani Beaty pytająca osoba mogła się dowiedzieć, jaką płeć mają abortowane przez tą osobę dzieci. W modlitwie można było im nadawać imiona i oddawać je Panu Jezusowi.

20. „Na zawołanie” Pani Beata mogła prosić, żeby „duch święty” dał odczuć swoją obecność  i działanie. Najczęściej przez odczuwalne ciepło w miejscu wskazanym, a raczej sugerowanym przez panią Beatę. Ja nie odczuwałem nic, ale to doświadczenie potwierdzało kilka osób, łącznie z Jej mężem, dziećmi a nawet moją mamą.

Zapisane
Anna M
aktywista
*****
Wiadomości: 7381

« Odpowiedz #277 dnia: Kwietnia 01, 2019, 18:30:48 pm »

C.d.

21. Wątpliwości budzi przebieg techniczny tego „rozeznawania”: Znak krzyża (za każdym jednym pytaniem, które zadawała „duchowi świętemu”), rozkładała ręce, robiła głębokie wdechy i wydechy, zamykała oczy i modliła się: „duchu święty pokaż mi osobę...., duchu święty pokaż mi, co się dzieje z N.N. „Duch” potwierdzał to odczuciem zimna albo ciepła na jej rękach (prawa ręka oznaczała potwierdzenie – „TAK” a lewa ręka oznaczała zaprzeczenie – „NIE”), na jej palcach, na jej nogach, albo "ukłuciem" w miejscach „gdzie Jezus miał rany”.

22. Myślę, że chciała też zrobić z siebie stygmatyczkę. Mówiła o „niewidocznym” stygmacie na którejś ze swoich dłoni: „Lekarze nie wiedzą dlaczego zapadają się w tym miejscu mięśnie”. Jak miało się „coś dziać”, w sensie, że miała się nad kimś modlić albo coś rozeznawać, albo, że ktoś przyjdzie z jakimś problemem, który Ona rozwiąże, to wtedy te miejsca ją bolały – „duch święty dał mi znać, że tak będzie, na chwałę boga”. Ponadto w niektóre piątki leżała obłożnie obolała, bo „przeżywała mękę na swoim ciele”,  która dopiero puszczała w sobotę. Nawet wtedy jej pies leżał przy niej i „wyczuwał”,  że „coś” się z Nią dzieje.

23. Pani Beata miała też jasnowidzenie. Któregoś razu opowiadała, że w Anglii zaginęła jakaś dziewczyna. Policja ją poszukiwała. A "duch święty" pokazywał Pani Beacie, gdzie  ta dziewczyna jest ukrywana, że jest porwana, że jest torturowana itp. Ale niestety, ona nie wie gdzie to jest, bo widziała tylko pomieszczenie a nie miejsce na mapie.

24. Wspominała też, że pewne fakty już „widziała w swoich wizjach”. Np. kiedy szła spać, to były przed jej oczami błyski, jak lampy błyskowej, i widziała jakieś urywki zdarzeń,  jak krótkie filmy. Nie wiedziała kogo dotyczą. Potem jednak, według niej, spełniały się po kolei.

25. Od Jej bratowej wiem, że Pani Beata „udowadniała” swoim bliskim, że mówi prawdę  w taki sposób, że posadziła wszystkich przy stole i kazała zamknąć oczy. W tym czasie „modliła się”, żeby „duch święty” potwierdził jej prawdomówność i wtedy „coś” w kuchni strzelało i pukało. Seans spirytystyczny?

26. Jej obietnice dotyczące chorych osób, że wyjdą z tego cało i zdrowo, niestety się nie spełniały, jak choćby historia Jakuba z Katowic. Opowiadała w nagraniu, że kiedy się nad nim modliła, poprawiały się wyniki. Niestety zmarł. Obiecywała rodzicom Jakuba i jego dziewczynie, że Jakub wyzdrowieje, że będzie ślub, że on o własnych nogach wyjdzie ze szpitala. Dzwonił do mnie zrozpaczony tata Jakuba, który może to potwierdzić. Najboleśniejsze jest to, że budziła w tych ludziach wiele nadziei i za każdym razem w niej utwierdzała, że „duch święty” mówi, że Jakub z tego na pewno wyjdzie. Po śmierci Jakuba napisała, że "pan bóg" zmienił zdanie.

27. Podobnie było z innymi chorymi osobami. Jedyną osobą, która dawała świadectwo wyprowadzenia ze stanu agonii syna, była pewna pani z Olchowej, koło Sędziszowa Młp. Twierdziła, że modlitwa Pani Beaty przywróciła jej syna do życia.

28. „duch święty”, którego Pani Beata pyta, to ktoś, kto informuje ją o wszystkim: czy da rady pokonać korek samochodowy, czy zdążymy na lotnisko, czy policjant może wykasować radar czy nie, czy możemy w piątek zjeść kiełbaskę z grilla czy nie, czy mam kupić taki czy inny samochód.

29. Kiedy byłem w to uwikłany zdarzało się, że kiedy stawiałem pytanie o jakąś sprawę, to musiałem na tyle się poprawić, żeby "duchowi świętemu" umożliwić odpowiedź "tak" lub "nie", bo inaczej nie odpowiadał. To z czasem stawało się dziwne, bo z czasem, chyba Pani Beata już nie kontrolowała siebie i mówiła więcej spraw, niż tylko odpowiedź „tak” lub „nie”. Np. czy ktoś ma studiować medycynę czy coś innego. Jeśli nie, to jaką dziedzinę? Itp.

30. Pani Beata z pomocą „ducha świętego” potrafiła „rozeznawać” czy dana dusza jest w piekle, w niebie czy w czyśćcu. Znów objawiało się to przez różne odczucia fizyczne w niej.

31. Dzwoniły do mnie różne osoby, które pytały o Panią Beatę, bo korzystały z pomocy egzorcystów a Pani Beata mówiła im, że jeszcze nie są uwolnione, że mają np. duchowe nowotwory.

32. W mojej obecności nie pobierała żadnych opłat, ale mogę wnioskować, że ludzie dawali pieniądze. Wspomniany tata Kuby z Katowic przekazał za jej wskazaniem na moje ręce 700 zł, kiedy przyjechał na Mszę do Sędziszowa. Myślę, że było to zagranie przede mną.  Z mojego mieszkania wywiozłem do jej rodziny w Sędziszowie 12 różnych butelek alkoholu, który podostawała od różnych ludzi w ramach wdzięczności.

33. Nigdy nie pobierałem żadnych pieniędzy (ani opłat ani ofiar) za odprawiane Msze Święte z udziałem Pani Beaty Hadyś ani za żadną posługę. Pieniądze, które Ona zbierała w Londynie dla mnie od Jej znajomych, wyraźnie były wskazane „na pomoc biednym”.  Z tych pieniędzy zostawiłem Jej kwotę za bilety, które zakupiła dla mnie i moich rodziców, kiedy zaprosiła nas do siebie. Pozostałe pieniądze trafiły tylko i wyłącznie dla biednych, zgodnie z przeznaczeniem. Nie wziąłem z nich ani jednego grosza dla siebie. NATOMIAST ZAWSZE PANI BEATA BRAŁA OFIARĘ, KTÓRĄ JEJ PRZEKAZYWALI PROBOSZCZOWIE W SĘDZISZOWIE MŁP. I W JAŚLE. (można ich zapytać, zaświadczą o tym) Zawsze też ludzie, którzy „w nią wierzyli” ofiarowywali Jej różne prezenty.

34. Moja rodzina też otrzymała od Niej kilka pamiątek, ale nigdy pieniędzy. Były to jakieś ręczniki, ubranka dla mojej siostrzenicy, jakaś ozdobna łyżka do sałatki, czy bielizna dla mnie. WSZYSTKICH TYCH RZECZY POZBYLIŚMY SIĘ, GDYŻ NIE CHCEMY MIEĆ ŻADNEGO NAWET POŚREDNIEGO KONTAKTU Z PANIĄ BEATĄ.
W rzeczywistości duchowej jest to niebezpieczne, podobnie jak spożywanie jakichkolwiek posiłków czy napojów od Niej pochodzących.

35. Publicznie, po roku czasu od zerwania kontaktu z Panią Beatą, w roku 2015, przyznałem się przed ludźmi o pomyłce z osobą tej „pseudo charyzmatyczki” i prosiłem o przebaczenie.

36. W rozeznaniu osoby Pani Beaty pomogli mi również ks. Andrzej Sroka pracujący  w Limeryku, gdzie śp. Ks. Marcin Szopiński prowadził rekolekcje i gdzie modlił się nad ludźmi po „rozeznaniach duchowych” Pani Beaty. Ks. Andrzej potwierdził, że stan duchowy tych osób się pogorszył.

37. Kiedy zabroniłem Pani Beacie przyjeżdżać na Msze o uzdrowienie, ilość osób uczestniczących w nich diametralnie spadła. Pojawiały się telefony w postaci: Jak Pani Beaty nie będzie, to ja nie przyjadę. A więc skupiała uwagę na sobie i na tym, co „widziała w swoich rozeznaniach”.

38. Charakterystyczne było też prowadzenie przez Panią Beatę „modlitwy o przebaczenie”. Rozpoznawała z pomocą „ducha świętego”, czy dana osoba rzeczywiście przebaczyła komuś, czy nie. Beata mówiła: „robimy przebaczenie”, „przebaczenie nie poszło”, „zrobiłam w niej przebaczenie” itp.

39. Pomoc otrzymałem od śp. Ks. Marcina, który też zauważył, jako egzorcysta, że jest uzależniony od Jej „rozeznań”. Mówił: „W pewnym momencie nie modliłem się na osobą, nie mając rozeznania Beaty”. Zerwał z nią kontakt i modlitwy stały się skuteczne.

40. Pomocną dla mnie w rozeznaniu osoby Pani Beaty była również rozmowa z charyzmatycznymi księżmi Enrico i Antonello, gdy prowadzili rekolekcje w Rzeszowie dla kapłanów. Śp. Ks. Marcin był wtedy moim tłumaczem. Zapadło mi wówczas w pamięci ich pytanie, „czy wyczerpuje cię ona energetycznie”. Istotnie, spotkania z nią, modlitwy, „rozeznania” kończyły się nieustająco koło drugiej, trzeciej w nocy. Po tygodniu takiej „pracy” ja byłem fizycznie wypompowany.

41. Inną osobą, która przyczyniła się do zweryfikowania Pani Beaty Hadyś był ks. Piotr Glas. Ponieważ chwaliła się, że dla niego też robiła „rozeznania”, że od niego otrzymała zestaw modlitw do odmawiania nad innymi, że otrzymała od niego krzyż św. Benedykta,  który nosi na piersiach (moi rodzice kupili Jej nawet łańcuszek, żeby nie nosiła go na sznurku). Znów, za pośrednictwem ks. Marcina Szopińskiego dowiedziałem się, że ks. Piotr poznał ją, ale nigdy jej niczego nie dawał, a wspomniane jej „rozeznania”, po modlitwie zostały ocenione przez niezależne grupy charyzmatyczne jako okultyzm. Wysłał Jej na maila tą ocenę i nigdy więcej nie otrzymał od Pani Beaty wiadomości.

42. Podobnie i ja, kiedy napisałem do Niej, do Jej męża, przyjaciół i ks. Proboszcza polskiej parafii na Ealing’u maila o tym rozeznaniu, Pani Beata zamilkła. Ja natomiast zostałem oskarżony o zepsucie Jej dobrego imienia, skrzywdzenie Jej i Jej rodziny, rzucanie oszczerstwa a ostatecznie, że jestem opętany. Obecnie też rzuca na moją osobę rozmaite oszczerstwa, choć nie mamy ze sobą żadnego kontaktu. Jest to czytelny dowód na to, że Jej działalność jest nacechowana albo psychicznymi albo demonicznymi wpływami.

43. Podczas obecności Pani Beaty (najczęściej przyjeżdżała na tydzień czasu) zawsze było mnóstwo bałaganu, zamieszania, spóźniania się, niepotrzebnych nerwów.

44. Złapałem Panią Beatę na różnych drobnych kłamstwach, np. dotyczących tego, czy zna jakąś osobę czy nie. Kłamstwo dotyczyło również rozmów z moim obecnym proboszczem ks. Irzykiem Zbigniewem czy ks. Piotrem Gnatem. Ich wersje i wersja opowiadań o nich Pani Beaty znacznie się różniły w istotnych sprawach, co pozwoliło na wniosek  o kłamstwie. W ten sposób budowała wokół siebie aurę mocy, tajemniczości, skuteczności działania i widzenia więcej niż zwykły człowiek.

45. Towarzyszący jej przyjaciele uwiarygadniali (wg. mnie) autentyczność Pani Beaty swoimi opowiadaniami i „spoczynkami”, których zawsze dostawali podczas Mszy Świętych.

Podsumowując, w mojej ocenie osoba Pani Beaty Hadyś jest bardzo niebezpieczna i toksyczna duchowo. Skupia wokół siebie ludzi, którzy są od niej uzależnieni. Uważam, że należy Jej zdecydowanie zabronić tej działalności a na pewno pomóc duchowo z tego wyjść, zarówno Jej samej jak i wszystkim, których zwodzi. ROZSYŁAJCIE TĄ INFORMACJĘ KAŻDEMU KOMU SIĘ DA, BY UCHRONIĆ SIĘ OD ZATRACENIA SWOJEJ DUSZY W TEJ DUCHOWEJ MANIPULACJI I ZAGROŻENIU SWOJEGO ZBAWIENIA!!!

ks. Krzysztof Kołodziejczyk
Zapisane
Sławek125
aktywista
*****
Wiadomości: 1662

« Odpowiedz #278 dnia: Kwietnia 01, 2019, 19:12:30 pm »

Panie Pięknowłosy, Pan tak na powaznie?

Marnuje Pan zasoby Forum takimi wpisami. Pozdrawiam serdecznie.
Jesli Pan na powaznie to zgadzam się 100/100 i tylko zdziwiony byłem i zaskoczony trafną oceną.
Zapisane
Sławek125
aktywista
*****
Wiadomości: 1662

« Odpowiedz #279 dnia: Kwietnia 01, 2019, 20:41:35 pm »

Nie wiem Panie Pieknowłosy, za krótko się znamy.
Zapisane
Anna M
aktywista
*****
Wiadomości: 7381

« Odpowiedz #280 dnia: Kwietnia 08, 2019, 14:58:51 pm »

Nietypowa akcja chrześcijan. Przyszli na pogrzeb, żeby modlić się o wskrzeszenie.

- Często wchodzę w miejsca, w których nie czuję się komfortowo, w których jest naprawdę ciemno - mówił polski ewangelista Marcin Zieliński na nagraniu z nabożeństwa wspólnoty "Głos na pustyni" w Krakowie, które pojawiło się w Internecie. Jako przykład podaje swoją ostatnią wizytę na... pogrzebie.

- Przyszliśmy tam tylko po to, żeby modlić się o wskrzeszenie. To podejście numer dwa. W Niemczech kiedyś modliłem się pierwszy raz. Powiedziałem dziś księdzu, co chcę zrobić, a ksiądz powiedział: "chętnie ci pomogę". Powiedział rodzicom, że chcę to zrobić, chcę się pomodlić - opowiada Zieliński.

Udał się tam razem z innym wierzącym.

- To nie było komfortowe iść tam, klęczeć na środku, położyć ręce na trumnie i modlić się - podkreśla. Osobą, która spoczywała w tej trumnie, był młody mężczyzna, który popełnił samobójstwo.

- Byliśmy tam modlić się, szukać Boga, ogłaszać życie nad tą trumną, ciałem i naprawdę czekaliśmy aż coś się stanie. Niestety, nie stało się to, co chcieliśmy, ale wierzymy, że to, że tam byliśmy, ogłaszaliśmy życie, nakazywaliśmy śmierci, żeby odeszła z tego miejsca, to zrobiło coś w duchowej rzeczywistości - tłumaczy Zieliński, który jest liderem Wspólnoty Uwielbienia "Głos Pana" w Skierniewicach.

Zaznacza, że chrześcijanie powinni udawać się w "miejsca ciemności", bo "ktoś musi zanieść światło tam, gdzie jest ciemno, ktoś musi wejść w miejsca, gdzie inni nie widzą Boga".

Jak mówi, jest pewien, że w tych miejscach "Bóg będzie objawiał Swoją chwałę".

- Te rzeczy zaczną się dziać i będziemy widzieć, jak zmarli wstają. Bo to jest ta sama zasada, która była z uzdrowieniami. Bóg obiecał, więc ja napieram, napieram, robię to sto, dwieście razy aż coś się stanie, bo Bóg obiecał - wyjaśnia.

(nagranie na stronie)

https://chnnews.pl/polska/item/3006-polscy-chrzescijanie-przyszli-na-pogrzeb-modlic-sie-o-wskrzeszenie-oto-jak-zareagowal-ksiadz.html
Zapisane
jwk
aktywista
*****
Wiadomości: 7313


« Odpowiedz #281 dnia: Kwietnia 08, 2019, 16:54:56 pm »

«Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego» Mt 4,7
Zapisane
Zamiast zajmować się całą rzeszą katolików, którzy nie chodzą w ogóle do kościoła,
Watykan uderza w tych, którzy są na Mszy świętej w każdą niedzielę.
stary kontra
aktywista
*****
Wiadomości: 535

« Odpowiedz #282 dnia: Kwietnia 08, 2019, 18:29:36 pm »

Znam dobrze 5-osobową rodzinę z tej sekty. Gorliwi, ale ta "fundacja" czyste szaleństwo.
Zapisane
stary kontra
aktywista
*****
Wiadomości: 535

« Odpowiedz #283 dnia: Kwietnia 09, 2019, 09:13:09 am »

Lubię o takich sektach słuchać.
To proszę do mnie zadzwonić ;)
Zapisane
jwk
aktywista
*****
Wiadomości: 7313


« Odpowiedz #284 dnia: Kwietnia 09, 2019, 10:31:27 am »

Znam dobrze 5-osobową rodzinę z tej sekty. Gorliwi, ale ta "fundacja" czyste szaleństwo.
W mojej kamienicy jest jaczejka świadków "Jehowy" Co sobotę przed południem mają odprawę. Też są cholernie gorliwi.
Zapisane
Zamiast zajmować się całą rzeszą katolików, którzy nie chodzą w ogóle do kościoła,
Watykan uderza w tych, którzy są na Mszy świętej w każdą niedzielę.
Strony: 1 ... 17 18 [19] 20 Drukuj 
Forum Krzyż  |  Novus Ordo  |  Kościół posoborowy  |  Wątek: Odnowa w Duchu Świętym « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!