http://ekai.pl/wydarzenia/x73517/monografia-o-poczatkach-odnowy-w-duchu-swietym-w-polsce/
Zresztą całe to "ukatolicczenie" zielonoświątkowego poruszenia we wspólnotach protestanckich jest pokrętne straszliwe.Łączy się je z papieżem Leonem XIII, który w wigilię XXI wieku - noc z 31. grudnia 2000 na 1. stycznie 2001 roku - w modliwie poświęca cały nowy wiek opiece Ducha Świętego.
W tę samą noc (!) pewien pastor w USA wraz ze swoimi uczniami modli się o nowe wieczernikowe ogniki nad głowami - jeżeli kiedyś to było możliwe, dlaczeo ni dziś, nowe wylanie Ducha Świętego. I stało się - zawrzało, ludzkimi mowa zawrzało, zaczęli "mówić w językach".
Pięćdziesiąt lat później również w USA kilkoro katolickich studentów poszło na takie wylanie do (już nowego "kościoła") Zielonoświątkowców, zaczęli "mówić w językach" i tak "przeszło to do Kościoła.
Czy naprawdę musimy się pogodzić z takimi zjawiskami jak wypaczanie liturgii, tolerowanie błędów czy spłycanie Magisterium dla przyciągnięcia ludzi do Kościoła?
Czy to my mamy ściągać Chrystusa do siebie czy raczej powinniśmy wznosić się do Jego poziomu?