Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Października 14, 2024, 04:02:19 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
232544 wiadomości w 6638 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Novus Ordo  |  Kościół posoborowy  |  Wątek: Odnowa w Duchu Świętym
« poprzedni następny »
Strony: 1 [2] 3 4 ... 20 Drukuj
Autor Wątek: Odnowa w Duchu Świętym  (Przeczytany 112317 razy)
s.Małgorzata
uczestnik
***
Wiadomości: 127


pax et bonum

« Odpowiedz #15 dnia: Marca 23, 2009, 19:04:28 pm »

Wiem też, że w tych wspólnotach 'rządzą' świeccy, a gdy jest kapłan, to bywa, że równie 'natchniony' jak oni.
Znam kapłana, który szczyci się liczbą wiernych, którzy za jego posługą przeżywają "zaśnięcie w Duchu Św."

Są środowiska w KK, które trzeźwo myślą i tak np. nam nie wolno należeć ani do 'odnowy' ani DN. I Bogu dzięki :D
Zapisane
Fidelis
Gość
« Odpowiedz #16 dnia: Marca 23, 2009, 22:16:44 pm »

Jedno z nich, pomimo calej dyskusji brzmialo:
"Dlaczego zbawienie jest tylko przez wiare?"

Wiadomo; sola fide = Luter.
Zapisane
gregorek
Gość
« Odpowiedz #17 dnia: Marca 24, 2009, 02:00:32 am »

Kiedy człowiek staje sie rodzicem ,dzieje się to już w jakimś systemie politycznym, na którego tworzenie raczej nie miał wpływu.Zanim ten wpływ osiągnie - chodzi o realne zmiany - prawdopodobnie będzie w wieku "wczesnostarczym",więc wszelkie zmiany jakie uda mu się wprowadzić odczują jego wnuki lub może na nawet prawnuki...Taki jest ten świat.Pozycja rodziców jest zresztą oplakana bo wpływ na wychowanie dzieci jest szalenie znikomy.Właściwie go nie ma!Bo od rana do wieczora rodzic musi pracować aby "wyrobić normę" tzn. zapewnić środki do utrzymania standardów,bo dziecko (np) musi mieć stworzone odpowiednie warunki do uprawiania tzw."nauki."Jeśli te warunki będą niewystarczające dziecko zostanie odseparowane od rodziców,i odbędzie się to w "majestacie prawa".Dlatego naukę wiary rodzice pokładają w Kapłanach.Pamiętam walkę jaka była o przywrócennie nauki religii do szkół.Wygranie tej walki zdawało się być niesamowitym zwycięstwem,które gwarantowało Katolicką tożsamość dzieci i przyszłych pokoleń!A potem przyszło zdziwienie,a potem dezorientacja,a potem ból...bo okazało się,że na tych lekcjach (rzekomej) religi uczą herezji.A robili to i robią Kapłani Kościoła Katolickiego (sic)!
Z relatwizacji Wiary wynika relatwizm duchowy ,potem moralny.Konsekwencją tego jest ateizm lub tworzenie sekt ( w sumie na jedno wychodzi,ale w sektach jest jeszcze jakaś forma "duchowości").I tyle.
Dawniej owszem ,religia była uczona w głównie w domach i dosłownie i w przenośni,była wsysana z mlekiem matek,bo ojcowie zwykle gdzieś walczyli lub siedzieli w pudłach lub na Syberii(myśle o czasach od XVIIIw. )...Ale matki miały na to czas ...dziś nie mają.Bo masoni wymyslili gojom właśnie taką walkę o egzystencję.Musimy z tym walczyć.A to znaczy,że musimy przywrócic Św.Mszę Trydencką ;aby byla ofiarowywana w każdej parafi,w każdym Kościólku,co dzień!I nie mówię tu o jakiejś "indultowej mszy" na której po staro-nowemu wciska sie w kazaniach posoborowe idee,ale ...razem z prawdziwą Mszą wróci prawdziwa Wiara,duchowość i moralność.A neokatechumenat zniknie jak mara nieczysta...
Zapisane
Jean Gabriel Perboyre
aktywista
*****
Wiadomości: 2235


« Odpowiedz #18 dnia: Marca 24, 2009, 05:07:59 am »

Jedno z nich, pomimo calej dyskusji brzmialo:
"Dlaczego zbawienie jest tylko przez wiare?"

Wiadomo; sola fide = Luter.

Oczywiscie, z tymze mnie charakter pytan bardziej przypominal pytania w stylu: "Czy komunizm jest najlepszym mozliwym ustrojem i dlaczego tak"

Cytuj
Pamiętam walkę jaka była o przywrócennie nauki religii do szkół.Wygranie tej walki zdawało się być niesamowitym zwycięstwem,które gwarantowało Katolicką tożsamość dzieci i przyszłych pokoleń!A potem przyszło zdziwienie,a potem dezorientacja,a potem ból...bo okazało się,że na tych lekcjach (rzekomej) religi uczą herezji.A robili to i robią Kapłani Kościoła Katolickiego (sic)!

Wiekszym problemem jest to, ze od gimnazjum wzwyz te lekcje sa traktowane malo powaznie. Nie wiem jak to sie zmienilo po wrzuceniu religii do sredniej ocen
Zapisane
romeck
aktywista
*****
Wiadomości: 1710


« Odpowiedz #19 dnia: Marca 24, 2009, 08:47:04 am »

Pozycja rodziców jest zresztą oplakana bo wpływ na wychowanie dzieci jest szalenie znikomy.
Właściwie go nie ma!

Bez przesady!!!

Jeśli dziecko czuje się ważne w domu, doceniane, zauważane (!!!) , czuje, że jest kochane, chciane (!!!),nie ignorowane, itd itp -
Niewielkie szanse mają zewnętrzne czynniki (szkolne/koleżeńskie grupy nacisku, telewizja/internet) by się przebić.

Kilka przykładów.

1. Choćby nie wiem jak duża awantura się wydarzyła w domu i szlag wszystkich trafiał i ciężka wisiała atmosfera -
    kiedy syn kładzie się do łóżka, jest całowany "na dobranoc" ze słowami "Kocham Cię synku".
   On musi wiedzieć, że to, co się wydarzyło, nie kładzie się cieniem na tym, że jest kochane i chciane.

2.Mój syn jest silny. Bardzo silny. Więc zdarzyło się w szkole kilka "wpadek" z tej to jego "przypadłości".
   Raz wrócił z uwagą w Dzienniczku Ucznia, że tak ściskał kolegę, że był czerwony z bezdechu, a ręce to jemu chyba prawie zgnótł.
   (Naprawdę. Jaka awantura na zebraniu rodziców, jakie to niezłe ziółko ten-mój-syn-umiłowany.)
    W domu dostał "po uszach", ale też chcieliśmy, by opowiedział swoją wersję. Opowiedział.... po trzech dniach. Chyba to przeżył.
   Ale wcześniej musiałem podpisać uwagę. Cytuję:

   "W moich czasach takie sprawy rozwiązywaliśmy sami pomiędzy sobą na podwórku!"

   Mój syn MUSI wiedzieć, że cokolwiek by nie zrobił, stanę po jego stronie, i że może się bronić.
   Szkoła, koledzy, ktokolwiek przeciw synkowi i jego ojcu!
   A nauczycielka już wie, że jak nie umie wychowywać, to nie ma co liczyć na skarżenie.

Ale
wiem, że czekają mnie trudne czasy. Gimnazjalne....
« Ostatnia zmiana: Marca 24, 2009, 08:49:11 am wysłana przez romeck » Zapisane
Jean Gabriel Perboyre
aktywista
*****
Wiadomości: 2235


« Odpowiedz #20 dnia: Marca 24, 2009, 10:11:04 am »

Cytuj
"W moich czasach takie sprawy rozwiązywaliśmy sami pomiędzy sobą na podwórku!"

   Mój syn MUSI wiedzieć, że cokolwiek by nie zrobił, stanę po jego stronie, i że może się bronić.
   Szkoła, koledzy, ktokolwiek przeciw synkowi i jego ojcu!
   A nauczycielka już wie, że jak nie umie wychowywać, to nie ma co liczyć na skarżenie.

Nauczyciel jest od nauczania , a nie od wychowywania. Nie ma do tego ani srodkow, ani czasu. Od wychowywania sa rodzice
Zapisane
EP
bywalec
**
Wiadomości: 62

« Odpowiedz #21 dnia: Marca 24, 2009, 11:27:33 am »

Nauczyciel jest od nauczania , a nie od wychowywania. Nie ma do tego ani srodkow, ani czasu. Od wychowywania sa rodzice

Powiedzmy sobie jasno - nauczanie też wychowuje. Dajmy na to literatura - sam wybór tematów przez nauczyciela i sposób ich omawiania już jest wychowywaniem. Poza tym dzieci, było nie było, dużą część dnia przebywają w szkole, więc ona również ich wychowuje. Problem w tym, że rodzice w szkołach publicznych mają minimalny wpływ na sposób wychowywania ich dzieci.
Zapisane
romeck
aktywista
*****
Wiadomości: 1710


« Odpowiedz #22 dnia: Marca 24, 2009, 13:19:48 pm »

Cytuj
"W moich czasach takie sprawy rozwiązywaliśmy sami pomiędzy sobą na podwórku!"

   Mój syn MUSI wiedzieć, że cokolwiek by nie zrobił, stanę po jego stronie, i że może się bronić.
   Szkoła, koledzy, ktokolwiek przeciw synkowi i jego ojcu!
   A nauczycielka już wie, że jak nie umie wychowywać, to nie ma co liczyć na skarżenie.

Nauczyciel jest od nauczania , a nie od wychowywania. Nie ma do tego ani srodkow, ani czasu. Od wychowywania sa rodzice

Czyli co, dzieciaki mogą jej wleźć na głowę?

W sąsiedzkiej podstawówce chcą zlikwidować trzecioklasistom basen w szkole, bo.... sie wygłupiają na lekcji w-f (na basenie znaczy się)
To tę nauczycielkę należy zwolnić, jeśli nie potrafi zapanować na 16-oma dziesięciolatkami!
M.in. o takie "wychowanie" mi chodzi, a nie czy słucha sie rodziców.
Ja jeszcze w podstawówce miałem matematyka co w szyfladzie trzymał liniał do bicia po rękach. Czasem używał, cżesto się zamierzał.
DZIAŁAŁO!!!!!
Nikt z rodziców nie miał nic przeciw (nauczyciel był bardzo w porządku).
Nikt nie chce, jak mu jego dziecko dziczeje w szkole, bo nauczyciel jest "tylko"  od nauczania.
Zapisane
Michał Barcikowski
*
aktywista
*
Wiadomości: 1875

« Odpowiedz #23 dnia: Marca 24, 2009, 15:00:27 pm »

Jedno z nich, pomimo calej dyskusji brzmialo:
"Dlaczego zbawienie jest tylko przez wiare?"

Wiadomo; sola fide = Luter.

Sola fides
Zapisane
Jean Gabriel Perboyre
aktywista
*****
Wiadomości: 2235


« Odpowiedz #24 dnia: Marca 24, 2009, 15:50:31 pm »

Cytuj
"W moich czasach takie sprawy rozwiązywaliśmy sami pomiędzy sobą na podwórku!"

   Mój syn MUSI wiedzieć, że cokolwiek by nie zrobił, stanę po jego stronie, i że może się bronić.
   Szkoła, koledzy, ktokolwiek przeciw synkowi i jego ojcu!
   A nauczycielka już wie, że jak nie umie wychowywać, to nie ma co liczyć na skarżenie.

Nauczyciel jest od nauczania , a nie od wychowywania. Nie ma do tego ani srodkow, ani czasu. Od wychowywania sa rodzice

Czyli co, dzieciaki mogą jej wleźć na głowę?

W sąsiedzkiej podstawówce chcą zlikwidować trzecioklasistom basen w szkole, bo.... sie wygłupiają na lekcji w-f (na basenie znaczy się)
To tę nauczycielkę należy zwolnić, jeśli nie potrafi zapanować na 16-oma dziesięciolatkami!
M.in. o takie "wychowanie" mi chodzi, a nie czy słucha sie rodziców.
Ja jeszcze w podstawówce miałem matematyka co w szyfladzie trzymał liniał do bicia po rękach. Czasem używał, cżesto się zamierzał.
DZIAŁAŁO!!!!!
Nikt z rodziców nie miał nic przeciw (nauczyciel był bardzo w porządku).
Nikt nie chce, jak mu jego dziecko dziczeje w szkole, bo nauczyciel jest "tylko"  od nauczania.

Przeciez sam Pan napisal, ze jak pan zawsze stanie po stronie syna, wiec jak rozumiem nauczyciel go trzepnie chocby linijka to bedzie pan pierwszy krzyczal "ze nikt pana dziecka nie ma prawa dotknac" . Moze jest na odwrot, ale to wynikalo z pana pierwszego postu.
Jestem jak najbardziej za dyscyplinowaniem dzieci przez nauczycieli, ale dzisiaj nauczyciel nie ma jak dyscyplinowac, bo wszystko lamie prawa ucznia, a rodzice nie sa pomocni. Zadaja wychowania dziecka przez nauczyciela, a na skargi na jego zachowania reaguja jak na personalny atak. I wlasnie wtedy mozna sie nasluchac, co to za nauczyciel, co nie zapanuje nad garstka dzieci. Stad nie dziwie sie, ze nie majacy wsparcia ze strony rodzicow, wychowawcy rozpieszczonych do szpiku dzieciakow, nie maja ochoty ryzykowac odpowiedzialnosci karnej za wypadki na basenie i z braku mozliwosci dyscyplinowania dzieci rezygnuja z tej lekcji.

Cytuj
Powiedzmy sobie jasno - nauczanie też wychowuje. Dajmy na to literatura - sam wybór tematów przez nauczyciela i sposób ich omawiania już jest wychowywaniem. Poza tym dzieci, było nie było, dużą część dnia przebywają w szkole, więc ona również ich wychowuje. Problem w tym, że rodzice w szkołach publicznych mają minimalny wpływ na sposób wychowywania ich dzieci.

Pan raczy kpic... Literatura? Tematy? Najpierw dziecko musi ksiazke przeczytac , czego nie robi od 50-80%. A to juz jest rola rodzicow.
Zapisane
EP
bywalec
**
Wiadomości: 62

« Odpowiedz #25 dnia: Marca 24, 2009, 15:54:19 pm »

Cytuj
Powiedzmy sobie jasno - nauczanie też wychowuje. Dajmy na to literatura - sam wybór tematów przez nauczyciela i sposób ich omawiania już jest wychowywaniem. Poza tym dzieci, było nie było, dużą część dnia przebywają w szkole, więc ona również ich wychowuje. Problem w tym, że rodzice w szkołach publicznych mają minimalny wpływ na sposób wychowywania ich dzieci.

Pan raczy kpic... Literatura? Tematy? Najpierw dziecko musi ksiazke przeczytac , czego nie robi od 50-80%. A to juz jest rola rodzicow.

Nie musi przeczytać (choć powinno). Wystarczy, że nauczyciel omówi lekturę w odpowiedni sposób i już wychowuje. Hasło "nauczyciel jest od nauczania a nie od wychowania" jest po prostu (z istoty) niemożliwe do spełnienia.
Zapisane
Jean Gabriel Perboyre
aktywista
*****
Wiadomości: 2235


« Odpowiedz #26 dnia: Marca 24, 2009, 16:12:20 pm »

Cytuj
Powiedzmy sobie jasno - nauczanie też wychowuje. Dajmy na to literatura - sam wybór tematów przez nauczyciela i sposób ich omawiania już jest wychowywaniem. Poza tym dzieci, było nie było, dużą część dnia przebywają w szkole, więc ona również ich wychowuje. Problem w tym, że rodzice w szkołach publicznych mają minimalny wpływ na sposób wychowywania ich dzieci.

Pan raczy kpic... Literatura? Tematy? Najpierw dziecko musi ksiazke przeczytac , czego nie robi od 50-80%. A to juz jest rola rodzicow.

Nie musi przeczytać (choć powinno). Wystarczy, że nauczyciel omówi lekturę w odpowiedni sposób i już wychowuje. Hasło "nauczyciel jest od nauczania a nie od wychowania" jest po prostu (z istoty) niemożliwe do spełnienia.

Zeby moc omowic lekture, to trzeba miec sluchaczy, ktorzy wiedza o czym sie mowi. Inaczej nie ma to zadnego sensu. Jak pan sobie wyobraza analize postaw poszczegolnych postaci utworu z klasa, ktora nie ma pojecia co to za postac, co ona zrobila, a co dopiero dlaczego i czy to dobrze czy zle. Do omowienia lektury potrzebne jest jednak pewne minimum jak zapoznanie sie z nia przez uczniow.
Nauczyciel oczywiscie jest od dyscyplinowania i przypominania o tym co nalezy, a co nie, ale nie ma on jak wychowywac, bo nie ma instrumentow wychowawczych, a po drugie ma 100 uczniow dziennie w klasie, wiec srednio sobie jakies efektywne wychowywanie wyobrazam.
Zapisane
EP
bywalec
**
Wiadomości: 62

« Odpowiedz #27 dnia: Marca 24, 2009, 16:22:22 pm »


Nie musi przeczytać (choć powinno). Wystarczy, że nauczyciel omówi lekturę w odpowiedni sposób i już wychowuje. Hasło "nauczyciel jest od nauczania a nie od wychowania" jest po prostu (z istoty) niemożliwe do spełnienia.

Zeby moc omowic lekture, to trzeba miec sluchaczy, ktorzy wiedza o czym sie mowi. Inaczej nie ma to zadnego sensu. Jak pan sobie wyobraza analize postaw poszczegolnych postaci utworu z klasa, ktora nie ma pojecia co to za postac, co ona zrobila, a co dopiero dlaczego i czy to dobrze czy zle. Do omowienia lektury potrzebne jest jednak pewne minimum jak zapoznanie sie z nia przez uczniow.
Nauczyciel oczywiscie jest od dyscyplinowania i przypominania o tym co nalezy, a co nie, ale nie ma on jak wychowywac, bo nie ma instrumentow wychowawczych, a po drugie ma 100 uczniow dziennie w klasie, wiec srednio sobie jakies efektywne wychowywanie wyobrazam.

Ja o wozie, Pan o kozie. Jeśli utożsamia Pan wychowywanie z utrzymywaniem dyscypliny i przypominaniem o tym, co należy, to być może ma Pan rację. Ale wychowywanie to znacznie szersze zagadnienie. Każda wypowiedź nauczyciela, na dowolny temat będzie też wychowywaniem. Oczywiście, takie wychowywanie może mieć różną skuteczność, która zależy tak od autorytetu nauczyciela jak i jakości "materiału ludzkiego" do wychowania. A do omawiania lektur z punktu widzenia dydaktycznego, owszem, przeczytanie tejże przez uczniów jest konieczne. Z punktu widzenia szeroko pojętego wychowania, już nie.

Wie Pan, mam znajomego nauczyciela, raczej "luzaka", jeśli chodzi o dyscyplinę. Jego skuteczność dydaktyczna jednak idzie w parze ze skutecznością wychowawczą do tego stopnia, że kiedyś jeden z jego uczniów pod jego wpływem ochrzcił się, prosząc go jednocześnie o to, by ten był jego ojcem chrzestnym.
Zapisane
Jean Gabriel Perboyre
aktywista
*****
Wiadomości: 2235


« Odpowiedz #28 dnia: Marca 24, 2009, 16:27:30 pm »


Nie musi przeczytać (choć powinno). Wystarczy, że nauczyciel omówi lekturę w odpowiedni sposób i już wychowuje. Hasło "nauczyciel jest od nauczania a nie od wychowania" jest po prostu (z istoty) niemożliwe do spełnienia.

Zeby moc omowic lekture, to trzeba miec sluchaczy, ktorzy wiedza o czym sie mowi. Inaczej nie ma to zadnego sensu. Jak pan sobie wyobraza analize postaw poszczegolnych postaci utworu z klasa, ktora nie ma pojecia co to za postac, co ona zrobila, a co dopiero dlaczego i czy to dobrze czy zle. Do omowienia lektury potrzebne jest jednak pewne minimum jak zapoznanie sie z nia przez uczniow.
Nauczyciel oczywiscie jest od dyscyplinowania i przypominania o tym co nalezy, a co nie, ale nie ma on jak wychowywac, bo nie ma instrumentow wychowawczych, a po drugie ma 100 uczniow dziennie w klasie, wiec srednio sobie jakies efektywne wychowywanie wyobrazam.

Ja o wozie, Pan o kozie. Jeśli utożsamia Pan wychowywanie z utrzymywaniem dyscypliny i przypominaniem o tym, co należy, to być może ma Pan rację. Ale wychowywanie to znacznie szersze zagadnienie. Każda wypowiedź nauczyciela, na dowolny temat będzie też wychowywaniem. Oczywiście, takie wychowywanie może mieć różną skuteczność, która zależy tak od autorytetu nauczyciela jak i jakości "materiału ludzkiego" do wychowania. A do omawiania lektur z punktu widzenia dydaktycznego, owszem, przeczytanie tejże przez uczniów jest konieczne. Z punktu widzenia szeroko pojętego wychowania, już nie.

Wie Pan, mam znajomego nauczyciela, raczej "luzaka", jeśli chodzi o dyscyplinę. Jego skuteczność dydaktyczna jednak idzie w parze ze skutecznością wychowawczą do tego stopnia, że kiedyś jeden z jego uczniów pod jego wpływem ochrzcił się, prosząc go jednocześnie o to, by ten był jego ojcem chrzestnym.

Coz zdarzaja sie ewenementy, ale wiekszosc nauczycieli dziala na gruncie bardziej przyziemnym. Trzeba zrealizowac program, byc apolitycznym, nikogo nie urazic, a dodatkowo utrzymac porzadek i jeszcze przekazac wartosci.... to czasem za duzo, szczegolnie z ta ostatnia rzecza. Wiem do czego pan zmierza, ale to troche utopijne. Choc zdarzaja sie i tacy nauczyciele jak pan wspomnial, ale to sa jednostki wybitne.
Swoja droga w jaki kraju zdarzyl sie ten nauczyciel? w Polsce?
Zapisane
EP
bywalec
**
Wiadomości: 62

« Odpowiedz #29 dnia: Marca 24, 2009, 16:29:03 pm »

Coz zdarzaja sie ewenementy, ale wiekszosc nauczycieli dziala na gruncie bardziej przyziemnym. Trzeba zrealizowac program, byc apolitycznym, nikogo nie urazic, a dodatkowo utrzymac porzadek i jeszcze przekazac wartosci.... to czasem za duzo, szczegolnie z ta ostatnia rzecza. Wiem do czego pan zmierza, ale to troche utopijne. Choc zdarzaja sie i tacy nauczyciele jak pan wspomnial, ale to sa jednostki wybitne.

Problem w tym, że wychowują nawet będąc apolitycznymi i nikogo nie chcąc urazić. Z tym, że wychowują wtedy źle.

Swoja droga w jaki kraju zdarzyl sie ten nauczyciel? w Polsce?

Jak najbardziej w Polsce.
Zapisane
Strony: 1 [2] 3 4 ... 20 Drukuj 
Forum Krzyż  |  Novus Ordo  |  Kościół posoborowy  |  Wątek: Odnowa w Duchu Świętym « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!