Już po tych dziwnych wezwaniach zamiast Confiteor czułem, że będzie wesoło. Kard. Dziwisz raz śpiewa, raz recytuje... mieszanka krakowska. NOM tak pasuje do Requiem Mozarta jak wół do karety. Co do łaciny... no cóż, polscy biskupi mają z tym probelm- często się gubią, np. w III ME po łacinie... W czasie czytań jedni założyli mitry, inni nie. Ornaty też nieciekawe. Śmiesznie (satyrycznie) wyglądało "okadzanie" stolika p.o. ołtarza- aż się prosi żeby skorzystać z prawdziwego ołtarza, który stoi za krzesełkami.
Dziwne, że biskupom grekokatolickim takie dziwaczne koncelebrowanie NOM-u nie przeszkadza. Wczoraj w Warszawie, a dzisiaj w Krakowie.
Mnie trochę zdziwiła modlitwa prawosławna nad trumnami: trochę po grecku, po rosyjsku (?) i po angielsku