Wypadek w zamglonym lesie pod Smoleńskiem nie był przypadkiem. Takie rzeczy nie mogą zdarzać się przez przypadekTragiczna śmierć Prezydenta RP wraz z małżonką oraz kilkudziesięciu najwyższych przedstawicieli naszego życia społecznego na ziemi katyńskiej zawiera w sobie taką obfitość symboli, że można pytać o znaczenie tego wydarzenia. W drugiej tragedii katyńskiej wszystko jest symboliczne – miejsce, czas i okoliczności. To niezwykłe, by tego rodzaju katastrofa lotnicza wydarzyła się właśnie w okolicach Katynia. Przecież rządowy Tu-154 latał z polskimi władzami po całym świecie. A roztrzaskał się właśnie pod Katyniem, nie gdzieś na Bliskim Wschodzie czy w dalekiej Japonii. Katyń, a wraz z nim zbrodnia dokonana na polskich jeńcach wojennych miała być skazana na wieczne zapomnienie. Dzisiaj o katastrofie mówi cały świat, a przy tej okazji zapyta zapewne o cel tej podróży. Dlaczego Prezydent leciał do Smoleńska, a nie do stolicy Rosji? Może wielu, także Rosjan, po raz pierwszy usłyszało słowo „Katyń”. To, co miało być ukryte, zostało rozgłoszone na dachach.Chyba nigdy na pokładzie samolotu lecącego do Katynia nie było tylu zacnych gości – oprócz pary prezydenckiej, najwyżsi dowódcy wszystkich rodzajów wojsk, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, posłowie i senatorowie, ministrowie, wysocy urzędnicy państwowi, przedstawiciele rodzin katyńskich. Wielu z nich poświęciło sporą część swojego życia na podtrzymywanie pamięci o zbrodni katyńskiej. Mam na myśli samego Prezydenta, ale także szefa IPN Janusza Kurtykę, sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja Przewoźnika, kierownika Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Janusza Krupskiego, czy podsekretarza stanu w Ministerstwie Kultury Tomasza Mertę. Na pokładzie był też – co bardzo znamienne – ostatni prezydent RP na uchodźctwie, Ryszard Kaczorowski. Zasługi jego środowiska dla pamięci o Katyniu są nie do przecenienia. Dzień tragedii też jest wyjątkowy – w wigilię Święta Bożego Miłosierdzia. W ten sam liturgicznie dzień pięć lat temu zmarł Jan Paweł II. Dlaczego na obchody rocznicy zbrodni katyńskiej z udziałem Prezydenta wybrano akurat sobotę, a nie na przykład piątek, jeden Pan Bóg raczy wiedzieć? Czy z tego tragicznego na niespotykaną skalę wydarzenia, obfitującego w tyle symboli, zrodzi się jakieś dobro? Dla naszej Ojczyzny, dla pojednania polsko-rosyjskiego? Dwa elementy dostrzegam już teraz. Po pierwsze, zbrodni katyńskiej już nikt nie zakryje. Właśnie pojawiła się informacja, że rosyjska telewizja po raz drugi pokaże dzisiaj wieczorem film Wajdy „Katyń” - tym razem nie w kanale tematycznym, ale w programie ogólnodostępnym. A po drugie, od wczoraj wszyscy o sobie mówią dobrze. Nawet gdyby to miało trwać tylko przez jakiś czas, ma swoją wartość.
Od kiedy Cejrowski jest znawcą prawa kanonicznego?
http://www.infowars.com/polands-leaders-move-to-weaken-currency-then-die-in-plane-crash/
Niemożliwe. To się samo nie stało.
Ktoś mu to odradził. Ktoś mu to odebrał... Ciekawe dlaczego?...
Odpowiadam: to niemożliwe, żeby do takiej sytuacji dopuścić. Na rozum zwykłej absolwentki Akademii Obrony Narodowej, wiem, że to na logikę nie jest możliwe. Jeśli ktoś myślał nad przygotowaniem tego lotu, a zapewne myśleli różni ludzie, to ktoś myślał, żeby stało się tak jak się stało. Nie widzę innego wyjaśnienia. Komuś zależało, żeby tak się stało. Szef sztabu... dowódcy... niemożliwe. Ktoś nad tym myślał. Nie jesteśmy państwem głupków. Nie jesteśmy też wojskiem ciemniaków. Mamy służby specjalne i mamy Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Mamy generałów z prawdziwego zdarzenia z nominacji natowskich. Nie jest możliwe, żeby taka głupota zawładnęła wszystkimi i żeby doszło do wysłania najważniejszych w państwie osób jednym samolotem.
Jak powiedziała moja małżonka, niektórzy mieli szczęście ze zginęli w tej katastrofie, inaczej nikt by się za nimi nie pomodlił.
był ... piłsudczykiem
Obawiam się, że są tutaj ludzie, którzy na podobny gest by się nie zdobyli, gdyby na pokładzie samolotu był Tusk, być może nawet odetchnęliby z ulgą.
Czy wypełniliśmy jako katolicki Naród wszystko, o co poprzez Faustynę Kowalską czy Rozalię Celakównę Pan Jezus od nas oczekiwał?