Kazania o Najświętszej Maryi Pannie poprzedzone encykliką Ojca Świętego Piusa XII "Doctor Mellifluus" o św.Bernardzie z Clairvaux w osiemsetną rocznicę Jego śmierci
Gdyby zadać przeciętnemu polskiemu katolikowi (ale nie tylko polskiemu) pytanie:"Czy Matka Boska była Współodkupicielką?"To gwarantuje, że większość odpowie "tak". Ale po pierwsze dlatego, że nie wie o co chodzi, a po drugie będzie myślało, że to jeden z dogmatów.Ale gdyby zadać pytanie:"Czy Jezus Chrystus jest jedynym Odkupicielem" - to jaszcze liczniejsza większość odpowie również "tak".
Dyskusja jest dość ciekawa ale ustosunkuje się tylko do ostatnich wątków bo nam się ona za bardzo rozrośnie . Właśnie w przytoczonej przez Panią cytacie z x. Konstantyna padają słowa o prawdzie wiary "w którą Kościół w moim dzieciństwie mocno wierzył". Takiego dogmatu nie było i nie ma (jak na razie) a już dla Wielebnego vox populi stał się vox Dei. Po drugie: tak jestem sceptykiem w tej sprawie, tak samo jak Pani jak wyczuwam jest sceptyczna wobec świętości JŚ Jana Pawła II. Ale tacy ludzie są Kościołowi także potrzebni.
CytujKościół jak nigdy potrzebuje dzisiaj ożywienia pobożności wiernych do Najśw. Maryi Panny.Święte słowa. Tylko materia akurat tej propozycji dogmatu bardzo delikatna. Nawet jeśli powszechna jest w to wiara (choć mi np. nigdy nie przyszło do głowy tak sądzić, nie spotkałem się z takim myśleniem). Czy akurat to ożywi ten kult, restauruje go, doda coś nowego? Najważniejsze, czy nie przesłoni samego Chrystusa. Nie wiem.
Kościół jak nigdy potrzebuje dzisiaj ożywienia pobożności wiernych do Najśw. Maryi Panny.
Obawiam się reakcji. Skoro z uchwałami ostatniego Soboru jest problem, a nie było formułowanych nowych dogmatów, to co będzie z takim ewentualnym ogłoszeniem (oczywiście zdaję sobie sprawę z odwrotności sytuacji - protestować będą raczej zwolennicy V2...)
W historii Kościoła niejednokrotnie się zdarzało, że ogłoszenie dogmatu doprowadzało do schizmy czy herezji. Teologia jest też nauką, a podstawowym celem nauki jest szukanie prawdy, w tym przypadku o charakterze Boga, bez względu na to czy ta prawda nam się ona podoba czy nie.
A co by było gdyby Kościół odkrył dogmat, który wpłynąłby na "osłabienie pobożności"? Czy miałby go nie ogłaszać, tylko dlatego, że części wiernych by się nie podobał?
I druga sprawa: niewiara w ogłoszone dogmaty jest herezją, ale czy wiara w "dogmaty" nieogłoszone nie jest przekroczeniem cienkiej linii Pierwszego Przykazania?
Dyskusja jest dość ciekawa ale ustosunkuje się tylko do ostatnich wątków bo nam się ona za bardzo rozrośnie . Właśnie w przytoczonej przez Panią cytacie z x. Konstantyna padają słowa o prawdzie wiary "w którą Kościół w moim dzieciństwie mocno wierzył". Takiego dogmatu nie było i nie ma (jak na razie) a już dla Wielebnego vox populi stał się vox Dei.
I przejrzałem w poszukiwaniu jakichś wątków o współodkupieniu - kto jak kto, ale Bernard, jeśli chodzi o Matkę Najświętszą, kompetentny jest, choć te kazania to właściwie poezja, ale pierwszej, świętej klasy. Potem jeszcze sprawdziłem indeks. No nie bardzo.
I teraz najciekawsze: gdy się dowiedział o tym ówczesny Prefekt KNW kard. Ratzinger, dostał ponoć białej gorączki, przyjechał do tego sanktuarium, "poustawiał" wszystkich, kongres dokończono, ale prefekt zakazał publikowania materiałów z niego...
przy okazji lektury Bernarda przyszło mi na myśl, że przynajmniej teologia maryjna od tego nie zubożeje, a wręcz przeciwnie - zrodzi się ciekawy dyskurs, opinie. a to zawsze coś.
Czcigodny, przewielebny, prześwietny (pardon: nie wiem, jak się prawidłowo w diecezjach czy IBP, ICR, et consortes używa tych zwrotów Księże,
Maryja na pewno nie będzie się przed Chrystusa stawiać - mi jednak idzie o to, co w ludzkich głowach się będzie działo w tej sprawie - skoro do tej pory możliwe były różne kwiatki, o których już tu wspominaliśmy, to co dopiero, jak ktoś usłyszy o współodkupieniu. Oczywiście można po staremu: my wiemy swoje, lud wierny wie swoje - nie będziemy mu mieszać w głowach, niech będzie jak jest... taka jest postawa wielu księży niestety. aby lud do kościoła chodził i na tacę dawał. ale katechezę mu robić? po co i jak? żeby się potem mądrzył... dobrze jest jak jest, dołożą nowy dogmat - jeszcze będzie łatwiej tłumaczyć, dlaczego trzeba różaniec mówić, etc, etc....a pobożność wzrośnie? u tych, którzy jeszcze chodzą do kościoła to zmieni tyle, co pisałem powyżej (nikogo przekonanego nie trzeba przekonywać w końcu), a więc wzmocnienie wiary jakieś będzie. a u tych, co nie chodzą i mają to gdzieś? przepraszam za trochę ironii.
zresztą odwracając i gmatwając sytuację: czy nazwie Pan bluźniercami tych, którzy na Soborze Vat II przegrali dyskusję i głosowania i nie ogłoszono dogmatu o współodkupieniu, a dziś ich argumentów dalej się używa...
nigdy nie wiadomo, kiedy się jeszcze przydadzą ich pisma, polemiki, etc. ostrożnie z tymi bluźnierstwami - nikt ich po Vat II nie potępił ani nie wyklął. i może jeszcze, jeśli Duch Święty tak poprowadzi, jeszcze ich zdanie przeważy po latach...
Cytat: antoninus op w Kwietnia 08, 2010, 23:50:35 pmCzcigodny, przewielebny, prześwietny (pardon: nie wiem, jak się prawidłowo w diecezjach czy IBP, ICR, et consortes używa tych zwrotów Księże,Księże wystarczy.
A co do Pańskiego sceptycyzmu, to wolno Panu, a przynajmniej do czasu ogłoszenia dogmatu
Dogmat o Współodkupicielstwie jest logiczną konsekwencją ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu. Skoroa) Maryja była bez grzechu - tak pierworodnego jak i uczynkowego (o czym mówi dogmat)i b) Maryja cierpiała widząc mękę Swojego Syna (i wiedząc, że jest On Bogiem)toCierpienie Maryi miało udział w odkupieńczej Męce Chrystusa - zatem jest Ona (i tylko Ona) Współodkupicielką. (choć oczywiście cierpienie stworzenia, nawet w najdoskonalszej postaci - Maryi nie może równać się cierpieniu Boga)
[...]ale to my - tradycjonaliści powinniśmy być w tej sprawie advocatus diaboli.
Akurat w kwestii omawianego dogmatu, jego ewentualne ustanowienie nie było dla nazwijmy to tradycjonalistów problemem, bo było rzeczą którą w mniejszy lub większy sposób wierzono od zawsze.