Cytat: Tomek Torquemada w Kwietnia 07, 2010, 21:30:21 pmA z innej beczki - podawanie jako wzorca estetycznego zniewieściałego pojękiwania z Solesmes to obciach i żenada.De gustibus..., ale... Panie Tomku ostatnio mam wątpliwą przyjemność wysłuchiwania Pańskiego wykonania chorału na Piasku. Stary profesor Sullivan śpiewa - to nie tylko moja opinia- lepiej niż chór. Wolę zniewieściały chorał z Solesmes niż Pańskie za przeproszeniem "beczenie" na graduale... Tak meczącego wydania chorału jak ten w stylu Peresa można posłuchać chwilę później. To beczenie męczy i jest nie do zniesienia. Szanuje Pana hobby i zaangażowanie, ale serio niech Pan nie kanonizuje Pańskiego hobby jako jedynej i właściwej formy. Można to jednak wcześniej przygotować.I do pozostałych dyskutantów: Proszę nie narzucać młodzieży jedynie słusznej wizji. Mamy czas wyrobić sobie o wszystkim zdanie.
A z innej beczki - podawanie jako wzorca estetycznego zniewieściałego pojękiwania z Solesmes to obciach i żenada.
I wiem, że "gitarowe metody" nie są u Dominikanów jedynymi
A na koniec: dlaczego Pan sam się nie weźmie za śpiewanie? A jeśli nie Pan - to ktokolwiek inny (oprócz profesora, na którego zawsze można liczyć)? Ja osobiście jestem zmęczony śpiewami, czasu dużo nie mam, a sporo go musiałem poświęcić na przygotowanie śpiewów. Będę zachwycony, jeśli ktokolwiek będzie śpiewał wszystkie propria, nawet po solesmeńsku.W każdym razie, po Wielkanocy zapewne będziemy śpiewać rzadziej niż w Poście, więc nadwrażliwe uszy solesmeńczyków odpoczną ;-P
O ankiecie mało kto wie- a głosują najczęsciej zapaleńcy - i to nie Solesmes...Dziwne bo jedyne głosy negatywne jakie dotarły do mnie nie w formie internetowej, to te krytykujące wykonywanie jak to okreslono "Chorał gregoriański śpiewany pełnym głosem bez organów".
Znam dwa argumenty za śpiewanem a'la M. Peres.1. Być może tak drzewiej śpiewano.2. Ten śpiew daje możliwość pełnego zaangażowania / wyrażenia siebie.
nie ma parcia na tradycyjne pieśni po polsku.
Moje argumenty za śpiewem a'la Peres
Nieskończenie długie, „niebiańskie” frazy i głosy o brzmieniu stłumionym i wygładzonym mają, zdaje się, przedstawiać słuchaczowi rajską rzeczywistość. Czy tak śpiewają tam podczas Liturgii? Czy kantorzy zaangażowani całym sercem w celebrację są zdolni do takiego poskromienia swoich emocji?
1. Czy przypadkiem Solesmes to nie jest czysty rekonstrukcjonizm (nawet w dziedzinie melodii)? 2. Czy "anielskość" Solesmes to przypadkiem nie "pseudoanielskość", kalka romantycznych wyobrażeń o "anielskości"?
Zaangażowanie cystersów w odnowę liturgii rozciągało się także na śpiew i muzykę. Krytyce poddali wszelką piskliwość, zbytek, trele, które uznano za frywolne, rozpraszające i próżne. Kapituła Generalna nakazała, aby mnisi śpiewali męskimi głosami, poważnie i z pobożnością. Elred z Rievaulx zażarcie krytykował zdobienia z muzyce i barwnymi inwektywami określał „napuszone” głosy, „huk, ryk i trzeszczenie”. Przekonywał, że komedianckie przedstawienia i puste gesty, nie zachęcały bynajmniej do zachowywania zakonnego rygoru i robiły z publicznego kultu widowisko. Brzmienie, choć ważne, było drugorzędne i mogło jedynie pomnażać znaczenie treści liturgii. Idung z Prüfenings w swoich dwunastowiecznych „Dialogach” pisze o mnichu cysterskim krytykującym kluniaków za zażywanie drogich środków działających na struny głosowe, aby osiągać najwyższe dźwięki podczas śpiewu oficjum. W czternastym wieku, Jan Anglicus, angielski cysters podważał zasadność ssania pastylek przez mnichów w celu ułatwienia śpiewu boskiego oficjum.
Pozostaje mi powołać się na ostatni trop - Palestrinę. Wprawdzie to nie średniowiecze, ale XIX wiek też nie. Pod względem "niebiańskości" jego utwory są bliższe benedyktynom, niż Peresowi - więc może to dowodzi, że "anielski" śpiew nie jest archeologizmem i dzięwiętnastowiecznym wymysłem, lecz istniał wcześniej? Za link serdecznie dziękuję
I tu "maniera wykonawcza" robi swoje - które wykonanie Palestriny ma Pan na myśli?
A tu moja propozycja do porównań
Dorwał Pan szesnastowieczne nagrania Palestriny
Proszę sobie posłuchać requiem Ockeghema w wykonaniu Bornus Consort (płyta "In agenda defunctorum").