Wiem że w necie są różne rzeczy ale wydaję mi się że takie rzeczy nie są wyssane z palca.
"Dopełnij w Twym kapłanie pełnię Twojej służby, a ozdobiwszy go blaskiem wszelkiej chwały, uświęć go rosą niebiańskiego namaszczenia" (14).Forma ta jednoznacznie oznacza następujące skutki sakramentalne:(1) "Pełnię twojego kapłaństwa", "blask wszelkiej chwały", czyli moc biskupstwa.(2) "rosę niebiańskiego namaszczenia", czyli łaskę Ducha Świętego.Problem polega więc na tym, czy nowa forma czyni to samo.
- święcenia anglikańskie zawierały formę w brzmieniu dużo bardziej precyzyjniejszym od montiniańskiej, lecz zostały uznane przez Leona XII za nieważne, ponieważ zarówno intencja ich wprowadzenia - protestantyzacja katolickiego rytu - jak fakt zmiany formy powodojucy to iż nie oznaczają tego co przekazują, a zatem nie przekazują już tego co oznaczają ( co winny w zasadzie oznaczać ), mimo licznych odniesień zawartych w innych modlitwach. Generalnie ryty anglikańskie są w swej wymowie dużo bardziej precyzyjne od montiniańskich Pawła VI, który "przebił" je daleko bardziej w swej "nieokreśloności"zarówno gdy idzie o święcenia kapłańskie jak i ryt NOM....a to już bardzo źle "rokuje";
Specjalistyczny blog o wypaczeniach perennializmu:http://mauricepinay.blogspot.com/2008/12/rama-coomaraswamy-and-great-game.html
Niestety, nie brak świadectw niechlubnej roli, jaką ks. Martin miał rzekomo odegrać w czasie przygotowań i obrad Soboru Watykańskiego II; niektóre z nich sugerują nawet, że był on... głównym architektem deklaracji Nostra aetate, o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich, w tym do Żydów.
Czy Malachi Martin wiedział o rozmowach kard. Bei z masońską lożą B’nai B’rith? Odpowiedź jest prosta: jako jego sekretarz i bliski współpracownik nie mógł nie wiedzieć. Co więcej, w walce z Tradycją miał także swój własny udział: w wywiadzie, udzielonym Benjaminowi Kaufmanowi („Cincinnati Enquirer”, 22 grudnia 1973) przyznał, że celem jego przyjazdu do Rzymu było zbieranie informacji, które będą mogły posłużyć do szantażowania konserwatywnych kardynałów, aby zmusić ich do popierania opcji przyjętej przez Jana XXIII i kard. Beę
W 1964 r., już po śmierci Jana XXIII, Malachi Martin pod pseudonimem Michaela Serafiana wydał książkę The Pilgrim, opisującą wysiłki zmierzające do nieprzyjęcia deklaracji Nostra aetate. Jak twierdzi niechętny ks. Martinowi Michael A. Hoffman II, historyk i rewizjonista o jednoznacznie antysyjonistycznych inklinacjach12, książka ta zaalarmowała „masońskich infiltratorów Kościoła”, którzy – ostrzeżeni – mogli ponowić wysiłki w walce z konserwatywnymi kardynałami.
Jak widzę najbardziej absurdalne zarzuty, które stawiał ks, Martin'owi zniknęły jak ręką odjął
dzięki reprymendzie, której udzielił jeden z tamtejszych użytkowników.
Ostatnio jeden z podobnych Panu „theologusów” „udowadniał” tu i ówdzie, że francuskie słowo „bâtard” znaczy ni mniej ni więcej, tylko „nieważny”.