Prosze z laski swojej nie wpieprzac sie miedzy wodke a zakaske z sedeckimi obsesjami. Kwestia spowiedzi w Bractwie to bardzo wazna kwestia, dotyczaca zycia duchowego i zbawienia setek tysiecy wiernych. Kwestia waznosci swiecen w nowym rycie to hobbystyczne bajdurzenia paru domoroslych pseudo-teologow wprowadzajace jedynie zamet w tychze duszach i dajaca bron do reki progresistom. Dla katolika, ktory liznal nieco sakramentologii nie ma zadnej uzasadnionej watpliwosci co do waznosci nowego rytu swiecen. Jest forma, jest materia, wiec jesli tylko jest szafarz z intencja, to kazde swiecenia w nowym rycie sa wazne. Nie ma zadnego "domniemania waznosci" rytu, jest pewnosc waznosci. Watpliwosci moga dotyczyc konktretnych przypadkow, a nie rytu jako takiego. Kiedy czytam sedeckie strony typu v[cenzura]-m[cenzura].com to mnie boli przepona ze smiechu. Nie wiem jak ktos taki mogl w ogole przejsc przez 6 lat seminarium i zdac wszystkie egzaminy ? Sluszne jest twierdzenie jednego z bractwowych ksiezy, ze obecny kryzys w Kosciele to kryzys calego Kosciola, a poniewaz Bractwo jest czescia Kosciola, to ono tez jest przez ow kryzys dotkniete.
Nie sądzę również by w rozważaniach nad ważnością sakramentu Spowiedzi karkołomne dysputy nad jurysdykcją zwyczajną i nadzwyczajną miały większą wagę od problemu święceń.
Możemy sobie wrzeszczeć ile wlezie ale problem święceń pozostanie.Bo po wszystkich nowusowych zmianach jaką mamy pewność ,że forma czy materia są jeszcze Katolickie.
To z kolei prowadzi mnie do waznej uwagi, ze wlasciwie podobienstwo miedzy tradycjonalistami a sedewakantystami jest tylko pozorne. Co mamy wspolnego ? Ta sama liturgie ? Te same nauczanie ? Sutanny naszych ksiezy i oltarze w naszych kaplicach ? Pozory. Kryzys Kosciola w oczach Bractwa i w oczach sedewakantystow to zupelnie co innego. Dla Bractwa kryzys to kryzys wiary i kryzys autoryteu w strukturach Kosciola. "Wystarczy", aby papiez i biskupi naprostowali bledy posoborowia i kryzys sie skonczy, a zacznie normalne funkcjonowanie Kosciola (nie tozsame z calkowitym uzdrowieniem sytuacji). Dla sedewakantystow to wlasciwie sprawa dugorzedna. Kosciol bpa Wojtyly i ksiedza Ratzingera to nie Kosciol katolicki, ale jakas sekta, a kto by sie przejmowal w co i jak wierza sekciarze ? Prawdziwy kryzys polega na zaniku sukcesji apostolskiej i urzedu papieskiego. Ratzinger lub jego nastepca moze sie nawracac i sto razy, ale co to zmieni skoro nie da sie ani waznie wybrac papieza, ani zapelnic tej kilkudziesiecioletniej dziury bez waznego episkopatu i kaplanstwa ? Ile lat trzeba siedziec w archiwach, zeby ustalic ktory z "ksiezy" i "biskupow" np. w roku 2020 jest faktycznie ksiedzem czy biskupem, a ktory tylko przebierancem ? Sedewakantyzm i sedewakantystyczne watpliwosci sa sterylna i jalowa duchowo pulapka.
Jest prawdą że X. Trytek przyjął powtórnie święcenia sub conditione, nie zamierzam tego faktu ani komentować ani oceniać, powiem tylko że uważam że jeśli miał wątpliwości co do ważności swoich święceń, to nie uczynił niczego złego. Każdy bowiem kapłan, który takie wątpliwości ma powinien święcenia po oczywiście odpowiedniej refleksji oraz konsultacji ze swym Biskupem powtórzyć sub conditione. Trudno mi się wypowiadać na temat tych motywów którymi X.Trytek się kierował, acz myślę, że wypływały ze szczerego serca, choć są dla mnie akurat niezrozumiałe.
Przy okazji warto wspomnieć, że powtórzył też chrzest, co jest jeszcze bardziej niezrozumiałe....