jest zgorszeniem dla czytających
Ksieza i zakonnicy musza niestety czytac rozne brednie, zeby im stawic odpor, ale przecietny swiecki ?
Nie mam nic przeciwko temu, zeby jakis dziennikarzyna pisal jezykiem debili ksiazki popularyzujace Kosciol w srod debili w sposob przystepny dla debili.
holowczyzm
Jeśli chodzi o książki to uważam iż jeżeli czyjaś wiara (rozumiana jako relacja z Bogiem) ma silne podstawy to nawet najbardziej heretycka książka jej nie zaszkodzi. ,,Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym".
Nie wiem do jakiej kategorii to zaliczyc, ale pierwszy raz spotykam sie u kogos z moim wlasnym pojmowaniem milosci Boga do czlowieka objawionej we Wcieleniu, Ofierze, Eucharystii. Tylko ja sobie zadaje jeszcze dodatkowo pytanie, czy bylabym w stanie dac sie ukrzyzowac przez tych ktorych kocham.
I na tym przykladzie widacc ze kazda najdziwniejsza tresc moze znalezc swego odbiorce, do ktorego w szczegolny sposob trafi.
Na ile przy nawracaniu mozna odstawic na bok lub zmarginalizowac pewne przykre dla wspolczensego swiata zasady katolickie dotyczace in-vitro. rozwodow, antkonpecji - tylko po to, aby chociaz czesciowo kogos przyciagnac do Kosciola z nadzieja, ze Duch Sw. zadziala i zostanie na dluzej pomimo tych "niedogodnosci".
dla mnie żadna książka nie jest sama w sobie zła.
na kazaniu chyba bym nie spróbował...
Dla mnie to elementarna zasada zrozumienia hierarchii. Zeby choc w czesci zrozumiec kogos, kto jest wyzej, rodzica, przelozonego, wreszcie Boga Stworce, trzeba probowac stawiac sie w jego sytuacji.
Zacytuję tylko fragmencik tego artykułu: Stad tez nie mozna mówic, ze chrzescijanie i zydzi wierza w tego samego Boga, a kto tak twierdzi jest -z punktu widzenia wiary katolickiej -albo ignorantem, albo heretykiem, bo nie bierze pod uwage zasadniczej róznicy jaka istnieje miedzy monoteizmem chrzescijanskim i monoteizmem zydowskim.
Nigdy, Tryfonie nie będzie, ani nie było innego Boga oprócz tego, który stworzył i urządził świat. Nie twierdzimy też bynajmniej, jakoby inny był nasz a inny wasz Bóg, owszem wierzymy w tego samego Boga, który ojców waszych wywiódł z Egiptu "ręką potężną i ramieniem wyniosłym" (Pwt 5,15), oraz w tym samym co wy "Bogu Abrahama Izaaka i Jakuba" pokładamy nadzieję, jako że nie ma poza Nim innego Boga. Różnimy się jednak od was tym, że nadziei naszej nie opieramy tak jak wy na zakonie mojżeszowym.