Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Kwietnia 27, 2024, 01:17:21 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231962 wiadomości w 6630 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Katolicki punkt widzenia  |  Wątek: "Bóg nieobecny?" - Dinesh D?Souza
« poprzedni następny »
Strony: [1] Drukuj
Autor Wątek: "Bóg nieobecny?" - Dinesh D?Souza  (Przeczytany 2272 razy)
Matthaeus
rezydent
****
Wiadomości: 289


Św. Stanisławie módl się za nami!

« dnia: Marca 13, 2009, 14:08:10 pm »

Jestem pod wrażeniem tego tekstu:

Dinesh D’Souza: "Bóg nieobecny?"

A oto co mówił. Gatunek Homo Sapiens istnieje na naszej planecie już dość długo - powiedzmy jakieś 100.000 lat. Przez 95.000 lat Bóg siedział na pozór bezczynnie obserwując, a być może nawet dobrze się bawiąc z powodu tragicznej kondycji istoty ludzkiej. Bo przecież położenie człowieka jaskiniowego było opłakane: szczątkowa moralność, brutalne rzezie, straszliwe bóle zębów, a w końcu wczesna śmierć. Najwyraźniej Bogu wcale nie zależało. Potem, kilka tysięcy lat temu, Bóg rzekł: „Czas się pojawić”. Jednakże nawet wtedy nie interweniował w jakiejś cywilizowanej części świata. Nie dbał o Chiny, Egipt czy Indie. Wolał raczej przekazać swoje przesłanie grupie nomadów pośrodku pustkowia. Dostarczenie Jego słowa do takich krajów, jak Indie czy Chiny, zabrało kolejne tysiąclecie – a może i więcej.

Sedno problemu poruszonego przez Hitchens’a jest więc takie: Bóg zwlekał przez 98 % czasu trwania dziejów człowieka, by w końcu wpłynąć na kolejne 2 %? Jakiż dziwny Bóg działa w ten sposób?

Odpowiem na to dwojako. Po pierwsze: chciałbym wskazać, że wyliczenia Hitchens’a zostały wykonane dokładnie na odwrót [niż powinny]. Po drugie: udowodnię, że jego rozumowanie uderza wprost w ateizm. Za swój pierwszy argument winien jestem wdzięczność Erik’owi Krepsowi z Survey Research Center przy Institute for Social Research Uniwersytetu Michigan.

Kreps, specjalista w zakresie cyfr, zauważa, że to nie ilość lat ma tu znaczenie, a liczebność ludzkiej populacji. The Population Reference Bureau szacuje, że całkowita liczba ludzi urodzonych aż po dziś dzień to mniej więcej 105 miliardów. Z tej sumy jedynie 2 % żyło na przestrzeni 100.000 lat poprzedzających przyjście Chrystusa.

„Wynika z tego – odnotował Kreps – że wyczucie czasu przez Boga nie mogło być bardziej perfekcyjne. Gdyby objawił się na wcześniejszym etapie dziejów rodzaju ludzkiego, to jak trwałe były by Jego relacje z człowiekiem? Zamiast tego ujawnił się tuż przed gwałtowną eksplozją demograficzną na skalę światową, w wyniku czego jeśli nawet minęło wówczas 98 % czasokresu istnienia ludzkości, to żyło w tym okresie zaledwie 2 % jej członków, a 98 % spośród nas chodziło po Ziemi po nastaniu Odkupienia”.

Muszę się zgodzić z wnioskami Krepsa. „Przykro mi, Panie Hitchens”. Jednak położenie Hitchens’a jest znacznie gorsze. Jak już zauważyłem, w trakcie niedawnej trójstronnej debaty z Hitchens’em oraz prezenterem radiowym, Dennisem Pragerem, argument Hitchens’a wydał się sprawić większy kłopot dla ateizmu aniżeli teizmu.

Chcąc zobaczyć dlaczego tak jest, posłużmy się całkowicie świecką analizą i pójdźmy za założeniem Hitchens’a, że Bóg nie istnieje, a człowiek stanowi efekt ewolucji naczelnych. Otóż podstawowa budowa szkieletu człowieka, jak również jego mózg, nie uległy większej zmianie w trakcie jego ziemskiego istnienia. I tu pojawia się problem. Homo sapiens istnieje na naszej planecie od 100.000 lat, ale praktycznie przez 95.000 lat nie zdziałał prawie nic. Nie pojawiała się ani prawdziwa sztuka i pismo, ani też wynalazki, kultura, czy wreszcie cywilizacja.

Jak to możliwe? Czy nasi przodkowie, koniec końców fizycznie i umysłowo nie różniący się od nas aż tak bardzo, byli tak wielkimi głupcami, że nie potrafili wytworzyć niczego innego poza prymitywną sztuką wojenną?

A potem, kilka tysięcy lat temu, wszystko się zmieniło. Nagle prymityw ustąpił miejsca człowiekowi historycznemu. Nagie małpy człekokształtne zaczęły działać razem. Widzimy cywilizację rozkwitającą w Egipcie, Mezopotamii, Indiach i Chinach. Pojawiło się koło, uprawa roli, sztuka i kultura. Wkrótce potem napotykamy sztuki dramatyczne, filozofię, wysyp wynalazków, a także nowatorskie formy sprawowania władzy i organizacji społecznej.

Jak mógł Homo sapiens, dotąd tak gnuśny, stać się tak mądrym? Uczeni nieraz już podejmowali żmudne wysiłki celem wyjaśnienia tego [zagadnienia], jednak wystarczająco przekonującego wytłumaczenia nie dał jeszcze nikt. Jeżeli porównamy bieg dziejów człowieka do trajektorii samolotu, to zobaczymy długotrwałe pikowanie w kierunku ziemi, aż nagle, kilka tysięcy lat temu, nastąpiło poderwanie!

Cóż – istnieje oczywisty sposób wyjaśnienia tego historycznego cudu. Wydaje się, że jakiś transcendentny byt lub siła zstąpiła na dół i tchnęła w człowieka ducha, czy też duszę, ponieważ po nie dokonaniu prawie niczego przez 98 % czasu naszego istnienia, w ciągu ostatnich 2 % wytworzyliśmy niemal wszystko: od piramid po [dzieła] Prousta, od Sokratesa do oprogramowania komputerowego.

Paradoksalnie więc argumentacja Hitchens’a zadziałała jak bumerang. Podniósł on problem, którego ateizm nie był w stanie jasno wytłumaczyć, a który wydaje się być lepiej wyjaśniony poprzez pryzmat biblijnego opisu Stworzenia.

Tłum. Mariusz Matuszewski

http://www.konserwatyzm.pl/publicystyka.php/Artykul/2457/
Zapisane
Fidelis
Gość
« Odpowiedz #1 dnia: Marca 13, 2009, 21:59:48 pm »

Ciekawy tekst. Równie ciekawa odpowiedź p. J. Korwina Mikke w http://www.konserwatyzm.pl/publicystyka.php/Artykul/2457/. Lubię takie intelektualne łamigłówki i nie przeszkadza mi  w tym moja katolicka wiara. Jest on dla mnie (ów tekst) na tym forum forum pewną odskocznią od ubolewaniem nad odejściem Ojca Opena czy też ciekawą dyskusją nad ostatnim listem Naszego Ojca Świętego w wiadomej sprawie, nie mówiąc już o tak "ważnych" sprawach jak kolejność zapalanie świec na ołtarzu, czy też sposobem jego okadzania. (Było).
Często zadaję sobie takie prozaiczne spekulacyjne pytania dlaczego Bóg objawił się właśnie plemieniu wędrujących koczowników własnie w tym czasie i miejscu a nie starożytnym Chińczykom czy Majom lub Aztekom. Dlaczego nie w cywilizowanej i filozofującej Helladzie nieco później, lub wprost w Rzymie. Dlaczego nie Sumerom lub dużo póżniej prasłowiańskim plemionom? A co? Myśleć i spekulować nie wolno? Po to Stwórca obdarzył mnie rozumem bym myślał o obalał argumenty ewentualnych ateistycznych adwersarzy.
Lubiących takie spekulacje do kontynuowania wątku zachęcam.   
Zapisane
Fidelis
Gość
« Odpowiedz #2 dnia: Marca 13, 2009, 22:21:15 pm »

Widzę, że p. Waldemar jest sapiens. I dobrze "sapie"  :) Podpisuję się pod tym. Rzeczywiście historycznie patrząc "przewróciło się im w głowie."
Zapisane
Caesar
aktywista
*****
Wiadomości: 822


cezarostopkowiec

« Odpowiedz #3 dnia: Marca 14, 2009, 09:00:46 am »

Może wybrał akurat tych, bo inni by nie zabili swojego, który takie cuda robił ;)
Zapisane
Mospanie, rzekł bernardyn, babska rzecz narzekać,
a żydowska rzecz ręce założywszy czekać.
Strony: [1] Drukuj 
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Katolicki punkt widzenia  |  Wątek: "Bóg nieobecny?" - Dinesh D?Souza « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!