No taki relikt przeszlosci, hobby dla pasjonatow, ale jak dla mnie nic szczegolnego. Podzial klasowy to juz na szczescie zamierzchla przeszlosc.
Eurokolchoz moze zabronic i cytatow z Biblii na koszulkach. Co zlego w takim manifestowaniu wiary w Chrystusa? Czy wszystko co nowe jest zle?
Nie sadze by ktokolwiek nosil wizerunku swietych na kalesonach, ale zapewne nie stronili od dewocjonaliow ani rycerze, ani panny. Chlopi nie umieli czytac i zapewne nie stac ich bylo na ryngrafy czy tym podobne ozdoby
Teraz na szczescie symbole swiete nie sa zastrzezone dla jakichs nadludzi o nazwie szlachta czy rycerstwo.
Co jest godnymi okolicznosciami? I jak to mierzyc?
Cejrowski w koszulce MB z Guadelupe
Ale mogliby je sobie rzeźbić patykiem w glinie, gdyby uważali to za godne i potrzebne. Na szczęście mieli większe poczucie wrażliwości niż my obecnie.Co do dewocjonaliów - szlachta na pewno od nich nie stroniła, ale też nie używała ich do czczych celów.
Nie sądziłem, że jest Pan takim zwolennikiem porządku zaprowadzonego przez Rewolucję Francuską.
Jeśli manifestowanie wiary przez przedmioty codziennego użytku w ogóle może być pożyteczne (w myśl Mt 6) to należy to czynić przede wszystkim uczynkami, a jeśli symbolami - to z należną czcią dla tychże.
Niech mnie Pan nie prowokuje do osobistych wniosków.
Szacunkiem dla sacrum i poczuciem dobrego smaku - nic prostszego. Godnymi okolicznościami będzie krzyż na ścianie w urzędzie państwowym albo święty obraz w honorowym punkcie domu, niegodnym - hymn "Te Deum" przy akompaniamencie gitary, albo hymn państwowy na Woodstocku. Pomijając aspekty sakralne, wykorzystywanie ubrania jako billboardu do afiszowania swoich poglądów, to główna cecha subkultur, kiboli, ewentualnie młodzieży w okresie buntu. Jeśli zalicza się Pan do którejś z tych grup, skłonny jestem przyznać Panu prawo do takiego zachowania. W przeciwnym razie proszę jeszcze raz łaskawie wziąć pod uwagę, że ubranie jest przedmiotem użytkowym, który ma częsty kontakt z brudem i potem, często ląduje wymięty w koszu z brudną bielizną, a po użyciu zostaje pocięty na szmaty.
Sam posiadam podobną koszulkę przywiezioną jako souvernir. Od kilku lat kurzy się w szafie, gdyż nie znajduję godnej okazji, aby ją przywdziać.
Dokładnie tak robili. Znamy wiele drobnej, skromnej, dawnej biżuterii (w sensie ozdóbek, nie koniecznie jakiegoś srebra czy złota) z symbolami religijnymi. Dla tych ludzi nie było/nie ma bowiem oddzielenia na życie świeckie i kościelne - jest jedno życie katolickie.
Te Deum wykonane w domu przy akompaniamencie gitary czemu miałoby być obrazą dla uświęconej tradycją melodii?
Co do T-shirtów i innych akcesoriów: o ile koszulka z grzybkiem atomowym i napisem Vat II ma moje pełne poparcie, o tyle te przedmioty, na których jest np Najświętszy Sakrament przedstawiony mi się w ogóle nie podobają. Wg mnie jest to banalizacja największego cudu świata.
Również muzyka sakralna ma swoje miejsce i czas. Co nie wyklucza pobożności w pieśniach ludowych. Nie wyobrażają chyba sobie Państwo ludowej zabawy w rytm pieśni religijnej, choćby była ludową przyśpiewką?
Dodam tu jeszcze jedno: noszenie koszulek z napisami manifestującymi poglady to taki baardzo amerykanski zwyczaj. Jak widać, "makdonaldyzacja kultury" postępuje wielkimi krokami, w każdym zakątku świata.
jak dla mnie to jest to co sie robi dzisiaj chcac wyrzucac krzyze z urzedow. Nigdy czegos takiego nie bylo, szlachta nosila wielkie ryngrafy, mieszczanstwo wloski czesto wielkie bogato zdobione krzyze, na blankach widnialy wizerunki krzyz itd. nigdy nie stroniono od symboli religijnych w miejscach publicznych.
Nie wiem czemu mieli byc uprzywilejowani ze wzgledu na urodzenie. Moze pan mi to wyjasni
ale o jakiej czci pan mowi? Uwazac zeby sie spocic w takiej koszulce, czy odprawiac pokuty jak sie koszulka pobrudzi?
Nie prowokuje, tylko nie wiem po co taki relikt ustroju feudalnego jak podziaj na szlachte i chlopow mialbym otaczac czcia i cos tam dla nich rezerwowac.
I nie wiem czemy hymn panstwowy na Woodstocku bylby nie ok.
Co do ubrania, no coz alby, komze i inne tego typu rzeczy tez laduja w praniu
Jak bylem mlodszy i lubilem spiewac, to spiewalem czasem hymn Te Deum w czasie modlitwy,
Do kosciola pan zalozy skoro to taki godny stroj
Bo taki otrzymali dar, naturalne powołanie do pełnienia określonej roli w społeczeństwie i tym samym do wywiązywania się z określonych obowiązków. Nie zastanawiam się, kim byłbym w takim systemie i nie uznaję go za jedynie słuszny, ale z pewnością miał on tę przewagę nad obecnym, że władza otoczona była większym szacunkiem i wiązała się z większym poczuciem odpowiedzialności niż ma to miejsce obecnie. W demokracji tak naprawde każdemu się wydaje, że ma jakąś cząstkę władzy, a to tylko złudzenie. Natomiast ci, którzy faktycznie sprawują władzę, rzadko traktują to na poważnie.
Bardziej - co zrobić z Maryją na koszulce, kiedy ta będzie już znoszona i brzydka. Czy wyrzucić ją do śmietnika, czy pociąć na kawałki i używać do nabłyszczania posadzki? Mimo wszystko wolę unikać takich dylematów, które prędzej czy później nadejdą.
To Pan przywołał do dyskusji czasy rycerzy i szlachciców jako dobry przykład do naśladowania. Jak dla mnie, nie musi Pan otaczać czcią żadnego ustroju, wystarczy szacunek dla symboli i merytoryczna argumentacja.
Przykład jest o tyle chybiony, że w albie nie chodzi się na co dzień po ulicy i nie brudzi jej od zwykłego noszenia. A z tego co mi wiadomo, na plebanii takie rzeczy prane są wszystkie razem i na pewno nie z brudnymi gaciami. Analogicznie: nie zastanawiamy się nad myciem ampułek w zlewie lub w zmywarce, to przedmioty sakralne sensu stricte, a przedmiotem naszych rozważań jest co innego.
Pół biedy, jeśli w czasie modlitwy. Ale nie zawsze taki śpiew jest przejawem pobożności. Mój kolega ateista, na ten przykład, śpiewa Gloria w samochodzie dla zabicia czasu. I jakoś nie zauważyłem, żeby sprzyjało to jego wierze.