Adimad
|
|
« Odpowiedz #210 dnia: Lutego 11, 2010, 09:09:53 am » |
|
Z wywiadu z A.Niklem:
12) Czy to prawda, że słucha Pan muzyki nurtu black metalowego? Jak można ten gust muzyczny - kojarzony z satanizmem - pogodzić z integralnym wyznawaniem wiary katolickiej?
Przyznam, Panie Redaktorze, że sądziłem, iż po wejściu w wiek średni mam już za sobą typowe dla okresu szkolnego pytanie „czego słuchasz?”, którym posługiwano się jako kryterium doboru kolegów... Jeżeli jednak uznaje Pan kwestię moich zainteresowań kulturalnych za istotną, równie dobrze można by rozmawiać o tym, dlaczego słucham p. Anny Marii Jopek, czy np. muzyki Charpentiera i Telemanna, albo też starych nagrań Joy Division, TZN Xenna i Celi nr 3. Być może Czytelników xportalu zainteresuje też kwestia, czemu preferuję sztukę baroku i czytam xiążki Borysa Akunina... Mam również trochę płyt z gatunku chrześcijańskiego Unblack Metalu (czy też White Metalu). Najprostsza odpowiedź na Pańskie pytanie: słucham tego, co sprawia mi przyjemność, radość, co pozwala mi wyrzucić z siebie nadmiar energii. Wydaje mi się, że nie ma sensu robić ze mnie jakieś blackmetalowego fanatyka, albowiem słucham większości odmian Metalu, choć w różnych proporcjach. Dla mnie muzyka dzieli się na dobrze i źle zagraną, zatem na pewno nie będę słuchał jakichś muzycznych impotentów tylko dlatego, że będą mieli naklejkę „Black Metal”, a z wywiadów dowiem się, iż oni są „evil and true”. Utwory Telemanna lub Purcella też można zagrać tak fatalnie, że zęby zaczną boleć. Na marginesie wspomnę, że ostatnio odkryłem ciekawe nagrania, których autorzy opracowali klasyki muzyki metalowej w stylu lounge i z kobiecym wokalem. Jestem przekonany, że nawet ci, którzy w każdej osobie ubranej na czarno widzą satanistę, słuchaliby tej płyty z wielkim ukontentowaniem i nie zorientowaliby się, że właśnie na te utwory pluli jadem. Tak więc lubię muzykę konkretnych wykonawców. Nie dorabiam do tego żadnej bzdurnej ideologii, a w sferze religijnej – zapewne w miażdżącej większości przypadków – ci ludzie są na przeciwległym do mnie biegunie. Z perspektywy surowego obserwatora i recenzenta Nie-rzeczywistości jest dla mnie interesującym obserwowanie ludzi, którzy świadomie i dobrowolnie odrzucają zbawczą Łaskę naszego Pana Jezusa Chrystusa i których ambicją jest wiecznie płonąć w Piekle dla Szatana. Szatan jest panem słabych. Z drugiej strony: talent do tworzenia Sztuki nie pochodzi przecież od Szatana, gdyż on nie jest w stanie zaproponować niczego pozytywnego – talent jest darem Boga, zatem nie widzę powodu, dla którego wyłącznie wrogowie Boga mają się nim cieszyć. Oczywiście byłoby rzeczą wskazaną, aby Metal pozostał Sztuką elitarną, egzystującą w podziemiu. Nie ukrywam, że jestem osobą transgresywną, wykraczającą poza schemat konserwatysty „garnitur i filharmonia”. To jest moje życie i nikt nie przeżyje go za mnie. Nie mam natury Allenowskiego Leonarda Zeliga. Osobom, które miałyby do tego jakieś zastrzeżenia, chciałbym zwrócić uwagę, że jeżeli słuchają nagrań kompozytorów należących do masonerii lub protestantów, zachwycają się twórczością ludzi, którzy również obiektywnie służyli Szatanowi. Jeżeli nie ma zbawienia poza Kościołem, to nie ma znaczenia, czy do Piekła trafi się jako kompozytor „Messiaha”, czy też jako autor płyty „Antichrist”. Oczywiście pamiętam w tym momencie o możliwości nawrócenia choćby w ostatniej sekundzie życia. Tak naprawdę, zanim włączymy płytę lub pójdziemy na koncert, musielibyśmy – kierując się taką logiką – zapoznać z biografiami, przekonaniami religijnymi i stosunkiem do Przykazań zarówno kompozytorów, jak i wykonawców. Czy utworów pp. Wojciecha Kilara lub Pendereckiego powinniśmy słuchać dopiero od chwili, gdy Oni zadeklarują: „Stolica Apostolska jest pusta”? To jest odwieczne pytanie: czy dzieło powinniśmy interpretować poprzez biografię twórcy? Czy mam udawać, że nie lubię wierszy Wojaczka, dlatego, że poeta popełnił samobójstwo i kierował się nieuporządkowanymi emocjami? Paradoxalnie, na Prawicy jest sporo osób podzielających mój gust muzyczny – zarówno w odniesieniu do muzyki poważnej, jak do Metalu. Ponieważ Pan pyta o muzykę metalową, wspomnę, że na jednym z najlepszych koncertów byłem w towarzystwie osoby z pierwszej ligi katolickiego tradycjonalizmu. O ile wiem, ta osoba zwykle nie słucha takiej muzyki, ale znakomicie się bawiliśmy. Podobnie mógłbym wspomnieć o jednej z najbardziej znanych i zaangażowanych kobiet polskiej Prawicy, z której nazwiskiem po raz pierwszym zetknąłem się wiele lat temu, gdy trafił do mnie redagowany przez Nią fanzine. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że mam przyjemność ze wspaniałą osobą, która stanie się po paru latach postacią powszechnie rozpoznawalną i cenioną na skrajnej Prawicy. Podziwiam Ją i z satysfakcją myślę o wszystkich unikatowych nagraniach z Jej kolekcji, które obecnie są u mnie. Jak Pan widzi, Panie Redaktorze, „ludzi dobrej woli jest więcej”, choć pozostają anonimowi, bo akurat nie odczuwają potrzeby tłumaczenia się w wywiadach z zainteresowań artystycznych. Bóg, który widzi wszystko, znał naszą przyszłość, zanim jeszcze stworzył nasze dusze, zna wszystkie myśli, doskonale wie, kto słucha Metalu lub jakiejkolwiek innej muzyki, aby wyrazić nienawiść do Niego i Jego Kościoła, a kto słucha muzyki, aby mieć w życiu trochę radości i odpoczynku. Gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości: zaliczam się do tej drugiej grupy. Mam nadzieję, że te obszerne wyjaśnienia ostatecznie zamkną temat.
|