Problem w tym, że ja kiedyś też nie byłem wolny od nałogu słuchania złej muzyki... i stąd wiem że te wszystkie argumenty to puste frazesy.
jakim idiotyzmem było bycie fanem jakiegoś tam zespołu, albo słuchanie jakichś tam płyt na okrągło, albo doszukiwanie się "filozoficznej głębi" w tekstach swojego ulubionego wykonawcy.
Podam pewien przykład . Reformator XIX wiecznego języka muzycznego Ryszard Wagner pisał dramaty muzyczne , które w swej warstwie fabularnej ( tekstowej ) są neopogaństwem w czystej postaci. Zafascynowany twórczością Wagnera Anton Bruckner - '' nadworny '' kompozytor ostatniej katolickiej monarchii w Europie , posługując się wagnerowskim językiem muzycznym stworzył motety , msze oraz TeDeum . Nie jestem admiratorem liturgicznej muzyki Brucknera , nie uważam aby katolicka świątynia była właściwym miejscem o jej wykonywania , ale podaje ten przykład aby raz jeszcze sprzeciwić się wyrażanym przez niektórych forumowiczów twierdzeniom, że w samym języku muzycznym zawarte są podstępnie treści które mają nas słuchaczy ze ścieżki wiary. Tego samego dotyczył przykład tych samych melodii wykorzystywanych przez Bacha w kantatach kościelnych i świeckich.
Odbieranie przez Pana tych dźwięków jako "drażliwych " najpewniej wynika z faktu , że Pana wrażliwość muzyczna została ukształtowana przez system dur-moll i utwory oparte na harmonice funkcyjnej. Proszę posłuchać tego przykładu katolickiej muzyki liturgicznej . Czy te dźwięki również są " drażliwe '' ? http://www.youtube.com/watch?v=uSKzSFIOFCE&feature=related
Pan NP ma takie podejście do świata.