Przystanek Jezus

Niecałe dwa tygodnie temu, 6 sierpnia, zakończył się 17 Przystanek Woodstock. Nie chcę jednak rozmawiać o tym "specyficznym" wydarzeniu od strony "imprezowej", ale raczej skupić się na tej sferze obecności Kościoła na wielkim polu woodstockowym, jakim jest "Przystanek Jezus". Być może ktoś z was, forumowicze, uczestniczył w tym wydarzeniu? Jeżeli zaś nie, to na pewno macie na ten temat swoje opinie. Ciekawi mnie, jakie one są.

Osobiście w Przystanku Jezus uczestniczyłem rok temu. Jest to obowiązkowa praktyka dla kleryków z mojego Seminarium. Według mnie, dobrze. Ta inicjatywa posiada bowiem dwie odsłony- to, co dzieje się w kościele (więcej tam nadużyć liturgicznych niż trzymania się rubryk) oraz to, co dzieje się na polu. To zaś jest zupełnie co innego. Wyobraźcie sobie piaszczyste pole wypełnione setkami tysięcy ludzi w różnym wieku, koczujących naokoło w warunkach polowych, wśród dudniącej muzyki, ogólnego brudu, morza piwa i najróżniejszych innych dziwactw (trudno to opisać słowami). Pomiędzy tym motłochem... kilkuset księży (w strojach właściwych), sióstr, zakonników i świeckich ewangelizatorów. Chodzą, pytają, najczęściej zaś sami są zapraszani do rozmowy. Dla wielu swoich rozmówców są jedynym kontaktem z Kościołem. Starają się pomóc, pokazać Boga, wytłumaczyć wszelkie wątpliwości... Szczerze? Czułem się trochę jak św. Paweł w Atenach. Rozmawiałem z dziesiątkami ludzi o wszystkim, czasem godzinami. Powtórzyłem sobie całą zdobytą w Seminarium wiedzę, a i tak często okazywało się to za mało. Wiele razy moja wiara była poddawana próbie, jednak rozumiałem też wyraźnie, jak bardzo człowiek potrzebuje Boga w swym życiu. Widziałem spowiedzi po całych dekadach. Widziałem dorosłych ludzi płaczących, gdy inni się z nimi po prostu modlili. Widziałem opętanych wyjących w czasie modlitwy o uzdrowienie. Widziałem działanie łaski Bożej, a co więcej- sam jej doświadczałem. Nie miałem ochoty wracać na nasze pole namiotowe. Spędzałem po 12 godzin dziennie na rozmowie z ludźmi, bez jedzenia, często bez wody, w prażącym słońcu na które jestem wrażliwy. Nie chciało mi się ani jeść, ani pić, ani spać, choć sypiałem w namiocie po 4 godziny. I tak przez cały Woodstock. Chciałbym tam pojechać znowu, tylko tym razem może z jakimś tradi-księdzem, który odprawiałby rano KRR zanim kościół zmieni się w jaskinię zbójców...
Cóż, taka jest moja opinia. Ciekawi mnie, co wy sądzicie.

I wcale opinia ta nie jest błędna. Problemem jest przeprowadzanie "przystanku Jezus" - hece księży, zakonników, zakonnic, konieczne przystosowywanie się do tamtego towarzystwa. Cały problem, nie tylko tego przystanku (który sprawia że jego skutek jest o wiele mniejszy) mieści się w jednym zdaniu: "zamiast pokazywać ludziom pierwastek Boży u księży i w Kościele ludziom, posoborowie usilnie stara się pokazywac ten ludzki." I to jest błąd. Gdyby polegał ten przystanek na doświadczeniach "ateńskich" efekt byłby o wiele lepszy. No i bardziej tradycyjny 

Gdyby nie cyrki liturgiczne to obecność księży i kleryków jest tam obowiązkowa. Szkoda że nie pojawili się tam przedstawiciele Tradycji z Mszą trydencką.

http://www.youtube.com/watch?v=hKzrI1Kc6V4&feature=player_embedded

http://www.youtube.com/watch?v=kpyT-OT14pk&feature=player_embedded

Myślę, że biskup, który był pomysłodawcą Przystanku Jezus przyzwala na to co się tam dzieje i na dopasowywanie się duchownych do poziomu jego uczestników. Wielu kleryków jeździ tam na siłę, bo muszą... żeby ich z seminarium nie wyrzucili (potrafią powiedzieć klerykowi na IV roku interesującemu się KRR, że go "nie znają" i musi odejść z WSD).
A ten bp na to przyzwala...
Inna sprawa, że ten biskup interesuje się tylko młodzieżą i nie orientuje się w sprawach własnej diecezji, której jest ordynariuszem. W rozmowach z księżmi (którzy m. in. wykładają w WSD) potrafi zapytać "a ksiądz na jakiej jest parafii?". Znany jest przypadek, gdy na podstawie e-maili od młodzieży, której np. jakiś proboszcz nie pozwalał na dyskoteki w kościele (a młody wikary poinstruował młodzież jak pisać do bp), biskup odwoływał proboszcza bez podania przyczyny. Skończyło się procesem dla biskupa w Kongregacji ds. Duchowieństwa.
Generlanie cała działalność tego bp (jak to mówili w diec. gorzowskiej) polega na "szczerzeniu się do młodzieży". W praktyce ta powierzchowna styczność z młodzieżą nie przekłada się na powołania kapłańskie. Co więcej, za rządów owego biskupa liczba alumnów w WSD spadła z ok. 90 do ok. 35. Księży brakuje, a parafie się łączy.
Sytuacją pokazującą stosunek księży do tego bpa są zapisy na bierzmowania, kiedy to proboszczowie zapisywali się u poszczególnych biskupów diecezji: ten bp miał 3 bierzmowania, a bp pomocniczy miał kilkanaście bierzmowań (w przeciwieństwie do ordynariasza pomocniczy używa ceremoniału biskupiego itd.).

Mówi się, że owy biskup wybiera się na metropolitę do Częstochowy... 

@triregnum

ja pimpolę, co za cretino !!

http://www.adalbertus.gda.pl/galerie/2011-08-01_Przystanek_Jezus_Kostrzyn_Dzien_2/slides/poniedzialek%20(8).html
http://www.adalbertus.gda.pl/galerie/2011-08-02_Przystanek_Jezus_Kostrzyn_Dzien_3/slides/DSC_1573.html

Cóż, zdjęć jest sporo, ale zwróćmy uwagę, że na Jezusie dzieją się też takie rzeczy:
http://www.adalbertus.gda.pl/galerie/2011-08-02_Przystanek_Jezus_Kostrzyn_Dzien_3/slides/DSC_1599.html
http://www.adalbertus.gda.pl/galerie/2011-08-04_Przystanek_Jezus_Kostrzyn_Dzien_5/slides/DSC_2123.html

TO jest dla mnie prawdziwy Przystanek Jezus, dlatego po porannej Mszy z kilkoma babciami jadłem śniadanie i od razu udawałem się na pole. To tam się działy cuda, a nie na tych pentekostalnych nonsensach.

Liturgia na Przystanku Jezus - http://rzymski-katolik.blogspot.com/2011/08/przystanek-jezus-czy-przystanek-skandal.html

Uważam, że obecność katolików chcących doprowadzić bładzących braci do Chrystusa i Jego Kościoła jest konieczna wszędzie, również na Woodstocku (między innymi dlatego sam tam się zjawiłem i tym razem).

Parę lat temu nawróciłem się właśnie w tym miejscu.
[oczywiście nie skłonili mnie do tego ani wygłupiający się księża, ani rozbudzanie emocji, wygibasy pod ołtarzem, ani scenki teatralne na Mszy, ani "dary języków" i inne takie "charyzmaty" i "nowe ewangelizacyje"].

PJ jest pomysłem bardzo dobrym, ale kiepsko realizowanym. O obawiam się, że Kościół, który pokazuje PJ, nie jest Kościołem katolickim.

Sporo w tym roku rozmawiałem z księżmi - cieszy, że gdy zderzają się z argumentami, potrafią przyznać rację, dostrzegają kryzys etc. - ale smutne bardzo jest to, że nie mają chęci nic z tym robić.

Rzeczywiście, mnie również brakowało jakiegoś tradiksiędza (stąd mimo celu byłem na woodstocku, nie mogąc zdzierżyć PJ)  jak już Ksiądz Kleryk z pierwszego posta będzie po święceniach, proszę dać znać, jesliby się wybierał.
Uzbiera się jakichś ministrantów, a nawet scholę

I z tego roku ;>

Kolejny biskup tańczy:
http://www.dobremedia.org/index.php?option=com_hwdvideoshare&task=viewvideo&Itemid=2&video_id=213

---------------

Krysznaici na Woodstocku:



I Przystanek Jezus:



Wskaż różnice ;>

Wskaż różnice ;>

Krysznowcy mają pedalskie flagi! 

Rzeczywiście, mnie również brakowało jakiegoś tradiksiędza (stąd mimo celu byłem na woodstocku, nie mogąc zdzierżyć PJ)  jak już Ksiądz Kleryk z pierwszego posta będzie po święceniach, proszę dać znać, jesliby się wybierał.
Uzbiera się jakichś ministrantów, a nawet scholę

Z informacji jakie posiadam, w tym roku był taki ksiądz - neoprezbiter. On pewnie nie spodziewał się, że znalazłby jakichś wiernych, czy ministranta :-)