Dotychczasowej ... to znaczy jakiej ?
Zanim Polak został papieżem, zwykle nie więcej niż jeden, rzadko dwóch kardynałów było w Polsce jednocześnie, a często nie było ani jednego.
Działo się tak przez kilka stuleci. Dopiero Jan Paweł II znacząco zmienił tę praktykę.
Pomińmy okres I Rzeczypospolitej, bo wtedy rzeczywiście sporadycznie biskupi w Koronie i na Litwie zostawali kardynałami. Najwięcej ich było na Warmii - w XVI w. Hozjusz i Andrzej Batory, w XVII w Augustyn Radziejowski (dopiero potem został prymasem) no i, wcześniej, w XV w., pierwszy "polski" papież, czyli Eneasz Sylwiusz Picollomini, Pius II ;-)
Do epoki rozbiorów za chwilę wrócę. Natomiast od 1918 roku mamy (licząc tylko kardynałów biskupów diecezjalnych, albo emerytów z prawem głosu na konklawe; pomijając kurialnych, Polaków poza obecnymi granicami i honorowych jak np. kard. Nagy) stan nastepujący:
1918 - 1919 - 0 kardynałów
1919 - 1926 - 2 kardynałów, Dalbor i Kakowski
1926 - 1927 - 1 kardynał, Kakowski
1927 - 1938 - 2 kardynałów, Hlond i Kakowski
1938 - 1946 - 1 kardynał, Hlond
1946 - 1948 - 2 kardynałów, Hlond i Sapieha
1948 - 1951 - 1 kardynał, Sapieha
1951 - 1952 - 0 kardynałów
1952 - 1967 - 1 kardynał, Wyszyński
1967 - 1973 - 2 kardynałów, Wyszyński i Wojtyła
1973 - 1974 - 3 kardynałów, Wyszyński, Wojtyła i Kominek
1974 - 1981 - 2 kardynałów, Wyszyński i Wojtyła/Macharski
1981 - 1983 - 1 kardynał, Macharski
1983 - 1985 - 2 kardynałów, Macharski i Glemp
1985 - 2003 - 3 kardynałów, Macharski, Glemp i Gulbinowicz
2003 - 2006 - 2 kardynałów, Macharski i Glemp
2006 - 2007 - 3 kardynałów, Macharski, Glemp i Dziwisz
2007 - 2009 - 2 kardynałów, Glemp i Dziwisz
od 2009 - 1 kardynał Dziwisz
Więc wg mnie średnia wychodzi raczej na dwóch niz na jednego, nawet w epoce przedwojtyliańskiej (praktycznie całe międzywojnie).
Co do zwyczajowych biskupich stolic kardynalskich na obecnym terytorium Polski to możemy mówić o czterech
Od lat 90 XIX kardynałami byli wszyscy kolejni biskupi, a od 1925 arcybiskupi krakowscy (Dunajewski, Puzyna, Sapieha - choć dopiero po 35 latach pontyfikatu - zadarł z Piusem XI za czasów jego nuncjuszowania w Polsce, Wojtyła, Macharski i Dziwisz) i biskupi, a od 1930 arcybiskupi wrocławscy (von Kopp, Bertram, Kominek i Gulbinowicz; tu wyjątkiem jest urzędujący oid ponad 5 lat abp Gołębiewski, który jeszcze nie jest purpuratem).
Po 1918, na konsystorzu w grudniu 1919 Benedykt XV mianował kardynałami Dalbora - Gniezno/Poznań i Kakowskiego - Warszawa. W tym wypadku chyba wszystkim wiadomo co działo się dalej: 1946 - 1992 unia personalna Warszawy i Gniezna, kolejni ordynariusze - Hlond, Wyszyński i Glemp byli kardynałami. Zatem od 1992 w Gnieźnie nie ma kardynała.
Porównując z innymi krajami, np. z Hiszpanią czy Irlandią obstawiamy kardynała w Gnieźnie; arcybiskupi stoli prymacjalnych w tych krajach Toledo (miasto wielkości Gniezna) i Armagh mają znacznie dłuższą tradycję kardynalatu niż arcybiskupi Madrytu (do 1964 tylko biskupi) czy Dublina - stolic tych krajów. Ci zostali kardynałami dopiero w epoce posoborowej.
We Francji prymas z Lyonu jest też tradycyjnie kardynałem - miasto jest jednak ponad milionowe a i Paryż tez juz ponad 100 lat ma kardynałów.
Trzeba tez pamietać, że o ile w Kurii rzymskiej kardynałów potrzeba mniej więcej tyle samo co pół wieku temu, to liczba kardynałow ogólem zwiększyła się z +/- 70 do +/- 120 (nieelektorów nie liczę). 50 osobową "górkę" stanowią kardynałowie biskupi diecezjalni. Oprócz kardynałów z "nowych" krajów mamy więc też większą ilośc nominacji w Europie. I tak np. w Hiszpanii oprócz Toledo i Barcelony najpierw doszedł Madryt, a za JP II także Sewilla i Walencja. We Francji dawniej zdarzało się Bordeaux, teraz jest na stałe i doszła Marsylia.
W nominacjach obowiazuje tez generalnie zasada jednego czynnego kardynała w danym mieście (z wyjątkiem Krakowa 2006-2007). Nowy ordynariusz "tradycyjnej" kardynalskiej stolicy nie dostaje purpury, póki seniorowi nie stuknie 80-ka (vide Paryż albo Barcelona).
Sądzę zatem, ze rozsądnie można zakładać w polskich diecezjach 3 lub 4 kardynałow - elektorów. Oprócz Krakowa Warszawa jest pewniakiem; papież nie zrobi stolicy katolickiego kraju takiego despektu, toż nawet w pruskim Berlinie jest kardynał. Dalej na wspomnianej analogii z Toledo i Armagh obstawiam Gniezno, choć najpewniej zostanie nim dopiero następca Muszyńskiego.
Myślę, że jeśli papież postawi na 3 straci Wrocław. Ale z drugiej strony czemu Francja lub Hiszpania mają mieć 4 a Polska nie?