byle jak spiewaja albo wszystko musza zaspiewac, mimo iz w ogole nie jest to niezbedne
(albo w ogole wymienic tych biskupow i ksiezy a to jest niemozliwe).
Musialby sie zdarzyc jakis cud, ktory nie tylko wymienilby papieza na takiego, ktory widzialby sens zmiany liturgii (przynajmniej w pewnych kwestiach), ale dodatkowo musialby zmienic mentalnosc i poglady 90 procent biskupow i ksiezy (albo w ogole wymienic tych biskupow i ksiezy a to jest niemozliwe).
... pamietajmy, ze zasluga papieza Franciszka jest to, ze juz nikogo nie interesuje, jaki ktos ma poglad na Kosciol i czy cos w Kosciele jest tradycyjne czy liberalne.
Najcenniejszym osiągnięciem hipotetycznego zreformowania NOM-u byłoby odwrócenie kapłana. Najcenniejszym i najtrudniejszym, bo byłoby to związane ze zmiana mentalności.
Za zmiana kierunku celebracji powinna isc odpowiednia formacja liturgiczna ksiezy,........ Bez prawdziwej duchowej i liturgicznej formacji ksiezy jakakolwiek reforma liturgii nie ma sensu. Ja do dzisiaj nie moge wyjsc z podziwu, jak jest mozliwe, ze nawet pobozni i gorliwi ksieza (starsi i mlodsi) odprawiaja msze byle jak (mysle o polskich warunkach) - spiesza sie, byle jak spiewaja albo wszystko musza zaspiewac, mimo iz w ogole nie jest to niezbedne (np. na mszy, na ktorej jest kilka osob), nie potrafia jakos normalnie stac przy oltarzu, trzymac zlozonych rak, gapia sie po ludziach (inaczej sie tego nie da nazwac), nie maja wyczucia estetycznego zarowno jesli chodzi o przestrzen liturgiczna jak i szaty liturgiczne - a to mowie o mniejszosci ksiezy, ktorzy sprawiaja wrazenie, ze na czyms im zalezy.
Powiem coś Państwu - byłem ostatnio na novusie i w pewnym sensie przeżyłem szok. Być może po prostu trafiłem na kapłana, który zostanie przyszłym świętym. Swoją postawą sprawił, że cały kościół zfokusował się na ołtarzu. Liczyła się tylko składana tam ofiara. Nic specjalnego nie robił, nie mówił: godna postawa, wyciszone pauzy po "módlmy się" wskazujące na to, że ksiądz SIĘ MODLI! (co za odkrycie!), świetnej jakości śpiew prefacji i innych części kapłańskich, w tym Ewangeli (co pokazało jak dużo chorału gregoriańskiego może być na mszy jeśli tylko kapłan śpiewa. Plumkanie organisty i novusowe pieśni zeszły na plan dalszy), Kanon Rzymski (czy też I ME).
Panie Pedro, gdzie tak pięknie i czemu nie w Krakowie?
@Pedro VeronO tym, że pobożny kapłan jest w stanie nawet z NOM-u uczynić coś, co nie będzie stanowiło zagrożenia dla wiary wiadomo chyba każdemu na tym forum. Ten, o którym Pan pisze może nie zostanie świętym, ale oby był jednym z tych cichych, na podobieństwo dawnych mnichów z Cluny. O takim sam pisałem w ub. roku w wątku ME-lotek. Niechaj ich przybywa!Oczywiście zgodzę się, że sam NOM jest zagrożeniem dla wiary. Ale:1) Od czegoś trzeba zacząć2) Kościół nie jest kościołem teologów, tylko wiernychJeśli tzw. "letni katolik" nawet na NOMie będzie się przekonywał, że uczestniczy w Najśw. Ofierze i o Rzeczywistej Obecności, to dopiero wtedy będzie miało sens "techniczne ukatoliczanie" NOMu. Inaczej trafi to w próżnię.
Widzi pan, podobną listę można ułożyć dla zmian wprowadzonych PRZED SOBOREM, od początku wieku.I co z tego?