Podmiotem celebracji liturgicznej jest całe zgromadzenie, któremu przewodniczy kapłan - kapłan prezbiter, czy jak się u nas mówi popularnie ksiądz, czy kapłan biskup. Ciałem sprawującym liturgię jest całe zgromadzenie, którego głową jest kapłan. Sama głowa nie może celebrować liturgii, jeśli nie ma całego ciała - i odwrotnie.(...)Trzeba zacząć właśnie od reformy myślenia w tej dziedzinie, która jest całym dorobkiem Soboru Watykańskiego II, a który po części do nas jeszcze nie dotarł. Dokonaliśmy pewnych zmian w reformie liturgicznej, zwłaszcza zmian zewnętrznych, pewnych uproszczeń itd., ale szczególnie w myśleniu kapłanów wiele z istotnych spraw dotyczących sposobów wejścia w tajemnicę i sens liturgii nie dokonało się. Mam wrażenie, że często pojmuje się liturgię jako sprawowaną przez kapłana dla ludzi. Ważne jest, żeby kapłani poczuli się cząstką zgromadzenia, kimś, kto potrzebuje całego ciała, bo domaga się tego natura samego zgromadzenia
Mówca zaznaczył, że dobrze jest podkreślać charakter i wartość ofiary w Eucharystii, ale błędem jest niedocenianie lub brak w niej aspektu uczty, który łączy wiernych i utrzymuje ich w jedności, czyli tworzy Ciało. Dobrze jest zaznaczać rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii, ale źle - i to jest błąd opuszczenia - jeśli zaniedbuje się takie znaki, jak np. materia chleba, która winna mieć aspekt pokarmu i nie pozwala się na picie z kielicha, gdy jest to możliwe (a nawet zalecane). Ważne jest docenianie chwili konsekracji, ale źle - znów nadużycie - gdy brakuje odpowiedniego wyrażenia doksologii, która nieraz mija prawie niezauważona. Nadużyciem jest brak przygotowania i godnego sprawowania tak zasadniczej części Eucharystii jak liturgia Słowa - podkreślił polski biskup. I wreszcie - dodał - z punktu widzenia duszpasterskiego jest źle, gdy nie docenia się roli zgromadzenia, zwłaszcza w czasie liturgii niedzielnej i kapłan jedynie "mówi Mszę", jakby wykonywał posługę na rzecz jakiejś grupy lub, co gorsza, tylko kilku osób.
Podmiotem celebracji liturgicznej jest całe zgromadzenie, któremu przewodniczy kapłan - kapłan prezbiter, czy jak się u nas mówi popularnie ksiądz, czy kapłan biskup. Ciałem sprawującym liturgię jest całe zgromadzenie, którego głową jest kapłan. Sama głowa nie może celebrować liturgii, jeśli nie ma całego ciała - i odwrotnie.CytujPrzed soborem za coś takiego J.E. miałby spore kłopoty ze Świętym Oficjum. Dziś wystarczy "całe gromadzenie" przetłumaczyć na greckie "Ecclesia" i ujdzie...Cytuj Mam wrażenie, że często pojmuje się liturgię jako sprawowaną przez kapłana dla ludzi. Ważne jest, żeby kapłani poczuli się cząstką zgromadzenia, kimś, kto potrzebuje całego ciała, bo domaga się tego natura samego zgromadzenia Toż przed soborem było z tym lepiej niż po reformie. Kapłan był pierwszym z ludu...Ale co jest złego w poniższym nie wiem (może zmęczenie?):CytujMówca zaznaczył, że dobrze jest podkreślać charakter i wartość ofiary w Eucharystii, ale błędem jest niedocenianie lub brak w niej aspektu uczty, który łączy wiernych i utrzymuje ich w jedności, czyli tworzy Ciało. Dobrze jest zaznaczać rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii, ale źle - i to jest błąd opuszczenia - jeśli zaniedbuje się takie znaki, jak np. materia chleba, która winna mieć aspekt pokarmu i nie pozwala się na picie z kielicha, gdy jest to możliwe (a nawet zalecane). Ważne jest docenianie chwili konsekracji, ale źle - znów nadużycie - gdy brakuje odpowiedniego wyrażenia doksologii, która nieraz mija prawie niezauważona. Nadużyciem jest brak przygotowania i godnego sprawowania tak zasadniczej części Eucharystii jak liturgia Słowa - podkreślił polski biskup. I wreszcie - dodał - z punktu widzenia duszpasterskiego jest źle, gdy nie docenia się roli zgromadzenia, zwłaszcza w czasie liturgii niedzielnej i kapłan jedynie "mówi Mszę", jakby wykonywał posługę na rzecz jakiejś grupy lub, co gorsza, tylko kilku osób.
Przed soborem za coś takiego J.E. miałby spore kłopoty ze Świętym Oficjum. Dziś wystarczy "całe gromadzenie" przetłumaczyć na greckie "Ecclesia" i ujdzie...Cytuj Mam wrażenie, że często pojmuje się liturgię jako sprawowaną przez kapłana dla ludzi. Ważne jest, żeby kapłani poczuli się cząstką zgromadzenia, kimś, kto potrzebuje całego ciała, bo domaga się tego natura samego zgromadzenia Toż przed soborem było z tym lepiej niż po reformie. Kapłan był pierwszym z ludu...Ale co jest złego w poniższym nie wiem (może zmęczenie?):CytujMówca zaznaczył, że dobrze jest podkreślać charakter i wartość ofiary w Eucharystii, ale błędem jest niedocenianie lub brak w niej aspektu uczty, który łączy wiernych i utrzymuje ich w jedności, czyli tworzy Ciało. Dobrze jest zaznaczać rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii, ale źle - i to jest błąd opuszczenia - jeśli zaniedbuje się takie znaki, jak np. materia chleba, która winna mieć aspekt pokarmu i nie pozwala się na picie z kielicha, gdy jest to możliwe (a nawet zalecane). Ważne jest docenianie chwili konsekracji, ale źle - znów nadużycie - gdy brakuje odpowiedniego wyrażenia doksologii, która nieraz mija prawie niezauważona. Nadużyciem jest brak przygotowania i godnego sprawowania tak zasadniczej części Eucharystii jak liturgia Słowa - podkreślił polski biskup. I wreszcie - dodał - z punktu widzenia duszpasterskiego jest źle, gdy nie docenia się roli zgromadzenia, zwłaszcza w czasie liturgii niedzielnej i kapłan jedynie "mówi Mszę", jakby wykonywał posługę na rzecz jakiejś grupy lub, co gorsza, tylko kilku osób.
Mam wrażenie, że często pojmuje się liturgię jako sprawowaną przez kapłana dla ludzi. Ważne jest, żeby kapłani poczuli się cząstką zgromadzenia, kimś, kto potrzebuje całego ciała, bo domaga się tego natura samego zgromadzenia
Nic nie zrobią, za słabe. Może powiedzieć, że zgromadzenie to już dwie osoby, a bez ministranta nie można odprawiać
Cytat: Kalistrat w Stycznia 15, 2012, 13:38:56 pmNic nie zrobią, za słabe. Może powiedzieć, że zgromadzenie to już dwie osoby, a bez ministranta nie można odprawiaćkto to panu powiedzial?
No właśnie. Kapłan bez ministranta, albo przynajmniej bez jednego wiernego, który by mu odpowiadał celebrować po prostu nie ma prawa, chyba, że domaga się tego poważna potrzeba wynikajaca wprost z troski o dobro duszy.
Cytat: Michał Barcikowski w Stycznia 15, 2012, 19:11:43 pmNo właśnie. Kapłan bez ministranta, albo przynajmniej bez jednego wiernego, który by mu odpowiadał celebrować po prostu nie ma prawa, chyba, że domaga się tego poważna potrzeba wynikajaca wprost z troski o dobro duszy.LIST APOSTOLSKI MOTU PROPRIO BENEDYKTA XVISUMMORUM PONTIFICUM(...)Art. 2. W Mszach odprawianych bez udziału ludu, każdy ksiądz katolicki obrządku łacińskiego, diecezjalny czy zakonny, może używać Mszału Rzymskiego ogłoszonego przez bł. Jana XXIII w 1962, lub Mszału Rzymskiego ogłoszonego przez Pawła VI w 1970, i może to robić każdego dnia z wyjątkiem Triduum Wielkanocnego. Dla takiego odprawiania, przy użyciu któregokolwiek z Mszałów, ksiądz nie potrzebuje żadnej zgody Stolicy Świętej ani Ordynariusza.