I jak, administracja zrobi coś wreszcie?
SERPICO :Podmiotem celebracji liturgicznej jest całe zgromadzenie, któremu przewodniczy kapłan - kapłan prezbiter, czy jak się u nas mówi popularnie ksiądz, czy kapłan biskup. Ciałem sprawującym liturgię jest całe zgromadzenie, którego głową jest kapłan. Sama głowa nie może celebrować liturgii, jeśli nie ma całego ciała - i odwrotnie.http://www.diecezja.siedlce.pl/biskupi.php?i=11&r=7&k=99
Jak już powiedziałem, postawa stojąca przy przyjmowaniu Komunii Świętej nie oznacza mniejszej czci wobec Eucharystii - wręcz przeciwnie - stanowi ona wyraz naszej gotowości bycia członkiem ludu pielgrzymującego. Potem można uklęknąć, adorować przyjętego w Komunii Świętej Pana Jezusa oraz klęczeć przed Najświętszym Sakramentem, jak długo się tego pragnie.
Warto też wspomnieć opowiadanie zaczerpnięte z apoftegmatów Ojców Pustyni. Mówi ono o diable, który został zmuszony przez Boga do pokazania się opatowi Apollonowi: „Diabeł był czarny, brzydki, o przerażająco wątłych członkach, przede wszystkim jednak nie miał kolan. Niezdolność klęczenia okazuje się zatem istotą elementu diabolicznego.”" Gest cielesny jest jako taki nośnikiem duchowego sensu – adoracji, bez której sam gest byłby bezsensowny. Akt duchowy musi się ze swej istoty i ze względu na cielesno-duchową jedność człowieka wyrazić koniecznie w geście ciała. Obydwa te aspekty dlatego są w tym jednym słowie tak mocno ze sobą stopione, gdyż przynależą do siebie w perspektywie wewnętrznej. Tam, gdzie klęczenie to czysta zewnętrzność, zwykły akt zewnętrzny, tam staje się ono bezsensowne; jednakże także tam, gdzie ktoś próbuje ograniczyć adorację do sfery czysto duchowej, nie ucieleśniając jej, tam akt adoracji gaśnie, bo czysta duchowość nie odpowiada istocie człowieka. Adoracja jest jednym z tych zasadniczych aktów, które dotyczą całego człowieka. Stąd w obecności Boga żywego nie wolno porzucić gestu ugięcia kolan"."Istnieją wpływowe środowiska, które próbują wyperswadować nam postawę klęcząca. Usłyszeć można, iż klęczenie nie pasuje do naszej kultury (czyli właściwie do jakiej?), iż nie wypada dojrzałemu człowiekowi, który wyprostowany staje naprzeciw Boga, lub tez, ze nie wypada to człowiekowi zbawionemu, który dzięki Chrystusowi stal się wolny i dlatego tez nie musi już klęczeć.(...) Postawa klęcząca chrześcijan nie jest formą inkulturacji istniejących już zwyczajów, lecz przeciwnie - jest wyrazem kultury chrześcijańskiej, która przemienia istniejąca kulturę w oparciu o nowe, głębsze poznanie i doświadczenie Boga.(...)Być może zatem postawa klęcząca jest rzeczywiście czymś obcym dla kultury nowoczesnej, skoro jest ona kultura, która oddaliła się od wiary i wiary już nie zna, podczas gdy upadniecie na kolana w wierze jest prawidłowym i płynącym z wnętrza, koniecznym gestem.Kto uczy się Wierzyc, ten uczy się także klękać, a wiara lub liturgia, które zarzuciłyby modlitewne klęczenie, byłyby wewnętrznie skażone.Tam gdzie owa postawa zanikła, tam ponownie trzeba nauczyć się klękać, abyśmy modląc się, pozostawali we wspólnocie Apostołów i męczenników, we wspólnocie całego kosmosu, w jedności z samym Jezusem Chrystusem."
Podmiotem celebracji liturgicznej jest całe zgromadzenie, któremu przewodniczy kapłan - kapłan prezbiter, czy jak się u nas mówi popularnie ksiądz, czy kapłan biskup. Ciałem sprawującym liturgię jest całe zgromadzenie, którego głową jest kapłan. Sama głowa nie może celebrować liturgii, jeśli nie ma całego ciała - i odwrotnie.
Tę wypowiedź bp Kiernikowskiego usunięto z netu. Ostatnio kasują wszystkie herezje wytkniete na naszym forum. To działa. Teraz bardziej uważa na to co publicznie mówi. http://www.diecezja.siedlce.pl/biskupi.php?i=11&r=7&k=6
Tę wypowiedź bp Kiernikowskiego usunięto z netu. Ostatnio kasują wszystkie herezje wytkniete na naszym forum. To działa. Teraz bardziej uważa na to co publicznie mówi.
Absurd, jeśli moderna upiera się przy "uczcie" to jak na stojąco i w "pielgrzynce" ucztować? ...
Christus REXCytujSERPICO :Podmiotem celebracji liturgicznej jest całe zgromadzenie, któremu przewodniczy kapłan - kapłan prezbiter, czy jak się u nas mówi popularnie ksiądz, czy kapłan biskup. Ciałem sprawującym liturgię jest całe zgromadzenie, którego głową jest kapłan. Sama głowa nie może celebrować liturgii, jeśli nie ma całego ciała - i odwrotnie.http://www.diecezja.siedlce.pl/biskupi.php?i=11&r=7&k=99mały dodanie :Pius XII - Encyklika "Mediator Dei et Hominum" :Wierni wszakże nie posiadają władzy kapłańskiej, gdyż nie są szafarzami Chrystusa ani pośrednikami między Bogiem a ludemSkutkiem tego Ofiarę Eucharystyczną uważają za prawdziwe "koncelebrowanie", i sądzą, że jest stosowniejsze, aby kapłani wraz z ludem współdziałając "koncelebrowali", niż żeby składali Ofiarę prywatnie bez obecności ludu.Jest rzeczą zbyteczną tłumaczyć, jak dalece takie zwodnicze błędy sprzeciwiają się prawdom, które już przedtem wyłożyliśmy, mówiąc o stanowisku, jakie kapłan zajmuje w Ciele Mistycznym Chrystusa. To jedno tylko pragniemy przypomnieć, że kapłan jedynie dlatego działa w imieniu wiernych, że zastępuje osobę Jezusa Chrystusa Pana naszego, który jest Głową wszystkich członków i za nich wszystkich siebie ofiaruje; dlatego więc przystępuje on do ołtarza jako sługa Chrystusowy, od Chrystusa niższy, lecz wyższy od ludu(83). Natomiast lud, ponieważ żadną miarą nie zastępuje osoby Boskiego Odkupiciela ani też nie jest pośrednikiem między sobą a Bogiem, w żaden sposób nie może posiadać władzy kapłańskiej. Odrzucenie błędów o znaczeniu udziału wiernych we Mszy św.Niektórzy bowiem całkowicie nie uznają Mszy odprawianych prywatnie bez udziału ludu, jakoby odbiegających od pierwotnego sposobu odprawiania. Nie brak i takich, którzy twierdzą, iż kapłani nie mogą równocześnie odprawiać Mszy przy kilku ołtarzach, gdyż tym sposobem rozbijają społeczność, a jedność jej na szwank narażają. Również są i tacy, którzy posuwają się tak daleko, że sądzą, iż koniecznie trzeba, aby lud potwierdził i uznał Ofiarę na to, by uzyskała swoją moc skuteczną.
Czy ktoś wreszcie zrobi porządek z tym obłędnym wątkiem?
Cytat: Michał Barcikowski w Listopada 18, 2011, 13:47:27 pmCzy ktoś wreszcie zrobi porządek z tym obłędnym wątkiem?Owszem - porządek by się przydał. Pan Serpico często odlatuje...z drugiej strony wskazana przez niego wypowiedź biskupa: "Ciałem sprawującym liturgię jest całe zgromadzenie, którego głową jest kapłan. Sama głowa nie może celebrować liturgii, jeśli nie ma całego ciała - i odwrotnie", zalatuje herezją jeśli nie jest heretycka wprost.
Cytat: Pedro Veron w Listopada 18, 2011, 13:58:12 pmz drugiej strony wskazana przez niego wypowiedź biskupa: "Ciałem sprawującym liturgię jest całe zgromadzenie, którego głową jest kapłan. Sama głowa nie może celebrować liturgii, jeśli nie ma całego ciała - i odwrotnie", zalatuje herezją jeśli nie jest heretycka wprost.Zależy od interpretacji.Przecież i w KRR celebracja mszy bez przynajmniej jednego wiernego to ściśle określony wyjątek.Ale z całą pewnością wypowiedź ta miesza mw głowach.
z drugiej strony wskazana przez niego wypowiedź biskupa: "Ciałem sprawującym liturgię jest całe zgromadzenie, którego głową jest kapłan. Sama głowa nie może celebrować liturgii, jeśli nie ma całego ciała - i odwrotnie", zalatuje herezją jeśli nie jest heretycka wprost.
Cytat: Michał Barcikowski w Listopada 18, 2011, 14:01:36 pmCytat: Pedro Veron w Listopada 18, 2011, 13:58:12 pmz drugiej strony wskazana przez niego wypowiedź biskupa: "Ciałem sprawującym liturgię jest całe zgromadzenie, którego głową jest kapłan. Sama głowa nie może celebrować liturgii, jeśli nie ma całego ciała - i odwrotnie", zalatuje herezją jeśli nie jest heretycka wprost.Zależy od interpretacji.Przecież i w KRR celebracja mszy bez przynajmniej jednego wiernego to ściśle określony wyjątek.Ale z całą pewnością wypowiedź ta miesza mw głowach.Nie zależy - sama głowa może - i tu podany wyjątek. Twierdzenie jest herezją.
Zależy od interpretacji.Przecież i w KRR celebracja mszy bez przynajmniej jednego wiernego to ściśle określony wyjątek.Ale z całą pewnością wypowiedź ta miesza mw głowach.
Dwulicowość modernistów18. Jeszcze więcej światła rzuca na doktryny modernistów ich postępowanie, które jest najzupełniej zgodne z ich zasadami. Słuchając ich lub czytając, wydaje się, jakoby byli sami z sobą sprzeczni, chwiejni i niepewni. Tymczasem taktyka ta jest z góry nakreślona, a wypływa z ich założenia, iż wiara i wiedza są sobie zupełnie obce. Na niejedno zdanie w ich dziełach mógłby się śmiało każdy katolik pisać, ale wystarczy odwrócić kartę, a będzie się zdawało, że się czyta racjonalistę. Istotnie. Gdy kreślą dzieje, nie wspominają nawet o bóstwie Jezusa Chrystusa, a z ambon w świątyniach podnoszą je głośno. Jako historycy gardzą Soborami i Ojcami Kościoła; a przy wykładzie katechizmu cytują ich ze czcią należną. W egzegezie znowu odróżniają egzegezę teologiczną i pasterską od egzegezy naukowej i historycznej. Podobnie wychodząc z założenia, że nauka wcale nie zależy od wiary, gdy rozprawiają o filozofii, historii, krytyce, w przeróżny sposób - nie wstydząc się pod tym względem iść w ślady Lutra, zdradzają swą pogardę dla nauki katolickiej, Ojców Kościoła, Soborów powszechnych, dla najwyższego urzędu nauczycielskiego w Kościele; upominani i to, skarżą się, że się ich wolność krępuje. Wreszcie, wyznając zasadę, że wiara winna być podporządkowana nauce, otwarcie i przy każdej sposobności napadają na Kościół i oskarżają go o to, iż nie chce podporządkować swych dogmatów pod zdania filozofów i dopasować się w tym względzie do ich twierdzeń. To też usiłują odrzucić teologię dawniejszą a na jej miejsce chcą wprowadzić inną nowożytną, bardziej powolną mrzonkom filozofów.
Cytat: Michał Barcikowski w Listopada 18, 2011, 14:01:36 pmZależy od interpretacji.Przecież i w KRR celebracja mszy bez przynajmniej jednego wiernego to ściśle określony wyjątek.Ale z całą pewnością wypowiedź ta miesza mw głowach.Tak jest panie MB-dwójmyślenie i nowomowa !!! Kłania sie Orwell i "Rok 1984". W nowomowie dwójmyslenie oznacza on przede wszystkim "umiejętność wyznawania dwóch sprzecznych poglądów i wierzenia w oba naraz".Bardzo dobrze to "dwójmyslenie" zdefiniował papież Pius X w Pascendi Dominici Gregis :CytujDwulicowość modernistów18. Jeszcze więcej światła rzuca na doktryny modernistów ich postępowanie, które jest najzupełniej zgodne z ich zasadami. Słuchając ich lub czytając, wydaje się, jakoby byli sami z sobą sprzeczni, chwiejni i niepewni. Tymczasem taktyka ta jest z góry nakreślona, a wypływa z ich założenia, iż wiara i wiedza są sobie zupełnie obce. Na niejedno zdanie w ich dziełach mógłby się śmiało każdy katolik pisać, ale wystarczy odwrócić kartę, a będzie się zdawało, że się czyta racjonalistę. Istotnie. Gdy kreślą dzieje, nie wspominają nawet o bóstwie Jezusa Chrystusa, a z ambon w świątyniach podnoszą je głośno. Jako historycy gardzą Soborami i Ojcami Kościoła; a przy wykładzie katechizmu cytują ich ze czcią należną. W egzegezie znowu odróżniają egzegezę teologiczną i pasterską od egzegezy naukowej i historycznej. Podobnie wychodząc z założenia, że nauka wcale nie zależy od wiary, gdy rozprawiają o filozofii, historii, krytyce, w przeróżny sposób - nie wstydząc się pod tym względem iść w ślady Lutra, zdradzają swą pogardę dla nauki katolickiej, Ojców Kościoła, Soborów powszechnych, dla najwyższego urzędu nauczycielskiego w Kościele; upominani i to, skarżą się, że się ich wolność krępuje. Wreszcie, wyznając zasadę, że wiara winna być podporządkowana nauce, otwarcie i przy każdej sposobności napadają na Kościół i oskarżają go o to, iż nie chce podporządkować swych dogmatów pod zdania filozofów i dopasować się w tym względzie do ich twierdzeń. To też usiłują odrzucić teologię dawniejszą a na jej miejsce chcą wprowadzić inną nowożytną, bardziej powolną mrzonkom filozofów.