Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Kwietnia 27, 2024, 14:46:56 pm

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231963 wiadomości w 6630 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Poczekalnia  |  Wątek: Neokatechumenat
« poprzedni następny »
Strony: 1 ... 263 264 [265] 266 267 ... 303 Drukuj
Autor Wątek: Neokatechumenat  (Przeczytany 1349698 razy)
Pedro
uczestnik
***
Wiadomości: 218


« Odpowiedz #3960 dnia: Sierpnia 10, 2013, 15:31:19 pm »

Moje stosunki z rodzicami są całkiem dobre, nasza rodzina zawsze blisko się trzyma, jednak można powiedzieć, że obecność moich rodziców we wspólnocie przez wiele lat odcisnęła na nich piętno i miała wpływ na wychowywanie swoich dzieci (w tym mnie). Na pewno wspólnota miała bardzo negatywny wpływ na stosunki rodziców z dalszą częścią rodziny (dziadkowie, starsze pokolenia) oraz ze znajomymi będącymi poza wspólnotą - nie ważne czy wierzący, czy mniej wierzący, czy niewierzący. Rodzice odeszli ze swojej wspólnoty kilka lat przed moim odejściem (mieli swoje powody). Obie wspólnoty były w innych parafiach, prowadzone przez inne grupy katechistów, zauważalne były różnice w głoszonych naukach. We wspólnocie rodziców nauki były bardziej nastawione na dominację mężczyzny w życiu rodziny (obraz ojca surowego, ostrego, pracującego, gospodarującego pieniędzmi, obraz matki siedzącej w domu, cichej, pokornej, rodzącej dzieci, nie zarządzającej majątkiem), natomiast w mojej wspólnocie była widoczna większa swoboda w tej dziedzinie. Na pewno różnica była spowodowana czasem, w którym powstały wspólnoty - rodziców na początku lat 90, mojej po przełomie tysiącleci.

Odejście ze wspólnoty automatycznie spowodowało jedno - brak kontaku z 90% braćmi. To nie tak, że ja zadeklarowałem chęć odejścia. Tak jest automatycznie w tych wspólnotach, że kiedy nie ma kogoś dłuższy czas, to odzywają się jedynie znajomi, którzy czują sentyment, nawiązali z nami głębszą więź.  Nie mam oczywiście do tego zjawiska żalu, ale osoby słabsze psychicznie i emocjonalnie mają ogromne poczucie winy, gdy nie pojawiają się na spotkaniach wspólnoty. Mnie również zdarza się źle czuć z tego powodu, że żyję inaczej niż dawniej i myślę inaczej, niż tam bym myślał.
Zapisane
genowefa
aktywista
*****
Wiadomości: 1090

« Odpowiedz #3961 dnia: Sierpnia 10, 2013, 15:33:22 pm »


Dodam również (edycja posta), że najczęściej przedstawiane w internecie argumenty dotyczące błędów doktrynalnych lub nadużyć liturgicznych, stanowią najmniej istotny problem neokatechumenatu w porównaniu do tego, co dzieje się w głowach i sercach ludzi.

Moim skromnym zdaniem, jednak błędy doktrynalne są punktem najbardziej zatrważającym, ponieważ skutkują bagnem w duszach.
Dzięki zachowaniu wiary w Rzeczywistą Obecność można się wydostać z najgłębszego życiowego uwikłania.
Tracąc ( lub nawet tylko deformując, zacierając)  wiarę w Rzeczywistą Obecność można  prowadzić jeszcze  przez czas długi życie wesołe i satysfakcjonujące, jednak jaki tego skutek będzie w życiu przyszłym, strach pomyśleć...!
Zapisane
jwk
aktywista
*****
Wiadomości: 7313


« Odpowiedz #3962 dnia: Sierpnia 10, 2013, 15:45:02 pm »

To samo pomyślałem na chwilę przed pojawieniem się wpisu Pani Genowefy. Nasze czasy zacierają najważniejszą perspektywę - Wieczne Zbawienie. Lepiej rozumiemy źródło traumy w stosunkach międzyludzkich niż w wypaczonych formach kultu. Z drugiej jednak strony, być może to co jest boleśniejsze dla uczestników owego ruchu, to "co dzieje się w głowach i sercach ludzi" jest właśnie skutkiem błędnej koncepcji założycielskiej środowiska w którym się znaleźli.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 10, 2013, 15:47:12 pm wysłana przez jwk » Zapisane
Zamiast zajmować się całą rzeszą katolików, którzy nie chodzą w ogóle do kościoła,
Watykan uderza w tych, którzy są na Mszy świętej w każdą niedzielę.
Pedro
uczestnik
***
Wiadomości: 218


« Odpowiedz #3963 dnia: Sierpnia 10, 2013, 16:10:59 pm »

Moim skromnym zdaniem, jednak błędy doktrynalne są punktem najbardziej zatrważającym, ponieważ skutkują bagnem w duszach.

Zgadzam się. Po prostu dla mnie te błędy nie były główną przyczyną odejścia - nie mogłem ich dostrzegać jako poważnie zagrażające, gdyż przesiąkłem tym wszystkim od maleńkości. Dla takiej osoby jak ja, wszystko to był czymś normalnym, a może nawet bogatszym i lepszym. Ciągle się słyszało argumenty o tym, że starożytni chrześcijanie trzymali Najświętszy Sakrament w rękach, spożywali przy stołach i tym podobne.
 
W pomieszczeniach, w których odbywają się spotkania wspólnotowe, eucharystie, nie ma żadnego poczucia sacrum, poczucia wagi tego, w czym się uczestniczy. Widać to lepiej po zachowaniu dzieci i młodzieży. Tabernakulum i ołtarza (prawdziwego) nie ma. Może w innych wspólnotach eucharystie odbywały się normalnie w kościołach, ale u nas w garażach i w piwnicach. Od święta lub w przypadku wizyty gości czy biskupa, wszystko działo się w kościele. Sam na to zwróciłem z czasem uwagę, że niby wspólnoty miały być dla ludzi, dla wszystkich, a zaczęły zamykać się w "podziemiach" i wzajemnie adorować, natomiast parafie siłą rzeczy wymarły, gdyż proboszczowie i księża bardziej zajmowali się braćmi ze wspólnoty niż sprawami własnych parafii. Znam proboszczów, którzy sprzeciwili się katechistom, chcieli odprawiać normalnie, w kościele - tam już wspólnot nie ma. A tyle mówiono zawsze o posłuszeństwie Kościołowi i proboszczom.

Inna kwestia to wszechobecne spóźnialstwo (zaczniemy wtedy, gdy łaskawie zbiorą się niektóre osoby), luzackie podejście i tolerancja złych zachowań wśród młodzieży (np. wspólne palenie papierosów) i zamknięcie się na niemal wszystko, co nie pochodzi z neokatechumenalnego środowiska.

Człowiek, który narzeka na spóźnialskich i opóźnienia to wg. braci człowiek nienawrócony, niepokorny, nie akceptujący bliźniego i jego wad, ułomności. Wiecie, jak tego typu argumentacja niszczy wrażliwość i sumienie? A co dopiero, gdy używa się takich porównań w przypadku bardziej poważnych problemów niż spóźnialstwo.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 10, 2013, 16:16:48 pm wysłana przez Pedro » Zapisane
Pedro
uczestnik
***
Wiadomości: 218


« Odpowiedz #3964 dnia: Sierpnia 10, 2013, 23:17:23 pm »

Tak, cieszę się. Wreszcie niedziela zaczęła być niedzielą z Mszą Świętą.

Nie jestem zdziwiony, że biskupi są obojętni wobec neokatechumenatu czy bierni, albo zachłyśnięci - oni nie wiedzą co to znaczy być w takiej wspólnocie przez wiele lat i jak wygląda taka codzienność. Znają neokatechumenat ze świątecznych spotkań.

We wspólnotach widać wyraźnie podziały - rodziny wielodzietne i ubogie trzymają się razem, bogatsi trzymają się ze swoimi. Mówi się, że szczególnym charyzmatem neowspólnot jest wielodzietność - ja miałem odczucie, że wielodzietność to sens życia niektórych rodzin i sprawa bardziej prestiżu niż rozeznania, czy jest się w stanie godnie wychować i zająć większą gromadkę dzieci. Podejrzliwie patrzy się na małżeństwa z małą ilością dzieci, tak jakby musieli stosować jakąś antykoncepcję.
Zapisane
Anna M
aktywista
*****
Wiadomości: 7381

« Odpowiedz #3965 dnia: Sierpnia 11, 2013, 10:25:36 am »

Takich osób z problemami na DN czy po DN jest bardzo dużo, także panowie nie są odosobnionymi przypadkami, ale najważniejsze, że oczy się otworzyły. Poniżej nie tak dawno pisane, z 2011 r.

Mój problem z Neokatechumenatem
http://www.fronda.pl/blogi/militio-pro-christo/moj-problem-z-neokatechumenatem,17748.html

Jestem po szema i wlaśnie otworzyly mi się oczy.
http://www.traditia.fora.pl/nowa-wiosna-kosciola-posoborowego,31/jestem-po-szema-i-wlasnie-otworzyly-mi-sie-oczy,6283.html#26529
Zapisane
Anna M
aktywista
*****
Wiadomości: 7381

« Odpowiedz #3966 dnia: Sierpnia 11, 2013, 21:56:06 pm »

A. Kiko - fałszywy prorok. Strzeżcie się! - cz.I.
http://gloria.tv/?media=484343


Herezje A. Kiko - Cz. II. OBECNOŚĆ CHRYSTUSA W EUCHARYSTII
http://gloria.tv/?media=478201


Herezje A. Kiko - cz. III. Czy Jezus Chrystus jest naszym wzorem? Czy możemy Go naśladować?
http://gloria.tv/?media=484785
Zapisane
Mała mi bis
uczestnik
***
Wiadomości: 125

« Odpowiedz #3967 dnia: Sierpnia 12, 2013, 15:31:06 pm »

To co piszą panowie Pedro i Pięknowłosy jest bardzo  ciekawe.  Rodzice najlepszej przyjaciółki naszego dziecka ( siłą rzeczy bliscy znajomi) są w Drodze już drugim pokoleniem( ich dziecko trzecim). Proszę o podpowiedź, jak z nimi rozmawiać, jakich argumentów użyć, jak wytłumaczyć, że nie tędy droga...
Zapisane
Pedro
uczestnik
***
Wiadomości: 218


« Odpowiedz #3968 dnia: Sierpnia 12, 2013, 16:14:32 pm »

Sprawa jest bardzo delikatna i można przy okazji dużo złego zrobić, a także popsuć wiele dobrych relacji.

Ja jeszcze tradycjonalistą nie jestem, ale będąc w neo cały czas z rodzicami trzymaliśmy się posoborowego Kościoła. Trudno kogoś zniechęcić do neo argumentami posoborowego Kościoła, w którym jesteśmy i w którym neo jest akceptowane, wspierane, podoba się, a co dopiero argumentami tradycjonalistów. Nawet, gdyby w neo przestrzegano doktryny, przepisów liturgicznych itp., to i tak bracia woleliby siedzieć dalej w neo niż wracać do swoich parafii. Problem neo jest bardziej złożony i dotyczy głównie relacji międzyludzkich.

Ze swojego doświadczenia mogę więcej powiedzieć na ten temat. Neo katechezy i wspólnoty łatwo przyciągały do siebie skrajne osoby. Z jednej strony byli to ludzie, których wiara się zagubiła, którzy mieli jakieś życiowe kryzysy, urazy do Kościoła i księży, problemy rodzinne. Druga grupa to ludzie wrażliwi, szukający bliskości z innymi, nowych relacji, wsparcia, dobrego słowa, którzy sami też chcą się dzielić z innymi. Neo stało się ideałem dla obu grup - zbliżało ludzi mających dobre intencje, poszukujących Boga, chcących mieć głębsze relacje z innymi, którzy kierują się w życiu Słowem Bożym. Śmiem powiedzieć, że neo przyciąga osoby radykalne i nie letnie, ale nie chodzi mi o radykalizm tradycyjny.

Trzeba powiedzieć, że w neo wspólnotach dzieje się dużo dobrego, nie można widzieć samych błędów. Rodziny się wspierają, pomagają sobie materialnie, poświęcają wzajemnie swój czas, opiekują się dziećmi, wymieniają ubrankami dla maluchów - można dużo więcej napisać. Trudno takich bliskich relacji i zaufanych osób, ludzkiej życzliwości i wsparcia szukać we wspólnotach parafialnych, gdzie większość na siebie wilczym okiem patrzy. Dlatego neo wypełniło w pewien sposób lukę, której w Kościele brakowało i nadal moim zdaniem brakuje - lukę związaną z codzienną bliskością wierzących. Bracia są bardzo radykalni jeżeli chodzi o kwestie związane z sakramentem małżeństwa, współżycia małżeńskiego, wspólnoty rodzinnej. Oczywiście jak wszędzie zdarzają się wyjątki i wypadki.

Bardzo trudno kogoś wyrwać z życia wspólnotowego. Gdzie taka rodzina pójdzie, jak sobie poradzi bez wspólnoty? Nie dziwię się, że po latach, poza wspólnotą neo ludzie nie widzą dla siebie miejsca w Kościele, w którym sąsiad z ławki brzydzi się ubogą i  wielodzietną rodziną? Dlatego tzw. zrywanie znajomości z osobami spoza neo, często porównywane do zrywania znajomości w sektach, nie dzieje się przymusowo. Ludzie chcą trzymać się blisko z życzliwym im środowiskiem. Gdziekolwiek się jest na świecie, czy na wyjeździe w obcym państwie czy w innym mieście, wystarczy kilka telefonów i ma się zapewniony nocleg i pomoc od braci z miejscowych wspólnot.

Żeby teraz ktoś nie zrozumiał mnie źle - do wspólnot w większości nie należą heretycy, źli ludzie czy sekciarze lub manipulatorzy. Również nie bronię tutaj neo, jednak problem trzeba bardzo dobrze zgłębić, podejść z dużą wrażliwością i delikatnością. Kościół jest obecnie w takiej kondycji, że wspólnoty jak neo są dla niego pewnego rodzaju kołem ratunkowym. Nie znam Kościoła przedsoborowego i nie wiem jaką miałby alternatywę dla wspólnot zbliżających tak mocno ludzi jak robi to Kościół posoborowy z neo i innymi tego rodzaju wspólnotami. Samo przestrzeganie porządku liturgii i doktryny sprawy nie rozwiązuje.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 12, 2013, 16:16:19 pm wysłana przez Pedro » Zapisane
konzeb30
rezydent
****
Wiadomości: 468


"O skruchę ? pycha strojna w ornat".

« Odpowiedz #3969 dnia: Sierpnia 12, 2013, 16:45:01 pm »

Ksiądz Michał Poradowski myśli, że przekonuje o tym, że ułomokatechumenat potępia jak LUter.
http://konserwatywnaemigracja.com/2013/07/19/neokatechumenat/
Zapisane
Anna M
aktywista
*****
Wiadomości: 7381

« Odpowiedz #3970 dnia: Sierpnia 12, 2013, 16:59:53 pm »

(...)
Trzeba powiedzieć, że w neo wspólnotach dzieje się dużo dobrego, nie można widzieć samych błędów.


Na wcześniejszej stronie w tym wątku pisałam:

"Od wielu lat jest mówione o tej Drodze neo ... , że bardzo wiele jest tam w skrajnej sprzeczności z wiarą katolicką. Te tajne katechezy, to już jest wystarczającym dowodem, że jest to jakieś novum w Kościele, a przecież Kościół katolicki nie jest jakimś klubem ezoterycznym, gdzie mają być jakieś tajne inicjacje, to trzeba zostawić agnostykom jak chcą zmieniać wiarę. Takie coś to rodzi pychę, bo jesteśmy najlepsi, wszystko znamy, wiemy, etc ... a z punktu widzenia Kościoła to przecież Pan Jezus zawsze mówił otwarcie i nie ma nic tajnego.

Ale ... trzeba tu odróżnić między całą tą ideologią neo ... , a ludźmi, którzy do tego neo ... przychodzą w dobrej wierze. To I skrutinium to nie ma jeszcze tak widocznych wszystkich różnic, ludzie wchodzą, bo szukają duchowości, głębszego sensu i można powiedzieć, że to I skrutinium jest jakby zachętą i jest pogłębieniem wiary, poznaniem Pisma św. i wielki szacunek dla ludzi, którzy szczerze szukają, ale ... dalej to wprost :o i trudno im z tego wyjść, wspólnota jakoś łączy i później żadne argumenty już nie trafiają."

Zapisane
Anna M
aktywista
*****
Wiadomości: 7381

« Odpowiedz #3971 dnia: Sierpnia 12, 2013, 17:04:42 pm »

Ksiądz Michał Poradowski myśli, że przekonuje o tym, że ułomokatechumenat potępia jak LUter.
http://konserwatywnaemigracja.com/2013/07/19/neokatechumenat/


Żeby zacząć krytykować ś.p. ks. prof. Michała Poradowskiego, to najpierw należy zapoznać się z jego sylwetką, z jego dorobkiem pisarskim, etc ... a póki co, to lepiej tak nie pisać.
Zapisane
Krzysztof Kałębasiak
aktywista
*****
Wiadomości: 1136


« Odpowiedz #3972 dnia: Sierpnia 12, 2013, 19:55:20 pm »

Rodziny się wspierają, pomagają sobie materialnie, poświęcają wzajemnie swój czas, opiekują się dziećmi, wymieniają ubrankami dla maluchów - można dużo więcej napisać.
Mysli pan, ze poza DN nie ma takich relacji miedzyludzkich?

Szkoda, ze DN istnieje. Bylaby dla tych ludzi nadzieja na normalne zycie.
Zapisane
ryszard1966
aktywista
*****
Wiadomości: 4698

« Odpowiedz #3973 dnia: Sierpnia 12, 2013, 21:11:26 pm »

A jaki procent parafian uczestniczy w DA?
Zapisane
Pedro
uczestnik
***
Wiadomości: 218


« Odpowiedz #3974 dnia: Sierpnia 12, 2013, 23:06:30 pm »

Mysli pan, ze poza DN nie ma takich relacji miedzyludzkich?

Nie myślę tak, ale jest o takie relacje dużo trudniej we wspólnocie parafialnej niż małej wspólnocie neo. Właśnie ta bliskość ludzi z małej neo wspólnoty jest siłą całego neokatechumenatu i wszystkie trafne argumenty przeciwne neo są z tego powodu jak woda na młyn. W klasycznej, zwyczajnej parafii ludzie są bardzo anonimowi wobec siebie. Może większość Państwa ma dobrą opinię o kondycji swoich macierzystych parafii, dlatego nie chcę uogólniać. Może tradycyjni katolicy, których jest zdecydowana mniejszość, są w silniejszej zażyłości ze sobą w przeciwieństwie do katolików posoborowych. Dlatego nie ma się co dziwić sukcesowi małych wspólnot odnowy, neo czy innych tego typu. Ludzie aktywni i mocniej zaangażowani w wierze pragną rozmawiać o Bogu, o swoich doświadczeniach, ale nie mają gdzie i z kim - na żywo. Taką szansę dają im te wspólnoty. Chcą właśnie łączyć życie towarzysko-rodzinne z również wierzącymi ludźmi, chcą żeby ich dzieci w takich środowiskach się wychowywały.

Nie popieram tutaj neokatechumenatu, ale dochodzę do wniosku, że Kościół naszych czasów ma przetrącony kręgosłup i stąd targają nim zróżnicowane problemy. Może dlatego, że teraz nie Pan Bóg jest w centrum, ale ksiądz w prezbiterium? Prawdopodobnie nigdy nie będzie mi dane poznać Kościoła sprzed SWII i jakości tamtego duchowieństwa. Bóg musiał mieć słuszne powody, aby dopuścić do takiej próby swój Kościół i do obecnej sytuacji.
Zapisane
Strony: 1 ... 263 264 [265] 266 267 ... 303 Drukuj 
Forum Krzyż  |  Disputatio  |  Poczekalnia  |  Wątek: Neokatechumenat « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!