Odrzucanie nie wchodzi w grę. Wypowiedź Soboru, tak samo jak wypowiedzi papieża, są traktowanie jako oficjalne i wchodzą w zakres nieomylności. Każdy dokument Soboru nabierał swojej mocy obowiązywania dopiero wówczas, gdy był podpisany i promulgowany przez Ojca Świętego, gdy został potwierdzony autorytetem piotrowym. Dlatego nie da się podchodzić do nauczania soborowego wybiórczo. Nie jest tak, że można coś przyjąć bezwarunkowo, a coś tylko warunkowo, uznając to za nauczanie fakultatywne. Nauczanie Soboru należy w całości do Magisterium Kościoła, a więc do nieomylnego nauczania. Sobór Watykański II to jeden z 21 Soborów, które stanowią wyraz całego syntetycznego nauczania Kościoła – i jako takie stanowią razem o ciągłości tego nauczania. za fronda.pl
wszystkie warunki niemylnego nauczania Magisterium zostały spełnione w przypadku Vaticanum II.
Odnośnie wypowiedzi ks. Skrzypczaka, to większe autorytety się w temacie SVII wypowiadały.
Dla niektorych indultowcow i innych skrzypczakow Gheradini i Franciszkanie Niepokalanej sa jak najbardziej "w niepelnej lacznosci".
O ludzie. Przecież od 30 czy 40 lat toczą się o to takie same, nic nowego nie wnoszące dyskusje :-) W tym od jakichś 15-20 lat także (i głównie) na forach, blogach, grupach dyskusyjnych.
Niby w jaki sposob spelnia nauczanie ostatniego soboru warunki, by uznac je za nieomylne? Nie ma w nim zadnego orzeczenia ostatecznego, nie ma zadnej anatemy, a wrecz przeciwnie: sobor sam okreslal sie jako duszpasterski, wykluczajac ostatecznosc swojego nauczania. To zostalo juz tyle razy przedyskutowanie, i potwiedzone nawet przez strone przeciwna, ze niedobrze juz sie robi czytajac majaczenia o nieomylnosci ostatniego soboru. Zeby byc nieomylnym trzeba miec wole do bycia takim i zachowac forme. Dokumenty soborowe nie spelniaja ani pierwszego, ani drugiego. Jedynym orzeczeniem uznawanym za ostateczne po dogmacie Piusa XII o Wniebowzieciu jest orzeczenie Jana Pawla II o niemozliwosci swiecenia kobiet (a i to, jak widzimy, nie zawsze; nawet kard. Ratzinger pisal o nieomylnosci tego orzeczenia opartej raczej o wole i jednoznaczne przekonanie calego episkopatu nastepnie wyrazona przez papieza,). Sobor nic nieomylnego nie uchwalil. A jesli ktos twierdzi inaczej, to niech udowodni i pokaze gdzie.
Sobor Watykanski II [...] jest wiazacy i nalezy mu sie posluszenstwo rozumu i woli. Oczywiscie w stopniu odpowiadajacym stopniom zaangazowania Magisterium. W twierdzeniach nieomylnych - posluszenstwo bezwarunkowe, w innych - posluszenstwo warunkowe, co idzie od posluszenstwa religijnego w niebudzacych watpliwosci passusach powatarzajacych nauczanie odwieczne Kosciola, az do zawieszenia zgody we fragmentach budzacych uzasadnione watpliwosci.
"In view of the pastoral nature of the Council, it avoided any extraordinary statement of dogmas that would be endowed with the note of infallibility, but it still provided its teaching with the authority of the supreme ordinary Magisterium. This ordinary Magisterium, which is so obviously official, has to be accepted with docility, and sincerity by all the faithful, in accordance with the mind of the Council on the nature and aims of the individual documents."Tutaj Paweł VI mówi że nie zostały ogłoszone nieomylnie żadne nowe dogmaty, ale mimo to Sobór naucza z autorytetem Magisterium i (ponownie) musi być uznany przez wszystkich wiernych.
Oczywiście ma Pan rację, rzecz w tym, że wszystkie warunki niemylnego nauczania Magisterium zostały spełnione w przypadku Vaticanum II. Jak na ironię, twierdzi tak zarówno ks. Skrzypczak, jak i sedewakantyści, chociaż oczywiście wnioski jakie wyciągają z tego faktu są diametralnie różne. Według ks. Skrzypczaka oznacza to konieczność uznania nauczania Soboru, wg sedewakantystów konieczność odrzucenia Pawła VI jako papieża z uwagi na zatwierdzenie przez niego herezji w nauczaniu które miało być częścią Magisterium.
Cytat: Arvinger w Października 28, 2014, 17:38:11 pmwszystkie warunki niemylnego nauczania Magisterium zostały spełnione w przypadku Vaticanum II.Oczywiscie, ze to nieprawda. Co nie oznacza, ze Sobor Watykanski II jest niewiazacy dla katolikow. Jest wiazacy i nalezy mu sie posluszenstwo rozumu i woli. Oczywiscie w stopniu odpowiadajacym stopniom zaangazowania Magisterium. W twierdzeniach nieomylnych - posluszenstwo bezwarunkowe, w innych - posluszenstwo warunkowe, co idzie od posluszenstwa religijnego w niebudzacych watpliwosci passusach powatarzajacych nauczanie odwieczne Kosciola, az do zawieszenia zgody we fragmentach budzacych uzasadnione watpliwosci.
Nie promuje elitaryzmu chrzescijanstwa, ale niektore rzeczy sa naprawde zarezerwowane dla elity intelektualnej.
CytujNie promuje elitaryzmu chrzescijanstwa, ale niektore rzeczy sa naprawde zarezerwowane dla elity intelektualnej. Z tego też powodu jakoś "trudno mi uwierzyć" (na podobnej zasadzie, na jakiej pani Kasi z innego wątku trudno byłoby uwierzyć w to, że dobry Bóg może potępić ją za konkubinat...) ---------- w to, że dobry Bóg wymaga(łby) od wszystkich, także od milionów biednych szaraczków, ludzi zabieganych za koniecznościami życiowymi, ludzi niewykształconych etc. - super-hiper jednoznacznego wypowiedzenia się w kwestii sede-wakancji, sede-prywancji, zakresu nieomylności, ew. nieomylności lub omylności SV II, a jeszcze do tego licznych innych kwestii (np. wejdzie taki szaraczek na stronę braci Dimond, których tu niektórzy cytują, i przeczyta, że powinien zostać feeneyistą...). Realnie to jest nie do ogarnięcia, tym bardziej, że - mówię z własnego doświadczenia - niemal każdy większy i jakoś uargumentowany tekst każdej ze stron zdaje się być przekonujący, gdy się go czyta. Do chwili, gdy nie przeczyta się kolejnego, napisanego przez stronę kontrującą.Dlatego np. ja sukcesywnie staram się nałożyć sobie szlaban na te wszystkie dywagacje, nie sprawdzać już, co napisali bracia Dimond, co jakiś sedek z Nowego Meksyku, co pan Szymon Klucznik etc. Ale z tym jest jak z jedzeniem chipsów - niby bez sensu, tylko że jak już się otworzy paczkę, to człowiek żre i żre... A potem mu niedobrze i czuje wypalenie w żołądku (tu: w duchu).Co zabawne, ta obietnica nałożenia sobie szlabanu na to wszystko, to jedyny bardziej konstruktywny wniosek, jaki wyciągnąłem z, lekko licząc, piętnastoletniego czytania tych wszystkich przepychanek.
...Przeczytała ksiąg czterdzieści,Dowiedziała się z ich treści,Że kto czyta, gdy jest mrok,Może łatwo stracić wzrok.
Bezwzglednie wiążące jest nauczanie nieomylne. Nauczanie bez przywileju nieomylności też wiąże wiernych, jednak ponieważ może być błędne - wiąże pod warunkiem braku sprzeczności z nauczaniem wyższym rangą na przykład. Co do nauczania soboru - w każdym nieomylne są (o ile są) JEDYNIE pewne fragmenty wyraźnie zaznaczone w tekście. Jak to Pan sobie z pewnością doczyta. Sobór ostatni takich fragmentów NIE MA. "Analizy" nie przesłuchałem. Dopiero jutro będę miał możliwość. Popełnia pan błąd biorąc 2 tezy:- sobór jest cześcią Magisterium- Magisterium jest nieomylnei implikując, że każdy sobór jest nieomylny. Nie jest. ŻADEN SOBÓR nie jest nieomylny. Nieomylne są jedynie pewne fragmenty nauczania soborowego. Inne mogą zawierać błędy (niektóre zawierają...). W skrócie - Magisterium ma różne rangi:- dogmaty i prawdy wiary (pewne)- wszystko inne (możliwość błędu, w dodatku większość - z możliwością dyskusji)Wierzyć musimy tylko w dogmaty i prawdy wiary. Resztę powinniśmy przyjąć "posłuszeństwem woli lub rozumu" (bez posłuszeństwa wiary). Sytuacja problematyczna - niezgodność z nauczaniem wcześniejszym (tej samej rangi) - bo wtedy nie da się przyjąć 2 sprzecznych twierdzeń. I to mamy dziś.
(Pomijam błędy historyczne - Jan XXIII nie mógł nic o soborze jako takim uważać, bo zmarł, ledwo ten się zaczął.)
Aż tak głupiego sedeka, który by twierdził, że SVII jest nieomylny (i to w całości) nie widziałem. Podobnie nauczanie synodów jest "częscią Magisterium", ale nikt nie twierdzi, że synody są nieomylne (choć w Denzingerze pare synodów jest).
1) Jasne jest, ze wszystko to, co jako ostateczne z wczesniejszej doktryny Kosciola zawarte jest w dokumentach ostatniego soboru jest nieomylne, ale nie moca II Soboru Watykanskiego, tylko moca wczesniejszych rozstrzygniec.
3). Kosciol nie ma prawa nauczyc nieomylnie czegos, czego nigdy nie uczyl, i w co nigdy nie wierzyl, przechodzac do porzadku dziennego nad powszechnie przeciwnymi stwierdzeniami wysokiej rangi z wczesniejsczych wiekow. Dlatego nie moga byc nieomylne twierdzenia o ekumenizmie czy wolnosci religijnej, bo nie bylo by to ROZSTRZYGNIECIE (brak sporow na ten temat we wczesniejszym nauczaniu, a wrecz przeciwnie: wielokrotnie ponawiane nauczanie przeciwne pozniejszym nowinkom) tylko GWALT na doktrynie poprzez sztuczne zaaplikowanie zupelnie bezprecedensowej nowej nauki.
Ostatecznosc stwierdzenia powoduje obowiazek jego przyjecia przaz kazdego wiernego pod rygorem ekskomuniki. Ostateczne nauczanie nieobowiazujace katolikow po kara ekskomuniki sprzeczne jest z Pastor Aeternus: poniewaz sam dogmat zawiera ekskomunike wszystkich, ktorzy nauczaniu o ostatecznosci rozstrzygniec papieza by sie sprzeciwili. Stwierdzenie o nieomylnosci nauki zaprzecza -chocby posrednio- nie zaciaganiu kary ekskomuniki, a tak chcial sobor. Nie mozna nie byc ekskomunikowanym i jednoczesnie nie uznawac czegos nieomylnego. To jak bycie zonatym kawalerem: nie ma takiego bytu. Jesli cos jest ostateczne w nauce II Sob. Wat., to nieostatecznosc sormulowanej na nim nauki.
Z tego też powodu jakoś "trudno mi uwierzyć" (na podobnej zasadzie, na jakiej pani Kasi z innego wątku trudno byłoby uwierzyć w to, że dobry Bóg może potępić ją za konkubinat...) ---------- w to, że dobry Bóg wymaga(łby) od wszystkich, także od milionów biednych szaraczków, ludzi zabieganych za koniecznościami życiowymi, ludzi niewykształconych etc. - super-hiper jednoznacznego wypowiedzenia się w kwestii sede-wakancji, sede-prywancji, zakresu nieomylności, ew. nieomylności lub omylności SV II, a jeszcze do tego licznych innych kwestii (np. wejdzie taki szaraczek na stronę braci Dimond, których tu niektórzy cytują, i przeczyta, że powinien zostać feeneyistą...).
Nie promuje elitaryzmu chrzescijanstwa, ale niektore rzeczy sa naprawde zarezerwowane dla elity intelektualnej. Do tego, o ile np. kanony soboru trydenckiego sa trudne, ale jasne i przejzyste, w wiec dostepne przy pewnym wysilku intelektualnym, to dokumenty V2 sa metne i niejasne, pisane dziwnym jezykiem, nieprecyzyjnym, i tak wlasciwie nie wiadomo do konca o co tam chodzi.
warunki nieomylnego nauczania zostały spełnione,