Być może to dzięki stanowczej postawie FSSPX można znów w Kosciele sprawować liturgię w klasycznym rycie rzymskim. Nie przeczę, że tak mogło być, choć to tylko gdybanie.
Ale zarazem jestem pełen obaw wobec tego, co się stało i co się dzieje z FSSPX.
Kościół miał w swojej historii kryzysy, podejmował nierozważne działania (choćby papieże i antypapieże - wybierając pierwszy z brzegu przykład), ale zawsze był i pozostawał dziedzicem wielkiej sprawy i może być pewny, że bramy piekielne go nie przemogą. Odłączając się i będąc nieposłusznym można zabrnąć zbyt daleko. Wydaje mi się, że teraz jest czas na powrót.
Pewnie nie jestem pierwszym, któremu może nasuwać się skojarzenie z porównywalną sytuacją z przeszłości, która miała miejsce w kręgu rosyjskiego Kościoła prawosławnego. Oczywiście nie jest to ta sama sytuacja i mam nadzieję, że nie będzie podobna. Myślę o raskole w XVII wieku. CytujWidzi Pan - w Rosji podłoże raskołu było czysto dyscyplinarne - dotyczyło wyłącznie liturgii (i okolic liturgii). W Kościele - linią frontu są dogmaty, które nowy ryt w sposób perfidny podważa...Cytat: tak w Kwietnia 29, 2011, 00:05:30 amZdaję sobie sprawę, że ten przykład nie odpowiada dzisiejszym realiom, ale jest bardzo pouczajacy (przynajmniej da mnie). Jest trochę jak przestroga. Nie znam (bo niby skąd) treści rozmów FSSPX z Rzymem. Ale wydaje mi się, że teraz jest dobry klimat do jedności. Uważam, że warto z niej skorzystac dla dobra Kościoła.Pażywiom, uwidim. Bramy piekielne Go nie przemogą, choć tych, co w konsekwencji złych ludzkich wyborów odpadną - szkoda...
Widzi Pan - w Rosji podłoże raskołu było czysto dyscyplinarne - dotyczyło wyłącznie liturgii (i okolic liturgii). W Kościele - linią frontu są dogmaty, które nowy ryt w sposób perfidny podważa...Cytat: tak w Kwietnia 29, 2011, 00:05:30 amZdaję sobie sprawę, że ten przykład nie odpowiada dzisiejszym realiom, ale jest bardzo pouczajacy (przynajmniej da mnie). Jest trochę jak przestroga. Nie znam (bo niby skąd) treści rozmów FSSPX z Rzymem. Ale wydaje mi się, że teraz jest dobry klimat do jedności. Uważam, że warto z niej skorzystac dla dobra Kościoła.Pażywiom, uwidim. Bramy piekielne Go nie przemogą, choć tych, co w konsekwencji złych ludzkich wyborów odpadną - szkoda...
Zdaję sobie sprawę, że ten przykład nie odpowiada dzisiejszym realiom, ale jest bardzo pouczajacy (przynajmniej da mnie). Jest trochę jak przestroga. Nie znam (bo niby skąd) treści rozmów FSSPX z Rzymem. Ale wydaje mi się, że teraz jest dobry klimat do jedności. Uważam, że warto z niej skorzystac dla dobra Kościoła.
Ciekawe, skąd Pan już teraz wie, jakie wzorce "pojednania" zostaną podane w Asyżu. Zapewne też domyśla się pan poprzez analogię - więc mogę odpowiedzieć pięknym za nadobne, że Pan wszystko miesza.Dla mnie sprawa dotycząca depozytu wiary jest dosyć prosta - naucza jej przez całą swą historię Kościół. Następcą św. Piotra jest papież i on jest gwarantem ciągłości. A nad tym, co dzieje sie z Kościołem czuwa Duch Swięty. I piekło Kościoła nie przemoże. Aż wstyd mi przypominać tak podstawowe sprawy.
Cytat: tak w Kwietnia 29, 2011, 09:49:38 amZatem co tu mają za znaczenie "starowiery" ? Bezpośrednio starowierzy czy starowiercy (jak inaczej się ich nazywa) nie mają nic wspólnego z sytuacją FSSPX. W przykładzie, który przytoczyłem wcześniej słowa "analogia" nie użyłem po to, by mówić o tożsamości sytuacji, ale o możliwym jej podobieństwie. Starowierzy nie godzili się na zmiany liturgii, która ma niewątpliwie apostolskie korzenie. Nie chcę tu wchodzić teraz na pole dyskusji o Kościele prawosławnym, bo otworzyłby się nowy, ogromny temat do dyskusji (sporu?). Myślę jednak, że Kościół Rzymski może dojść do jedności z Kościołami Prawosławnymi - bez konieczności zmiany wschodniej liturgii (co zresztą miało po części miejsce w przeszłości, myślę o kościele grecko-katolickim, będącym od wieków w jedności z Rzymem). Więc dla mnie nie jest to wszystko jedno, jak raczył Pan napisać, czy rozmawiamy ze starowierami czy Kosciołem Prawosławnym. Na tym polega paradoks, o którym chciałem przez analogię coś powiedzieć. Nie ci, którzy nie chcieli się godzić na najdrobniejsze nawet zmiany w liturgii św. Jana Chryzostoma czy św. Bazylego są dziedzicami wiary apostolskiej, z którymi Kościół Rzymski rozmawia o możliwej jedności, ale dziedzicem pozostaje Cerkiew Prawosławna. Dziwne to czasem drogi, które trudno racjonalnie oceniać.Od razu, by ubiec kolejne nieporozumienie, dodam, że jasne jest dla mnie, iż to Piotra Chrystus ustanowił skałą - i tu jest droga zbawienia. I nie mówię absolutnie o równorzędności prawosławia i Koscioła Katolickiego.Wracając do sprawy FSSPX... Walczyć o sprawy podstawowe i najważniejsze jest godne szacunku. Lecz skałą jest Piotr. I tego trzymać się trzeba.
Zatem co tu mają za znaczenie "starowiery" ?
Prosiłbym też kogoś dobrze zorientowanego o jednoznaczną odpowiedź, czy FSSPX uznaje papieza Benedykta XVI za głowę Koscioła bez żadnych zastrzeżeń. Chodzi mi o jasną odpowiedź, czyli "tak" lub "nie", nie zaś na przykład "tak ale...".
Trochę mi wstyd, że tego nie wiem, ale jednak nie wiem. To prawda, że wymądrzam się o FSSPX na podstawie niepełnej o nich wiedzy.
Bezpośrednio starowierzy czy starowiercy (jak inaczej się ich nazywa) nie mają nic wspólnego z sytuacją FSSPX. W przykładzie, który przytoczyłem wcześniej słowa "analogia" nie użyłem po to, by mówić o tożsamości sytuacji, ale o możliwym jej podobieństwie. Starowierzy nie godzili się na zmiany liturgii, która ma niewątpliwie apostolskie korzenie. Nie chcę tu wchodzić teraz na pole dyskusji o Kościele prawosławnym, bo otworzyłby się nowy, ogromny temat do dyskusji (sporu?). Myślę jednak, że Kościół Rzymski może dojść do jedności z Kościołami Prawosławnymi - bez konieczności zmiany wschodniej liturgii (co zresztą miało po części miejsce w przeszłości, myślę o kościele grecko-katolickim, będącym od wieków w jedności z Rzymem). Więc dla mnie nie jest to wszystko jedno, jak raczył Pan napisać, czy rozmawiamy ze starowierami czy Kosciołem Prawosławnym. Na tym polega paradoks, o którym chciałem przez analogię coś powiedzieć. Nie ci, którzy nie chcieli się godzić na najdrobniejsze nawet zmiany w liturgii św. Jana Chryzostoma czy św. Bazylego są dziedzicami wiary apostolskiej, z którymi Kościół Rzymski rozmawia o możliwej jedności, ale dziedzicem pozostaje Cerkiew Prawosławna. Dziwne to czasem drogi, które trudno racjonalnie oceniać.Od razu, by ubiec kolejne nieporozumienie, dodam, że jasne jest dla mnie, iż to Piotra Chrystus ustanowił skałą - i tu jest droga zbawienia. I nie mówię absolutnie o równorzędności prawosławia i Koscioła Katolickiego.Wracając do sprawy FSSPX... Walczyć o sprawy podstawowe i najważniejsze jest godne szacunku. Lecz skałą jest Piotr. I tego trzymać się trzeba.
Cytat: tak w Maja 04, 2011, 10:20:57 amProsiłbym też kogoś dobrze zorientowanego o jednoznaczną odpowiedź, czy FSSPX uznaje papieza Benedykta XVI za głowę Koscioła bez żadnych zastrzeżeń. Chodzi mi o jasną odpowiedź, czyli "tak" lub "nie", nie zaś na przykład "tak ale...". TAK.