BiczownicyIdea publicznego okaleczania swojego ciała w ramach pokuty za grzechy prawdopodobnie pojawiła się w V-VII wieku.- Henryk Święty często wołał swojego spowiednika, który miał rozkazane wychłostać cesarza.- roczniki Długosza: "Sekta biczowników (...) wyznawała wiele błędów i zdrożności (...) Ludzie należący do tej sekty chodzili w procesji z zakrytymi głowami jak zakonnicy, obnażeni aż do pępka i bili się nawzajem ostro po plecach biczami związanymi z poczwórnego rzemienia z węzłami na końcach. Odprawiali nadto postoje, odpusty i dziwne przyklękania, śpiewając nieskładną pieśń, każdy w swoim języku, była to bowiem zbieranina mówiąca różnymi językami i złożona z różnych narodowości. Ponadto, choć nie byli księżmi, ale ludźmi świeckimi, spowiadali się nawzajem i udzielali sobie rozgrzeszenia, niekiedy z bardzo ciężkich grzechów, a pokutujących wprowadzali uroczyście do swego grona, twierdząc, że ich sekta jest miła Bogu". Ich procesje liczyły około 200-300 osób.Drzeworyt z XV wieku- opis praktyki biczowników spisany przez Henryka z Herefordu: "Każdy bicz był pałką, a z jej wierzchołka zwisały trzy węźlaste rzemienie. Przez środek każdego węzła przywleczono w obie strony niby igły ćwieki, tak że wszystko razem miało kształt krzyża, którego końce wychodziły na wierzch poza ów węzeł na grubość ziarna pszenicy, choć niekiedy nieco mniej. Tymi to biczami smagali gołe ciała, dopóki poranione i opuchnięte nie spłynęły krwią tryskającą na pobliskie ściany. Nieraz ćwieki owe, jak sam widziałem, wrzynały im się przy biczowaniu tak głęboko w skórę, że trzeba było czasem więcej niż dwóch szarpnięć, żeby je wyciągnąć"- wiele osób, które przyglądały się temu widowski zbierały strzępki zakrwawiony szat i trzymały je w domu jako relikwie.- samo biczowanie nie świadczyło o tym, że należy się już do ruchu. Trzeba było zadeklarować, że będzie się umartwiać przez 33 dni (tyle lat żył Jezus) Przez ten czas nie można było się kąpać, golić, prowadzić rozmów, przebierać się, spać w łóżku, oraz należało powstrzymywać się od aktów płciowych. Na sam koneic trzeba było biczować się dwa razy dziennie.- ostatecznie ruch biczowników został zakazany przez Kościół Katolicki. Na ciekawy pomysł wpadli duchowni z Włoch. Otóż karą dla złapanego biczownika była chłosta. - działalność biczowników przypada na średniowiecze, ale w poźniejszych czasach mieliśmy podobne zachowania, choć już nie na taką skalę. Jędrzej Kitowicz (XVIII wiek): "Kładli się wszyscy krzyżem i poleżawszy tak do pewnych słów w śpiewaniu kościelnym nadchodzących (...) podnosili się na kolana i zawinąwszy kaptura z pleców na ramie, biczowali się w gołe plecy dyscyplinami rzemiennymi albo nicianymi, w powrózki kręte splecionymi. Niektórzy końce dyscyplin rzemiennych przypiekali w ogniu dla dodania większej twardości, albo szpilki zakrzywione w dyscypliny niciane i rzemienne zakładali, ażeby ciało swe lepiej wychłostali" Na podstawieSz. Wrzesiński, Oddech śmierci -życie codzienne podczas epidemii, Kraków 2008
To można wiedzieć, dlaczego nikt z Państwa się nie biczuje (tak przypuszczam)?
to święci wg żywotów się również nie myli.
Ale gdybyś chciał większych umartwień w postach, niespaniu dla modtliwy, biczowaniu, trudzeniu ciała naśladować, radź się spowiednika swego; bo nie wszystkim Pan Bóg te dary rozdaje. Długa suknia na karlika się nie przyda, a rychlej się w niej uplącze i upadnie.
BTW paradoksalnie pewne środowiska katolickie - typu TFP, TIA - zdają się nawet wyznawać swego rodzaju kult higieny, fryzury, eleganckiego stroju, ładnej zastawy, lśniących sztućców, obrazów na ścianach etc., podczas gdy wielu ascetów, a i w ogóle dawniejszych krześcijan, żyło - z przekonania, z biedy albo po prostu z tego, że tak się wówczas żyło - w kurzu, łachmanach, nie-myciu, o drewnianej łyżce którą się pojadało załóżmy z jednego gara etc. :-) Czyżby więc przesadna dbałość o eleganckie formy była maską zniewieścienia i postępactwa?