Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Marca 28, 2024, 23:45:05 pm

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231859 wiadomości w 6626 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Katolicki punkt widzenia  |  Wątek: Bracia zakonni
« poprzedni następny »
Strony: [1] 2 3 4 Drukuj
Autor Wątek: Bracia zakonni  (Przeczytany 20608 razy)
Major
aktywista
*****
Wiadomości: 3721

« dnia: Lutego 24, 2009, 22:25:49 pm »

Ks. Aqeb rzucił hasło żeby otworzyć nowy wątek o braciach zakonnych. Ja po raz pierwszy spotkałem braci jako ministrant w kaliskim kościele księży jezuitów w Kaliszu jeszcze w latach 80-tych. Potem było niższe i wyższe seminarium oblackie. Zauważyłem wtedy że bracia traktowani są  przez ojców jako posługacze, ktoś z gorszym powołaniem itp. Przez wiernych i okolicznych księży diecezjalnych traktowani jako nieszkodliwi i pocieszni głupcy ( mam nadzieję że to nie za brutalne określenie). Nawet w FSSPX sutanna brata różni się od sutanny księdza i kleryka. Jakie jest Wasze zdanie?
Zapisane
mac
aktywista
*****
Wiadomości: 1226


sługa Boży Pius XII

« Odpowiedz #1 dnia: Lutego 24, 2009, 22:49:44 pm »

Nawet w FSSPX sutanna brata różni się od sutanny księdza i kleryka. Jakie jest Wasze zdanie?
A czym?
Zapisane
"Przyglądając się dzisiejszemu Kościołowi (kler-liturgia-teologia) tradycyjny katolik najpierw się oburza, potem trwoży a w końcu wybucha śmiechem."
Major
aktywista
*****
Wiadomości: 3721

« Odpowiedz #2 dnia: Lutego 24, 2009, 22:54:39 pm »

Pasem. Bracia mają inny pas do sutanny.
Pani Szmulko starsi bracia oblaci mówili mi że dawniej były oddzielne refektarze dla braci i też bracia dostawali gorsze jedzenie. Podobnie było u werbistów. Bracia i ojcowie składają te same śluby zakonne więc we wspólnocie powinna być równość. I ja tu nie mieszam powołań.
Zapisane
PTRF
aktywista
*****
Wiadomości: 2129


« Odpowiedz #3 dnia: Lutego 24, 2009, 23:24:04 pm »

W FSSPX sutannę brata nazywa się habitem, księża noszą "rzymską sutannę". Powtórzę pytanie : czy oprócz pasa są jakieś różnice ?
Zapisane
"Kto tradycji nie szanuje
 Niech nas w dupę pocałuje"
/kawaleryjskie/
Major
aktywista
*****
Wiadomości: 3721

« Odpowiedz #4 dnia: Lutego 24, 2009, 23:27:32 pm »

W wyglądzie zewnętrznym nie. Natomiast bracia zmieniają imię.
Zapisane
Jarek
rezydent
****
Wiadomości: 388


« Odpowiedz #5 dnia: Lutego 24, 2009, 23:52:43 pm »

A u redemptorystów już prawie braci nie ma. Są ci starsi, w niewielkiej liczbie. Część troszczy się o zakrystię, niektórzy są katechetami. Nowych się nie pozyskuje, bo jak się mówi, ta forma życia zakonnego nie pasuje do rzeczywistości i "nie wiadomo co z nimi potem robić".

W życiu znałem 4 braci redemptorystów, nie byli głupi.
Zapisane
Quid retribuam Domino pro omnibus, quae retribuit mihi? Calicem salutaris accipiam, et nomen Domini invocabo.
OPen
Gość
« Odpowiedz #6 dnia: Lutego 24, 2009, 23:58:58 pm »

OP to zakon klerycki, więc zawsze było niewielu braci konwersów (po V2 mówi się: bracia kooperatorzy albo bracia współpracownicy), acz byli tu od początku istnienia Zakonu. Przed V2 odróżniali się tym, że mieli czarne szkaplerze i kaptury (względy praktyczne). Teraz mają identyczny strój jak kapłani zakonni. Przed V2 mieli swoja salkę rekreacyjną (w każdym razie nigdy pierwsi do stołu nie siedli, zawsze byli z boku - to jeszcze widać czasem u starszych braci, zawsze gdzieś z boku ojców), często też refektarz. odrębną precedencję (najstarszy z nich był zawsze "młodszy" przed najmłodszym w precedencji ojcem bądź klerykiem - to widać było na starych zdjęciach z Krakowa, które przynajmniej na starym forum były - bracia idą z przodu procesji, czyli są najmłodsi). Magistrzy Świętej Teologii mieli prawo, oprócz noszenia spodni, biretu czy pierścienia także do "posiadania" brata służącego (tzw. emanuesa). Bracia zajmowali się pracą fizyczną, zakrystią, gotowali, byli krawcami, szewcami, organistami, zajmowali się gospodarstwem, etc... Nie mogli uczestniczyć nawet w kapitule klasztoru (o radzie nie wspominając), między nimi , a ojcami była (niezbyt ścisła, ale jednak) klauzura. Mieli swoje oficjum modlitewne - w języku ojczystym, bo nie musieli znać łaciny. Ze względu na pracę mieli inny tryb dnia. Jeśli nie mogli odmówić oficjum, to zastępował to taryfikator różańcowy - np. Jutrznia to było ileś tam różańców. Można było wobec nich stosować kary cielesne. Po V2 zrównano ich status zakonny z kapłanami, także względem wymagań - do Zakonu przychodząc, muszą mieć co najmniej maturę. Po nowicjacie zamiast na studentat (gdzie idą klerycy - bracia studenci), odbywają juniorat - najczęściej wspólnie z klerykami na początku, potem idą jeszcze do jakiegoś innego klasztoru do pomocy. Potem składają śluby wieczyste. Wszyscy przyjmują posługę lektora, jeśli chcą, mogą też zostać akolitami. Najczęściej zajmują się zakrystią, ale też pełnią obowiązki syndyka (ekonoma) klasztoru, czy odpowiedzialnego za inwestycje i remonty. Któraś z Kapituł Generalnych OP wyraźnie zaznaczyła, że nie mogą oni być przeorami klasztorów. Brat taki, jeśli chce może przejść do stanu kapłańskiego (oczywiście musi uzyskać odpowiednie zgody i odbyć studia). Czasem też przełożeni mogą sugerować kandydatowi przejście na brata (ze względu na oreślone zdolności w danej dziedzinie, a brak w innej ;), albo bratu przejście na ojca, czy w ogóle nie decydowanie się na bycie bratem, tylko od razu wstępowanie z myślą o kapłaństwie. Wielu braci kooperatorów zresztą jest po studiach (obecnie mamy choćby muzykologa - organistę, inżyniera, teologa, filozofa). Mogą też odbywać studia w Zakonie, czy kończyć inne szkoły (kilku braci ukończyło i ma dyplomy florystów - przydatne w zakrystii, kończyli też zarządzanie i marketing). Nie muszą zmieniać imion, ale mogą (jak i klerycy). Oczywiście wszystko obecnie dzielą z ojcami (mogą być radnymi klasztoru i przedstawicielami klasztoru na kapitułę prowincjalną).
Bracia to są często bardzo ciekawe osoby, z różnymi pasjami i zdolnościami - zresztą, to oni jako pierwsi głoszą Boga ludziom, bo przez swą posługę, spotykają się z ludźmi często wcześniej niż kapłani. Zmarły w opinii świętości, w 1999 roku w Krakowie br. Gwala był bibliotekarzem klasztoru i kolegium. Dzięki książkom i słownikom przez kilkadziesiąt lat sam nauczył się łaciny i francuskiego.  :) Kiedy byłem w nowicjacie, jeden z takich braci powiedział mi: "W naszym Zakonie kapłanem trudno zostać, ale przyjemnie być, zaś bratem łatwo ostać, ale trudno być" (no tak, cały splendor kaznodziei, naukowca, duszpasterza, nolens volens, spływa na ojca, a brat ma już tylko zamknąć kościół i wszystkiego dopilnować). W wielu naszych kościołach, żeby trochę braciom ulżyć zlikwidowano poranne msze o absurdalnych godzinach (5.30, 6.00), żeby nie musieli się zrywać codziennie o 4.00.
Mają swojego szczególnego zakonnego patrona - św. Marcina de Porres OP i w jego dzień (w naszej rubryceli jest to Święto) przypada także ich święto.
Obecnie w Polsce jest 25 braci kooperatorów OP (licząc z tymi w formacji) - na około 500 wszystkich OP w Polskiej Prowincji.

uff, chyba wszystko, co wiem napisałem  ;)
Zapisane
avars
bywalec
**
Wiadomości: 90

« Odpowiedz #7 dnia: Lutego 25, 2009, 00:11:33 am »

Bardzo ciekawy tekst, wiadomości z pierwszej ręki, chociaż... właściwie to z drugiej. Informacje nie do uzyskania inną drogą niż taka relacja.
Zapisane
"Hydria farinae non deficiet nec lecythus olei minuetur usque ad diem in qua Dominus daturus est ... "
fleon
Gość
« Odpowiedz #8 dnia: Lutego 25, 2009, 05:14:56 am »

Św. Dominik zastanawiał się, wzorując się na wspólnocie z Grandmont, by bracia zarządzali ziemskimi aspektami działalności zakonu. Został od tego odwiedziony przez współbraci, gdyż w rzeczonym Grandmont bracia, mając pełnię władzy, terroryzowali ojców ze święceniami - stąd taka pozycja braci w Zakonie Kaznodziejskim. Tak przynajmniej przeczytałem w biografii św. Dominika.

Łatwo mi też zrozumieć (co nie znaczy, że uważam, że to w porządku), że preferuje się drogę kapłańską - w końcu brata bez święceń można zastąpić pracownikiem na umowę-zlecenie, a zamiast księdza nie.
« Ostatnia zmiana: Lutego 25, 2009, 05:23:38 am wysłana przez fleon » Zapisane
EP
bywalec
**
Wiadomości: 62

« Odpowiedz #9 dnia: Lutego 25, 2009, 07:40:44 am »

W wielu naszych kościołach, żeby trochę braciom ulżyć zlikwidowano poranne msze o absurdalnych godzinach (5.30, 6.00), żeby nie musieli się zrywać codziennie o 4.00.

Ja trochę tak z boku - 5.30 i 6.00 to są najlepsze godziny na Msze z mojej perspektywy, biorąc pod uwagę pracę i inne obowiązki. Coraz mniej jednak Mszy w takich godzinach :(
Zapisane
OPen
Gość
« Odpowiedz #10 dnia: Lutego 25, 2009, 08:30:54 am »

 
Cytuj
5.30 i 6.00 to są najlepsze godziny na Msze z mojej perspektywy, biorąc pod uwagę pracę i inne obowiązki. Coraz mniej jednak Mszy w takich godzinach

rozumiem to. ale u nas ciężko (poza Roratami) o bardzo wczesne Msze. jako zakon miejski idziemy spać wtedy, kiedy miasto (szczególnie duże) zasypia... a poterm wiadomo: trzeba wstać na Jutrznię, można mieć poranną Mszę, spowiedź. poza Krakowem, gdzie ze względu na wykłady kleryków, Jutrznia jest w dni robocze o 6.45, we wszystkich klasztorach zaczyna się między 7.30 a 8.00  ;)
Zapisane
EP
bywalec
**
Wiadomości: 62

« Odpowiedz #11 dnia: Lutego 25, 2009, 09:06:07 am »

  jako zakon miejski idziemy spać wtedy, kiedy miasto (szczególnie duże) zasypia... a poterm wiadomo: trzeba wstać na Jutrznię, można mieć poranną Mszę...

Ja ogólnie o tendencji likwidowania wczesnoporannych Mszy pisałem, nie o oo. OP. U mnie w parafii najwcześniejsza Msza jest o 8.00, kiedy ja już dawno w pracy siedzę. Nawet całodzienne adoracje Najświętszego Sakramentu zaczynają się o 8.00 a kończą najpóźniej o 18.00, co mnie w praktyce wyklucza z grona osób mogących w nich uczestniczyć. Niestety, zamiast dołożyć jakąś poranną Mszę, normą jest wieczorna koncelebra. Na szczęście niedaleko pracy mam konkurencyjny względem Ojca zakon OFM i Msze od 6.00 :) Przepraszam za bokotemat, ale gryzie mnie to od jakiegoś czasu.
Zapisane
OPen
Gość
« Odpowiedz #12 dnia: Lutego 25, 2009, 10:01:53 am »

@ EP

a wie Pan jakie masy ludzi przychodzą do nas w niedziele na tzw. ostatnie Msze w mieście, tj. o  21.00 czy 21.30 (Warszawa, Kraków, Poznań, Gdańsk). Tymczasem na 7.00 ludzi malutko (to nie jest argument, żeby poranne likwidować oczywiście, ale widać, że jest zapotrzebowanie na wieczorne, bo to przecież nie są parafie, a ludzie przychodzą).
Zapisane
Aqeb
aktywista
*****
Wiadomości: 2912

« Odpowiedz #13 dnia: Lutego 25, 2009, 10:53:06 am »

W polskiej prowincji Pasjonistów braci obecnie jest czterech, z których jeden już po ślubach wieczystych zdecydował uczyć się w seminarium. Pozostali to: jeden w średnim wieku, jeden po siedemdziesiątce, jeden osiemdziesięcioletni. Było więcej ale poumierali. W tym zgromadzeniu nigdy nie było tak, żeby bracia mieli osobne stoły na refektarzu, osobne rekreacje... założyciel tego nie chciał. Mimo wszystko to jak brat będzie traktowany zależy od tego w jakiej wspólnocie się znajdzie. Jak już wspomniałem w innym wątku ogólnie w zakonach są ojcowie, którzy traktują się z pewną wyższością (od byłego nie-wieczystego brata paulina słyszałem, że tam mają ciężko), tylko ciekawe czy stawiają sobie jakieś wysokie wymagania co do Kapłaństwa... Łatwiej jest żyć bratu, który ma jakieś wykształcenie, bo może być np. katechetą, organistą, niż bratu, którego posługa jest, że tak określę, robotnicza. Niech wszystko robi: poopiekuje się chorymi, sprzątnie gdzie się da, śnieg odgarnie i co tam jeszcze się da niech zrobi. I taki brat może prawie nie mieć nie tylko czasu dla siebie, ale też czasu na rozwój życia duchowego. Jeden z ojców dbających o sytuację braci upatrywał się takiej sytuacji w tym (nie wiem czy miał rację) , że ojcowie mają stypendia za msze, z ich mszy przychodzi taca, dostają pensje jako katecheci czy kapelani, dochód z rekolekcji itd. A brat-robotnik nic nie zarabia. I tutaj może być problem. Jako jedyny nie wnosi przychodu materialnego to niech wymiata z czym się da.

Co usłyszałem od wyżej wspomnianego byłego paulina to bywały tam takie sytuacje jak np. to, że ojciec źle się czujący na mszy poprosił brata służącego do niej o udzielenie ludziom Komunii św. Brat tak zrobił a potem oberwało się jemu, a nie ojcu, który tego chciał. Inna rzecz, że ojcowie jeżdżą podczas tzw. urlopu jak chcą,a jak brat gdzieś wyjechał za granicę bez poinformowania to mu się oberwało.

Jeśli chodzi o nakłanianie braci do przygotowywania się do Kapłaństwa to jeśli tak ma być na siłę to rzeczywiście źle, ale może chodzi tu raczej o to, żeby zastanowił się czy taka droga nie byłaby dla niego dobra, czy Pan Bóg go do tego nie powołał... Co ciekawe podobno u kamedułów to przełożony decyduje kim ma być kandydat. I zdarzają się tacy, którzy chcą być braćmi, a przełożony mówi im, że mają przygotowywać się do Święceń.
Zapisane
"Ilekroć walczymy z pychą świata czy z pożądliwością ciała albo z heretykami, zawsze uzbrójmy się w krzyż Pański. Jeśli szczerze powstrzymujemy się od kwasu starej złośliwości, to nigdy nie odejdziemy od radości wielkanocnej." Św. Leon Wielki
Bartek
Administrator
aktywista
*****
Wiadomości: 3689

« Odpowiedz #14 dnia: Lutego 25, 2009, 14:29:36 pm »

Mieli swoje oficjum modlitewne - w języku ojczystym, bo nie musieli znać łaciny.

Dzięki za świetny referat:)

Czy to swoje oficjum braciszkowie mogli odmawiać w prezbiterium?
http://www.powolania.dominikanie.pl/strona.php?f=pokaz&nr=50&k=dawniej&x=46
Zapisane
Hoc pulchrum est hominis munus et officium: ut oret ac diligat.
Strony: [1] 2 3 4 Drukuj 
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Katolicki punkt widzenia  |  Wątek: Bracia zakonni « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!