Na 3,2 tys. zł grzywny za znieważenie policjanta i uszkodzenie mu kciuka podczas manifestacji nacjonalistów w kwietniu 2008 roku skazał we wtorek wrocławski sąd reżysera Grzegorza Brauna. - Wstydź się, sądzie! Hańba! - nakrzyczał oskarżony na sędzię Barbarę Kaszycę po ogłoszeniu wyroku.Proces toczył się ponad dwa lata przy drzwiach zamkniętych. Dotyczył wydarzeń, które miały miejsce 12 kwietnia 2008 roku, około godz. 17.45, pod wrocławską katedrą.Braun przyszedł popatrzeć na manifestację nacjonalistów, która już się kończyła. Przyglądał się, jak policja wyłapywała jej uczestników, by wpakować ich do samochodu. Wtedy, jak relacjonuje Braun, jeden z policjantów zażądał, aby reżyser przesunął się w inne miejsce, a po chwili - aby w ogóle sobie stamtąd poszedł. Kiedy Braun nie usłuchał, bo przecież był w miejscu publicznym, inny policjant w cywilu zaczął go wypychać siłą. Braun zażądał, aby się wylegitymował. Wówczas w sukurs tamtemu przyszło trzech kolegów-tajniaków, którzy rzucili go na ziemię, założyli kajdanki, strącili okulary i wyłamali kciuki. Potem przewieźli na komendę.Braun złożył na nich skargę w komendzie wojewódzkiej policji. Ale prokuratura zamiast policjantów oskarżyła Brauna o zmuszanie policjanta do zaniechania czynności służbowej przy użyciu przemocy oraz o znieważenie funkcjonariusza słowami: "osiłek w kurteczce w kratkę".Czterech policjantów przedstawiło w sądzie swoją wersję zdarzeń: - Ten pan nie chciał się przesunąć, stwierdził, że jest reżyserem, wylegitymowaliśmy się, chcieliśmy go przestawić siłą biorąc pod łokcie, ale on stawiał opór, zaczął się rzucać, przewróciliśmy się, wtedy oskarżony wykręcił funkcjonariuszowi Piotrowi W. kciuk, więc założyliśmy mu kajdanki, zawieźliśmy na komendę.Sędzia Barbara Kaszyca dała wiarę policjantom, uznała winę Brauna i skazała go w sumie na 3,2 tys. zł grzywny. W ustnym uzasadnieniu wyjaśniła, że zeznania policjantów są spójne i logiczne. A Braun mija się z prawdą twierdząc, że nie wyłamywał kciuka policjanta, bo badanie lekarskie potwierdza, że policjant miał uszkodzony palec. A sam nie ma żadnych dowodów na potwierdzenie, że to jemu palec uszkodzono. Sędzia nie przyjęła twierdzenia jednego ze świadków, wrocławskiego dziennikarza, że stroną agresywną była policja. Stwierdziła, że policjanci słusznie użyli wobec oskarżonego środków przymusu bezpośredniego, a czyn Brauna miał dużą szkodliwość społeczną.Sędzia orzekła też, że Braun znieważył policjanta, ale nie słowami "osiłek w kurteczce w kratkę", o co oskarżała go prokuratura, ale gdy nazwał go "bandytą".Po rozprawie Braun podszedł do stołu sędzi sądu Wrocław Śródmieście Barbary Kaszycy i zaczął na nią krzyczeć, że to wstyd i hańba. I że nie przyjęła podczas procesu żadnego jego wniosku dowodowego.Sędzia jednak nie zareagowała, podobnie, jak policjanci, którzy pilnują w sądzie porządku.Braun zapowiedział odwołanie od wyroku: - Policjanci kłamią, zmówili się przeciwko mnie, prokuratura to przyklepała, a sąd temu patronuje - wzburzony mówił dziennikarzom. - Nie ma w Polsce sprawiedliwości.
wiadomość jest zarazem moją ostatnią na tym forum.