Zasadniczo trzeba tu rozróżnić dwie płaszczyzny: relacje międzyludzkie i doktrynę. Pan Jezus w słowach: "jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu jeszcze drugi" jasno zaznacza, że nie powinniśmy sięgać po zemstę. "Zło należy dobrem zwyciężać". Odpowiedzią na nienawiść względem chrześcijan ma być miłość. Od tej zasady jest pewien wyjątek. Pan Jezus przed sądem arcykapłana został spoliczkowany za rzekomą arogancję wobec władzy duchowej i w tej sytuacji Nasz Pan nie nadstawił drugiego policzka, by nie dać do zrozumienia, że rzeczywiście był arogancki wobec Annasza i by uniknąć zgorszenia. Miłość ma być oparta na prawdzie a nie na fałszywej pokorze.Co się tyczy tych, którzy fałszują wiarę, to Pan Jezus jest bezwzględny. Zakazuje otrzymywać z nimi kontaktu, bo mogą zatruć swymi błędami nasze dusze i wtedy w sposób zawiniony utracimy wiarę katolicką i ostatecznie zbawienie wieczne. Zbyt wielka jest stawka, by się narażać. Kontakt z innowiercami ma być tylko w celu ich nawrócenia: "Idźcie i głoście..."
Cytat: x. Konstantyn Najmowicz w Października 31, 2009, 15:01:54 pmZasadniczo trzeba tu rozróżnić dwie płaszczyzny: relacje międzyludzkie i doktrynę. Pan Jezus w słowach: "jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu jeszcze drugi" jasno zaznacza, że nie powinniśmy sięgać po zemstę. "Zło należy dobrem zwyciężać". Odpowiedzią na nienawiść względem chrześcijan ma być miłość. Od tej zasady jest pewien wyjątek. Pan Jezus przed sądem arcykapłana został spoliczkowany za rzekomą arogancję wobec władzy duchowej i w tej sytuacji Nasz Pan nie nadstawił drugiego policzka, by nie dać do zrozumienia, że rzeczywiście był arogancki wobec Annasza i by uniknąć zgorszenia. Miłość ma być oparta na prawdzie a nie na fałszywej pokorze.Co się tyczy tych, którzy fałszują wiarę, to Pan Jezus jest bezwzględny. Zakazuje otrzymywać z nimi kontaktu, bo mogą zatruć swymi błędami nasze dusze i wtedy w sposób zawiniony utracimy wiarę katolicką i ostatecznie zbawienie wieczne. Zbyt wielka jest stawka, by się narażać. Kontakt z innowiercami ma być tylko w celu ich nawrócenia: "Idźcie i głoście..."Moje pytanie dotyczy drugiej części odpowiedzi od słów:"Zakazuje utrzymywać....zbawienie wieczne".Czy na pewno Pan Jezus miał na myśli wiarę katolicką TYLKO. Jak to stwierdzenie ma się do wyrażenia, że zbawieni są w każdej denominacji. Nigdy nie mogłam tego właściwie zrozumieć.Przyjmując takie tłumaczenie jest obojętne z jakim kościołem jesteśmy związani byle z chrześcijańskim.Proszę o odpowiedź.
Natomiast komuś, kto juz myśli, że juz jest "w porzadku" unikając porzadkowania pewnych powaznych kwestii w swoim życiu (może własnie dlatego używa etykietki religijnej, żeby w sposób fałszywy uspokoić swoje sumienie zbrukane różnymi uczynkami) ciężko jest pewne rzeczy wytłumaczyć.
I na końcu się okazuje, że lepiej jest przebywać z tymi niewierzacymi, którzy są bardziej otwarci, niż z tymi co głosza herezję, a zdrowej nauki nie chca słuchać. I na koniec człowiek zaraza sie ich gnuśnością i przejmuje złe schematy postepowania...
To zna Pan czyjeś myśli??? Jestem przerażony...
Prawda jest taka, że bardzo łatwo jest wyczuć /.../
Cóż, chodzi o to, że można indentyfikować sie z wiara symbolicznie, ale praktycznie nie mieć z nią wspólnego, np. ludzie, którzy przeczą pewnym kwestiom, których Kościół naucza w kwestii czystości przedmałzeńskiej i chodząc do Kościoła udają, że to jest ok, itp.,
albo niedojrzali rodzice, którzy niszczą życiowy rozwój swoich dzieci poprzez toksyczne wychowanie i np. prześladują je w sprawach pewnych aspiracji związanych z radykalizmem ewangelicznym (np. wstapienie do zakonu gdy jest to ich powołaniem).
Haha, a może znam? Prawda jest taka, że bardzo łatwo jest wyczuć kogoś, kto się broni przed wszelkim zdrowym nauczaniem, jeśli w jakiś sposób dotyka ono jakichś nieuporzadkowań w jego życiu.
Dyskusja zeszła na tor, żeby nie zadawać się z odstępcami, więc wyraziłem zdanie, ze heretykom ukrywajacym się pod szyldem religii rzeczywiście ciężko jest często cokolwiek wytłumaczyć.
A herezja jest nie tym, co jest głoszone poza Kościołem, ale fałszem, który się ukrywa pod pozorem chrześcijańskiej, czy katolickiej nauki.
A są pewne obiektywne normy moralne, które każdy człowiek, wierzący, czy nie wraz z dojrzewaniem doświadcza na własnej skórze. I jeśli te obiektywne normy- prawo naturalne znajdujące sie w sercu każdego człowieka ulegaja zaburzeniu, to w normalnym społeczeństwie zaczyna to wychodzić jak na dłoni. Prawda jest, ze ludzie dzisiaj często żyją w oderwaniu od prawdziwych relacji i rzeczywistości, która ich weryfikuje w tej materii i dlatego czesto nie są w stanie, albo nie chcą weryfikować moralności swojego postepowania. I tacy ludzie łatwo ukrywają sie pod pewnymi stereotypowymi, ale nie zawsze prawdziwymi etykietkami religijności, bo to jest dla nich wygodne.
Cytat: np w Listopada 12, 2009, 21:08:34 pmalbo niedojrzali rodzice, którzy niszczą życiowy rozwój swoich dzieci poprzez toksyczne wychowanie i np. prześladują je w sprawach pewnych aspiracji związanych z radykalizmem ewangelicznym (np. wstapienie do zakonu gdy jest to ich powołaniem). Tu akurat - dzieci winne są posłuszeństwo rodzicą i szlus. Chyba, ze rodzice czynią ewidentne zło...
Cytat: np w Listopada 12, 2009, 21:08:34 pmHaha, a może znam? Prawda jest taka, że bardzo łatwo jest wyczuć kogoś, kto się broni przed wszelkim zdrowym nauczaniem, jeśli w jakiś sposób dotyka ono jakichś nieuporzadkowań w jego życiu. A nie przyszło panu do głowy, ze mogą to być upadki mimo szczerej woli zerwania z grzechem?
Tak, z tym że jest wiek, w którym dzieci MUSZĄ zacząć dokonywać własnych wyborów (nawet czasem błędnych, po to zeby samemu wyciagać z nich wnioski, doświadczyć ich skutków na własnej skórze i samemu nauczyć sie odróżniać dobra od zła- bo kiedyś rodziców nie bedzie, a dorosle zycie na własną odpowiedzialnośc się zacznie).
Posłuszeństwo jest jest do momentu, kiedy rodzice sprzeciwiają sie jakiemuś wyborowi,który jest konieczny z punktu widzenia sumienia i rozeznania człowieka wkraczającego w dorosłe życie- doskonałym tego przykładem jest przykład z biografi swiętego Franciszka, który zostawił wszystko co miał i radykalnie sprzeciwił się ojcu- to jak we fragmencie ewangeli o bogatym młodzieńcu, czy "moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają Słowa i wypełniają je" lub "i opuszcza czlowiek ojca i matkę swoja i łaczy się ze swoja żoną...". Prawa natury. Przychodzi moment odcięcia pępowiny... A prawda jest, że w pewnym wieku ślepe posłuszeństwo rodzicom, wbrew własnemu sumieniu jest często objawem patologicznej niedojrzałości-często bedacej efektem złego "wychowania", które uczy raczej ciagłej wegetacji pod czyjąś opieką niz samodzielnego, dojrzałego życia.
Oczywiście i właśnie o to chodzi, ze jest radykalna różnica przed kimś, kto widzi swój grzech, lub jego korzeń i chce się od niego odwrócić (każdy z nas jest grzesznikiem i każdego z nas cały czas spotykaja upadki, nawet mimo najszczerszych chęci), a człowiekim, który boi sie prawdy o sobie jak ognia i po prostu nie chce widzieć swojego grzechu, twierdzac, ze wszystko jest w porządku, jesli w rzeczywistosci nie jest.