Szanowny Panie,z Pańskich wypowiedzi wynika, że nie rozumie Pan pojęcia blizkiej okazji do grzechu. Jeśli coś występuje raz w roku, to siłą rzeczy nie jest bliską okazją do grzechu lecz rzadką.Ponieważ Kościół nigdy nie zakazał tańczenia, nie ma tego w katechizmach itp. to każdy wierny miał prawo uważać, że sporadyczne korzystanie z tej przyjemności nie jest niczym złym. Błąd świętego jest ewidentny.Równocześnie wiemy, że nie był orłem z teologji i zapewne dlatego osobista gorliwość górowała w nim nad postępowaniem zgodnem z normami prawa kanonicznego
z Pańskich wypowiedzi wynika, że nie rozumie Pan pojęcia blizkiej okazji do grzechu. Jeśli coś występuje raz w roku, to siłą rzeczy nie jest bliską okazją do grzechu lecz rzadką.
Nie nie mylił się św. Jan Maryja Vianney, a skąd pan wie że ta osoba (niewiasta) nie zgrzeszyła choć ten jeden raz w roku przypatrując się tańczącym (tam nie jest to opisane bo tajemnica spowiedzi obejmuję to) i na to jest wyjaśnienie :
Nie wszędzie ono panowało i nie zawsze było egzekwowane. Ale jednak było w rozumieniu seksualnym. W oświeceniu po prostu w mówiona że było powszechne co jest bzdurą bo było popularne we Francji i na płn. Włoch. Same pomówienia też z niczego by się nie brały chyba.
Szanowny Panie,Pan też cytuje MNÓSTWO różnych świętych itp., a ewidentnie nie ma Pan rozumienia systemowego teologji moralnej. Wielość cytatów nie oznacza słuszności rozumowania. O ile u św. Vianney'a widać pogłosy błędów jansenistycznych, to u Pana jestto wręcz cała orkiestra jansenizmu.
ryszard1966Ja myślę też, że nie można tak prosto ,,importować" pism świętych żyjących w minionych wiekach w nasze czasy. Wiele się od tych czasów zmieniło. Powstało radio, telewizja, internet. Również w samym Kościele dużo się zmieniło. Nikt już na przykład nie postuluje powstania Państwa Kościelnego w Rzymie i dużej części Italii. Traktaty laterańskie załatwiły tą sprawę przed wojna.Bł.Pius IX ogłosił się więżniem Watykanu, a teraz Papieże odwiedzają Prezydenta Republiki Włoskiej.
Major:Nic dodać i nic ująć. Czasy się zmieniły choćby ze względu na telewizję czy kino. Nikogo nie rażą już tańce. Dlatego że to co kiedyś było bardzo podszyte seksem i cielesnościa to teraz nie wzrusza może nawet chłopca 10 lat. On pewnie chyba już nic takiego się tam nie dopatruje. Jeden z ojców oblatów w seminarium na teologii moralnej mówił że nie można tej teologii uczyć ze starych podręczników. Inne były czasy i inne problemy. A nasze czasy mimo tej nagości nie są wcale mniej moralne niż kiedyś. Po prostu info dociera szybciej. No i nie ma juz "prawa pierwszej nocy".A swoją drogą ktoś ze świętych potępił to "prawo"? Głośno i wyraźnie napiętnując też sprawcę?
Ks. Franciszek SpiragoOgółem wziąwszy, należy każdemu tańców stanowczo odradzać, od nich wstrzymywać, zwłaszcza w dobie obecnej, gdzie wszystkie prawie tańce obrażają uczucia moralności i przyzwoitości przez nieprzystojne gesty i układ ciała tańczących. U bardzo wielu ludzi wyradza się taniec w namiętność, obudza w nich złe skłonności, zabija w nich ducha pobożności, a tak prowadzi do coraz większego rozluźnienia obyczajów i zepsucia .
Taniec między osobami różnej płci, nie ma także w sobie nic występnego; ale: z powodu towarzyszących mu zwykle okoliczności, jest nadzwyczajnie, niebezpiecznym, i uważany być powinien za rozrywkę, mało zgadzającą się z duchem chrystianizmu. Okolicznościami tymi są: panująca tam próżność, zbyt wielka poufałość, jaka się wtedy często zawiązuje, roztargnienie stąd wynikające, a nade wszystko ubiór nie nader skromny większej części tanecznic.Ks. Ambroży Guillois, "Wykład historyczny, dogmatyczny, moralny, liturgiczny i kanoniczny wiary katolickiej", Wilno 1863, ss. 279 – 280, 282-287. (Dzieło ofiarowane Ojcu św. Piusowi IX, zaszczycone podziękowaniem Jego Świątobliwości, tudzież aprobatą i pochwałami wielu kardynałów, arcybiskupów i biskupów.
Major: No bo bezwstyd nie rusza już nikogo, przecież pisał pan" Panu przeszkadzają i gorszą stroje typu mini(oczywiście bez przesady)? Mnie nie gorszą ani mi nie przeszkadzają.Chyba z Panem Lukiem nie dojdę do porozumienia. To że jakaś kobieta- dziewczyna nosi spodnie i mini to nie znaczy że jest k.... . I właśnie w tych czasach kiedy seksualność człowieka jest wszechobecna w reklamie,w tv, w gazetach to właśnie dlatego pewne stroje kobiece nikogo już raczej nie wzruszają.
Inne były czasy i inne problemy
Dlatego że to co kiedyś było bardzo podszyte seksem i cielesnościa to teraz nie wzrusza może nawet chłopca 10 lat.
Cytat: LUK w Sierpnia 14, 2010, 21:29:43 pmNie nie mylił się św. Jan Maryja Vianney, a skąd pan wie że ta osoba (niewiasta) nie zgrzeszyła choć ten jeden raz w roku przypatrując się tańczącym (tam nie jest to opisane bo tajemnica spowiedzi obejmuję to) i na to jest wyjaśnienie :Nie ma Pan władzy rozszerzania tajemnicy spowiedzi Jest nią objęty wyłącznie kapłan. Nie cytuje Pan autobiografji świętego, który rzeczywiście nie mógłby zdradzić grzechu możliwej do zidentyfikowania penitentki. Ale ona sama, jeśli rozmawia z biografem świętego, ma pełno prawo i obowiązek mówić, jak było. Czyli odróżniać coś, co spowiednik identyfikował jako blizką okazję do grzechu oraz mówić o swoich grzechach.Jeśli nie rozumie Pan tak prostych rzeczy, to rzeczywiście może Pan tylko działać na zasadzie kopiuj + wklej, co nie wymaga specjalnych zdolności analitycznych. Ale też nic nie daje.
Ponieważ Kościół nigdy nie zakazał tańczenia, nie ma tego w katechizmach itp
Szanowny Panie,w teologji moralnej NIE MA jedynej właściwej drogi postępowania. Każdy ma swoją drogę do świętości. Jedni wymagają bardziej ostrych napomnień, inni większej łagodności. Pan zaś najwyraźniej niezdrowo podnieca się rygoryzmem, a więc tylko jedną stroną zagadnienia. Jest Pan młodym, niewykształconym człowiekiem zaś usiłuje odgrywać tu speca od spowiedzi świętej. Od kwestji najbardziej delikatnej i wrażliwej, która w tradycyjnem seminarjum kształtowana jest przez kilku profesorów - specjalistów i rozmowy indywidualne z klerykiem. Pan zaś uważa, że pozjadał wszystkie rozumy po tem jak przeczytał bezkrytycznie kilka starych podręczników. Tyle, że jak wypunktowałem Pana, nie rozumie Pan prawidłowo ani istoty tajemnicy spowiedzi ani pojęcia bliskiej okazji do grzechu.Dodam też na koniec , ze ŻADEN z kilku obecnych tu kapłanów nie zabiera głosu w sprawie - a Panu nic to nie daje do myślenia. Bo może rzeczywiście łatwiej jest bezmyślnie wklejać różne cytaty bez zrozumienia, o co w tem chodzi. Dla mnie to EOT.
Jedni wymagają bardziej ostrych napomnień, inni większej łagodności
Pan zaś najwyraźniej niezdrowo podnieca się rygoryzmem, a więc tylko jedną stroną zagadnienia. Jest Pan młodym, niewykształconym człowiekiem zaś usiłuje odgrywać tu speca od spowiedzi świętej. Od kwestji najbardziej delikatnej i wrażliwej, która w tradycyjnem seminarjum kształtowana jest przez kilku profesorów - specjalistów i rozmowy indywidualne z klerykiem. Pan zaś uważa, że pozjadał wszystkie rozumy po tem jak przeczytał bezkrytycznie kilka starych podręczników. Tyle, że jak wypunktowałem Pana, nie rozumie Pan prawidłowo ani istoty tajemnicy spowiedzi ani pojęcia bliskiej okazji do grzechu.