Nie ma sensu dyskutowac skoro zgadzamy co do tezy, ze tance sa neutralne. Sens mialoby co najwyzej sporzadzenie szczegolowej listy tancow zabronionych, odradzany czy niepolecanych. Oczywiscie listy aktualnej, a nie z XIX czy XX wieku. A do tego potrzebna jest kompetntna wladza pasterska, ktora jak mniemam ma wazniejsze rzeczy na glowie. Choc od czasu do czasu zdarza sie, ze przemowi np. odnosnie lambady w Brazylii.Jeszcze jedno : z tego co mi wiadomo, to sw. Pius X nie "potepil" (cokolwiek to slowo mialoby oznaczac) tanga. Tango - argentynski taniec mesko-meski - trafilo do Europy w latach 1910, w styczniu 1914 "potepil" je arcybiskup Pragi, a jego przeciwnicy skierowali wniosek Konsystorza o wydanie autorytatywnego orzeczenia. Ktore to orzeczenie zablokowal wlasnie sw. Pius X po przedstawionym na rysunku pokazie.
Sens mialoby co najwyzej sporzadzenie szczegolowej listy tancow zabronionych, odradzany czy niepolecanych
Już wcześniej się pytałem :A może podać pan przykład, który święty,świętych był za tańcami aby je propagować i nic do nich nie miał/li do "wieczorkow tanecznych i balow, ktore dla wielu innych swietych problemem nie byly." ( damsko - męskie) choć nie musiał/li prowadzić krucjaty w ich zwalczaniu i była jak sądzę tak pan myśli były rzeczą zupełnie i bezwzględnie obojętną dla tych świętych jak się mylę proszę mnie sprostować. I zalecali by tańce ?
To dlaczego śp. Ksiądz Prałat Jankowski zapraszał na swoje urodziny Zespół Pieśni i Tańca Mazowsze? Jak to ma się do wypowiedzi świętych?
Pasuje, bo nie mam sily czytac tych wklejek, usilujac przy tym zgadnac co jest tekstem, co cytatem, a co komentarzem.Kto twierdzi, ze zly jest taniec (czy tez taniec damsko-meski) sam w sobie i powien zostac zakazany nie jest katolikiem. Jest natomiast szkodnikiem wypaczajacym nauczanie Kosciola i odstaszajacym od prawdziwej wiary, i jako taki bedzie rozliczony na Sadzie Ostatecznym za nakladanie niepotrzebnych ciezarow (Dz 15, 28 ; Mt 23, 4).
Św. Proboszcz z Ars w kościelnej kaplicy pw. św. Jana Chrzciciela umieścił napis : "Jego głowa stała się zapłatą za taniec", a penitentom odmawiał rozgrzeszenia za sam bierny udział w zabawach tanecznych. Kiedy, pewna hrabina, planowała urządzić na swym dworze bal z udziałem tylko "dobrych tańców", jednocześnie wyrzucając Świętemu, iż błądzi potępiając wszelkie zabawy taneczne, Proboszcz z Ars w odpowiedzi wygłosił niedzielne kazanie, w którym stwierdził, iż "taniec zaludnia piekło" i "jest ohydą w oczach Bożych, obojętnie gdzie się odbywa: pod drzewami orzechowymi, w karczmie czy we dworze".Słynnym stał się sposób, w jaki Ksiądz Vianney doprowadził do radykalnego zaniku tańców w swojej parafii, Tu okazał się zwycięzcą na całej linii. Lecz walka była długa; tańce do takiego stopnia przeszły w miejscowy zwyczaj, że święty potrzebował długiego czasu, bo aż 25 lat, aby je całkowicie wyrugować. Ale powiecie mi: Dlaczego niektórzy księża nie traktują tego jako grzech? Powiem tylko tyle, że każdy za siebie zda rachunek przed Bogiem.Łagodny św. Franciszek Salezy, choć potępiał bale z powodu związanych z nimi niebezpieczeństw i możliwych złych skutków, mówiąc o tego rodzaju zabawach kładł jedwabne rękawiczki; św. Jan Vianney, który mu później dorównywał pod względem słodyczy - nie przywdziewał rękawiczek, uważając, że środki ostrożności są tu zbyteczne. Okazywał się nieubłaganym: okazje do grzechu, jak i sam grzech, objął jednym wspólnym słowem potępienia.Miał wzrok bystry, i powstając przeciw tańcom powstawał jednocześnie przeciw nieczystym namiętnościom, których one są zarzewiem. Stąd to również potępiał wieczornice, jakie wówczas były w zwyczaju, oraz zabawy, na które pozwalała sobie młodzież z okazji zaręczyn Jakież to były wieczornice? Oto włościanie z Ars, chcąc spędzić wspólnie długie zimowe wieczory, zbierali się w braku pokojów po oborach, gdzie zwykle bywa ciepło, i tam to, na oczach rodziców, niemych świadków, albo współwinnych, pojawiały się sceny, które w pogaństwie chyba za godziwe uchodzić by mogły. Ciemnota i nieświadomość usprawiedliwiały poniekąd tych biedaków. Cokolwiek bądź było, bezwstydna ta rozwiązłość ustała z chwilą, gdy Ksiądz Vianney z ambony napiętnował ją i potępiłCo do tańców, opór był znacznie silniejszy i piędź po piędzi tylko udawało się grunt zdobywać. Przez lat przeszło dziesięć musiał Proboszcz z Ars w naukach swych powracać ustawicznie do tego tematu. Nie ma ani jednego przykazania Bożego - mówił - którego by się nie przekraczało przez tańce. Wprawdzie tłumaczą się matki, że przecież czuwają nad córkami. Tak, czuwacie nad ich strojem, lecz nie czuwacie nad ich sercem. Idźcie, potępieni ojcowie i matki, idźcie do piekła, gdzie czeka was gniew Boży, idźcie niebawem przyjdą tam za wami i wasze dzieci, którym wskazaliście tam dokładnie drogę!...Przekonacie się, czy miał słuszność wasz pasterz zabraniając wam tych piekielnych zabaw... Mój Boże, jakże można być zaślepionym do tego stopnia, aby przypuszczać, że nie ma nic złego w tańcu! Korowód taneczny to przecież powróz, którym szatan ściąga dusze do piekła!... Względem tych, które wobec jego rad zachowywały się opornie, ks. Vianney okazał się niezmiernie surowym. Wychodząc z zasady, że grzesznika, który żył w okazji do grzechu, rozgrzeszać wolno wtedy dopiero, gdy tej okazji się wyrzeknie, odmawiał Proboszcz z Ars, nawet za jedno uchybienie, absolucji, aż do czasu zupełnego nawrócenia. Miał do tego powody. W ten sposób wielu z jego parafian, choć nie prowadzili oni życia gorszącego, czekać musiało miesiące a nawet i lata całe, zanim ich dopuścił do Sakramentów św. Na dowód tego niech posłuży następująca rozmowa.Przez sześć lat nie przystępowałam do Komunii wielkanocnej - opowiadała w marcu 1895 r. prałatowi Convert'owi pewna staruszka.Sześć lat?!...Tak jest, od szesnastu do dwudziestu dwóch lat mego życia każdego roku chodziłam do krewnych na kiermasz w Mizerieux, gdzie krótką chwilę tańczyłam. Przez cały rok nigdzie się nie ruszałam, z wyjątkiem tego jednego dnia. W Ars od dawna już nie tańczono - było to od 1835 do 1841. - Ta jedna mała wycieczka, powtarzana z roku na rok, była powodem, że nie otrzymywałam rozgrzeszenia.A mimo to chodziliście do spowiedzi?Tak, we wszystkie wielkie święta, ale Ksiądz Proboszcz udzielał mi tylko błogosławieństwa.A co wam mówił?Jeśli się nie poprawisz, i dalej będziesz chodziła na tańce, to będziesz potępioną!... Długo się nie rozwodził.Ale ostatecznie tańczyliście pewnie i przy innych okolicznościach?Nigdy (...). Pewien ojciec rodziny, który nie znał jeszcze dobrze swego pasterza, zapytał się go podczas spowiedzi, czy mógłby córkę swoją zaprowadzić na tańce. Na to usłyszał krótką odpowiedź:Nie.Ale ja jej nie pozwolę tańczyć!Choć ona tańczyć nie będzie, to będzie tańczyło jej serce - odparł spowiednik. Jakkolwiek Ksiądz Vianney na niektórych punktach okazywał się mniej surowy dla obcych, niż dla własnych parafian, to jednak w kwestii tańca nigdy nie czynił żadnych różnic. Daremnie go zapewniali penitenci z wyższego towarzystwa, klęcząc u stóp jego, że pewni są siebie i zabezpieczeni od przewiny: - grzech uperfumowany nie znajdował w jego oczach łaski. Nie pozwolił uczestniczyć w żadnych balach, ani nawet zjawiać się na nich w roli zwykłego widza. Dziedzice wkrótce po przybyciu nowego proboszcza urządzili w kółku rodzinnym jedną czy dwie zabawy taneczne, ale przez szacunek dla jego zakazu niedługo podobnych zabaw zaniechano (...).Takie były w kwestii tańca niezłomne przekonania Proboszcza z Ars. Z nadzwyczajną starannością w sprawie tego ważnego przedmiotu urabiał opinię wśród rodziców. Głęboko wpajał im to przekonanie, że winni są dzieciom miłość czułą, lecz stanowczą, dobry przykład, czujność i upomnienie. Wybryki synów i córek poczytywał im za winę (...) Wreszcie rodzice zastosowali się do rad swego pasterza. Francis Trochu, Proboszcz z Ars. Święty Jan Maria Vianney 1786 - 1859. Na podstawie akt procesu kanonizacyjnego i nie wydanych dokumentów z języka francuskiego przełożył Piotr Mańkowski, biskup kamieniecki. Poznań 2004, s. 114-118.
Względem tych, które wobec jego rad zachowywały się opornie, ks. Vianney okazał się niezmiernie surowym. Wychodząc z zasady, że grzesznika, który żył w okazji do grzechu, rozgrzeszać wolno wtedy dopiero, gdy tej okazji się wyrzeknie, odmawiał Proboszcz z Ars, nawet za jedno uchybienie, absolucji, aż do czasu zupełnego nawrócenia. Miał do tego powody. W ten sposób wielu z jego parafian, choć nie prowadzili oni życia gorszącego, czekać musiało miesiące a nawet i lata całe, zanim ich dopuścił do Sakramentów św.
Cytat: LUK w Sierpnia 12, 2010, 16:24:27 pmWzględem tych, które wobec jego rad zachowywały się opornie, ks. Vianney okazał się niezmiernie surowym. Wychodząc z zasady, że grzesznika, który żył w okazji do grzechu, rozgrzeszać wolno wtedy dopiero, gdy tej okazji się wyrzeknie, odmawiał Proboszcz z Ars, nawet za jedno uchybienie, absolucji, aż do czasu zupełnego nawrócenia. Miał do tego powody. W ten sposób wielu z jego parafian, choć nie prowadzili oni życia gorszącego, czekać musiało miesiące a nawet i lata całe, zanim ich dopuścił do Sakramentów św. biedni mieszkańcy Ars, którzy nie mieli zasobów, by słuchać Mszy i nauk u innego kapłana. Zawsze, jak czytam właśnie tę opowieść, to mi się nie mieści w głowie, że taki świr jest świętym
Św. Pio z Pietlerciny(Opis działalności)Umberto Antonelli di Marcianise między 1954 a 1955 rokiem przybył do San Giovanni Rotondo, by się wyspowiadać. Gdy zakończył wyznanie grzechów, Ojciec zapytał go: Czy czegoś nie wyznałeś? On odpowiedział, że nie. Ojciec powtórzył pytanie, o on znów powiedział "nie". Zapytał więc po raz trzeci: Czy czegoś nie wyznałeś? Znów usłyszał zaprzeczenie. Penitent opowiada: "Ojciec Pio krzyknął wówczas: Precz, precz, bo jeszcze nie żałujesz swoich grzechów!. Skamieniałem z powodu wstydu, jaki odczuwałem wobec zgromadzonych ludzi. Próbowałem coś powiedzieć, lecz on przerwał mi: Ucisz się gaduło, mówiłeś już wystarczająco: teraz ja chcę mówić. To prawda czy nie, że chodzisz na sale balowe? Na moją potwierdzającą odpowiedź powiedział: Nie wiesz, że taniec jest zaproszeniem do grzechu? Zdziwiony nie wiedziałem, co powiedzieć: w portfelu miałem legitymację członka towarzystwa tanecznego, o której zapomniałem. Obiecałem poprawę i po tym wszystkim dał mi rozgrzeszenie" (...)."Bardzo lubiłam tańczyć (...) Oczywiście zawsze tańczyłam w kręgu rodziny czy sąsiadów i pod okiem rodziców. Lecz Ojciec tego nie pochwalał. Pewnego razu w konfesjonale, po tym jak wyznałam, że tańczyłam, powiedział mi: Jak jeszcze raz zatańczysz to cię wyrzucę. Po jakimś czasie byłam na weselu i wbrew własnej woli zostałam "porwana" do tańca. Bojąc się, że gdy tylko zbliżę się do konfesjonału, Ojciec mnie wyrzuci, poszłam do innego spowiednika, który na moje wyznanie, że tańczyłam nie zwrócił żadnej na to uwagi. Zapytał mnie czy coś jeszcze chcę wyznać, lecz ja nic więcej do wyznania nie miałam. Otrzymawszy rozgrzeszenie, wróciłam do domu, lecz nie byłam spokojna. Następnego dnia poszłam do spowiedzi do Ojca, który jak tylko usłyszał mój głos, powiedział: A ty, co zmieniłaś dzień spowiedzi? <>. Chcesz dostać baty, prawda? Nie wyrzucę cię, lecz nie rób tego więcej. <>. Ty możesz być pewna swoich uczuć, a nie uczuć innych. Ja nie potępiam tańca jako takiego, lecz upieram się i utrzymuję, że jest on niebezpieczeństwem grzechu. (...) . O. Marcellino IasenzaNiro, "Ojciec" Święty Pio z Pietrelciny. Misja ocalenia dusz. Świadectwa, San Giovanni Rotondo 2006, ss. 42-43, 140-141.
Zawsze, jak czytam właśnie tę opowieść, to mi się nie mieści w głowie, że taki świr jest świętym
Cóż, niejaki (Ch)Wat Alexander, co prawda wiem iż żyd, komuch, leberał etc., niemniej twierdził, iż niby w pewnym okresie naprawdę bardzo chciał się w pełni nawrócić i trafił do ojca Pio... a ten go przepędził, no i się (Ch)Wat zniechęcił. Nie twierdzę, że istotnie tak to wyglądało, ale nie jestem też za tym, by od razu jego pkt. widzenia negować wyłącznie dlatego, że "żyd leberał komuch" - i jestem w stanie sobie wyobrazić, że taki porywczy ojciec Pio ma "zły dzień" (albo inny motyw), przepędza chłopa - no i ostatecznie ten się nie nawraca... bo spójrzmy też na to tak, że odmawianie komuś rozgrzeszenia (gdybyśmy założyli, jak chyba sugeruje p. Krusejder, że to odmawianie było przesadne i nieuzasadnione, czy tak było to inna kwestia) - pozostawia człeka w takiej sytuacji, że biedak skazan na piekło jest w razie nagłego zgonu etc., a poza tym - CHYBA - łatwiej człeku pracować nad sobą w stanie łaski i gdy ma świadomość, że już jest czysty, niż w momencie gdy jest dalej brudny, wtedy bowiem nietrudno o odruchowy tok myślenia typu "yh, wszystko i tak przepadło..." albo "nie mam szans, dam se spokój..." etc.
że to odmawianie było przesadne i nieuzasadnione, czy tak było to inna kwestia
pozostawia człeka w takiej sytuacji, że biedak skazan na piekło jest w razie nagłego zgonu etc., a poza tym - CHYBA - łatwiej człeku pracować nad sobą w stanie łaski i gdy ma świadomość, że już jest czysty, niż w momencie gdy jest dalej brudny, wtedy bowiem nietrudno o odruchowy tok myślenia typu "yh, wszystko i tak przepadło..." albo "nie mam szans, dam se spokój..." etc.
Cytujbiedni mieszkańcy Ars, którzy nie mieli zasobów, by słuchać Mszy i nauk u innego kapłana. Zawsze, jak czytam właśnie tę opowieść, to mi się nie mieści w głowie, że taki świr jest świętymMyli się pan mogli słuchać i uczestniczyć w Ofiare Mszy św. nie mili dostępu do Komunii św. jak już wchodzimy w szczegóły.
biedni mieszkańcy Ars, którzy nie mieli zasobów, by słuchać Mszy i nauk u innego kapłana. Zawsze, jak czytam właśnie tę opowieść, to mi się nie mieści w głowie, że taki świr jest świętym
Myli się pan mogli słuchać i uczestniczyć w Ofiare Mszy św. nie mili dostępu do Komunii św. jak już wchodzimy w szczegóły.
Mówiłem o tem, że nie mieli środków technicznych by jechać do innej parafji, w której byłby normalny kapłan
Czyli ten był nienormalny psychicznie chory, czy jaki Grzecznie pytam ?
Cytat: LUK w Sierpnia 12, 2010, 19:18:57 pmCzyli ten był nienormalny psychicznie chory, czy jaki Grzecznie pytam ? w rzeczy samej, był "czy jaki" panie Lucu