Tomizm nie posiada rangi dogmatycznej
To jest jasne i dobrze o tym pamiętać, chociaż Tomasz to chyba jedyny autor, do którego Kościół przywiązuje tak wielką wagę. Mnie chodzi o coś innego: będąc tomistą (normalnym, nie kimś, gdzie tomizm jest tylko lukrem na ciastku) omija się wiele tendencji, które mogą być bardzo szkodliwe, antropocentryzm i irracjonalizm z pewnością, ale również modernizm (w znaczeniu, które jest w Pascendi) i inne tego typu rzeczy. Zaczynać teologię od Boga Jedynego, potem dopiero przechodzić do O Bogu w Trójcy, mieć łaskę w teologii moralnej, a nie dogmatycznej, wykładać teologię moralną w oparciu o cnoty, a nie przykazania etc. Daje to jakiś świeży, czysty oddech, światło, bo niczego się nie pomija, każdemu oddaje się sprawiedliwość, nie narusza się tajemnicy, ale tajemnicę się poznaje, kontempluje. Jeśli chodzi dla przykładu o antropologię: traktat o człowieku, o uczuciach, oraz cała teologia moralna, to większość summy (z 70%), człowiek jest u Tomasza mikrokosmosem (jakby streszczeniem całego wszechświata - ma rozum, co jest podobne do aniołów, ciało czujące, co sprawia, że jest podobny zwierzętom, rośnie - podobny roślinom, ma rzeczy martwe - jak włosy - podobne materii nieożywionej). Nie wiem, czy którykolwiek z autorów tak szczegółowo omawiał człowieka. Wydaje mi się, że późniejsi autorzy chcieli coś ugrać dla człowieka kosztem Boga i reszty stworzenia. U Tomasza jest harmonia, Tomasz nie szuka równowagi - co zabrać Bogu, żeby wywyższyć człowieka, on chce każdemu oddać sprawiedliwość.
Pozdrowienia i dobrej niedzieli